Dzieci idą do szkoły...

Agent_USA

Buddyjski libertarianin
28
15
Witam,

Planuje kiedyś wysłać swoje dzieci do szkoły.
Czy ktoś może wie jak to wykombinować żeby dzieciaki nie przeniknęły tym "smrodem" socjalistycznej placówki?

To znaczy żeby uczyły się tam gdzie nie będą im wpajane mimochodem socjalistyczne przesądy i żeby umiały się poruszać swobodnie na wolnym rynku?

Ja pamiętam że u mnie np. w liceum polonistka zawsze wmawiała że wszystko co prywatne to takie "marne" a wszystko co państwowe to takie "poważne i mądre". Macie też takie wspomnienia?
 
C

Cngelx

Guest
Pamiętam jak nauczyciel historii w liceum (niestety nauczyciel z olbrzymim autorytetem) pierdolił, że "wilczy kapitalizm pierwszej połowy lat 90" był gorszy od PRL. Oprócz tego pierdolił o jedynych słusznych autorytetach i takie tam.

Nauczycielka polskiego natomiast była zadeklarowana socjalistką, ale ograniczała to do tego, że mówiłą, że jest socjalistka i ciągle jebała (dosłownie, klnęła na lekcjach jak popierdolona :D) po kościele katolickim, Kaczyńskich, Giertychu i reszcie tego towarzystwa. Nie uważam jej za typ szczególnie niebezpieczny, a wręcz przeciwnie – takich socjalistów jak ona mogłoby być nawet więcej.

Więcej wypowiadanej wprost socjalistycznej propagandy nie pamietam. Przyczepiłbym się raczej do tego, że nauczyciele to byli w większości debile, którzy potrafili jedynie realizować program. Mało który potrafił odpowiedzieć na pozaprogramowe pytania.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
To znaczy żeby uczyły się tam gdzie nie będą im wpajane mimochodem socjalistyczne przesądy i żeby umiały się poruszać swobodnie na wolnym rynku?
Dać go do szkoły która ma najgorszą reputację, czyli tam gdzie młode gałgany się kurwią i gdzie odchodzi dilerka. Poważnie. Tylko jest coś za coś, dzieciaka trzeba pilnować.
 

Hitch

3 220
4 872
Szkoła jak to szkoła, każda jest chujowa. Dodatkowo w tych z większą ilością patoli dzieciak będzie się musiał użerać z debilami po drugiej stronie barykady. Moim zdaniem najlepiej sprawdzi się filtrowanie wiadomości od samego początku. Materiału w pierwszych klasach będzie jeszcze mało i można dziecku pokazać, w co ma wierzyć, a w co nie. Z czasem i rozwojem samo zacznie odrzucać kłamstwa i kwestionować oficjalne informacje. Trzeba tylko znaleźć czas na to u podstaw i zadbać by dzieciak za bardzo się nie obnosił z tym z początku, żeby przypadkiem nie mieć o 6:00 rano wizyty psiarni i kurew z opieki społecznej :)
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
Na socjalistyczne przesądy to łatwo chyba uodpornić. Tylko trzeba mieć autorytet u dzieciaka, a o ten łatwo, gdy dzieciak jest mały. Gorzej z tą całą atmosferą bzycączego ula, nudą i stresem. I jeszcze niektórym nauczycielom odwala nie tylko na punkcie ocen, ale i na punkcie "norm społecznych".

Mnie uczyli, że Balcerowicz to był zbawca Polski. Łyknąłem to, no bo dlaczego nie miałem łyknąć, skoro jedyne co mi powiedzieli to to, że zahamował inflację i wprowadził kapitalizm XD
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
Nie wyolbrzymiałbym problemu komuszej propagandy w szkołach. Chyba większość z nas chodziła do państwowych szkół, spora część nie miała rodziców-libów, a jednak potrafiliśmy wcześniej czy później przejść na jasną stronę mocy, więc uważam, że jeśli dzieciak od urodzenia będzie dostawał dobre, koszerne informacje w domu to żadna szkoła nie przekabaci go na socjalizm.
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 509
Nasz system nie jest najgorszy. Oficjalny program walczy z samodzielnym myśleniem, ale nadal mamy wielu ogarniętych nauczycieli olewających program i uczących według własnego punktu widzenia. Tacy traktują program pobieżnie i wręcz zachęcają do własnych wniosków i przemyśleń. Oczywiście tacy raczej nie uczą w renomowanych szkołach z nagrodami. Ci najlepsi trafiają do gorszych szkół, bo ci gorsi (belfry) odpadają z nich dosyć szybko i wracają do pracy z łatwą młodzieżą i kujonkami oczekującymi suchych faktów i pierdolenia o jedynej słusznej racji. Normalna młodzież takiemu belfrowi zakłada kosz na głowę lub omija szerokim łukiem. Normalny nauczyciel musi posiadać osobowość.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
Oficjalny program walczy z samodzielnym myśleniem
No nie wiem, przecież samodzielne myślenie, kwestionowanie, dopytywanie, dociekliwość to teoretycznie chwalone postawy do których dziecko jest zachęcane przy każdej szkolnej okazji, gorzej jeśli ktoś naprawdę będzie dociekliwy i nie daj boże przedstawi jakieś inne zdanie, wtedy zostanie sprowadzony na ziemię, żeby nie wydziwiał i nie rozwalał lekcji, bo trza program realizować.
Sytuacja podobna jak z wielbieniem i celebrowaniem przez wszelkie państwowe instytucje wolności, opisywanie jej jako fundamentalnej zasady dla funkcjonowania szczęśliwego społeczeństwa - to jest na sztandarach, w przemowach, w programach wyborczych, ale jak ktoś chce rzeczywiście z tej wolności skorzystać, to już nie bardzo, bo okazuje się, że jednak fundamentem państwa nie jest wolność, tylko budżet, który się musi domykać, nawet kosztem wolności.
 

Morwin Kike

Active Member
38
121
Szkoły to jeszcze pół biedy, ale to co w przedszkolach odpierdalają to szok. Ostatnio czytałem właśnie ten genderowy program i było tam napisane, że Mały Książę zostanie zamieniony na Księżniczkę albo że dzieci wyjdą z klasy z wychowawcą po czym wracając do niej będą decydować, czy wracają jako chłopcy, czy jako dziewczynki. Co to do chuja ma być ? nie mogłem tego doczytać do końca bo nieżle mi to zlasowało łeb, a co dopiero dzieciom ? Co do szkoły, to najbardziej bym się przyjebał o lekcję historii. W końcu ostatnio nasi politycy posłuchali się Szymona Peresa i będzie mniej lekcji historii. W sumie z takimi lekcjami, to i tak żadna strata, bo w szkole gówno sie nauczyłem z historii, chociaż już wtedy się nią jako tako interesowałem. Reszta przedmiotów też uczyła trochę głupot i czasem dobrych rzeczy. Ogólnie to tragedii nie ma jeśli chodzi o polskie szkoły. Zbytnio łba nie lasują i dlatego nie narzekam na nie. Wiadomo, że wartościowa wiedza czeka w materiałach, których się w szkole nie uczy, ale to nie problem, bo można na własną rękę coś zdziałać.
 
C

Cngelx

Guest
Zbytnio łba nie lasują i dlatego nie narzekam na nie. Wiadomo, że wartościowa wiedza czeka w materiałach, których się w szkole nie uczy, ale to nie problem, bo można na własną rękę coś zdziałać.

Marnowanie codziennie ok. 6h w szkole + czas na odrabianie prac domowych + czas dojazdu to nie problem? Wiesz, to jest minimum 1/4 doby. Przez ten czas można się nauczyć naprawdę przydatnych umiejętności i nabyć sensowną wiedzę.
Zamiast tego marnuje się czas na analizowanie tego co jakiś nierób i ćpun, który żył dawno temu miał na myśli pisząc swoje gówniane dzieło literackie, bądź też klepać na pamięć jakiś tekst notatki z której tak naprawdę nic się nie rozumie.

A co do gender... to jest nic przy całej reszcie bzdur wpajanych do łba od najmłodszych lat.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
Uważam podobnie jak pLT. Mi szkoła nie zaszkodziła, nawet trochę fajnych rzeczy się dowiedziałem przez te 9 lat, poza tym na podwórku nie byłbym wstanie zaprzyjaźnić się z tyloma osobami co w szkole, ale ile czasu straciłem na siedzeniu na beznadziejnych lekcjach to jest straszne. Jak na dziecko z "dobrego domu" to i tak dużo wagarowałem, a im więcej czasu mija od zakończenia liceum tym bardziej żałuję, że nie zwiewałem ze szkoły jeszcze częściej.
Wpadać do szkoły tylko na sprawdziany, kartkówki oraz na wybrane przedmioty (na matematykę, czy fizykę warto chodzić) na które dziecko ma ochotę - to jest dla mnie najlepsze rozwiązanie. Sam tak planuję robić ze swoim, usprawiedliwiać mu nieobecności i pilnować, żeby w czasie gdy nie chodzi do szkoły robił coś pożytecznego(najlepiej jakby pomagał w pracy ojcu :D), bo też nie o to chodzi, żeby zamiast szkoły grał na kompie, albo spał do południa.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
ja w szkole nauczyłem sie pić piwo na lekcji tak by nauczyciel nie zauważył...
a no i nauczyłem sie używania w praktyce swojego własnego alfabetu, tak bym nie musiał sie uczyć na pamięć jakichś bzdur...
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
@simek Mnie akurat matematyka i fizyka nie przydały się zbytnio w życiu, więc nie jest to zasadą. Ogólnie jak czegoś potrzebujesz, to program nauki ze szkoły podstawowej, gimbazy i liceum zrealizujesz pewnie w tydzień czasu zamiast 10 lat, czy ile to teraz zabiera czasu i w dodatku jeszcze w miarę bezstresowo.
 

pampalini

krzewiciel słuszności, Rousseaufob
Członek Załogi
3 585
6 850
@simek Mnie akurat matematyka i fizyka nie przydały się zbytnio w życiu, więc nie jest to zasadą. Ogólnie jak czegoś potrzebujesz, to program nauki ze szkoły podstawowej, gimbazy i liceum zrealizujesz pewnie w tydzień czasu zamiast 10 lat, czy ile to teraz zabiera czasu i w dodatku jeszcze w miarę bezstresowo.
No chyba trochę przesadziłeś. Ja na wciągnięcie licealnego programu fizyki i matematyki potrzebowałem miesiąca (przyspieszony kurs przygotowawczy przed egzaminem na studia). O ile matematykę jako tako w liceum opanowałem, to fizyki musiałem się praktycznie od zera nauczyć. Suma sumarum wyszło nieźle, bo dostałem 96/100 punktów na egzaminie. Chociaż - na opanowanie podstaw może i faktycznie wystarczyłby tydzień wzmożonej nauki. Ale to tydzień na jeden przedmiot.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
No to niech będą te 2 tygodnie, nawet miesiąc, różnica niewielka. Teraz pytanie tylko co ci ta matematyka i fizyka dały w obecnej robocie, bo nauka przedmiotów celem zdawania z nich egzaminu wstępnego i przygłupich przedmiotów na pierwszym roku studiów sama w sobie jest zupełnie bez sensu. Ja się uczyłem historii, w tydzień faktycznie bym się tego nie nauczył na tyle by zdać pamięciowy egzamin, tylko sama ta wiedza nigdy do niczego mi się nie przydała. Większość wymazała mi się z pamięci niedługo po egzaminach. Teraz praktycznie niczego nie pamiętam. Strata czasu i nic więcej.
 

Morwin Kike

Active Member
38
121
Marnowanie codziennie ok. 6h w szkole + czas na odrabianie prac domowych + czas dojazdu to nie problem? Wiesz, to jest minimum 1/4 doby. Przez ten czas można się nauczyć naprawdę przydatnych umiejętności i nabyć sensowną wiedzę.
Zamiast tego marnuje się czas na analizowanie tego co jakiś nierób i ćpun, który żył dawno temu miał na myśli pisząc swoje gówniane dzieło literackie, bądź też klepać na pamięć jakiś tekst notatki z której tak naprawdę nic się nie rozumie.
Zgadzam się w 100%. Chciałem tylko podkreślić, że ja jestem po szkole i jakoś nie mam zlasowanego łba. Owszem jest to strata czasu, bo można było się nauczyć wielu ciekawych rzeczy choćby ucząc się w domu, ale jakiejś wielkiej tragedii nie ma.
 

Morti

Active Member
52
118
Krzysiu, ja sobie wybrałem technikum, właśnie z myślą o złej opinii, z małą odległością od domu, żeby mało wymagali i aby nie było wyścigu szczurów. I po prostu takiej szkoły nie wytrzymałem, jeden semestr z tymi zjebami spowodował, że całkiem mi to środowisko obrzydło i szkoła, aż do końca roku nie postawiłem tam stopy.

Miałem przez to na karku nawet sąd rodzinny :) Zainteresowanie psychologa, policji (nawet w areszcie za kratami byłem zamknięty przed rozprawą chwilę), kuratora.

Panaceum na to wszystko było znalezienie sobie szkoły jeszcze "gorszej". Publiczno-prywatnej (czyli z własnej kieszeni co miesiąc trzeba jeszcze było płacić kilkaset złotych). Co prawda, program, przynajmniej w założeniu musi być przestrzegany, jednak szkoła ta dawała luzy o jakich nigdy mi się nie śniło. Nie mieliśmy dzwonków, 2/3 to byli wagarowicze, szkoła liczyła kilkadziesiąt osób, a sam byłem przedostatnim rocznikiem, który to liceum ukończył. Po prostu nie było chętnych, ludzie woleli zwykłe szkoły.

Było też w tej szkole kilka osób sporo ponad przeciętność, ale większość to byli jednak wagarowicze i ludzie, których wyrzucono z innych szkół :)

edit: Sprawa w sądzie była, dokładniej, za "demoralizację".
W tamtym liceum trzeba było płacić nawet w wakacje.
Dodatkowo, chodził też do jednej z klas dosyć wysoce autystyczny chłopak, a to dlatego, że szkoła tego rodzaju dostaje większą dotację na każdego niepełnosprawnego ucznia. Dyrektor mówił, że taki jeden to jak dziesięciu zwykłych :)
 
Ostatnia edycja:

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
A tu rodzice walczą...
Protest przed MEN. "Ręce precz od naszych dzieci"


a93fb69b2b0992a6c51d17e0cc421c8f.jpg

da56f4b9c447fc795f401aa739f86ee1.jpg


Oczywiście politycy muszą na cudzej krzywdzie wypłynąć...
86d4a93868355b40a5ed883ed5380b52.jpg
 

Tomasz Panczewski

Well-Known Member
699
3 849
Wiele osób pisze w tym temacie, że skoro siedzimy teraz na forum anarchokapitalistów i etatystów wolnorynkowych to szkoła nie może być aż tak dużym zagrożeniem dla sposobu myślenia człowieka. Ale państwowa szkoła to nie tylko odpowiednio dobrane do nauki przez dzieci fakty, wybierane oczywiście przez przywódców państwa (istnieje przecież nawet Ministerstwo Tresury Dzieci Obywateli) - to przede wszystkim milion szczegółów których młody człowiek zazwyczaj nie dostrzega, biorąc je za coś normalnego. Weźmy taki przykład - dzieciom rozdawane są przypinki z logo Unii Europejskiej (autentyk, promowanie niczym nieróżniące się od promowania produktu na rynku). Dziecko mimowolnie zaczyna myśleć o Unii jako o czymś fajnym i potrzebnym, o ile wcześniej opiekunowie nie rozmawiali z nim na jej temat i nie powiedzieli mu między innymi, że wszyscy jej przywódcy to komuniści.
Barosso - Polityką zaczął zajmować się jeszcze jako student. Był członkiem maoistowskiego Rewolucyjnego Ruchu Portugalskiego Proletariatu
Ashton - Reprezentowała CND na zjazdach brytyjskiej Partii Komunistycznej, współpracowała z periodykiem "Marxism Today", aktywistami komunistycznymi w Holandii (grupa "Stop The Neutron Bomb") i z Francuską Partią Komunistyczną.
Solana - Od połowy lat sześćdziesiątych należał do młodzieżówki socjalistycznej, a następnie, od 1974 roku do Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE). (...) W roku 2005 Gazeta Wyborcza wyróżniła Javiera Solanę tytułem Człowieka Roku. Laudację na cześć laureata wygłosił Bronisław Geremek. 20 listopada 2010 roku, odebrał w Warszawie nagrodę "Rycerz Wolności" (xD) od Fundacji Kazimierza Pułaskiego i Europejskiej Akademii Dyplomacji.

Takich małych zdarzeń o których opiekunowie nawet nie wiedzą jest na pęczki. Dostanie przez nauczyciela "wychowawcę" specjalnej listy od ministerstwa z wybranymi przez nie filmami, z której uczniowie następnie wybierają kilka pozycji na które wspólnie udadzą się do kina - kolejny autentyk. Czym to różni się od czasów komuny?

Nie mieliśmy dzwonków, 2/3 to byli wagarowicze, szkoła liczyła kilkadziesiąt osób, a sam byłem przedostatnim rocznikiem, który to liceum ukończył. Po prostu nie było chętnych, ludzie woleli zwykłe szkoły.
"Woleli" to według mnie niewłaściwe słowo. Niekoniecznie fałszywe, ale wprowadzające w błąd odbiorcę. W sytuacji, gdy rodzice muszą płacić dwa razy za to samo - bo prywatne szkoły i tak mają przymus realizować głównie państwowy program, a państwowcy nie widzą powodu by nie zabierać pieniędzy klientom prywatnych szkół, którzy nie korzystają z tych państwowych - zazwyczaj bardziej opłaca się po prostu mieć więcej niż mniej. :)
ludzie woleli zwykłe szkoły.
Nigdy DO KURWY NĘDZY nie nazywaj państwowych szkół normalnymi.
 
Do góry Bottom