David Simon o libertarianizmie

D

Deleted member 427

Guest
Twórca "The Wire" sprzedaje suchary publice. O libach od 12:00

Libertarianizm w moim kraju traktowany jest na serio - jako myśl polityczna. To jest dla mnie niesłychane. Ludzie mówią: nie potrzebuję niczego poza możliwością własnego bogacenia się. Nie jestem związany ze społeczeństwem, nie obchodzi mnie, kto buduje drogi, nie obchodzi mnie, jak funkcjonuje straż pożarna, mam gdzieś, kto uczy dzieci, jeśli to nie jest moje potomstwo. Liczę się tylko ja i to, co ja chcę. (...) Tak się rodzi chciwość. Chciwość to niechęć dostrzeżenia, że wszyscy jesteśmy połączeni, że tworzymy całość.



Wiadomo, Simon to mega lewak, więc żadne zaskoczenie dla mnie.
 

Gość niedzielny

Well-Known Member
968
2 123
Koleś jebnął największy stek banałów, frazesów i bzdur, jaki tylko można było wypocić na temat libertarianizmu. Ciężko mi to jakoś skomentować.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Jego blog i wpisy o broni palnej to jeszcze większa żenada (tłumaczyłem na szybko):

Pogarda rozsądnego człowieka dla Senatu Stanów Zjednoczonych musi być w tym momencie absolutna. Biorąc pod uwagę brak nawet skromnej reakcji na masowy mord dzieci w szkole w Newtown, ci, którzy ciągle naiwnie wierzą, że rządy w tym kraju reprezentują wolę powszechną, są albo skończonymi frajerami, albo gorzej - milczącymi uczestnikami tragedii, które niebawem mają nadejść. Zasklepiona w wieży z kości słoniowej grupa urzędasów-karierowiczów, których jedyną umiejętnością jest trwanie przy korycie i napełnianie go gotówka co sześć lat, nie zasługuje ani na szacunek, ani na lojalność żadnego inteligentnego obywatela.
(…)
Nasze wybory, a co za tym idzie - nasze rządy zostały kupione. Zamiast wyborów finansowanych z pieniędzy publicznych, zamiast równych szans dla wszystkich, zamiast procesów, w których potęga konkretnej, realnej, rzeczywistej idei triumfuje nad zasobnością portfela, zrzekliśmy się naszego demokratycznego pierworództwa i oddaliśmy je we władanie siłom kapitału. Stanowisko producentów broni może być tysiąc razy donioślejsze aniżeli głos wszystkich pogrążonych w żałobie rodziców z Connecticut. Zagrożenie dla politycznych karier ze strony przeciętnego wyborcy, który życzyłby sobie, aby prawa regulujące dostęp do broni palnej wymagałby przynajmniej tyle odpowiedzialności od posiadaczy tejże broni co prawa samochodowe wymagają od przyszłych kierowców, otóż to zagrożenie blednie w porównaniu do spustoszeń, jakie mogą poczynić lobbyści wspierani przez tych, którzy czerpią bezpośrednie korzyści z przemocy i strachu w naszym życiu.

Martwe dzieci nie znaczą nic, jeśli mierzyć ich śmierć zyskiem polityków. Zdrowy rozsądek jest dobijany niczym ranne zwierzę. Prawda staje się zbędna. Dla tych, co ciągle twierdzą, że nas reprezentują, liczy się tylko mamona, która zawsze będzie na nich czekać. Operujący w ramach rządu, wiecznie nienasycony swoimi zyskami kapitał zdołał wykupić po cenach hurtowych resztki naszej demokracji, dzięki czemu wszystko inne palące społeczne kwestie mogą być zbagatelizowane i odsunięte na dalszy plan.

(…)
Tylko głupcy grają w ustawioną grę bez końca, a rządy, które ponad ludzkim życiem stawiają pieniądze i broń palną i traktują ludzi i ich wolę z lekceważeniem - takie rządy ostatecznie tracą nie tylko honor, ale także wiarygodność. Ludzie nie mają powodu, by w nich wierzyć. Ewentualnie apatia weźmie górę. W każdym razie ktoś w końcu podniesie cegłę.

I w komentarzach, tez Simon:

Co prawda, Druga Poprawka uniemożliwia narzucenie całkowitego zakazu posiadania broni, ale istnieje jeszcze sporo miejsca dla samorządnego społeczeństwa, aby spróbować zracjonalizować stan obecny i ograniczyć wszechobecność broni palnej w społeczeństwie. Jeśli wola powszechna będzie wstanie przebić się do swoich reprezentantów, tak się stanie.

http://davidsimon.com/dead-children-and-monied-politicians/

W tym tekście jest wszystko: "nasze dzieci", "wola ludu" jako ostateczna instancja decydująca, czy możesz się bronić czy nie, oskarżanie polityków o korupcję przy jednoczesnym żądaniu, by ci sami politycy stworzyli scentralizowany system kontroli broni palnej, mem broń jak samochody i wreszcie - lobbyści. Ta ostatnia sztuczka, którą posłużył się Simon, polega na ukryciu zwykłych amerykańskich ciułaczy, będących przy okazji zwolennikami broni palnej, w zjawisku o nazwie "producenci broni" (przy czym Simon nie sprecyzował, o jakich producentów broni mu chodzi - tych, co wytwarzają broń na rynek cywilny, czy tych, co zaopatrują demokratyczne rządy), a "producentów broni" z kolei w nadrzędnym fenomenie zwanym "lobbystami" - i zaadresowania tak przygotowanego pakietu nieszczęść jako całości do amerykańskiego kapitalizmu.​
 

woolybully

Active Member
186
241
Kiedyś chyba o tym szajsie wspominałem. Agnieszka Kurwa Holland - wszystko jasne. Nie mam pojęcia jak ktoś z tego forum mógł polubić i polecać to chujostwo. Sam to obejrzałem z ciekawości. Trauma tylko pozostała...
 

military

FNG
1 766
4 727
The Wire to zajebisty serial, a że gościowi odjebało, to cóż zrobić. Nie odrzucam dzieła tylko dlatego, że nie lubię autora, bo gdybym tak robił, chyba żadnego amerykańskiego filmu bym nie obejrzał - przeca wszystko praktycznie kręci lewactwo.

Zastanawia mnie, czy facet po prostu zmienił front przez ostatnią dekadę, czy może on sam widział i pisał Rawlsa jako bohatera pozytywnego.:)
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
facet po prostu zmienił front przez ostatnią dekadę

Nie ma mowy o żadnej wolcie - Simon zawsze był lewakiem i deklarował swoje umiłowanie dla "trzeciej drogi".
 

Gość niedzielny

Well-Known Member
968
2 123
Libertarianizm w moim kraju traktowany jest na serio - jako myśl polityczna. To jest dla mnie niesłychane. Ludzie mówią: nie potrzebuję niczego poza możliwością własnego bogacenia się. Nie jestem związany ze społeczeństwem, nie obchodzi mnie, kto buduje drogi, nie obchodzi mnie, jak funkcjonuje straż pożarna, mam gdzieś, kto uczy dzieci, jeśli to nie jest moje potomstwo. Liczę się tylko ja i to, co ja chcę. (...) Tak się rodzi chciwość. Chciwość to niechęć dostrzeżenia, że wszyscy jesteśmy połączeni, że tworzymy całość.

Etatyzm w moim kraju traktowany jest na serio - jako myśl polityczna. To jest dla mnie niesłychane. Ludzie mówią: nie potrzebuję niczego poza możliwością bogacenia się cudzym kosztem. Jestem własnością społeczeństwa, nie obchodzi mnie, że państwo buduje rozwalające się drogi kosztujące pierdyliard zielonych za metr, nie obchodzi mnie, jak funkcjonuje straż pożarna, mam gdzieś, czego uczy się moje dzieci, bo o to najlepiej zadba odpowiedni urzędnik. Liczą się tylko masy i to, czego one chcą. (...) Tak się rodzi chciwość. Chciwość to niechęć dostrzeżenia, że wszyscy jesteśmy indywidualnymi jednostkami, że nie tworzymy całości- bezkształtnej, ludzkiej masy.
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 033
woolybully napisał:
Nie mam pojęcia jak ktoś z tego forum mógł polubić i polecać to chujostwo. Sam to obejrzałem z ciekawości. Trauma tylko pozostała...

Serial jest wybitny jeśli chodzi o fabułę, postacie, realizm i ogólnie cały klimat. Ale tak szczerze to też nie rozumiem szczególnego zachwytu libertarian nad nim i doszukiwania się tam niezamierzonych libertariańskich motywów (kawador i Hitch chyba), serial może i obnaża system, ale ja widzę, że to jest jednak taki płacz etatysty trochę i tęsknota za "prawdziwymi glinami", "uczciwymi politykami", "sprawiedliwymi sędziami" itd.
 

Rebel

komunizm warstwowy
679
822
To nudny serial z chujowymi postaciami.
Jest realstyczny i pokazuje jak działają pewne mechanizmy, tylko dlaczego jest przy tym taki nudny? Obejrzałm tylko półtora sezonu.
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 033
No nie wiem, jak dla mnie akurat jest bardzo ciekawy, a postacie też są ok, ale to zależy co kto lubi w serialach. Ale dość już o The Wire, bo o tym jest osobny temat.

Ważne, że jego twórca to zjeb :).
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Wątek o serialu jest tu: The Wire

"Kabel" jest imo wybitny i sporo libertarian w USA się nim jara jak tupolew przy lądowaniu. Poniżej Simon w rozmowie z libem (wywiad):



Simon miewa przebłyski, kiedy gada sensownie:

Spójrzcie na serial "The Shield". (...) Kwintesencją amerykańskiej mitologii i zarazem źródłem dramatyzmu zawsze było uczynienie jednostki większą niż instytucja, której służy. (...) "The Wire" idzie nie tyle w przeciwnym kierunku, co przeciwstawia się koncepcji, wedle której we współczesnej Ameryce jednostki mogą pokonać instytucje. Instytucja jest zawsze silniejsza. Ani przez chwilę nie toleruje indywidualności na żadnym poziomie. Pomysły, że jednostka może walczyć z instytucją, zakorzenione są w starych westernach. Facet wjeżdża do miasta, czyści miasto, wyjeżdża z miasta. Dzisiaj nie ma już czyszczenia. Nie ma wjeżdżania, nie ma wyjeżdżania. Miasto jest tym, czym jest.

[Look at "The Shield". (...) Nothing is more the quintessential American dramatic impulse than to make the individual bigger than the institutions which he serves. (...) "The Wire" has not only gone the opposite way, it’s resisted the idea that, in this post-modern America, individuals triumph over institutions. The institution is always bigger. It doesn’t tolerate that degree of individuality on any level for any length of time. They’re all rooted in, like, old Westerns or something. Guy rides into town, cleans up the town, rides out of town. There’s no cleaning it up anymore. There’s no riding in, there’s no riding out. The town is what it is.]
 
Do góry Bottom