D
Deleted member 427
Guest
Jestem na wiecu zwolenników broni planej. 5 tysięcy osób. Jedyne, czego się domagamy, to żeby rząd się od nas odpierdolił i pozwolił swobodnie handlować bronią. W pewnym momencie na wiecu pojawia się LEWAK. W swetrze, z uśmiechem od ucha do ucha. I z transparentem. Na transparencie napis: "Wartości organizacji X nie są wartościami Lewakuf". Do tego momentu jest ok - teren publiczny, każdy może sobie cokolwiek napisać na kawałku kartonu i skandować dowolne hasła. Szybko się jednak okazuje, że ten LEWAK zamierza kandydować do stanowej legislatury (mówi o tym otwarcie), a gdy już się dostanie na stołek, zamierza odebrać nam broń, słowem, zamierza użyć siły, by nas rozbroić.
Co powinien zrobić libertarianin w takiej sytuacji?
Zajebać Lewaka? Pozwolić mu żyć?
Co powinien zrobić libertarianin w takiej sytuacji?
Zajebać Lewaka? Pozwolić mu żyć?