Deregulacja sektora finansowego przyczyną serii kryzysów 1987-2008

D

Deleted member 427

Guest
Konserwatywno-prawicowy publicysta "Nowego Ekranu" Łukasz Grysiak opisuje krok po kroku, jak (jego zdaniem) deregulacja sektora finansowego doprowadziła do serii kryzysów, począwszy od 1987 roku. Za początek serii uznaje jednak kasację ustawy Glassa-Steagalla z 1934 roku, która zakazywała bankom z depozytami ryzykownej działalności spekulacyjnej.

W latach 1934-1981, kiedy prawo zakazywało bankom inwestycyjnym spekulowania oszczędnościami klientów, nie doszło do ANI JEDNEGO KRACHU w USA na tle finansowym. Natomiast od momentu, kiedy zainicjowano deregulację:

- 1987, krach na Wall Street.
- 1989, aresztowania szefów spółek oszczędnościowo-pożyczkowych za okradanie swoich klientów;
- 1999, krach na rynku spółek internetowych;
- 2008, hekatomba o zasięgu globalnym. Przyczyna: obrót derywatami, czyli kredytami subprime, puszczenie z torbami klientów funduszy, które je nabyły;

http://www.eioba.pl/a/3fx6/wall-street- ... inzynierii

Warto czytać równolegle z: https://libertarianizm.net/threads/strzelnica-czyli-przypowieść-o-tym.2249/
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Słuszna uwaga. M. Machaj:

"Z punktu widzenia praktyki prawnej ‘deregulacja’ zawsze wymaga jakichś ‘regulacji’, a ‘regulacja’ na upartego może się wyrażać jakąś ‘deregulacją’. Z punktu widzenia systemu rynkowego i sprawności funkcjonowania gospodarki nie chodzi o dwie agregatowe i dychotomiczne wielkości: ‘regulacje’ i ‘deregulacje’, lecz o to, jak wyglądają poszczególne rozwiązania prawne i kto je egzekwuje. Na przykład zwolennicy standardu złota są za odpowiednią regulacją, która przywróci pieniądz rynkowy i jasno go zdefiniuje, a regulacyjni zwolennicy obecnego systemu opowiadają się za zderegulowaną produkcją pieniądza (a przynajmniej bardziej zderegulowaną niż w przypadku standardu złota). Te przykłady pokazują, że mówienie o ‘regulacji’ i ‘deregulacji’ ogółem jest zgubne i nieprecyzyjne – nie każda deregulacja jest zła i nie każda regulacja jest dobra; i na odwrót."

No i nie jest wcale takie pewne, czy ustawy Glassa-Steagalla zapobiegłyby kryzysom:

http://monetaryfreedom-billwoolsey.blog ... agall.html
http://lewrockwell.com/woods/woods183.html
 

Cokeman

Active Member
768
120
Ustawa Peela nie zapobiegła bo chciwi i pazerni burzuje zamiast na banknotach spekulowali na depozytach. Powinno sie uregulowac tak by bylo stabilnie w tych jebanych bankach. A kto robi wałki to wieszać na latarniach aby wszyscy widzieli!
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
Nie kapuję o co chodzi z tym całym narzekaniem na „zły sektor finansowy”. Sam fakt, że ktoś zbankrutował, fundusze straciły na wartości itp. itd. dla przeciętnego człowieka takiego jak ja nie ma praktycznie zupełnie znaczenia. Osobiście nie nabywałem nigdy żadnych jednostek w funduszach i szczerze mówiąc nie mam takiego zamiaru. Podobnie nie interesuje mnie sytuacja na rynku kredytów hipotecznych bo również nie mam zamiaru takowego zaciągać. Załamanie to dla mnie okazja bo mam mieszkanko, które chętnie zamieniłbym już na domek pod miastem i właśnie po cichu liczę, że w końcu zaczną się licytacje niegdysiejszych królów życia i sobie odkupię za gotówkę któryś z tych pałacyków zbudowanych na fundamencie życiowego hurraoptymizmu.

Problemem jest udział państwa w tym zamieszaniu. Skoro ja się nie zadłużałem, nie widzę powodów, dla których miałbym uczestniczyć w ratowaniu kogokolwiek poprzez sponsoring z moich podatków. Niech upadają i ich licytują, ich problem jest moją szansą. Natomiast gdy komuś przychodzi do łba powszechna zrzutka na ryzykantów / bankrutów no to jest zwykła kradzież, a zatem powinno się tego kogoś wybatożyć za takie podjudzanie do popełnienia przestępstwa, a jeżeli już do tego doprowadził no to niestety (dla niego) obciąć mu rękę.

CDSy, derywaty, akcje, obligacje, cały ten finansowy syf to kupa gówna ale jeśli ktoś dobrowolnie chce w tym uczestniczyć to nie widzę problemów. Bańki spekulacyjne mają to do siebie, że tworzą się nie tylko na wirtualnych rynkach wirtualnych instrumentów finansowych. Ot, może powstać bańka choćby na rynku cebulek tulipanów ale czy to oznacza, że rynek tulipanów też trzeba regulować?

Jedyna kwestia do zastanowienia się w zakresie tzw. rynków finansowych możliwość kreacji pieniądza opartego na długu. Dla mnie jest to napędzanie inflacji, a zatem okradanie pracujących i oszczędzających ludzi. Uważam, że system rezerwy cząstkowej powinien zniknąć, a później niech już sobie bankierzy oferują frajerom choćby CDSy Wszechświatowego Imperium Reptilian albo fundusze inwestujące w podróże w czasie.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Ciek, ty mądrze gadasz. W podobnym tonie wypowiadał się Peter Schiff o tzw. bańce internetowej. Koleś był świadkiem tego, co się wówczas działo, i zachodził w głowę, jak to możliwe, że tylu frajerów łazi po ziemi. Nawet przekonywał niektórych, żeby nie ładowali w to kasy, ale jak grochem o ścianę - od 1:50

http://www.youtube.com/watch?v=YGjtZtSV6T0
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
kawador napisał:
Koleś był świadkiem tego, co się wówczas działo, i zachodził w głowę, jak to możliwe, że tylu frajerów łazi po ziemi.

Jedną z tragedii współczesnego świata jest to, że nie bardzo jest co robić z kasą, zwłaszcza w krótkiej i średniej perspektywie. W co by się człowiek nie władował to i tak tylko w nieznacznym stopniu rządzić się będzie prawami rynku, a główny wpływ na kształtowanie się cen/wartości będą mieć decyzje urzędniczo – bankierskiego kondominium. System jest skonstruowany w ten sposób, by dawać impulsy do bieżącej konsumpcji, a nie do oszczędzania.

Metale szlachetne, ziemia, diamenty, dolary zimbabwiańskie – nikt nie jest w stanie powiedzieć co z nimi będzie za rok czy dwa. Metale mogą w każdej chwili polecieć na pysk jeśli więcej dużych graczy sponsorowanych pożyczkami na 1% z EBC i innym złodziejstwem zdecyduje się grać na krótko, poza tym w przypadku upadku euro albo dolara trzeba będzie zwiększyć rezerwy istniejącej waluty rozliczeniowej poprzez sprzedaż tego co się ma, a co nie jest walutą upadłą, czyli sprzedać zapasy metali. No i trzeba pamiętać o tym co wie każda gospodyni wiejska - wszystkich jajek do jednego koszyka się nie wkłada. Cena ziemi, przynajmniej na obszarze UE, determinowana jest zagęszczeniem socjalizmu w atmosferze. Jeśli UE przestałaby istnieć i obcięłoby dopłaty to cena ziemi rolnej spadłaby momentalnie przynajmniej o 50%. Podobnie ceny działek budowlanych napędzane są głównie nieżyciowymi zapisami dot. gospodarki przestrzennej uniemożliwiającymi ludziom korzystanie z ich własności. Jeśli okazałoby się, że na każdej ziemi można postawić dom bez zdawania się na łaskę i niełaskę urzędnika to nieprędko byśmy znów zobaczyli działki po pół miliona złotych. Diamenty mogą wyprodukować sztuczne, a w Zimbabwe lubią dolarów dodrukować ale przecież w każdej chwili mogą zmienić przyzwyczajenia itp. itd. …

Bańka spekulacyjna czy piramida finansowa mają to do siebie, że ci na samym końcu tracą ale przecież ci, którzy przystąpili do zabawy wcześniej mają szansę na spory zysk. Fakt, że bańka zawsze pęka, a piramida zawsze się zawala tylko pozornie jest zniechęcający. Przecież to, że jakieś zdarzenie jest pewne znacząco ułatwia decyzje inwestycyjne, tym bardziej, że zarabiać można też na spadkach. To na dużych wahaniach się zarabia, na niewielkich ale stabilnych i długoterminowych wzrostach co najwyżej się oszczędza.

Dlatego mnie specjalnie nie dziwi, że ludzie się ładowali w coś takiego jak dotcomy czy cebulki tulipanów i nie widzę powodów by każdego z nich nazywać frajerem. Część z nich musiała być cwaniakami kutymi na cztery nogi :) Ot, zwykłe ludzkie pragnienie zysku, była szansa więc starano się chwytać szczęście za nogi. Przepływ kapitału zawsze dokonywał się od głupich lub pechowych do mądrych lub szczęśliwych i w przypadku bańki nie jest wcale inaczej. Takie życie. Jak długo głupcy i pechowcy nie wyciągają rączki po moje pieniądze by powetować sobie straty, tak długo jest ok. Pomysły natomiast by „to” regulować są śmieszne, choćby dlatego, że nie wiadomo czym jutro będzie „to”. Czy ktoś jest w stanie dać głowę, że kolejna bańka spekulacyjna nie powstanie na błonach dziewiczych gimnazjalistek, które przecież funkcjonują już w obrocie? Nie sądzę. I jak to uregulować, stworzyć Główny Urząd ds. Rozdziewiczania?
 
M

MichalD

Guest
Główną regulacją jest istnienie banku centralnego, który może dokapitalizowywać banki, gdy nadmiernie kreują pieniądze. Bez BC, banki bankrutowały by w bardzo krótkim czasie i nie mogłbyby pozwolić sobie na taką politykę kredytową.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
A jednak - doszukiwanie się przyczyn obecnej recesji w deregulacji sektora finansowego na dłuższą metę nie wytrzymuje konfrontacji z dokładniejszą analizą. Znalazłem arcyinteresujący i przenikliwy tekst, próbujący zagłębić się w legislacje nawet 30 lat wstecz. Okazuje się, że obecny kryzys jest wynikiem wielu czynników, błędów i nieodpowiedniego zarządzania, które - jak dowodzi autor - same z siebie nie wywołałyby nawet ułamka obecnego problemu:

Mowa mianowicie o wprowadzonym w połowie lat 80tych Chapter 7 i Chapter 13; Title 11, United States Code, czyli prawie do bankrupcji konsumenckiej. Pisałem już o tym wcześniej, przypomnę tylko, że jest to mechanizm prawny, który pozwala ludziom o niższych dochodach i małym majątku dość bezboleśnie dla przed-kredytowego stanu posiadania zaprzestać spłaty zadłużenia, co prowadzi do bardziej ryzykownego pobierania kredytów, gdyż w razie niepowodzenia istnieje relatywnie łatwy sposób na zneutralizowanie kosztów błędnej decyzji. Oczywiście drugi uczestnik gry czyli pożyczkodawcy rozumieli to niebezpieczeństwo i przez niemal 20 lat trend na rynku kredytowym w USA był jednoznaczny – w stanach, w których zwolnienia bankrupcyjne były relatywnie wysokie wartość kredytów przyznawanych biedniejszym malała, wartość przyznawana bogatszym rosła. Podobnie w ujęciu ogólnym malała wartość kredytów przyznawanych w stanach o wysokich egzempcjach, rosła w stanach o niskich egzempcjach (swoją drogą proszę zauważyć jak prawo, które w zamyśle miało chronić biedniejszych pożyczkobiorców efektywnie ograniczyło im dostęp do kredytu). Innymi słowy banki racjonalnie unikały ryzyka kredytowego zawyżonego przez wyżej wymienione prawo. Powstaje więc kolejne pytanie: dlaczego banki nagle zaczęły masowo (w ciągu dwóch lat udział kredytów hipotecznych subprime w całości rynku hipotecznego wzrósł z 8% do 20%) udzielać kredytów na rynku, który przez dwie wcześniejsze dekady uznawany był za zbyt ryzykowny.

I tutaj sprawa się komplikuje. Połączyły się ze sobą 3 elementy, z których każdy dawał silne bodźce do udzielania pożyczek coraz to ryzykowniejszym klientom.

Przede wszystkim FED w latach 2002-2004 utrzymywał realne ujemne stopy procentowe. Pieniądz był tani toteż koszt sfinansowania ewentualnej dziury w księgach banków, wynikłych z niespłacenia długu przez ryzykownego klienta zmalał. Spowodowało to, że na marginesie wzrosła opłacalność udzielania ryzykownych pożyczek ludziom, którzy do tej pory nie kwalifikowali się do kredytu. Ten efekt, choć znaczący, nie jest jednakowoż w stanie samemu wytłumaczyć skali problemu. Patrzymy więc dalej.

Następnym czynnikiem, który przyczynił się do dalszego wzrostu wolumenu kredytów subprime było obniżenie przez państwo wymagań kredytowych dla mało zarabiających, wprowadzone w szczytnym celu oczywiście, mianowicie zapewnienia domów dla ludzi o mniejszych dochodach. Początkowo większością winy obarczono poprawki wprowadzone w 1995 i 1999 przez administracje Clintona do Community Reinvestment Act.

(...)

Prawdziwie katastrofalne efekty spowodowało dopiero rozszerzenie polityki Clintona przez administrację Busha. Formalnie prywatne firmy, Freddie Mac i Fannie Mae dostały rządowe gwarancje na pokrycie ewentualnych strat wywołanych niespłaceniem hipotek subprime a jednocześnie obniżono im wymagania prawne dotyczące warunków udzielania hipotek. Między innymi zredukowano im wymaganą prawem wpłatę przedwstępną (taki mechanizm zabezpieczający – jeżeli jesteś w stanie wpłacić na dzień dobry sporą część wartości domu, to jest to dobra indykator faktu, że nie przepuszczałeś wszystkiego co zarobiłeś) do ¼ wartości wymaganej dla reszty banków. Sedno sprawy leży w fakcie, że nie można było tak drastycznie obniżyć warunków kredytowych dla biedniejszych mniejszości, ponieważ w tym samym czasie biedniejsi biali, dość słusznie, stwierdziliby, że niesprawiedliwym jest, że im także sie nie należy. Dlatego obniżono wymagania wszystkim z niskim dochodem. W efekcie tylko te dwie firmy (formalnie GSE, Government Sponsored Enterprises) zakumulowały 50% wszystkich niespłaconych hipotek w USA.

Z wymienionych powyżej argumentów można by wysnuć wniosek, że rzeczywiście powyższe błędy mogły podnieść poziom udzielanych pożyczek subprime ale tylko jednorazowo. Zmniejszone stopy procentowe i obniżenie wymagań kredytowych spowodowały, że na marginesie przewidywalna opłacalność ryzykownego kredytu wzrosła. Ale tylko do pewnego poziomu, powyżej, którego każdy następny, bardziej ryzykowny klient już sie nie opłacał, nawet pomimo niższych wymagań i rządowych gwarancji. Skąd więc eksplozywna dynamika kryzysu? Otóż właśnie z nakręcania bańki spekulacyjnej. Mechanizm jest dość prosty: rozszerzenie linii kredytowej na hipoteki powoduje wzrost popytu na domy. Jeżeli podaż nie jest w stanie nadążyć za popytem (o powodach braku elastyczności podaży za chwilę) to przekłada się to w głównej mierze na gwałtowny wzrost cen nieruchomości. Przy tanim i dostępny kredycie powoduje to jeszcze silniejszy bodziec do zakupu nieruchomości nie jako długotrwałego dobra, lecz w ramach inwestycji. Innymi słowy nawet jeżeli nie stać kogoś na hipotekę to przy rosnących cenach i niskim oprocentowaniu w razie czego będzie i tak mógł nieruchomość odsprzedać z zyskiem. Lub w najgorszym wypadku ogłosić upadłość i wiele na tym nie stracić. Dołożyć do tego jeszcze należy zaciąganie kolejnej hipoteki jako sposób refinansowania poprzedniej hipoteki (z powodów jak powyżej – rosnące ceny, niskie oprocentowanie nowej hipoteki) oraz czystą spekulację uprawianą już nawet nie tylko przez ludzi kwalifikujących się jako rynek subprime. W efekcie popyt na nieruchomości wzrastał jeszcze bardziej, co powodowało dalszy wzrost cen, co z kolei powiększało bodźce do zaciągania kredytu i tak w koło Macieju. Sprzężenie zwrotne dodatnie. Jednocześnie przy w miarę stałych cenach materiałów budowlanych i robocizny cena domów coraz bardziej odrywała się od fundamentałów. Jak to z każdą bańką (tudzież piramidą finansową a'la Bezpieczna Kasa Oszczędności by Lech Grobelny) bywa, jeżeli przewidywany zysk oderwie się znacząco od wartości fundamentalnych i jakichkolwiek racjonalnych przewidywań to można go utrzymywać tylko tak długo jak znajdują się nowi ludzie gotowi dalej wchodzić na rynek i pompować popyt. W momencie, w którym zabraknie 'frajerów' przewidywane zyski biorą w łeb, ludzie zaczynają pozbywać się domów, których nikt nie chce kupować, cena spada, tym bardziej zmniejszając bodźce, które nakręciły bańkę, powodując dalsze wyprzedaże, w skutek czego cena spada dalej itd. Ostatnich zaś gryzą psy.

Dalej jednak pozostają zagadką dwie kwestie: skąd regionalizacja i skąd nieelastyczność podaży nieruchomości. Okazuje się, że jedno i drugie da się dość prosto wytłumaczyć. Jak zauważyła spora grupa ekonomistów, w tym Paul Krugman, niedawny laureat Nagrody Nobla otrzymanej właśnie za badanie problemów i bodźców rozwoju obszarów metropolitalnych, nieelastyczność wywołana została restrykcjami w zdobywaniu gruntów pod budowę domów mieszkalnych. Mniej więcej coś takiego jak nasze nieistniejące plany zagospodarowania przestrzennego i odrolnienia ziemi, których nie da się sprawnie przeprowadzić bez łapówki. Nic dziwnego, że gwałtowny wzrost liczby defaultów i największe wypompowanie cen miało miejsc w regionach, które mają najbardziej restrykcyjne obostrzenia. Rzecz jasna w stanach, w których takie przepisy nie obowiązują podaż z łatwością nadążyła za rosnącym popytem i liczba niewypłacalności nie odbiegła od standardowego minimum. Zwiększony popyt przełożył się na wyższą liczbę domów, nie na wzrost cen. Co ciekawe felerne stany (dla przypomnienia Kalifornia, Floryda, Vermont) miały już problemy z cenami nieruchomości w przeszłości. Administracyjne ograniczenia na użytkowanie gruntów zaczęto tam nakładać w latach 70tych. Przykładowo w Kalifornii od tamtego czasu zanotowano już cztery (łącznie z teraźniejszą) bańki na rynku nieruchomości. Wynika z tego, że problem braku elastyczności widoczny był od dawna. Ale nikt nie przedsięwziął żadnych działań. A obecnie, w połączeniu z dodatkowym niekorzystnymi czynnikami dało to skutek jaki widzimy. Dodać jeszcze należy, że po każdej bańce ceny nieruchomości nie spadały do poziomu sprzed bańki, powodując tym samym coraz mniejszą dostępność domów dla mniej zarabiających. Znowu proszę o tym pamiętać, bo będzie to potrzebne później przy analizie ewentualnych lekcji co do polskiego prawa i polskiej polityki.

http://szczelo.salon24.pl/39177,ostatnich-gryza-psy
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Zasady działania "rynków finansowych" w 3 minuty 30 sekund. Koniecznie obejrzyjcie:

[video=youtube]http://www.youtube.com/watch?v=hx16a72j__8[/video]
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Hiszpańska prokuratura prowadzi postępowanie przeciwko zarządom co czwartego banku regionalnego. Pod okiem śledczych znalazło się 12 spośród 45 cajas, w tym utworzona w zeszłym roku z połączenia siedmiu z nich Bankia. Przecieki ze śledztwa ukazują obraz powszechnej korupcji, niekompetencji i patologicznego powiązania świata finansów z polityką.

(...)

Prezesem Bankii był Rodrigo Rato, były minister finansów i bliski współpracownik premiera Mariano Rajoya. Ale ujawnieniem prawdy o cajas nie są też zainteresowani socjaliści, pod których rządami powstała bańka nieruchomościowa. – Jeśli wszystko wyjdzie na jaw, dwie główne partie się rozpadną – napisał redaktor naczelny dziennika „20 minutos” Arsenio Escolar.

Zdaniem gazety kredyty udzielane przez siedem cajas, które dziś tworzą Bankię, służyły do finansowania lotnisk, z których dziś nie startuje żaden samolot, linii szybkich kolei, które są sporadycznie wykorzystywane, czy parków atrakcji, które nie potrafią utrzymać się bez dotacji państwa. Wszystko po to, aby politycy mogli przekonać wyborców, że robią co mogą dla rozwoju swojego regionu.

I dalej:

Za najgorszy z najgorszych prokuratura uznała bank regionalny z Walencji – Caja de Ahorros del Mediterraneo (CAM). W radzie nadzorczej banku, która miała kontrolować pracę zarządu, zasiadali m.in.: nauczyciel tańca, artysta malarz, socjolog i psycholog, których głównym atutem były bliskie kontakty z władzami regionu.

(...)

Crespo wraz z pięcioma innymi członkami zarządu wiedział, kiedy uciec z tonącego okrętu. Tuż przed przejęciem przez państwo upadającego banku przeszli na wcześniejszą emeryturę z łączną odprawą 10 mln euro. Ale do końca pozostali wierni swoim protektorom z władz regionalnych: na dwa dni przed odejściem, mimo kolosalnych strat, udzielili kredytu władzom Walencji na 200 mln euro.

http://forsal.pl/artykuly/624477,bankow ... istow.html
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Koniecznie przeczytajcie - kolejny fantastyczny tekst Piotra Smolańskiego:

http://lubczasopismo.salon24.pl/otwiera ... -jaki-jest

Pominę część pierwszą - o pieniądzu - i od razu zacytuję część drugą:

Weź kartkę i napisz na niej "zobowiązuję się na każde żądanie wypłacić posiadaczowi tej kartki 10 zł". Podpisz imieniem i nazwiskiem. Właśnie wyemitowałeś pieniądz o wartości 10zł. Jest to pieniądz legalny, którego można używać w transakcjach płatniczych (o ile przekonasz kogoś do przyjęcia go). Zawarte w nim zobowiązanie jest prawnie wiążące. Może to zrobić każdy. Każdy ma prawo do emisji własnego, prywatnego pieniądza. To jest właśnie DOKŁADNIE to co robią firmy wypuszczające akcje. Szacują same siebie na jakąś wartość i wypuszczają na rynek pieniądz z pokryciem w tej wartości. Pieniądz ten wchodzi do całkowicie legalnego obrotu i jest wymienialny i wymieniany na legalnie obowiązujący pieniądz państwowy.

Teraz w dużym uproszczeniu anatomia ostatniej katastrofy:

Pewne firmy pożyczyły pieniądze ludziom całkowicie niezdolnym do płacenia odsetek po pierwszych dwóch latach. Policzyły całość pieniędzy jakie dostaną (a raczej - dostałyby) po spłacie całości kredytu, uznały to za rzeczywistą wartość i jako taką sprzedały innym firmom. Kupujesz od takiej firmy zyski ze stu kredytów wpływające przez dziesięć lat. Dzięki mechanizmom ludzkiej chciwości i zwykłej głupoty zagubiono gdzieś informację że te kredyty NIE zostaną spłacone. Tu, na samym początku, mamy jądro kryzysu. Na tym handlu wyrosła postrzegana (nie rzeczywista) wartość. Z niej poszły pochodne, jak ubezpieczenia takich transakcji, które natychmiast same stały się przedmiotem obrotu. Gigantyczny handel wyrósł na podstawie pierwotnego oszustwa. Ten handel na papierze oznaczał olbrzymi wzrost gospodarczy. Pamiętacie na podstawie czego państwo emituje własny pieniądz? Na podstawie swojej oceny siły gospodarki, jej wzrostu. Gospodarka gwałtownie rośnie, więc państwo emituje więcej pieniądza. Czyli pewne firmy wyprodukowały pusty pieniądz, oparty na pomyłkach i oszustwie, a to z kolei stało się podstawą dla emisji pieniądza przez państwo. Ten gigantyczny wir spekulacji wessał zupełnie prawdziwe pieniądze, zgromadzone w bankach, towarzystwach emerytalnych, ubezpieczeniach, hipotekach, w wartości realnie istniejących firm. Kiedy karuzela nagle się zatrzymała, państwo stanęło przed wyborem naprawdę rozpaczliwym.

Nierobienie niczego oznaczałoby realną i trwałą utratę tych pieniędzy przez ludzi którzy nie wiedzieli nawet że wzięli udział w tym wirze. Masz pieniądze na koncie w banku, ale te pieniądze uwięzione są w tej chwili w papierach bezwartościowych i realnie masz ich tyle co cały bank, czyli 0. Państwo postanowiło że musi coś zrobić, działając znowu na podstawie własnego niezrozumienia systemu. Wydrukowało więc gigantyczną górę pieniędzy bez pokrycia w realnej ekonomii (ta przez cały czas trwania sztucznego boomu pogrążona była w stagnacji) i oddało ją ludziom którzy cały ten kryzys spowodowali. Efektywnie włączyło karuzelę na nowo i pozwoliło jej przemielić więcej realnej wartości na najbardziej bezużyteczną rzecz na świecie, czyli premie bankierów.

W ten właśnie sposób doszło do trzech gigantycznych druków pustego pieniądza. Najpierw przez graczy finansowych, potem przez państwo postrzegające miraż wzrostu jako coś realnego, w końcu przez państwo próbujące uchronić ów pierwszy druk przed wyzerowaniem. To jest oczywiście niemożliwe, bo wartość realna pierwszego druku naprawdę wynosi 0 i więcej wynosić nie będzie. Można co najwyżej na jakiś czas wmówić ludziom że jest inaczej. Ten potrójny gigantyczny impuls inflacyjny i wciąż trwające próby wskrzeszenia zupełnego trupa, uczynienia wzrostu udawanego czymś realnym mogą całkowicie zabić obecny system. Na gwałt potrzebne jest jego zrozumienie, ale to akurat jest najbardziej deficytowy towar na rynku.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Stawiam roboczą hipotezę, że jedną z przyczyn obecnego kryzysu nadmiernego zadłużenia jest utworzenie instytucji realizujących funkcję pożyczkodawcy ostatniej instancji (LOL – lender of last resort). Powtórzę, jednym z podstawowych błędów w architekturze współczesnego systemu finansowego jest fakt, iż utworzono taką funkcję. (...) Żaden inny rodzaj biznesu nie ma takiej ochrony. Nie masz płynności, wypadasz z biznesu. Zarządy firm o tym wiedzą i dbają o odpowiednią płynność swojego biznesu. Zarządy wielu banków na zachodzie nie utrzymują odpowiedniej płynności, bo po co, w razie czego bank centralny dostarczy tyle ile trzeba. [link]
 
S

shogu2

Guest
Nie kapuję o co chodzi z tym całym narzekaniem na „zły sektor finansowy”. Sam fakt, że ktoś zbankrutował, fundusze straciły na wartości itp. itd. dla przeciętnego człowieka takiego jak ja nie ma praktycznie zupełnie znaczenia.
Osobiście nie nabywałem nigdy żadnych jednostek w funduszach i szczerze mówiąc nie mam takiego zamiaru. Podobnie nie interesuje mnie sytuacja na rynku kredytów hipotecznych bo również nie mam zamiaru takowego zaciągać. Załamanie to dla mnie okazja bo mam mieszkanko, które chętnie zamieniłbym już na domek pod miastem i właśnie po cichu liczę, że w końcu zaczną się licytacje niegdysiejszych królów życia i sobie odkupię za gotówkę któryś z tych pałacyków zbudowanych na fundamencie życiowego hurraoptymizmu.

Problemem jest udział państwa w tym zamieszaniu. Skoro ja się nie zadłużałem, nie widzę powodów, dla których miałbym uczestniczyć w ratowaniu kogokolwiek poprzez sponsoring z moich podatków. Niech upadają i ich licytują, ich problem jest moją szansą. Natomiast gdy komuś przychodzi do łba powszechna zrzutka na ryzykantów / bankrutów no to jest zwykła kradzież, a zatem powinno się tego kogoś wybatożyć za takie podjudzanie do popełnienia przestępstwa, a jeżeli już do tego doprowadził no to niestety (dla niego) obciąć mu rękę.
Oczywiscie masz racje tylko zapominasz ze panstwo jest po prostu narzedziem kapitalu tak bylo od zawsze.

Tak dlugo jak bedziesz mial klase kapitalistow/inwestorow bedziesz mial panstwa ktore beda sie panoszyc i dzialac na korzysc owej grupy spolecznej.

Nie da rady usunac skutku bez usuwania przyczyny.

I zeby bylo jasne do tej grupy nie naleza zadne pionki.


CDSy, derywaty, akcje, obligacje, cały ten finansowy syf to kupa gówna ale jeśli ktoś dobrowolnie chce w tym uczestniczyć to nie widzę problemów. Bańki spekulacyjne mają to do siebie, że tworzą się nie tylko na wirtualnych rynkach wirtualnych instrumentów finansowych. Ot, może powstać bańka choćby na rynku cebulek tulipanów ale czy to oznacza, że rynek tulipanów też trzeba regulować?
To juz nie jest takie proste , np deregulacja rynku surowcow spowodowala banski spekulacyjne na rynku zywnosci i milliony ludzi na swiecie ktorzy ledwo ciagneli zaczeliu glodowac i po prostu umieraja.

Ot takie uroki nieregulowanego rynku.

Ciebie to nie obchodzi wogole, rozumiem ?

No coz 95% populacji ktora jest rozwinieta emocjonalnie stwierdzi ze mozna bylo tego uniknac.
 
S

shogu2

Guest
Stawiam roboczą hipotezę, że jedną z przyczyn obecnego kryzysu nadmiernego zadłużenia jest utworzenie instytucji realizujących funkcję pożyczkodawcy ostatniej instancji (LOL – lender of last resort). Powtórzę, jednym z podstawowych błędów w architekturze współczesnego systemu finansowego jest fakt, iż utworzono taką funkcję. (...) Żaden inny rodzaj biznesu nie ma takiej ochrony. Nie masz płynności, wypadasz z biznesu. Zarządy firm o tym wiedzą i dbają o odpowiednią płynność swojego biznesu. Zarządy wielu banków na zachodzie nie utrzymują odpowiedniej płynności, bo po co, w razie czego bank centralny dostarczy tyle ile trzeba. [link]

Wiadomo ten kto kontroluje podaz pieniadza ma najwieksza wladze.

No ale czego sie spodziewasz bankierzy daza do spelnienia swojej wizji wolnosci ( czyli miec milliardy niewolnikow ) , wszystko zgodne z libertarianskim duchem ;)

Bo jesli mowa o wolnosci to : Wolnosc dla kogo ? Zeby mogl robic co dokladnie ?
 
S

stormtrooper

Guest
No ale czego sie spodziewasz bankierzy daza do spelnienia swojej wizji wolnosci ( czyli miec milliardy niewolnikow ) , wszystko zgodne z libertarianskim duchem.
Bo jesli mowa o wolnosci to : Wolnosc dla kogo ? Zeby mogl robic co dokladnie ?

Ogarnij się i poczytaj o aksjomatach.
 
S

shogu2

Guest
A
ten pacjent rozpierdala kolejny wątek. zalecam ignorowanie go.
Aha czyli milliony ludzi umierajacych z glodu dzieki bance spekulacyjnen na zywnosci to wedlug ciebie rozpierdalanie watku.

Komunisci przy was to byli aniolki.

To jest moj ostatni post na tym forum , obiecuje.
Dla was i tak juz nie ma nadziei.
 

Serge Dubnov

Warchoł i pijanica
4
1
Jak dla mnie, kwestia jest bardzo prosta i wręcz prozaiczna. Proszę zwrócić uwagę, że do I WŚ, czyli dopóki pieniądz oparty była na parytecie złota, kryzysów globalnych nie było, a jedynie lokalne, które w naturalny sposób znikały, aby pojawić się gdzie indziej. Nawet jednak jak się pojawiały, nie były tak dotkliwe jak obecne, czy też ten z 1929. Niestety, pieniądz fiducjarny niesie za sobą nie ryzyko, a właściwie pewność kryzysu prędzej czy później.

Dodajmy do tego "dziwne" regulacje systemu bankowego i tym sposobem wpadamy w cykle koniunkturalne, czyli kryzysy jeden po drugim jak amen w pacierzu. Rozwiązanie wydaje się być proste, parytet złota i właściwy system bankowy. I tutaj "albo albo", wolna bankowość, lub regulacje stanowiące o obowiązkowych, 100% rezerwach. Osobiście nie jestem zwolennikiem wolnej bankowości, ze względu na potencjalne, wysokie koszty społeczne, ale obowiązek 100% rezerw już jak najbardziej tak. Bank pożyczy tylko tyle pieniędzy, ile faktycznie na kredyty ma, a nie tyle, ile wykreował na papierze, pożyczył z banku centralnego, zarobił na spekulacjach, akcjach, itd. I tutaj oczywiście wynika prosty wniosek o szkodliwej działalności banku centralnego. Banki bez takiego "koła ratunkowego" działały by bardziej ostrożnie, więc nie powstałaby bańka kredytowa w USA, Grecy nie żyliby ponad stan i tak dalej.

Więc nie deregulacja systemu bankowego jest winna kryzysowi, a wręcz przeregulowanie, fascynacja Keynes'em, odejście od elementarnych zasad, które z powodzenie regulowały świat pieniądza przez tysiąclecia. Ekonomiści w pierwszym rzędzie powinni uczyć się historii i wyciągać z niej wnioski, wtedy uniknęliby kryzysów. Obecny kryzys powstał wg bardzo podobnego mechanizmu jak ten z 1929. Ale nikt nie wyciągnął z tego wniosków... Szkoda.

Cokeman, bardzo celna uwaga :)
 
Do góry Bottom