Czy jest się z czego cieszyć, gdy upada państwo?

D

Deleted member 427

Guest
wszyscy w miarę się orientują, co się działo w okresie rozwalania struktur państwowych i tuż po zgilotynowaniu Ludwika XVI - masowe mordy, więzienia wypełnione po brzegi "wrogami ludu", zorganizowany terror polityczny, plany eksterminacji Alzatczyków i Niemców lotaryńskich (ponieważ nie posługiwali się językiem "republikańskim"), przerwane dopiero przez śmierć Robesspiere'a. ludzie, którzy pod panowaniem monarchii Ludwika zdołali doprowadzić do pokojowych mediacji z królem i rozpocząć proces wdrażania reform wolnorynkowych - po upadku tejże monarchii albo wyemigrowali, albo zostali zgilotynowani, albo "zniknęli bez śladu".

w roku 1917 dwie rewolucje przeszły przez Rosję. w lutym po abdykacji cara Mikołaja II, bieg wypadków wymknął się spod czyjejkolwiek kontroli. Aleksander Kierienski, premier Rządu Tymczasowego, napisał później, że w próżni, która nastąpiła po upadku starego reżimu, wszystkie dotychczasowe organy polityczne i taktyczne zamierzenia, nawet śmiałe i dobrze obmyślone, okazały się iluzoryczne, bezcelowe i zbędne. Od roku 1918 rozszalały się walki tak brutalne, jakich dotąd Rosja nie znała. bolszewicy tłumili wszelką opozycję - zwalczali nie tylko popów, panów i burżujów, ale także innych socjalistów: mienszewików, anarchokomunistów oraz prawicowych i lewicowych socjalrewolucjonistów. na potrzeby tej walki stworzyli bezprecedensowy kodeks karny, w którym zadekretowano, że "nie istnieje coś takiego jak wina indywidualna" i że "kara nie powinna być postrzegana jako zadośćuczynienie".

do napisania tego wątku natchnął mnie pierwszy post w temacie o katastrofie smoleńskiej - jeden z użytkowników napisał wyraźnie uszczęśliwiony: "Anarchia!"

jaka anarchia? taka na usługach tyranii? tak trochę pesymistycznie zapytam: czy nastanie anarchii w wyniku upadku państwa nie potwierdza diagnozy Jeana Baudrillarda, że każde wyzwolenie staje się krokiem ku jeszcze większemu zniewoleniu?
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
Czasem mnie nachodzą pesymistyczne myśli, że ludzie dzielą się na "dajków" i zamordystów (są tacy z natury), a wszelcy wolnościowcy to tylko jakieś odchylenie, zboczenie, które jest zawsze przez większość eliminowane i przez to na świecie nigdy nie będzie fajnie.
Obali się jednych skurwieli a przyjdą następni i tak w kółko, bo jest ich po prostu więcej. Historia zdaje się to potwierdzać :( .

Z drugiej strony, trzeba myśleć pozytywnie i tak dalej... co innego zostaje :blush: .
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Piter1489 napisał:
Czasem mnie nachodzą pesymistyczne myśli, że ludzie dzielą się na "dajków" i zamordystów (są tacy z natury), a wszelcy wolnościowcy to tylko jakieś odchylenie, zboczenie, które jest zawsze przez większość eliminowane i przez to na świecie nigdy nie będzie fajnie.
Ja to tłumaczę sobie teorią, że kiedyś nasz gatunek żył bardzo długo na sposób zwierząt i łączył się w mniejsze lub większe gromady, generalnie samotne wędrówki nie były niczym niezwykłym. Ten system był korzystny przez długi okres czasu, aż w końcu przyszedł rozwój techniki, gwałtowny wzrost populacji i geny samotników stały się mniej przydatne.
 
M

Matrix

Guest
Madlok napisał:
Ja to tłumaczę sobie teorią, że kiedyś nasz gatunek żył bardzo długo na sposób zwierząt i łączył się w mniejsze lub większe gromady, generalnie samotne wędrówki nie były niczym niezwykłym. Ten system był korzystny przez długi okres czasu, aż w końcu przyszedł rozwój techniki, gwałtowny wzrost populacji i geny samotników stały się mniej przydatne.

hehehe, może jeszcze te geny będą potrzebne, na razie mają je użytkownicy tego forum na pewno. Ale kiedy będą przydatne ? oto jest ciekawe pytanie.
 
C

Cngelx

Guest
W jakiejś książce było to ładnie opisane, że ludzie już od epoki neolitu dzielili się na trzy grupy:
1. Grupa mająca realną władzę (być może jest grupa bilderberg)
2. Grupa niewolnicza do której należy zdecydowana większość ludzi, grupa mająca władze wmawia tej grupie, że jest grupą uprzywilejowaną i faktycznie... nikt im podsłuchu w domu nie założy, nikt ich nie morduje nawet jak zrobią coś "złego", uważani są za niegroźnych. Pewni przedstawiciele tej grupy uważani są za tych co mają władzę, kiedy naprawdę ma ją ktoś inny (Platforma Obywatelska)
3. Grupa buntownicza, nie godząca się z istniejącym porządkiem, zwykle mająca większą wiedzę od grupy 2, niebezpieczna dla grupy 1 i tępiona możliwymi sposobami (wolnościowcy)
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
W jakiejś książce było to ładnie opisane, że ludzie już od epoki neolitu dzielili się na trzy grupy

u Orwella w "Roku 1984", przy czym Orwell podzielił to trochę inaczej:

na świecie istnieją trzy grupy: górna, średnia i dolna. po najburzliwszych nawet wstrząsach i pozornie nieodwołalnych przemianach ludzkość zawsze powracała do stanu, z którego wyszła - podobnie jak żyroskop wraca do stałego położenia, bez względu na to, jak daleko i pod jakim kątem zostanie wychylony.

cele poszczególnych grup są absolutnie nie do pogodzenia.

celem górnej jest utrzymanie władzy.

celem średniej - zamiana miejsca z górną.

celem dolnej - nażreć się, poruchać i pochlać. no i żeby wszyscy byli równi.

warstwy górna i średnia wykorzystują pragnienia dolnej - najliczniejszej - i tym sposobem albo utrzymują władzę albo do niej dochodzą.
 
C

Cngelx

Guest
O tym u Orwella to wiem, tylko spotkałem się z tym gdzieś jeszcze, tak jak napisałem, ale za cholerę nie mogę sobie przypomnieć gdzie.


Jednak bazując na tym można stwierdzić, że celem wolnościowców jest więc "zamiana miejsca z górą". Co oznacza nawet libertariańska wolność może istnieć wyłącznie dla "grupy górnej", "grupa dolna" nigdy z niej nie skorzysta, chyba, że jakiś jej przedstawiciel albo dołączy do "grupy górnej", ale wtedy i tak będzie w rzeczywistości w "grupie dolnej" albo będzie w "grupie średniej" i będzie się starał obalić wolnościowy system, wprowadzając własny - bardziej "wolnościowy" ale dla niego samego.
"Grupie dolnej" nie będzie robiło różnicy w jakim systemie żyją, zaakceptują wszystko.

potwierdza diagnozy Jeana Baudrillarda, że każde wyzwolenie staje się krokiem ku jeszcze większemu zniewoleniu

Prawda, dotycząca grup dolnej i średniej.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Nie każdy upadek państwa wiąże się z ofiarami. Obalenie rządów kompanii handlowych i Brytyjczyków w Ameryce nie wygenerowało wielu ofiar. Obalenie państwa w Somalii nie było początkiem rzezi i rewolucji. Ofiary i chaos w Somalii powstały wskutek wtórnej interwencji innych państw i islamistów. Upadek Związku Sowieckiego, pomijając Kaukaz, również nie wywołał zbyt wielu ofiar.

kawador napisał:
wszyscy w miarę się orientują, co się działo w okresie rozwalania struktur państwowych i tuż po zgilotynowaniu Ludwika XVI - masowe mordy, więzienia wypełnione po brzegi "wrogami ludu", zorganizowany terror polityczny,
......
w roku 1917 dwie rewolucje przeszły przez Rosję. w lutym po abdykacji cara Mikołaja II, bieg wypadków wymknął się spod czyjejkolwiek kontroli.

Terror, który opisujesz nie był skutkiem obalenia państw czy monarchii a był skutkiem tworzenia nowych państwowych bytów. Wszystko to co się tam działo nie było czystą anarchią, było to raczej wynikiem zaplanowanego spisku i symulowania motłochu. Nie znane są też dokładne cele (ja nie znam) zaplanowane przez inicjatorów tych rewolucji, by określić co było anarchią a co było skutkiem symulacji i planowymi działaniami.
Za rewolucją sowiecką stały grube miliony dolarów od państw którym silna, bo pełna bogactw naturalnych i możliwości, Rosja nie była na rękę. Za rewolucją sowiecką stały też organizacje żydowsko-komunistyczne i stado chytrych ruskich popów, które zawsze było państwowotwórcze (za cara większość popów zajmowała się donoszeniem często żądając spowiedzi na piśmie). Więc trudno zwalać wszystkie sowieckie mordy na anarchię.

kawador napisał:
tak trochę pesymistycznie zapytam: czy nastanie anarchii w wyniku upadku państwa nie potwierdza diagnozy Jeana Baudrillarda, że każde wyzwolenie staje się krokiem ku jeszcze większemu zniewoleniu?

A czy każda spadająca ze stołu kromka chleba z masłem spada masłem do podłogi?


Madlok napisał:
Ja to tłumaczę sobie teorią, że kiedyś nasz gatunek żył bardzo długo na sposób zwierząt i łączył się w mniejsze lub większe gromady, generalnie samotne wędrówki nie były niczym niezwykłym.

Ja mam inną teorię, choć niezbyt odległą.
Kiedyś agresywni, silni, inteligentni oraz posiadający wyobraźnię zdobywali najlepsze żarło a "dajkowie" ich naśladowali, podkładali im najlepsze samice do reprodukcji i niewolili ich czyniąc z nich przywódców co nazywali mądrością. Odpady, bez wyobraźni ginęły przez brak wyobraźni i własną głupotę nie przekazując genów.

Ze wzrostem populacji i brakiem naturalnych zagrożeń odpady zaczęły się mnożyć, zjednoczyły się i obecnie okupują większość stołków kapłanów religii wszelakich, ekspertów, autorytetów, ekonomistów i "humanistów" (tak sami się określają) wszelkiej maści. "Dajkowie" są przez nich zbałamuceni. Kiedyś tradycyjne wojny plemienne eliminowały populację odpadów i utrzymywały rozrost tej zarazy na higienicznym poziomie. Dziś brak tradycyjnych wojen i omamienie "dajków" spowodował niesamowity rozrost tej zarazy, która jest dla gatunku ludzkiego niczym chora tkanka nowotworowa dla organizmu. Do tego odpady te się krzyżują.

Można te odpady łatwo zidentyfikować. Jedyną ich motywacją do działania jest strach przed pomszczeniem wyrządzonych przez nie krzywd a podstawową bronią jest kłamstwo. Najczęściej starają się one zwalczać, agresję, honor, mszczenie krzywd, chęć podejmowania ryzyka, naturalne zdolności i urodę innych. Straszą "dajków" globalnym ociepleniem, wyczerpaniem surowców energetycznych, szkodliwością używek i rozrywek wszelakich i innymi plagami. Uczą "dajków" współczucia i tolerancji. Dla nich wolność innych to ich śmierć. To eliminacja ich i ich genów. Teoria oczywiście w skrócie i uproszczeniu.

Madlok napisał:
Ten system był korzystny przez długi okres czasu, aż w końcu przyszedł rozwój techniki, gwałtowny wzrost populacji i geny samotników stały się mniej przydatne.

Bycie samotnikiem nie oznacza jakichś genów samotniczych. To coś innego, bo geny samotnictwa nie mogłyby się przekazywać. To naturalna często podświadoma chęć odcięcia się od systemu stworzonego przez tych odpadów-podludzi. To objawia się też tak, że kolesie strzelają do zbieraniny złożonej głównie "dajków" w Columbine. Dla odpadów-podludzi winny jest łatwy dostęp do broni a dla wolnych ludzi winna jest przymusowa edukacja i rzekoma potrzeba jakiejkolwiek formalnej edukacji. Dla prawdziwych wolnościowców jest oczywiste, że przymusowa edukacja jest wymysłem ludzkich odpadów.

Piter1489 napisał:
Z drugiej strony, trzeba myśleć pozytywnie i tak dalej... co innego zostaje :blush: .

Spoko, system się nasyci i jebnie. A jak nie, to jebnie dupny meteoryt lub rozpleni się zaraza, która wybije sporą część populacji i radykalnie zmieni układ sił. Ale prędzej system jebnie. A wtedy naturalnym odruchem ludzi (kategoria dajków wtedy zaniknie) stanie się zabijanie odpadów-podludzi.


pLT-m3 napisał:
W jakiejś książce było to ładnie opisane, że ludzie już od epoki neolitu dzielili się na trzy grupy:

Tylko, że nie zawsze to byli ci sami.
Prawdziwa jest też teza, że ludzie od epoki neolitu dzielili się na trzy grupy. Mieszkających w górach, mieszkających na równinach i mieszkających nad morzem.
 
Do góry Bottom