Burza w sejmie wokół projektów o związkach partnerskich

S

stormtrooper

Guest
Chciałbym poznać argumentację, co w tych projektach jest sprzeczne z konstytucją, bo tak to nawet nie ma o czym dyskutować za bardzo, ale niestety w tej kwestii tvn24, onet i wp milczą.
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 036
ford, jesteś gejem?

stormtrooper napisał:
Chciałbym poznać argumentację, co w tych projektach jest sprzeczne z konstytucją

W konstytucji jest chyba zapis, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, związek partnerski to nie małżeństwo, ale pewnie gdzieś w tym miejscu się czepiają.

Małżeństwo czy tam inny związek powinny być normalną umową, znów wolny rynek nie ma z tym najmniejszego problemu, można wziąć nawet ślub ze swoim psem (pies podpisze odciskiem łapy albo nosa :p ), mi to zwisa.
 
A

Aeger

Guest
Małżeństwo to sprawa religii, i jako taka powinna być regulowana przez kościoły, lub w wypadku ateistów, przez osoby, wyznaczone przez grupę. Czy jest sens przenosić ją na stan prawny (oprócz majątku oczywiście)?
 
S

stormtrooper

Guest
Propozycja PiteraRaptora jest lepsza i bardziej naturalna, od zawsze małżeństwo było umową (kontrakt małżeński w Rzymie, prawa barbarzyńców, podejrzewam, że u Żydów też to ma kształt umowy) i jakąś sztucznością razi regulacja u ateistów przez osoby wyznaczone przez grupę. To powinna być sprawa dwojga ludzi, a jeżeli chcą kogoś do tego zaprzęgnąć jeszcze to ich sprawa. Z drugiej strony kościoły, związki wyznaniowe, grupy odtwarzaczy historii jak będą chcieli stworzyć jakiś model małżeństwa to też ich autonomia.
 
D

Deleted member 427

Guest
Wpierdala mnie do grobu fakt, że ludzie nie widzą absolutnie nic pojebanego w tym, że jakiś typ albo grupa typków, ewentualnie typiar zdefiniowała se, czym jest małżeństwo i tera się kłócą o rozszerzenie/zawężenie tej definicji. Rozpierdala mnie totalnie, że coś takiego jest przedmiotem debaty i jest regulowane.
 

Nene

Koteu
1 094
1 691
Wpierdala mnie do grobu fakt, że ludzie nie widzą absolutnie nic pojebanego w tym, że jakiś typ albo grupa typków, ewentualnie typiar zdefiniowała se, czym jest małżeństwo i tera się kłócą o rozszerzenie/zawężenie tej definicji. Rozpierdala mnie totalnie, że coś takiego jest przedmiotem debaty i jest regulowane.
No tak tylko, że nikt tu nie mówi o małżeństwie, tylko o pewnych ułatwieniach w tym chorym kraju dla ludzi, którzy żyją razem. Przecież nikt nie każe księdzu katolickiemu dawać ślubu dwóm gejom...
Ale jak zawsze PiSiory i byłe PiSiory wiedzą lepiej co dla ludzi jest lepsze.
Ja proponuję zmienić przede wszystkim prawo spadkowe i kilka pomniejszych pierdół, a nikomu związek partnerski nie będzie potrzebny
 
G

grudge

Guest
Za słownikiem języka polskiego:
1. «związek kobiety i mężczyzny usankcjonowany prawnie»
2. «para małżeńska: mąż i żona»
Kto twierdzi, że jest inaczej ten robi wpisy do wikipedii.
 
S

stormtrooper

Guest
Za słownikiem języka polskiego:
1. «związek kobiety i mężczyzny usankcjonowany prawnie»
2. «para małżeńska: mąż i żona»
Kto twierdzi, że jest inaczej ten robi wpisy do wikipedii.

Słownik też piszą ludzie i go można zmienić, wiec argument z dupy.
To powinna być umowa prywatnoprawna.
 
G

grudge

Guest
To dlatego tak trudno jest się tu dogadać z libertarianami (mówię tu o wielu dyskusjach, które tu przeprowadziłem), nie znają języka polskiego.

Przypomniało mi się, że Pan Mateusz Machaj o tym pisał:
http://mises.pl/blog/2011/11/03/machaj-ekonomia-parytetow-i-zwiazkow-partnerskich/

Po tym artykułem ukazał się świetny post Pana Jarosława Kucharskiego:
"Z punktu widzenia „ekonomicznego” bardzo możliwe, że tak jest. Jednakże ten punkt widzenia staje się mało istotny, gdy rozmawiamy o płci i związkach. Związki oprócz aspektu ekonomicznego (łaczenie majątków, rodów itp) posiadają także aspekt uczuciowy. Jak bowiem inaczej nazwać mezalians? Ludzie to nie tylko maszyny. Bardzo możliwe, że dla Ekonomi, czy też wolnego rynku najlepsze byłoby deklarowanie płci (o płci decydowałoby upodobanie podmiotu w danym okresie, być może decydowałby rynek), a związki byłyby takiego rodzaju jaki życzyłyby sobie strony(umowy). Ale czy o tym, że śliwka jest śliwką, też miałby ktoś decydować? Czy decydowałby o tym rynek? Pomyślmy, że ktoś chce kupić dwie tony złota. Umowa jest podpisana i facet przywozi dwie tony czarnego, polskiego złota. I … do sądu. Upraszczamy sobie życie w taki sposób, że wiemy … na ogół co to jest jabłko (są różne) i w 99,99% wiemy co to jest mężczyzna a co kobieta. Wiemy też, że nie zatrudnię do męskiego klubu do tańca na barze faceta. Do noszenia mebli raczej nie zatrudnię pani (tak na 99%)i to nie dlatego, że nie lubię kobiet. W prawie istnieje pewien rodzaj umowy, który jest nazwany małżeństwem. Ułatwia to parę rzeczy – zawarcie takiego aktu tłumaczy w miarę dokładnie co tam się działo i dziać będzie. Małżeństwo pociąga za sobą kilka następstw. Oczywiście samo dobranie się w parę wynika zupełnie z innych pobudek niż ekonomicznych (choć może i z takich!). Tak jak łatwiej mi pójść do sklepu i kupić, po prostu kupić chleb niż podpisywać umowę, ustalać jej warunki za każdym razem, ponieważ jest standardowa umowa, zwyczaj zawarowany prawem, tak łatwiej mi zawrzeć małżeństwo niz zawiązać umowę o świadczeniu sobie nawzajem i ewentualnemu potomstwu pewnych usług, opieki itp. Z punktu widzenia ekonomii dodatkowe ulgi, udogodnienia dla małżeństw są bezsensowne. Ktoś inny mógłby zawiązać taką samą umowę nawet we trójkę, w piątkę – czemu nie? Tak nie jest. Małżonkowie mogą się rozliczać razem (ulga – wyjątkowe prawo), dziedziczą po sobie, adoptują dzieci i jeszcze inne takie, których nie pamiętam. Niektóre z tych praw są jedynie ekonomiczne – inne wynikają z tradycji i kultury. Ekonomiczne możnaby zdjąć (jak nie ma obciążenia, nie ma ulg)".
 
S

stormtrooper

Guest
Inaczej:
jak zmienią w słowniku definicję na związek obu płci to w tej sytuacji już nie będziesz miał zastrzeżeń? Pewnie będziesz, bo tradycja itd. Zresztą jak widać największy problem niektórzy mają ze zmianą definicji, co jest idiotyczne, bo to powinno po prostu opuścić sferę zainteresowania państwa.

Tutaj fragment z artykułu, który podesłałeś i są to w zasadzie te same argumenty, które wyżej już zostały przedstawione. Dlatego nie rozumiem czemu ma służyć ten cytat ze słownika.
M.Machaj napisał:
Po pierwsze, pod znakiem zapytania należy postawić ideę państwowych małżeństw. Z punktu widzenia dystrybucji i produkcji marnotrawstwem jest angażowanie na koszt podatników aparatu państwowego do organizowania ceremoniałów. Po to w regulowanej gospodarce rynkowej istnieją możliwości zakładania kościołów czy klubów, aby ceremoniały przeprowadzać za prywatne pieniądze i w zgodzie z własnymi preferencjami. Wprowadzanie państwowych pojęć „mąż” i „żona” to kolejne przykłady niepotrzebnego nazewnictwa czegoś, co mogłoby bez problemów zniknąć z ustawodawstwa (jeśli tym nazwom przypisuje się pewne przywileje, to można je rozszerzyć na większą grupę ludzi).
 
D

Deleted member 427

Guest
Ułatwia to parę rzeczy

I tu jest pies pogrzebany. Co ułatwia? Ano ułatwia życie w państwie (ulgi, dziedziczenie, spadki, przepisy takie, srakie, owakie, emerytura, Rodzina na Swoim, preferencyjne kredyty, programy wsparcia, rewitalizujące etc). Raj dla etatystów.
 
G

grudge

Guest
Chodzi o to żeby słowom, których znaczenie jest utrwalone etymologicznie i tradycję nie nadawać nowych znaczeń. Potem się okazuje, że są apartamentowce o powierzchni 30 m2.
Niech związek faceta z facetem ma prawa wobec państwa jak małżeństwo (choć teraz też mogą sami sobie zawrzeć umowę o dziedziczenie i tak dalej) ale niech posiada właściwą nazwę, która nie ma tego samego znaczenia co związek mężczyzny i kobiety.
Teraz podciągną się pod małżeństwo, a potem następne ustępstwo będzie wymuszone, bo przecież małżeństwa mają prawo adoptować dzieci.
Następnie tak jak żartował raptor małżeństwa faceta i kozy, które jako równe związkowi mężczyzny i kobiety będą mogły zaadaptować dziecko.

Poza tym chodziło mi o to co napisał Pan Kucharskich ponieważ z Panem Machajem się w tej kwestii nie zgadzam.

Ps Chodzi mi oczywiście o równość związków homoseksualnych wobec państwa, w tych kwestiach, które nie dotyczą osób trzecich.
 
Do góry Bottom