D
Deleted member 427
Guest
W r. 1992 odbyła się w Rio de Janeiro gigantyczna Konferencja Narodów Zjednoczonych nt. Środowiska i Rozwoju. Wzięły w niej udział 183 delegacje rządowe i około 30 000 osób, w różnym stopniu powiązanych z interesami i ideologią „zielonych”. Już sama liczba uczestników tej największej w historii konferencji, wskazuje, że była to impreza o charakterze obrzędowym, rodzaj propagandowego święta, a nie spotkanie naukowe czy robocze. Jej skala świadczy o potędze i wpływach jej inicjatorów. Przypuszczam, że większość uczestników, ludzi dobrej woli, altruistycznie nastawionych do ochrony przyrody, nie zdawała sobie sprawy dokąd wiodą ich organizatorzy konwentyklu, z jego przewodniczącym Mauricem Strongiem na czele.
http://www.wszim-sochaczew.edu.pl/ejren ... zczymy.htm
Co ciekawe, w Polsce już w 1993 roku wyszła książka autorstwa Stefana Kozłowskiego pt. "Rio - początek ery ekologicznej. Szczyt Ziemi" (Łódź 1993), w której wszystko jest wyłożone, a o której prawie nikt w Polsce nie słyszał (może właśnie ze względu na jej zawartość).
Warto też przypomnieć słowa, jakie wymsknęły się Ottmarowi Edenhoferowi, wicedyrektorowi Poczdamskiego Instytutu Badań nad Klimatem: Trzeba sobie jasno powiedzieć: za pomocą polityki klimatycznej dokonujemy de facto redystrybucji bogactwa światowego. Musimy pożegnać się z iluzją, że międzynarodowa polityka klimatyczna jest polityką ochrony środowiska. To nie ma prawie nic wspólnego z polityką ochrony środowiska.
http://www.tomaszgabis.pl/?p=533