Z czystej ciekawości. Najgorszy prezydent Stanów Zjednoczonych (z tych nowszych) od strony wolnościowej. Do czasów Roosevelta nie chcę mi się wracać (bo wiedza książkowa, a pamiętanie/śledzenie poczynań danych gości za ich prezydentury to dwie bajki) oraz brać pod uwagę polityków innych państw pokroju Blaira/Chiraca, bo cóż znaczy UK/Francja przy USA? Samo pytanie uważam za ciekawe i wytężające umysł. Zawsze można napisać, że wszyscy byli chujowi. I pewnie dużo w tym racji, ale stolec stolcowi nie równy i wielkość gówna zawsze inna. Jest temat o "wojnie secesyjnej" i tam również dokonaliśmy wyboru, mimo wad Konfederatów. Tutaj pytanie nie dotyczy "najlepszości" danego prezydenta, a wyboru tego najbardziej zjebanego.
Let's get ready to rumble!
P.S. Dałem możliwość wielokrotnego wyboru - trzy głosy. Jak ktoś np. nie lubi rodziny Bushów i po rodzinnemu zamierza zaznaczyć. Sam mam dylemat i dwóch kandydatów mi przychodzi na myśl.
Proszę nie nadużywać tej opcji i nie zaznaczać bez potrzeby trzech wyborów!
Let's get ready to rumble!
P.S. Dałem możliwość wielokrotnego wyboru - trzy głosy. Jak ktoś np. nie lubi rodziny Bushów i po rodzinnemu zamierza zaznaczyć. Sam mam dylemat i dwóch kandydatów mi przychodzi na myśl.
Proszę nie nadużywać tej opcji i nie zaznaczać bez potrzeby trzech wyborów!