Det. Rutkowski, czyli o prywatnych agencjach detektywistycznych

  • Thread starter Deleted member 427
  • Rozpoczęty
D

Deleted member 427

Guest
Na forum Frizony niejaki gatekeepr wkleił niezwykle interesujący tekst - są to fragmenty materiałów ujawnionych przez Latkowskiego, pochodzących z pracy sejmowej komisji śledczej badającej nieprawidłowości w działaniach prokuratury i policji w sprawie Olewnika

---------------

-8. Działanie agencji detektywistycznych.

W trakcie czynności śledczych realizowanych przez policje w domu porwanego Krzysztofa Olewnika, jego Rodzina, w celu zintensyfikowania działań wykrywczych postanowiła dodatkowo zatrudnić agencję detektywistyczną - z uwagi na efektywność działań wielokrotnie emitowanych w programach telewizyjnych wybór padł na agencję detektywistyczną Krzysztofa Rutkowskiego. Brak porozumienia Pana Włodzimierza Olewnika z funkcjonariuszami KMP w Płocku przy jednoczesnym braku efektów pracy wykrywcze skłonił następnie Rodzinę Olewników do rozpoczęcia samodzielnych poszukiwań syna Krzysztofa za pośrednictwem agencji i biur detektywistycznych. Z uwagi na pojawiające się w tej materii patologie Komisja uznała za właściwe dokonanie badania ich działań jedynie w zakresie odnoszącym się do niepowodzeń organów ścigania w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa, na który mogły mieć wpływ.

8.1 Działania Biura Detektywistycznego Krzysztofa Rutkowskiego
Poza właściwością Komisji znajdowała się działalność agencji detektywistycznych zaangażowanych przez Rodzinę Olewników w poszukiwanie Krzysztofa Olewnika, niemniej jednak Komisja obowiązana jest dokonać oceny w jakim zakresie miały one wpływ na prowadzone przez Policję i Prokuraturę postępowania karne w sprawie uprowadzenia Krzysztofa Olewnika.

W trakcie czynności śledczych realizowanych przez policję w domu porwanego Krzysztofa Olewnika, jego Rodzina, w celu zintensyfikowania działań wykrywczych postanowiła dodatkowo zatrudnić agencję detektywistyczną - z uwagi na efektywność działań wielokrotnie emitowanych w programach telewizyjnych wybór padł na agencję detektywistyczną Krzysztofa Rutkowskiego.

Po nawiązaniu kontaktu telefonicznego rodziny Olewnika z Krzysztofem Rutkowskim, na jego polecenie zastępca kierownika Biura Detektywistycznego „Rutkowski” w Warszawie Andrzej Rojewicz skierował na miejsce zdarzenia czterech pracowników Biura , którymi miał kierowć Sławomir Paciorek.
Według zeznań Rojewicza złożonych w prokuraturze wynika, iż sprawy dotyczące uprowadzeń prowadzone były bezpośrednio przez właściciela firmy Krzysztofa Rutkowskiego, a rola warszawskiego biura ograniczała się jedynie do pośrednictwa w przepływie ewentualnych informacji dotyczących danej sprawy.

Pracownicy Biura Detektywistycznego „Rutkowski” na miejsce zdarzenia przybyli 27 października 2001 roku i przebywali tam około miesiąca.

Sam Krzysztof Rutkowski na miejsce zdarzenia nie przybył, a pierwszy bezpośredni kontakt z rodziną Olewnik miał 1,5 roku później w sprawie, gdy rodzina domagała się raportu z realizacji czynności wykonanych w sprawie porwania Krzysztofa Olewnika.

Jak wynika z zeznań złożonych przed Komisją Śledczą przez Sławomira Paciorka, domniemanego kierownika grupy detektywistycznej w sprawie uprowadznia Krzysztofa Olewnika, jego rolą było koordynowanie działań między Biurem a Policją oraz porywaczami i rejestrowanie rozmów prowadzonych między porywaczami, a rodziną.

Pozostali członkowie grupy detektywa Rutkowskiego zostali ulokowani w domu porwanego , oddalonego o ok. 400 metrów od domu rodziny Olewników.
Sławomir Paciorek w swoich zeznaniach stwierdził, że nie wiedział jakie zadania przejmują pozostali członkowie grupy Rutkowskiego. Jeden z członków tej grupy stwierdził, że wszystkie zadania były uzgodnione z Krzysztofem Rutkowskim.
Według zeznań członków Rodziny Olewników, złożonych przed Komisją Śledczą wynika, że pracownicy Agencji zdominowali działania mające na celu odnalezienie uprowadzonego Krzysztofa Olewnika. Udzielali oni instrukcji rodzinie jak ma zachowywać się w stosunku do porywaczy, jak i w stosunku do Policji.

Włodzimierz Olewnik w trakcie swoich zeznań przed Komisją Śledczą zeznał, że w pierwszym już dniu, jak tylko weszła ekipa Rutkowskiego, zdominowała ona ekipę policyjną, przejęła całą inicjatywę i udzielała rad rodzinie Olewników kto i jak powinien rozmawiać z porywaczami. W celu rejestracji tych rozmów zainstalowali nawet własny dyktafon cyfrowy.

Ekipa Rutkowskiego od samego początku przybycia na miejsce zdarzenia wywierała naciski na rodzinę porwanego w newralgicznych kwestiach takich jak m.in. prowadzenie negocjacji z porywaczami. Jednocześnie pracownicy firmy udzielając rodzinie wskazówek dotyczących prowadzenia negocjacji z porywaczami, sugerowali, by w jak największym stopniu izolować policję od zdobytych informacji, nagrań rozmów z porywaczami, czy też pozostałej korespondencji. Były to działania według Komisji Śledczej wręcz destrukcyjne, nie ułatwiające prowadzenia czynności przez policję, wręcz utrudniające i opóźniające bieg postępowania. Później się również okazało, że działania firmy „Rutkowski” pozbawiły śledczych istotnych dowodów śledztwa m.in. nagrań rozmów z porywaczami.

Nieco inna kwestią realizowaną przez ludzi Rutkowskiego było prowadzenie działań pozorowanych, których celem, według Komisji, było uzasadnienie swojego pobytu, a tym samym pobieranie dodatkowego wynagrodzenia od rodziny Olewników. Skutkiem tego typu działań było angażowanie policji do sprawdzania fałszywych informacji oraz weryfikacji fałszywych tropów. O tych działaniach świadczą zeznania złożone przez funkcjonariuszy policji pracujących przy sprawie.

Marek Kazanecki zeznawał, że napływały do niego informacje od policjantów, „którzy byli tam na co dzień i widzieli co ci panowie wyprawiają. Wyskakiwali, załóżmy na 10 minut, wracali, Panie Włodzimierzu jest potrzebne 10 tys. USD, mamy informację. Pan Włodzimierz, lekka ręką wypłacał te 10 tysięcy, panowie wyjeżdżali na 15 minut, pieniądze dostali, będzie jakaś informacja, trzeba to zweryfikować i na tym się kończyło.”


Ten sam funkcjonariusz w konkretnym przykładzie zobrazował sposób i technikę przekazywania informacji przez firmę Rutkowskiego: „ pamiętam był jakiś wyjazd, gdzieś na stację CPN, gdzie rzekomo Krzysztof miał był widziany w towarzystwie jakiś mężczyzn (...) Pamiętam, że rozmawialiśmy z jakąś kelnerką czy barmanką, która stwierdziła: Panowie co tu robicie? Dwa dni wcześniej byli ludzie od Rutkowskiego, dwa lub trzy dni wcześniej. Oni już to sprawdzali i się nie potwierdziło...”.

Tego typu działania firmy detektywistycznej K. Rutkowskiego w żaden sposób nie ułatwiały prowadzenia czynności wykrywczych, a wręcz przeciwnie, działania te powodowały, iż organy ścigania musiały skupić się nad wyjaśnieniem celowości takich działań i rozważać wersję ewentualnej współpracy pracowników firmy z porywaczami.

Dość nietypową i specyficzną formę działań wykrywczych realizowanych przez firmę detektywistyczną K. Rutkowskiego było, proponowanie współpracy z rodziną Olewników osób, które według pracowników firmy mogły przyczynić się do odnalezienia porwanego Krzysztofa Olewnika.

Do ekipy biura detektywistycznego dołączył 10 listopada 2001 roku, z polecenia Andrzeja Rojewicza (zastępcy dyrektora warszawskiego biura agencji detektywistycznej) Mikołaj Borkowski z Poznania, który został przedstawiony jako tzw. pracownik kontraktowy CBŚ. Jak później się okazało, ten człowiek nigdy nie pracował w instytucjach odpowiedzialnych za ściganie przestępstw i w tamtym czasie był bezrobotnym.


Kierujący grupą detektywistyczną Sławomir Paciorek ułatwił Borkowskiemu kontakt z rodziną Olewników. W trakcie rozmów Borkowski oferował swoją pomoc w trakcie namierzania miejsca, skąd sprawcy porwania kontaktują się z rodziną porwanego. Ofiarował on również zbieranie informacji związanych z uprowadzeniem oraz ustalenie DNA. Umożliwiono mu także kontakt z funkcjonariuszami policji. Przed zaangażowaniem Borkowskiego do działań wykrywczych w sprawie o uprowadzanie Krzysztofa Olewnika informował on detektywów, że porwany był zaangażowany w handel narkotykami, a powodem porwania było nie wywiązanie się Olewnika z jednej z transakcji. Większość działań Borkowskiego była fikcją służącą do wyłudzania od rodziny Olewnika 10 tys. złotych oraz telefonu komórkowego.

Podobną metodykę wprowadzenia do działań wykrywczych w tej sprawie innego „specjalisty” zastosował Paciorek w stosunku do Andrzeja Króla. Paciorek polecił go zięciowi Włodzimierza Olewnika, któremu przedstawił Króla jako wieloletniego współpracownika firmy detektywistycznej Rutkowski i który miał się przyczynić do ustalenia sprawców przestępstw, w których wykrycie miała być zaangażowana ekipa Rutkowskiego.

Z ustaleń Komisji wynika, że udział Króla w czynnościach dotyczących uprowadzenia Krzysztofa Olewnika polegał na wyłudzeniu od rodziny kwoty miliona złotych, a efekt jego działań był żaden. Król, bez najmniejszych skrupułów, wykorzystał sytuacje rodziny, przekazywał fałszywe, niczym nie poparte i niepotwierdzone informacje, a za każdą z nich żądał określonej sumy pieniędzy. Przez 1,5 miesiąca realizował swój plan, a policja oraz przedstawiciele firmy detektywistycznej Rutkowskiego, tolerowali te działania. W efekcie działań rodziny doprowadzono do tego, że w maju 2004 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie oskarżyła Króla o wyłudzanie pieniędzy. O lekceważącym stosunku Rutkowskiego do sprawy może świadczyć fakt, że nigdy nie był on na miejscy zdarzenia, a jego kontakty z rodziną Olewnika ograniczały się do rozmów telefonicznych.

Według Komisji, Rutkowski ponosi moralną odpowiedzialność za fakt podstawiania rzekomych informatorów, których jedynym celem było wyłudzanie kolejnych kwot pieniędzy. Należy zaznaczyć, że koszty działań osób zatrudnionych lub pomagających detektywowi winna ponosić firma detektywistyczna, która podpisuje umowę ze zleceniodawcą.

W wyniku ustaleń Komisji Śledczej ujawniono, że omawiany wyżej brak współpracy ekipy detektywa z policją dziwnie nie koreluje z rzeczywistymi relacjami jakie miał wcześniej Krzysztof Rutkowski z mazowiecką policją. W trakcie swoich prac komisja śledcza uzyskała od świadka Jerzego Dziewulskiego przesłuchanego przez Komisję w dniu 5 marca 2010 informacje, że wcześniej, przed włączeniem się Krzysztofa Rutkowskiego do sprawy porwania Krzysztofa miał on wręcz zagwarantowaną współpracę mazowieckiej policji, na co są stosowne dokumenty wewnętrzne policji. Według świadka Jerzego Dziewulskiego takie ustalenia odbyły się podczas spotkania w siedzibie Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu w dniu 6 marca 2001 roku, gdzie kierownictwo komendy wraz z detektywem Rutkowskim omówiło zasady współpracy.

Komisja wystąpiła więc do MSWiA o wskazanie pisma i przekazanie pełnej dokumentacji dotyczącej tego spotkania. Z informacji MSWiA wynika, że „oryginał pisma L.dz. 0-337/01 z dn. 7.03.2001 dotyczącego współpracy z firmami detektywistycznymi skierowany do komendy miejskiej i komend powiatowych został wybrakowany w dn. 7.03.2002 protokołem nr 51 i zniszczony w dn. 31.03. Kserokopię przekazaną Komisji odnaleziono w KPP w Wągrowcu. Nie odnaleziono innej dokumentacji z odbytego 6.03.2001 w KWP w s. w Radomiu spotkania dot. współpracy policji z firmami detektywistycznymi”. Oto treść dokumentu, który zachował się jedynie w Komendzie Powiatowej Policji Policji w Węgrowcu. Z pisma wynika, że 6 marca 2001 roku w KWP w Radomiu odbyło się spotkanie z udziałem zastępcy dyrektora Departamentu Analiz i Kontroli MSWiA, Kierownictwa KWP i Detektywa Krzysztofa Rutkowskiego dotyczące współpracy Policji z firmami detektywistycznymi. Celem spotkania było wypracowanie modelu współdziałania w czasie obsługi najpoważniejszych przestępstw przez Policję i współdziałanie z przedstawicielami firm detektywistycznych reprezentujących poszkodowanych poważnymi przestępstwami (uprowadzenia, wymuszenia). W czasie spotkania wyznaczono zastępcę naczelnika wydz. Kryminalnego KWP podk. Remigiusza Mindę do koordynacji działań przy realizacji w/w spraw jak również do kontaktów z firmami detektywistycznymi na terenie woj. Mazowieckiego. Komendant Zdzisław Marcinkowski w piśmie tym polecił przekazywać informacje o występujących w sprawach na tym terenie firm detektywistycznych i informować koordynatora o „treści informacji przekazywanych przez firmy detektywistyczne”. Zastrzeżono przestrzeganie przepisów kpk dot. zabezpieczania dowodów. Z dokumentem zapoznano funkcjonariuszy pionu kryminalnego 27.03.2001.

Dla świadka Jerzego Dziewulskiego zeznającego przed Komisją to dowód na specjalne traktowanie Krzysztofa Rutkowskiego. Zeznał: „to pismo jakby odzwierciedla jedną rzecz – specjalny stosunek Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu do jednego człowieka, który ma reprezentować całą Polskę, jeżeli chodzi o detektywów i stowarzyszenie detektywów”. Jeżeli, rzekomo, twierdził przed Komisją Dziewulski, to spotkanie i takie pismo miało służyć poprawieniu współpracy z firmami detektywistycznymi na polu walki z wymuszeniami i uprowadzeniami - to jednak nikt o nim nie wiedział w stowarzyszeniu detektywów.

LINK do tekstu na Frizonie: http://frizona.pl/threads/7875-Sprawa-O ... post143843

--------------------------------------------

Rutkowski ogólnie to postać kontrowersyjna. Np. w kwestii zaginionej, dziewiętnastoletniej Iwony potrafił zdziałać więcej niż policja, która zwyczajnie sprawę olała:

http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmia...ski_znalazl_slad_zaginionej_Iwony__film_.html

Z drugiej strony, jak podaje wiki, koleś był (jest?) zamieszany w jakieś machloje z mafią paliwową (ciekawe, kto nie jest) i ma parę drobniejszych "przekrętów" na koncie.

Orientujecie się, co się z nim dzieje?
 

Alu

Well-Known Member
4 639
9 700
O samym Rutkowskim nie mam wyrobionego zdania, ale już to że w latach 80 był w ZOMO o czymś świadczy.

Licencje i zezwolenia na prywatną działalność detektywistyczną przyznaje państwo, więc czego tu się spodziewać...
 

ford

Active Member
314
33
Taka praca wymaga szerokich kontaktów w Policji, CBŚ, dostępu do danych niejawnych, mi się wydaje, że Rutkowski był na dobrym tropie. Wiedział od swoich informatorów (pewnie kolegów po fachu z CBŚ), że osoby pracujące w Policji są w to umoczone, jednak nic z tym nie mógł za bardzo zrobić, nie szkodząc sprawie na tamtym etapie, a rzucanie takich oskarżeń bez twardych dowodów to samobójstwo zawodowe.

Co się dzieje z Rutkowskim?
Jest karany, podobno żona od niego odeszła i pewnie w związku toczącymi się spawami ma ścisły dozór policyjny. Nie może już pracować w zawodzie z powodu najpierw zawieszenia licencji, a później jej cofnięciu przez komendanta wojewódzkiego policji. Jak już prowadził sprawę Iwony Wieczorek, to już od miesiąca nie miał licencji, a za to grozi do dwóch lat pozbawienia wolności.
 

Shemyazz

New Member
500
38
Ja na jego temat nie mam dobrego zdania. Z tego co się orientuję, sprawa Olewnika strasznie śmierdzi, a sam Rutkowski żyje w symbiozie z państwowcami o szemranych interesach.
 

Harry Angel

New Member
62
1
jako Harry Angel :), powiem tylko tyle, że żaden Prawdziwy Prywatny Detektyw, nigdy nie będzie zalegalizowanym prywatnym detektywem...

to de facto działalność przestępcza, a nawet rzekłbym, być może realnie najgroźniejsza dla przedstawicieli Systemu :) (Prawdziwy Detektywizm)

Libertarianie to chyba rozumieją :), w świetle przepisów prawa Detektyw stoi po stronie Prawa, nie jest więc Przeciwieństwem ale uzupełnieniem Systemowego Prokuratora, Policji, Dziennikarza, Reportera... itd.

w świetle Prawa, Detektyw nie mógłby realizować swojej "misji" bez nieustannego łamania Przepisów.


Rutkowski dzięki pewnym kontaktom, nawet rzekłbym że jest bardziej Realnym Detektywem, niż większość Biur Detektywistycznych, zajmujących się tam sprawami małżeńskimi, rodzinnymi, finansowymi itd... świat nielegalny i detektywistyczny jest ze sobą ścisły. dobry Detektyw musi być Dobrym Przestępcą.


ale to jak ze wszystkim...dobry Artysta, to raczej Nielegalny Artysta, a na pewno undergroundowy Artysta, dobry dziennikarz to nielegalny dziennikarz, i "amatorski" dziennikarz, dobry polityk to realny Anty-Polityk, stojący poza legalnym nurtem Polityki. tak to już jest.


co do konkretnej sprawy, jak widać nawet Legalny Detektyw jest całkowicie niepewnym posunięciem. pieniądze wydaje się na szukanie, a szukanie nie musi się
a) odbywać
b) powieść

ponieważ Detektyw nawet Legalny, musi wziąć się za "alternatywne" metody poszukiwań, nie ma możliwości weryfikacji jego pracy wobec Prawa. to znaczy jeśli idziesz do Detektywa i mówisz że chcez żeby coś odnalazł, bo inni to już nie mogą, to tak jak byś szedł, albo szła chora na raka do przedstawiciela Medycyny Alternatywnej, i powiedziała że niech Cię ratuje bo lekarze już nie mogą. jeden Lekarz Alternatywny przyspieszy Twoje męczarnie, inny ściągnie kasę za placebo, trzeci będzie nieskuteczny, a dopiero cwarty może akurat coś tam pomóc na tego raka. odpowiedzialność Lekarza Medycyny Alternatywnej jest jednak żadna. a Olewnicy, jak by byli mądrzy to by wynajęli kilka konkurencyjnych agencji czy niejawnych Detektywów bo stać ich na to było. cała sprawa wydaje się dziwna, bo z tego co pamiętam Olewnicy mieli kontakt z porywaczami. dla nikogo nie powinno być najmniejszym problemem namierzenie i zdiagnozowanie ich tożsamości. jeśli tak zaś, dotarcie do tych ludzi. problemem takich rodzin jest ich zbytnia uczuciowość. w takich sytuacjach mówi się "mam w dupie syna ale was dorwę i rozpierdolę". goście najwyżej by syna tatkowi rozpierdolili, ale on by rozpierdolił ich. więcej by tego nie zrobili. proste. byłaby Anarchia - mieliby wszyscy po równo i nikt by nikogo nie porywał dla okupu dlatego że ktoś ma więcej pieniędzy, a inni chcą mieć też więcej pieniędzy, mógłby porywać najwyżej z innego powodu.



pozdrawiam :)


nie, dobry polityk to martwy polityk.
 
M

MichalD

Guest
Rutkowski uwolnił dziecko w Norwegii, odebrane przez Urząd Ochrony Praw Dziecka!

Nikola nie wróciła do domu ze szkoły 30 maja br. Zrozpaczeni rodzice dowiedzieli się, że zabrali ją Gminni Rzecznicy Ochrony Praw Dziecka (Barnevernstjeneste). Uznali, że dziecko "było smutne i osowiałe" więc pewnie coś złego dzieje się w domu. – Jej babcia w Polsce leżała chora w szpitalu w Szczecinie. Dziecko naturalnie myślało więc wtedy o niej i się smuciło – alarmowała zrozpaczona matka dziewczynki.

Rodzice poprosili o pomoc detektywa Rutkowskiego, który uwolnił dziecko i przywiózl do Polski:

http://www.emito.net/wiadomosci/polska/ ... 70773.html

Bez względu na to, czy jest to norweski Barnevernstjeneste ,polski MOPS , czy amerykański Child Service, wszystkie te pseudoorganizacje "ochrony dzieci" działają praktycznie tak samo.

Chore z hipokryzji, zlewicowane baby, wszedzie widzące pedofili, na siłę wciskają się w czyjeś życie i najchętniej zmusiłyby rodziców do zainstalowania kamer, żeby te "wyrocznie" mogły sprawdzać, czy każdy wychowuje dziecko według ich utopijnej wizji.

Osobiście nie mam nic przeciwko ochronie praw dzieci, ale taka ochrona powinna być nastawiona wyłącznie na działanie w skrajnych przypadkach i nie może opierać się na walce z rodzicami.

W normalnym kraju, jeśli dziewczynka byłaby smutna i kogoś to niepokoi , to po prostu się ją pyta, w czym jest problem i prosi się psychologa i nauczycieli, żeby zwrócili oko na jej zachowanie.

Ale u nich to nie przejdzie - dla nich każda dziewczynka, odstępująca od normy , jest molestowana przez złego pedofila i należy ją natychmiast zabrać i najlepiej umieścić w domu dziecka, gdzie będzie miała "troskliwą" opiekę "wychowawców.

Jest też inna strona tego działania - ksenofobia. Bardzo dużo dzieci jest odbieranych właśnie rodzinom imigrantów.

Jak dla mnie taka organizacja , powinna zostać zamknięta , a baby wysłane do kamieniołomów (jak tak lubią równouprawnienie).
 
A

Anonymous

Guest
RE: Rutkowski uwolnił dziecko w Norwegii, odebrane przez Urząd Ochrony Praw Dziecka!

Jest już temat o Rutkowskim i bardziej to pasuje do działu wiadomości ;). Skądinąd bardzo pozytywna wiadomość :).
 

Alu

Well-Known Member
4 639
9 700
RE: Rutkowski uwolnił dziecko w Norwegii, odebrane przez Urząd Ochrony Praw Dziecka!

Wow. Duży plus dla Rutkowskiego. Pięknie zagrał na nosie norweskiej mafii.
Oczywiście państwo polskie tylko rozłożyło bezradnie łapska.
Doskonały przykład wyższości prywatnej inicjatywy nad "ochroną" państwa.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
I taki koleś już ma reklamę na cały kraj. Tak się robi dobry biznes.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 739
Ciekawe czy się tak promuje dla reklamy swej firmy, czy dla tego by wejść do Sejmu/Senatu i znów mieć immunitet?
Ja obstawiam to drugie.
 

Claude mOnet

Well-Known Member
1 034
2 339
Może i macie rację, że chce wejść do "Cyrku"...
... ale zrobił dobrą robotę i chwała mu za to - polski konsul tylko powiedział, że państwo polskie nic nie wiedziało o tym i pouczył rodziców, że trzeba stosować się do prawa norweskiego... Co za chuj bez jaj!
USA to by Navy Seals wysłała, i Norwedzy na kolanach by dziecko oddali!

Tutaj strona do faszystowskich skurwysynów norweskich (ja im wysłałem info co o nich myślę):
http://www.vg.no/nyheter/innenriks/arti ... d=10088186

Ps. Sorki za przekleństwa, ale się wzburzyłem, pomimo, że nie jestem patriotą, ale chamstwa i totalniactwa nie znoszę...
 
M

MichalD

Guest
USA to by Navy Seals wysłała, i Norwedzy na kolanach by dziecko oddali!

Bzdura!

Takie rzeczy załatwia się dyskretnie (przez wywiad , dyplomatów itp). Myślę, że na pewno polska ambasada była w to zaangażowana, tylko oficjalnie , nikt nie może przyznać się do złamania prawa, bo naruszyłoby to nasze stosunki z Norwegią.

Wysłanie wojska, na terytorium obcego państwa, to już ostateczność i na pewno 9 letnia dziewczynka, nie byłaby powodem takiej operacji.
 

Alu

Well-Known Member
4 639
9 700
Masz rację, żaden państwowy pasożyt nie nadstawiłby głowy za tą dziewczynkę.
Dlatego państwo należy zaorać i zastąpić prywatnymi usługami.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 739
Claude mOnet napisał:
... ale zrobił dobrą robotę i chwała mu za to -

Nie chwal tak.

A ciekawe co by było, gdyby to nikomu wcześniej nieznany Heniek Kowalski zrobił za pół ceny lub za 2 flaszki i 2 kartony fajek albo nawet za darmo, by w imię zasad jebać tych skurwysynów?
To pewnie zaraz, by go w Polsce zatrzymali do wyjaśnienia a dziecko by trafiło do jakiejś izby dziecka.

Poza tym, ten sam Rutkowski to dawny ZOMO-wiec, który kiedyś bronił podobnych czerwonych świń do tych, które stworzyły przepisy pozwalające zabrać to dziecko.
 
A

Antoni Wiech

Guest
kr2y510 napisał:
Claude mOnet napisał:
... ale zrobił dobrą robotę i chwała mu za to -

Nie chwal tak.

A ciekawe co by było, gdyby to nikomu wcześniej nieznany Heniek Kowalski zrobił za pół ceny lub za 2 flaszki i 2 kartony fajek albo nawet za darmo, by w imię zasad jebać tych skurwysynów?
To pewnie zaraz, by go w Polsce zatrzymali do wyjaśnienia a dziecko by trafiło do jakiejś izby dziecka.

Poza tym, ten sam Rutkowski to dawny ZOMO-wiec, który kiedyś bronił podobnych czerwonych świń do tych, które stworzyły przepisy pozwalające zabrać to dziecko.

Czepiasz się. Sam kiedyś napisałeś coś w stylu, że jak nawet skurwysyny robią rzeczy słuszne to należy się do nich przyłączyć. Można mieć wiele "ale" do Rutkowskiego, ale tu pokazał, że można wydymać państwo norweskie i ich służby, ośmieszyć ambasadę polską i zrobić to w imię zwykłej, ludzkiej sprawiedliwości.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 739
Antoni Wiech napisał:
Czepiasz się. Sam kiedyś napisałeś coś w stylu, że jak nawet skurwysyny robią rzeczy słuszne to należy się do nich przyłączyć.

Popierać działania a nie ludzi. Czyli działanie o.k. ale autopromocja Pana X już nie.
 

Claude mOnet

Well-Known Member
1 034
2 339
kr2y510 napisał:
Popierać działania a nie ludzi. Czyli działanie o.k. ale autopromocja Pana X już nie.
Nie można oddzielać konkretnych czynów od ludzi! To odhumanizowanie życia.
W tym przypadku, gdyby nie Rutkowski, to dziewczynka dalej w Norwegii by płakała...

Reasumując: wolę gościa co robi dobre rzeczy z wyrachowania, niźli super-dobrego, który nic nie robi tylko gada... bo może tak naprawdę jest, że 1 nie jest wyrachowany tylko drugi...

MichalD napisał:
Takie rzeczy załatwia się dyskretnie (przez wywiad , dyplomatów itp). Wysłanie wojska, na terytorium obcego państwa, to już ostateczność i na pewno 9 letnia dziewczynka, nie byłaby powodem takiej operacji.
Bo dzisiejsze państwa każdego podatnika mają w dupie, ale 100 lat temu może byłoby inaczej...
... daleko szukać: w latach 70-tych terroryści schronili się z zakładnikami u Idi Amina w Ugandzie (przy jego rozległym poparciu), Żydki się nie przestraszyli i wysłali komandosów do Ugandy w celu odbicia zakładników (w obcym państwie!).
Udało im się całkiem, całkiem (1 pasażer został przypadkiem postrzelony i zmarł).
Sądzę, że Norwegia bała by się zrobić taki numer z żydowskim dzieckiem, jak zrobiła z polskim... no ale kto poważnie traktuje państwo polskie...
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 739
Claude mOnet napisał:
Nie można oddzielać konkretnych czynów od ludzi! To odhumanizowanie życia.
W tym przypadku, gdyby nie Rutkowski, to dziewczynka dalej w Norwegii by płakała...

Pierdololo. Sranie humanizowanie.
Na łezki dziewczynki nikt się tu nie nabierze.

To tak samo jak z tym Fijorem. Jak mu zarzucili kolaborację z bezpieką, to zachował się jak pizda. A potem jakiś hujek na Kontestacji pisze, że aj-waj-ile-my-mu-to-nie-zawdzięczamy więc nie jest ważne czy był mendą czy nie.

A wiesz ilu ludziom w potrzebie naprawdę pomógł Al Capone? I co?
Popierać człowieka, bo to trzeba "humanizować". Bo pomógł...

No to popieraj Al Capone, Meyera Lanskiego i innych. Bo to humanizowanie :)
 

lumabel

New Member
231
0
kr2y510 napisał:
Claude mOnet napisał:
Nie można oddzielać konkretnych czynów od ludzi! To odhumanizowanie życia.
W tym przypadku, gdyby nie Rutkowski, to dziewczynka dalej w Norwegii by płakała...

Pierdololo. Sranie humanizowanie.
Na łezki dziewczynki nikt się tu nie nabierze.

To tak samo jak z tym Fijorem. Jak mu zarzucili kolaborację z bezpieką, to zachował się jak pizda. A potem jakiś hujek na Kontestacji pisze, że aj-waj-ile-my-mu-to-nie-zawdzięczamy więc nie jest ważne czy był mendą czy nie.

A wiesz ilu ludziom w potrzebie naprawdę pomógł Al Capone? I co?
Popierać człowieka, bo to trzeba "humanizować". Bo pomógł...

Mam gdzieś Rutkowskiego i Fijora oraz "norweską lolitę", ale sprawa jest zbyt skomplikowana, żeby ją zbyć tak łatwo. Zgadzam się, że człowieka i jego czyn(y) można traktować rozdzielnie i trzeba widzieć całość. (Tzn. np. można być mendą a jednocześnie przysłużyć się sprawie - i to świadomie.) Jednak nie warto pochopnie osądzać ludzi. Czasami to, co nam wydaje się, że jest kompromitacją człowieka, może być dalekowzroczną zagrywką taktyczną i wtedy może się sprawdzić zasada "po owocach ich poznacie". Np. normalnie powiedziałbym, że popieranie terroryzmu i złodziejstwa nie jest czymś godnym. Jednak mając na uwadze cel wyższy, jestem w stanie usprawiedliwić takie zachowania danej osoby, o ile rzeczywiście służą one owemu celowi, co istotnie czasem jest trudne do ustalenia. Trudna sprawa i nie ma co być tu zbyt kategorycznym.
 
Do góry Bottom