father Tucker
egoista, marzyciel i czciciel chaosu
- 2 337
- 6 522
Dwa etatystyczne przypały, Gyros Tovmaysyn (ten sam, co doniósł na Kelthuza ) i jakiś drugi, co go nie znam napisali na portalu Rebelya.pl list otwarty do libertarian i zwolenników wolnego rynku
Ostrzegam, rozpierdala
Wklejam cały, żeby nie przepadło:
Nie ma nic bardziej otrzeźwiającego niż bycie „zaoranym” przez prawdziwego eksperta. Lub jeszcze lepiej przez całą rzeszę ekspertów. Na szczęście w naszym kraju jesteście Wy, grupa ludzi gotowa w każdym momencie dnia i nocy chlusnąć w twarz zimną wodą zdrowego rozsądku - piszą Petros Tovmasyan i Piotr Wójcik*.
Wysokie bezrobocie – wina państwa, dziurawe drogi – wina państwa, wyskoczył mi pryszcz na czole – wszystko przez tę wstrętną biurokrację! Szczerze Wam zazdrościmy tej niedostępnej nam jasności umysłu. Absolutnego przekonania, że Friedman, Rothbard i von Mises rozwiązali wszystkie najważniejsze problemy ludzkości. Dzięki Wam tysiące ludzi może zrezygnować z ciążącego im obowiązku myślenia.
Pomimo tego, że w pocie czoła 10 godzin na dobę zajmujecie się optymalizacją podatkową niemieckich i francuskich korporacji, znajdujecie czas, by nam, żyjącym z dotacji publicznych nierobom, tłumaczyć, jak bardzo błędna jest droga przez nas obrana. Często błądzimy na bezdrożach trynitaryzmu, komunitaryzmu, katolickiej nauki społecznej lub innych oderwanych od rzeczywistości idiotycznych idei, lecz Wy w porę strzelacie nam w twarz prawdą jasną jak słońce. I przez to często niedostrzeganą. Zwykłego człowieka słońce przecież oślepia.
Dajemy się zwieść utopijnym ułudom wspólnoty i państwa, naiwnie wierzymy w instytucje publiczne, a przecież prywatny kapitał aż się garnie, by wziąć na siebie oddziały geriatryczne w szpitalach. Nic nie zadba lepiej o godziwe warunki pracy niż Geronimo Martins, a gdyby tylko opresyjne państwo zostało obezwładnione, w mig powstałaby sieć prywatnych hospicjów. Przecież wiadomo, że państwo to wróg i narzędzie opresji; co innego zagraniczne korporacje, one są nastawione przede wszystkim na nasze wolności osobiste.
Co z tego, że my staramy się tworzyć realne instytucje, że wierzymy w modele biznesowe w ekonomii społecznej, jeżeli nigdy nasze posty na Facebooku nie będą miały tyle lajków, a artykuły tyle wykopów co Wasze. Rzadko chodzimy do telewizji, a przecież jaką wspaniałą pracą dla Polski jest „zaoranie” socjalisty w programie Młodzież Kontra – wtedy człowiek czuje, że zrobił coś dla ojczyzny.
W polityce także błądzimy. Wierzymy w polityków, którzy solidaryzm stawiają wyżej od mitycznego „wzrostu PKB”. Jakie ma znaczenie to, że dochody najmniej zarabiających rosną dziesięć razy wolniej od tych z najwyższym dochodem, to ich wina, że są biedni – są nierobami. Kiedy wreszcie ci socjaliści zrozumieją, że nie potrzebujemy tych komunistycznych hut, kopalń i stoczni – pozamykać je wszystkie, stańmy się światowym centrum outsourcingu, z tego są prawdziwe DOCHODY. „Nie można obrażać się na rynek, trzeba się dostosować”. Wreszcie zrozumieliśmy, że nie jest żadną przeszkodą to, że tak wielu z Was żyje z pieniędzy rodziców. Ważne, że nie żyjecie z państwowych.
Dobrze jest wiedzieć, że zawsze, gdy całe grupy społeczne, a nawet całe narody, błądzą, w każdej chwili pomocną dłoń jest w stanie wyciągnąć do nich „niewidzialna ręka rynku”, której Wy jesteście powiernikiem na Ziemi. Podczas gdy my wciąż jesteśmy tylko ograniczonymi homines sapientes, Wy staliście się już prawdziwymi homines oeconomici, górującymi nad nami w procesie ewolucji. Jakże ciężkie musi być brzemię patrzenia na masy neandertalczyków, które zbierają się na wiecach związków zawodowych w obronie niepoważnych postulatów, wysuwanych przez związkowych liderów tylko dlatego, by oni sami mogli wciąż otrzymywać kilkudziesięciotysięczne pensje. Jak wielki musi być krzyż, który dźwigacie, codziennie uświadamiając opornych na Wasze światłe idee.
Wypełnieni cnotą cierpliwości spokojnie jednak czekacie, łaskawie dając się masom wyszumieć, aż w końcu religia Wolnego Rynku miłościwie zapanuje na naszym ziemskim padole, który już nie będzie padołem, lecz krainą mlekiem, miodem i pieniądzem płynącą. Szczelnie wypełnioną jednoosobowymi działalnościami gospodarczymi, które wreszcie zabiją w sobie jakiekolwiek ludzkie odruchy i uczucia, kierując się jedynie całkowicie racjonalnym rachunkiem ekonomicznym. Piękny to będzie świat, którego my jednak całkowicie zasłużenie nie doczekamy, bo też godni tego nie jesteśmy.
Pełni pokory czekamy na wyrok.
Petros Tovmasyan
Piotr Wójcik