Dylemat moralny: znajomy, członek rodziny w policji, administracji państwowej.

M

Maudit

Guest
Ciekawi mnie, czy kogoś spotkała taka sytuacja. Chętnie poznam wasze opowieści, jeśli takowe macie do opisania. Możecie też napisać, jak hipotetycznie zachowalibyście się, gdy bliskie wam osoby podjęłyby współpracę z państwem.
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
Ciekawi mnie, czy kogoś spotkała taka sytuacja. Chętnie poznam wasze opowieści, jeśli takowe macie do opisania. Możecie też napisać, jak hipotetycznie zachowalibyście się, gdy bliskie wam osoby podjęłyby współpracę z państwem.
Tak jak teraz... po prostu staram się nie podejmować tematów, a nawet jeśli to nie przekładam tego na stosunki rodzinne.
 

Non Serviam

Well-Known Member
834
2 248
No ja amze dwie osoby w rodzinie, które pracują/pracowały dla państwa, opowieści nie mam. A zachowywać zachowuję się normalnie.
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 516
Ja nawet pracowałem przez trzy lata w admininistracji lokalnej i to w sumie między innymi spowodowało że zostałem akapem. Moja żona pracowała dosyć długo i dość dużo osób których znam pracuje bądź pracowało w takiej instytucji. Powiem wam, że wiele osób ma jakieś wyrzuty sumienia, że pracuje w takich instytucjach. Ja zrezygnowałem a ostatnio moja żona też zrezygnowała. I oboje sobie to chwalimy. Tak naprawdę wśród znajomych mamy tylko jednego faceta, który ma fioła na punkcie swojej pracy - i jest celnikiem. I kilka razy przy piwie napierdalał, jak to oni mają ciężko, bo muszą nagle wszystko rzucić i jechać na dwa dni do jednostki w innym województwie. W końcu pękłem i powiedziałem, że mój ojciec zjechał całą Europę Środkową jako budowlaniec, żeby utrzymać swoją rodzinę i nie dostał za to emeryturki w wieku 35 lat bo nie jest żadnym darmozjadem. I to zamknęło mu mordę na dobre. Ostatnio się dowiedziałem, że w końcu żona się nim znudziła i go zostawiła (tak w ogóle ładna i fajna dziewczyna). Jak dobrze. Kurwa, już mu nawet cześć nie mówię.
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
Ja nawet pracowałem przez trzy lata w admininistracji lokalnej i to w sumie między innymi spowodowało że zostałem akapem. Moja żona pracowała dosyć długo i dość dużo osób których znam pracuje bądź pracowało w takiej instytucji. Powiem wam, że wiele osób ma jakieś wyrzuty sumienia, że pracuje w takich instytucjach. Ja zrezygnowałem a ostatnio moja żona też zrezygnowała. I oboje sobie to chwalimy. Tak naprawdę wśród znajomych mamy tylko jednego faceta, który ma fioła na punkcie swojej pracy - i jest celnikiem. I kilka razy przy piwie napierdalał, jak to oni mają ciężko, bo muszą nagle wszystko rzucić i jechać na dwa dni do jednostki w innym województwie. W końcu pękłem i powiedziałem, że mój ojciec zjechał całą Europę Środkową jako budowlaniec, żeby utrzymać swoją rodzinę i nie dostał za to emeryturki w wieku 35 lat bo nie jest żadnym darmozjadem. I to zamknęło mu mordę na dobre. Ostatnio się dowiedziałem, że w końcu żona się nim znudziła i go zostawiła (tak w ogóle ładna i fajna dziewczyna). Jak dobrze. Kurwa, już mu nawet cześć nie mówię.
Jak ci nie wstyd... do administracji dostaje się po znajomości...
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 732
4 694
Nie rozumiem na czym dylemat polega - mam na przykład znajomą pracującą w policji - nie jest policjantką, przekłada tam papiery, ale usprawiedliwia każdą legalistyczną bzdurę jaka tam zostanie wprowadzona ( jedyna ostra kłótnia była po tym jak oskarżony o hodowle zioła nastolatek sie powiesił), mam znajomych zamordystycznych twardogłowych katoli, znam gościa ze skarbówki, normalka. Kiedyś zdarzało mie sie z nimi wykłócać, teraz wcale, nie ma to sensu, ich sprawa nie moja
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 516
@mikioli: No nie do końca. Znajomi mają pierwszeństwo, ale niektóre stanowiska po prostu są wolne i ktoś z ulicy się spokojnie dostaje. Ja jednak mimo wszystko nie polecam takiej drogi życiowej nikomu, bo ta tak zwana "bezpieczna, pewna posadka" staje się szybko mentalnym więzieniem.
 

Politolog przyszly

Well-Known Member
263
693
Moja mama pracuje w ośrodku pomocy społecznej od prawie 20 lat, nie mam dylematów z tym związanych, nawet w sumie nigdy nie próbowałem jej tłumaczyć żeby zaprzestała tego procederu bo i po co? I tak by nie posłuchała :( wyszedłem z założenia że jak się znudzi to sama odejdzie, ale jeszcze tego nie zrobiła. Czasami jej mówię że gdybym był ich szefem to bym je wszystkie z roboty wyjebal bo tylko siedzą tam a z pomocą komukolwiek to ma mało wspólnego, wtedy się na mnie wkurza, ale to są takie delikatne wrzutki dla śmiechu.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Ktoś jest np. programistą, a zatrudnia się w firmie notorycznie informatyzującej ZUS. Jak to oceniać? Ja może postrzegam rzeczywistość bardziej niestandardowo, może za dużo filozofuję, ale nie uznaję ścisłego podziału na państwo-niepaństwo.
 

Pestek

Well-Known Member
688
1 876
Mój ojciec pracuje w szkole, ale na niskim szczeblu. Moja ciotka pracuje w urzędzie miasta. A matka bratowej jest dyrektorką w pomocy społecznej. A przynajmniej tak było 5 lat temu, kiedy ostatni raz się z nimi widziałem. Wtedy jeszcze nie byłem świadom kwestii moralnych z tym związanych. Teraz czuję do nich brak szacunku z racji tych wyborów i braku świadomości, ale nie rozmawiałem bo nie kontaktuje się z innych powodów.
 
Do góry Bottom