Eugenika

Czy warto wypróbować osiągnięcia eugeniczne na ciałach lewaków?


  • Total voters
    9

Denis

Well-Known Member
3 825
8 522

http://seminascientiarum.wdfiles.com/local--files/numer-4-2005/4.9.Rudziewicz.pdf

Lewaki z NT mają inne zdanie.

Czas zmienić myślenie o eugenice?
Eugenika to dziś ciągle temat tabu, którzy budzi tylko najgorsze skojarzenia. Brytyjscy naukowcy przekonują jednak, że nadchodzi jej druga fala i powinno zmienić się społeczne postrzeganie tego negatywnie nacechowanego terminu. Wieszczą powstanie nowej specjalizacji położniczej, specjalistycznych poradni przy każdej klinice i refundację konsultacji oraz zabiegów. – Eugenika nie może kojarzyć się wciąż tylko z najgorszym – mówi etyk prof. Paweł Łuków, który jednocześnie zaznacza, że stąd bliska droga do tego, by znów zaczęli korzystać z niej ludzie pełni złych intencji.


Od zakończenia II wojny światowej nikt nie mówi o eugenice inaczej niż jako o zbrodniczej praktyce nazistowskich szaleńców. Autorów osławionej Aktion T4 i niezliczonej liczby nieludzkich eksperymentów mających pomóc w stworzeniu "czystej rasy". Tymczasem kuzyn Karola Darwina, niejaki Francis Galton stworzył eugenikę już pod koniec XIX wieku po to, by w przyszłych pokoleniach mnożyć tylko cechy najlepsze, a redukować typowe ludzkie słabości. Idea, by istoty bliskie ideałowi rozmnażały się częściej, a te od przyjętego ideału odstające służyły społeczeństwu w inny sposób szybko musiała znaleźć rzeszę entuzjastów.

Eugenika, czyli poprawiając naturę
Długo przed powstaniem III Rzeszy eugenika znalazła powszechne zastosowanie w USA. Na przełomie XIX i XX wieku wiele stanów wpisało w prawo rodzinne rozwiązania, w których małżeństwo mogli zawierać tylko ludzie spełniający podstawowe kryteria eugeniczne.


Ceniony wówczas biolog Charles Davenport przez lata zbierał tymczasem amerykańskie drzewa genealogiczne, by na podstawie ich analizy odkryć, że osobniki społecznie nieprzydatne przychodziły na świat w rodzinach "upośledzonych", czyli wśród biednych i niewykształconych.

Wraz z Henry Goddardem i Madisonem Grentem na waszyngtońskich salonach przekonywali, że silna Ameryka nie powstanie bez sterylizacji ludzi słabych, segregacji, a nawet eksterminacji najbardziej nieprzydatnych osobników. Idee te w dużej mierze udało się za oceanem wprowadzić w praktyce. Sterylizacje nakazywane przez sąd, trwająca do późnych lat 60-tych, segregacja rasowa i powszechnie stosowana kara śmierci to ważny i niechlubny kawałek amerykańskiej historii.

Założenia eugeniki leżą także u podstaw europejskiego prawa. Jak to? Niedawno głośno było przecież o staraniach niepełnosprawnej umysłowo pary, na ślub której nie chcieli zgodzić się urzędnicy. Stojąc na straży tego, by społeczeństwo się przez takie związki nie zepsuło.

Czas na doskonałość!
Dzisiaj słowo eugenika przechodzi przez gardło tylko nielicznym i wyłącznie w historycznym kontekście. Kres temu wróżą jednak brytyjscy bioetycy Stephen Wilkinson i Eve Gerrard. W najnowszej pracy zatytułowanej "Eugenika i etyka reprodukcji selektywnej" przekonują, że ten temat musi przestać być tabu. Ich zdaniem, eugenika jest bowiem szansą, a nie zagrożeniem dla naszej cywilizacji. Przekonują, iż to nic innego niż "poprawa puli genetycznej człowieka".


W ocenia Wilkinsona i Gerrard, eugenika musi być dziś brana pod uwagę jako pełnoprawny element planowania rodziny. Brytyjczycy przypominają, że obecnie naprzeciw eugenice wychodzi bowiem medycyna. A szczególnie rozwój sztucznego zapłodnienia mogący przecież pomagać nie tylko tym parom, które nie mogą spełnić marzenia o dziecku w naturalny sposób.

Im więcej wiemy o skutecznym in vitro i doborze genów, tym więcej możliwości w rękach lekarzy. Każdemu mogą przecież zapewnić poczęcie zupełnie zdrowego, pozbawionego ułomności dziecka. Co więcej, bioetycy przekonują, że całkowitą normą powinien stać się swobodny wybór płci i najważniejszych cech potomka.

"Nawet jeśli selektywna reprodukcja jest eugeniką (a czasem tak bywa), nie oznacza to automatycznie, iż jest to czymś złym (pomimo tego, że wiele przypadków eugeniki było moralnie odrażających)" – piszą brytyjscy naukowcy.

– Rzeczywiście eugenika nie może kojarzyć się wciąż tylko z najgorszym. Choć pamiętajmy, że to był program, który historycznie się zdewaluował, ale tego słowa nie można nadal traktować tak alergicznie – mówi naTemat prof. Paweł Łuków, etyk, który zajmuje się moralnością w medycynie. Jednocześnie podkreśla jednak, że jego koledzy po fachu z Wysp mocno w swych odważnych tezach przesadzili.

Idealny, czyli jaki?
– Ludzie zawsze podejmowali mniej lub bardziej skuteczne próby zapewnia swoim dzieciom wspaniałej przyszłości. I najczęściej kierowały nimi najlepsze motywy. Starą eugeniką otoczono jednak olbrzymim zapleczem różnego rodzaju wartościowania. Z góry przesądzając o tym, kto jest lepszy, a kto gorszy – tłumaczy etyk. Prof. Łuków, który nie wyobraża sobie więc, by teraz w imię dobra przyszłych pokoleń oddać wszystko fantazji przyszłych rodziców.


Etyk podkreśla bowiem, że wciąż istnieje zagrożenie, że z przyzwolenia na powszechną eugeniką skorzystają ludzie pełni złych intencji. – Wciąż taką pokusę na pewno mają liczni dyktatorzy – przekonuje.

Argumenty brytyjskich naukowców wydają się jednak przekonywać swym optymizmem i otwartym myśleniem o przyszłym świecie. Dlaczego więc nie zapomnieć o przeszłości i nie zaryzykować, by nigdy więcej nie ronić łez nad losem dzieci ciężko upośledzonych i chorych genetycznie?

Eugenika wciąż groźna
Brzmi wspaniale, ale problemem są dwie kwestie. Po pierwsze, nowoczesna eugenika zakłada pełną swobodę w kształtowaniu nowego życia. Płeć, kolor włosów, oczu, kształt twarzy, wzrost – o tym wszystkim moglibyśmy dzięki nowoczesnej medycynie zadecydować. Każdy wedle własnego uznania? No i tu właśnie pojawia się pytanie, kto miałby decydować o tym, które cechy są najlepsze? Od razu nasuwa się jedna odpowiedź - państwo. Ono musiałoby natomiast znaleźć odpowiedź na pytanie, co zrobić z tymi, którzy w przyjętym kanonie się nie mieszczą. A tu niestety wracamy do znanych i karygodnych już dylematów Davenporta, Goddarda i Grenta, którzy mówili o sterylizacji, segregacji, czy eksterminaci.


Zdaniem prof. Łukowa, tego typu zagrożenia mogłyby pojawić się jednak głównie w krajach totalitarnych. – W Europie takiego zagrożenia raczej nie ma. Tu problemem jest co innego. Nie sądzę, że korzystanie z pomocy poradni, czy klinik eugenicznych stanie się naprawdę powszechne. Tymczasem może prowadzić w łatwy sposób do utrwalania się różnic społecznych. Z takich zabiegów korzystaliby bowiem ci, których byłoby na to stać. Ich dzieci byłby uprzywilejowane więc nie tylko faktem urodzenia się w lepiej sytuowanej grupie społecznej, ale już na starcie jeszcze wyżej podskoczyłyby na drabinie społecznej – ostrzega etyk.
 

Cptkap

Well-Known Member
701
3 237
Widzę że masz ostrą fazę na Grzegorza Brauna ;)

Wizję zaawansowanej eugeniki ciekawie eksploruje film Gattaca:


Bez większego udziału państwowej knagi.

i "Brave New World" Aldousa Huxleya, z bardzo dużym udziałem państwowej knagi.
 
C

Crank

Guest
Rozumiem że temat służy dyskusji ale o czym tu dyskutować?????? Jestem na tym forum od niedawna ale iwdze że jak na libertarian to zakładacie dużo wątków o jakimś niepotrzebnym syfie typu aborcja, eugenika właśnie, itp. itd. W akapie nie ma czegoś takiego jak eugenika. Na chuj w ogóle babrać się w tym lewackim gównie?? Żeby w ogóle dyskutować nad słusznością eugeniki trzeba popierać ustroje totalitarne. chyba że ktoś dobrowolnie odda się stworzonej w ankapie totalitarnej władzy. Tylko że wtedy z automatu musi uznać eugenikę z a słuszną bo dobrowolnie oddał się władzy tyrana. Na chuja ten wątek pytam się??
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 157
Do dyskusji. To jest forum dyskusyjne. Zakłada się wątki i dyskutuje. Ty natomiast rozpoczynasz meta-dyskusję, zupełnie niepotrzebnie, bo to offtopic.
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 915
7 938
Temat jest ciekawy można by go rozszerzyć na inne aspekty np. usługi serogatki
Proponuję tylko wklejać dłuższe fragmenty jako cytaty
Kolonizatorzy brzuchów-Paulina Wilk
Międzynarodowy wynajem brzuchów jest dziś skomputeryzowany i globalny. Sprawia coraz więcej problemów prawnych i moralnych. Mnoży też ofiary tego nowego wyzysku biologicznego.
Gammy ma zespół Downa, więc nie spodobał się rodzicom. Siedmiomiesięczny chłopiec od kilku tygodni powinien być w Australii, razem z bratem bliźniakiem. Obu chłopców urodziła w Bangkoku 21-letnia Tajka, surogatka – matka zastępcza, wynajęta i opłacona przez małżeństwo mieszkające niedaleko Perth. Gdy okazało się, że Gammy jest chory, rodzice odlecieli, zabierając tylko jego zdrowego brata.

Liberalny rynek płatnych usług surogackich w Tajlandii działa od dekady, ale dopiero teraz wzbudził emocje. Razem z historią o Gammym tajska prasa doniosła też o zamknięciu w Bangkoku kliniki, w której leżało 12 surogatek, sztucznie zapłodnionych nasieniem tego samego Japończyka. Możliwe, że dzieci miały stać się przedmiotem handlu lub zostać poddane testom medycznym.

Tajlandia jest jednym z kilku najważniejszych centrów usług surogackich na świecie. Dziesiątki klinik pomagają tam kompleksowo: znajdują surogatkę, przygotowują kontrakt, przeprowadzają badania, zabiegi in vitro, monitorują rozwój ciąży (wyniki przesyłane mailem, rozmowy z lekarzami via Skype). Niektóre kliniki pozwalają rodzicom być przy porodzie, poznać surogatkę, pośredniczą w regulowaniu płatności i formalności. Całkowity koszt wynosi około 50 tys. dol., czyli o połowę mniej niż w USA – najstarszym i wciąż największym ośrodku płatnych usług surogackich.

Komentując działalność takich azjatyckich „kombajnów” ciążowych, eksperci podkreślają, że zmiany społeczne i logika rynku wymagają zupełnie nowych norm etycznych i prawnych. Wesey J. Smith z Uniwersytetu Middlesex w Londynie i ekspert brytyjskiej Rady Praw Pacjentów twierdzi wręcz, że w ten sposób Zachód znów ukazuje swoje kolonialne oblicze – tym razem eksploatując świat biologicznie. Zamiast całych narodów kolonizujących inne państwa i zagarniających ich naturalne bogactwo indywidualni kolonialiści z Zachodu wykorzystują osamotnione osoby z biedniejszych krajów, by ulepszyć własne zdrowie i szczęście. Ludzkie ciało stało się jednym z najwyżej cenionych dóbr handlowych na świecie.

1.
Pionierem procederu ciąż zastępczych były w latach 80. XX w. Stany Zjednoczone. Jedno z pierwszych dzieci urodzonych przez surogatkę, nazwane Baby M, stało się w 1987 r. bohaterem głośnego procesu. Matka zastępcza będąca także dawczynią jajeczka (tzw. surogatka tradycyjna, rozwiązanie obecnie rzadko stosowane) po porodzie postanowiła zatrzymać dziewczynkę. Po kilku sprzecznych orzeczeniach sądów dziecko ostatecznie trafiło do rodziców, ale surogatka otrzymała prawo do odwiedzin. W 1990 r. inny amerykański sąd wydał przełomową decyzję, po raz pierwszy uznając za matkę tę kobietę, która miała intencję poczęcia i wychowania dziecka, a nie tę, która je urodziła.

Usługi surogackie za oceanem są najdroższe na świecie (od 100 do 300 tys. dol.), ale też formalnie najlepiej zabezpieczają obie strony. Podczas gdy Europejczycy szukają tańszych opcji w Azji czy Meksyku, do Stanów po dzieci surogatek przyjeżdżają nawet zamożni Chińczycy. Płacą krocie, by ominąć restrykcyjne chińskie przepisy, pozwalające posiadać jedno dziecko (w wyjątkowych przypadkach – dwoje), ale też zapewniają sobie spokojną przyszłość. Dzieci urodzone przez surogatki w USA otrzymują tamtejsze obywatelstwo, a po ukończeniu 21 lat będą mogły sprowadzić do Stanów członków swojej rodziny.

Poza Ameryką tylko w kilku krajach na świecie można zgodnie z prawem zapłacić za usługi surogatki. Najszybciej ta branża rozwija się w Indiach, gdzie zdaniem rządowego eksperta dr. Radheya Sharmy na wielką skalę działają „fabryki dziecięce”. Prawdopodobnie chodzi o tysiące porodów rocznie. W Indiach działa ponad tysiąc zarejestrowanych klinik, a rynek jest już wart około 1,5 mld dol. rocznie. Wielu ośrodków jednak nie zarejestrowano, a ich dochody lądują w szarej strefie.

Od 2002 r. komercyjne usługi surogatek są w Indiach całkowicie legalne. Wystarczy, że rodzice podpiszą umowę z matką zastępczą. Kobieta udostępnia tylko swoje ciało, nie materiał genetyczny. Zrzeka się praw do dziecka, jej nazwisko nie figuruje w akcie urodzenia, dziecko nie nabywa jej obywatelstwa ani narodowości (po narodzinach jest bezpaństwowcem). Władze Indii nie wymagają też zgody sądu na wywiezienie dziecka z kraju. W praktyce rynek regulują kliniki – one rekrutują surogatki, pośredniczą i dyktują warunki finansowe obu stronom.

W Indiach przepisy tak skrojono, aby sprzyjały maksymalnemu rozwojowi rynku – to część turystyki medycznej, lukratywnej gałęzi biznesu. Zachodnich pacjentów przyciągają wysokie kwalifikacje lekarzy, nowe technologie i ceny trzykrotnie niższe niż w Europie czy USA.

2.
Deregulacja rynku to jednak zawsze ogromne zagrożenie dla surogatek. W Indiach to zwykle ubogie, niewykształcone, niepiśmienne i pochodzące ze wsi kobiety, dla których urodzenie cudzego dziecka jest szansą na nieosiągalny inaczej dochód w granicach kilku tysięcy dolarów – wystarczy, by postawić dom i wysłać własne dzieci do dobrych szkół.

Wiele jest jednak przypadków dramatycznych. W Indiach kobiety bywają zmuszane przez rodziny do bycia surogatkami (tak spłaca się długi), lokalni pośrednicy oszukują i zgarniają lwią część wynagrodzenia. Nikt też nie chroni surogatek przed ostracyzmem – wiejskie społeczności są konserwatywne, urodzenie czyjegoś dziecka bywa traktowane jak zdrada czy prostytucja. Surogatki podpisują niekorzystne kontrakty, są jak żywe inkubatory do wynajęcia: zobowiązują się do przebywania pod kontrolą w zamkniętych klinikach przez cały okres ciąży.

Zdarza się, że tej samej kobiecie wszczepia się jednorazowo nawet pięć zarodków (co jest legalne), ryzykując ciąże mnogie. Cesarskie cięcia w przypadku surogatek to norma – są szybsze i tańsze, choć dla kobiety bardziej niebezpieczne. Takie kliniki rzadko zapewniają opiekę poporodową, a gdy dochodzi do komplikacji czy zgonów, nie ponoszą odpowiedzialności.

Brak regulacji prawnych, szczególnie na poziomie międzynarodowym, naraża także genetycznych rodziców. Jeśli ciężarna surogatka zniknie, dziecko urodzi się chore albo dojdzie do ciąży mnogiej – klinika nie wywiąże się z umowy. A nie istnieje żadna instancja, do której można się skutecznie odwołać. Samemu trzeba też radzić sobie z formalnościami – rodzice, np. z Wielkiej Brytanii, tygodniami czekają w Indiach na przyznanie dzieciom brytyjskiego obywatelstwa i paszportu, niezbędnego do wyjazdu z kraju.

Sprzeczność regulacji prawnych różnych krajów powoduje problemy. Dziecko urodzone z matki surogatki w Indiach, nawet jeśli poczęte z materiału genetycznego obojga francuskich rodziców, może nigdy nie otrzymać obywatelstwa Francji, gdzie macierzyństwo zastępcze jest zakazane. Wtedy pozostanie bezpaństwowcem. Aby nie narażać się na dyplomatyczne nieprzyjemności, Indie przed rokiem zakazały świadczenia usług surogackich parom homoseksualnym i związkom partnerskim – teraz matkę zastępczą mogą opłacić jedynie małżeństwa heteroseksualne z co najmniej dwuletnim stażem, a przy wyjeździe muszą okazać dokument świadczący, że w kraju zamieszkania mogą być legalnymi opiekunami dziecka.

Sprzeczność regulacji prawnych różnych krajów powoduje problemy. Dziecko urodzone z matki surogatki w Indiach, nawet jeśli poczęte z materiału genetycznego obojga francuskich rodziców, może nigdy nie otrzymać obywatelstwa Francji, gdzie macierzyństwo zastępcze jest zakazane. Wtedy pozostanie bezpaństwowcem. Aby nie narażać się na dyplomatyczne nieprzyjemności, Indie przed rokiem zakazały świadczenia usług surogackich parom homoseksualnym i związkom partnerskim – teraz matkę zastępczą mogą opłacić jedynie małżeństwa heteroseksualne z co najmniej dwuletnim stażem, a przy wyjeździe muszą okazać dokument świadczący, że w kraju zamieszkania mogą być legalnymi opiekunami dziecka.
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 915
7 938
c.d.
3.
W naszej części świata najbardziej liberalne przepisy obowiązują w Rosji, Gruzji i na Ukrainie. W Rosji formalności dopełnia się już w trzy dni po porodzie, na Ukrainie jeszcze przed sztucznym zapłodnieniem zarodek jest pod prawną opieką rodziców opłacających ciążę. Klienci klinik przyjeżdżają głównie z zachodniej i południowej Europy, gdzie obowiązuje restrykcyjne prawo.

W Polsce kwestia nie jest bezpośrednio uregulowana. Zgodnie z Kodeksem rodzinnym i opiekuńczym matką jest kobieta, która urodziła dziecko. Czerpanie korzyści w zamian za urodzenie i przekazanie dziecka może być karane jako handel ludźmi. Lekarze w klinikach in vitro nie mogą pomagać rodzicom w znalezieniu surogatek, działalność pośredników jest zabroniona. Agencję Elizabeth, istniejącą krótko w podwarszawskim Piasecznie, zamknięto trzy lata temu po publikacjach w mediach.
3.
W naszej części świata najbardziej liberalne przepisy obowiązują w Rosji, Gruzji i na Ukrainie. W Rosji formalności dopełnia się już w trzy dni po porodzie, na Ukrainie jeszcze przed sztucznym zapłodnieniem zarodek jest pod prawną opieką rodziców opłacających ciążę. Klienci klinik przyjeżdżają głównie z zachodniej i południowej Europy, gdzie obowiązuje restrykcyjne prawo.

W Polsce kwestia nie jest bezpośrednio uregulowana. Zgodnie z Kodeksem rodzinnym i opiekuńczym matką jest kobieta, która urodziła dziecko. Czerpanie korzyści w zamian za urodzenie i przekazanie dziecka może być karane jako handel ludźmi. Lekarze w klinikach in vitro nie mogą pomagać rodzicom w znalezieniu surogatek, działalność pośredników jest zabroniona. Agencję Elizabeth, istniejącą krótko w podwarszawskim Piasecznie, zamknięto trzy lata temu po publikacjach w mediach.

Gdy więc do takich transakcji dochodzi, to bez oparcia w prawie, a umowy cywilne nie mają tu mocy wiążącej. Wynajęta surogatka może po porodzie zatrzymać dziecko, a nawet gdy wniesie o adopcję ze wskazaniem, sąd może – kierując się dobrem dziecka – wybrać innych rodziców adopcyjnych, związek genetyczny nie ma decydującego znaczenia. Mimo to nietrudno u nas o surogatkę, w internecie jest wiele ogłoszeń poszukujących rodziców i oferujących się matek. Średni koszt to około 100 tys. zł. Rynek działa, ale nieformalnie i opiera się na zaufaniu.

Podobnie restrykcyjne przepisy w wielu krajach Europy przyczyniają się jednak do tego, że rodzice szukają rozwiązań na innych kontynentach. Francuski prawnik Laurence Brunet stwierdził niedawno: „Unia Europejska ma obowiązek rozważyć etyczne konsekwencje swych restrykcyjnych polityk reprodukcyjnych. Zakazywanie praktyk zastępczych na zachodzie Europy prowadzi do gwałtownego rozwoju rynku tych usług za granicą”.

Podobnie restrykcyjne przepisy w wielu krajach Europy przyczyniają się jednak do tego, że rodzice szukają rozwiązań na innych kontynentach. Francuski prawnik Laurence Brunet stwierdził niedawno: „Unia Europejska ma obowiązek rozważyć etyczne konsekwencje swych restrykcyjnych polityk reprodukcyjnych. Zakazywanie praktyk zastępczych na zachodzie Europy prowadzi do gwałtownego rozwoju rynku tych usług za granicą”.

W dodatku na ciążę zastępczą decydują się najczęściej pary, które wyczerpały już inne możliwości – przeszły wieloletnie, kosztowne terapie, podejmowały nieudane próby zapłodnień in vitro. Specjaliści z organizacji pozarządowych doradzających rodzicom podkreślają, że na koniec świata po dziecko udają się często ludzie zdesperowani, nieświadomi ryzyka, a więc także narażeni na nadużycia.

4.
Zapotrzebowanie na globalne usługi surogackie będzie nadal rosło m.in. w związku ze spadkiem płodności w Europie i USA (w Polsce problem niepłodności dotyka już co piątą parę), ale także w wyniku nowych trendów społecznych czy wręcz kaprysów.

Kliniki w odległych krajach zarabiają dziś na przykład na modzie, zgodnie z którą ciąże zastępcze okrzyknięto nową adopcją. Zwykła adopcja przegrywa z możliwością genetycznego „zaprojektowania” sobie dziecka, czyli specyficzną odmianą snobizmu. Przegrywa tym bardziej, że do adopcji częściej trafiają dzieci z grup społecznych o niższym statusie, a więc – z punktu widzenia wielu rodziców – dalekie od ideału.

Klientami klinik surogackich w Indiach są coraz częściej przedstawiciele globalnej klasy średniej – Australijczycy, Europejczycy, Amerykanie. Tych ostatnich zachęciła Oprah Winfrey, reklamując w swym talk-show klinikę w Anand, w stanie Gudżarat, szczycącą się, że co tydzień przychodzi tam na świat jedno dziecko. Modę na
surogatki spopularyzowały też gwiazdy – pionierem był Michael Jackson, w jego ślady poszli m.in.: Elton John, Sarah Jessica Parker, Nicole Kidman.

Do klinik surogackich w Meksyku i Azji zgłasza się też coraz więcej zamożnych kobiet z Europy, które mogą mieć dzieci, lecz wolą uniknąć wysiłku, stresu i obciążeń wynikających z bycia w ciąży, takich jak utrata figury czy przerwa w karierze.

Wszelkim krytykom sektora ciąż zastępczych organizacje surogackie odpowiadają jednak, że najpowszechniejszą i najważniejszą motywacją pozostają nie pieniądze, ale możliwość dania dziecka osobom, które bardzo go pragną. Podkreślają też, że jest to dar największy z możliwych i bezcenny. Jednak skuteczna ochrona szlachetnych intencji i wartości, jaką jest ludzkie życie, w realiach globalnego popytu, podaży oraz twardego cennika staje się coraz trudniejsza.

5.
O prawdziwie globalnym wymiarze usług surogackich świadczy przykład dwóch amerykańskich gejów, dla których dawczynią jajeczka była przyjaciółka z Londynu. Utworzenie i zamrożenie zarodka nastąpiło w Nowym Jorku, wszczepienie do łona surogatki – w Tajlandii, zaś szczęśliwy poród – w Nepalu. Łącznie w taki proces zaangażowanych jest kilkadziesiąt osób, a w grę wchodzą przepisy wielu krajów. Nie brak głosów, że pilnie potrzebne jest międzynarodowe porozumienie regulujące usługi surogackie na wzór haskiej konwencji adopcyjnej.

Dalszy rozwój rynku usług surogackich przyniesie nowe pytania. Nie ma jeszcze dokładnych badań dotyczących psychoemocjonalnych konsekwencji bycia surogatką, urodzenia cudzego dziecka i bycia rozdzieloną z nim tuż po porodzie. Nie wiemy też, jak emocjonalnie rozwijają się dzieci urodzone z ciąż zastępczych, świadome lub nieświadome swego skomplikowanego rodowodu. Wreszcie – jaki będzie los dzieci tak urodzonych, gdy ich rodzice postanowią się rozejść, a przecież odsetek rozwodów w krajach rozwiniętych rośnie.

Dalszy rozwój rynku usług surogackich przyniesie nowe pytania. Nie ma jeszcze dokładnych badań dotyczących psychoemocjonalnych konsekwencji bycia surogatką, urodzenia cudzego dziecka i bycia rozdzieloną z nim tuż po porodzie. Nie wiemy też, jak emocjonalnie rozwijają się dzieci urodzone z ciąż zastępczych, świadome lub nieświadome swego skomplikowanego rodowodu. Wreszcie – jaki będzie los dzieci tak urodzonych, gdy ich rodzice postanowią się rozejść, a przecież odsetek rozwodów w krajach rozwiniętych rośnie.

Kilka miesięcy temu pewna Francuzka rozwiodła się z mężem i tym samym utraciła prawa do opieki nad kilkuletnią córką, urodzoną przez surogatkę. Zarodek powstał z nasienia męża i jajeczka obcej dawczyni, kobieta nie ma więc ani biologicznego, ani formalnego związku z dzieckiem. Pozostała miłość, której w tym przypadku nie chroni żaden prawny inkubator.
http://www.polityka.pl/flexi/article/2975,1591518.html
 
Do góry Bottom