Jazda po pijaku powinna być legalna

S

shogu2

Guest
crack napisał:
Jazda po pijaku powinna być legalna ? Jak właściciel ulicy ustali prawo zakazujące jeżdzenia po pijaku to nie powinna ! Jak jest wspólnota to ona ustala prawo. Prawo własności Rockwell dziwko !

Fajnie jakby właściciel drogi zarządal ci opłaty tranzycyjnej wiekszej ni na nia cie stac , chciałbym bym zobaczyć ten cyrk jak jedziesz do praco dookola.

Hahahahaha


Pochłaniacz azbestu napisał:
Twoja wolność w takim scenariuszu nie będzie "zachowana w 100%". Możliwe, że w 90%, bo pozostałe 10% twojej wolności zabierze 10% podatku dochodowego, którym będziesz dzielnie współfinansował budowę systemu Urban Light Transit, jak Polska długa i szeroka. Co żeby sobie ktoś przypadkiem krzywdy nie zrobił, podróżując do domu/pracy/szkoły/Tesco. I nie możesz wiedzieć, czy zapotrzebowanie na takie rozwiązanie zaspokoiłby wolny rynek, dopóki infrastruktura znajduje się pod kontrolą państwa. A wątku o technologicznym bezrobociu nie czytałem.

A po co bawić się w jakieś podatki dochodowe przy maksymalnej automatyzacji ???
Nowe pojazdy wyjeżdżają z zaawansowanych drukarek 3d, samo replikujące się roboty serwisowe, zaawansowane oprogramowanie zapewniające efektywność transportu(brak korków) etc.

I to nie jest żadne Sci fi wszytko powyższe dzisiaj jest dostępne conajmniej na poziomie prototypu

Pieniądz i handel wkrótce stanie się antycznym wynalazkiem.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
Przypuśćmy, że jazdy po pijaku zakazał jakiś prywatny właściciel drogi. Dlaczego miałby to robić? Żeby sobie uprościć życie przy badaniu okoliczności wypadków. Okoliczności te bada się głównie w jednym celu, żeby móc kogoś obarczyć odpowiedzialnością za wypadek. Wypadki samochodowe to chwila, dzieją się bardzo szybko i nie dość, że nie jesteśmy często w stanie odtworzyć okoliczności takich jak prędkość i pozycja obiektów na drodze, to jeszcze dochodzi potężny czynnik ludzki: czas reakcji (stan fizyczny, psychiczny, zachowanie się w samochodzie czy na drodze), procesy myślowe (aa tam, na pewno zdążę przejechać) i nie wiadomo co jeszcze. Wiadomo o co chodzi, alkomat to upraszczacz. Czasem wynik będzie sprawiedliwy, czasem nie. Zachodzi korelacja, ale nie zawsze zachodzi powiązanie przyczyna-skutek. Ważne, że daje jednoznaczną odpowiedź na problem.
Dlaczego nas to oburza? Bo jest to przepis państwowy i nie daje nam żadnej alternatywy. Bo nie wyraziliśmy na to zgody. A na takie upraszczanie trzeba się najpierw zgodzić. Określanie winy za pomocą alkomatu to poważna zmiana reguł ustalania winy. Skazanie kogoś wg niej, bez jego wcześniejszej zgody na udział w tej grze, jest inicjowaniem agresji.
 
Ostatnia edycja:
F

fmichniewicz

Guest
Jazda po pijaku powinna być legalna ? Jak właściciel ulicy ustali prawo zakazujące jeżdzenia po pijaku to nie powinna ! Jak jest wspólnota to ona ustala prawo. Prawo własności Rockwell dziwko !

Chodzi o to, że nie powinno to być traktowane jako złamanie aksjomatu nieagresji samego w sobie podobnie jak, np.: zażywanie środków odurzających. Natomiast, jeśli właściciel ulicy( lub każdego innego terenu) ustali sobie, że na obszarze jego własności ma obowiązywać zakaz jazdy po pijanemu to wyłącznie jego sprawa. Zażywania narkotyków na swojej ziemi także może zabronić, choć nie jest to samo w sobie naruszeniem zasad libertarianizmu.
 

Caleb

The Chosen
511
271
@Madlock dobrze to ująłeś. Niestety nie będzie to argumentem w dyskusji dla kogoś, dla kogo fundamentalnym pytaniem jest: "kto będzie budować drogi?".

EDIT
Poza tym odnoszę¸ wrażenie, że aferę nakręca lobby producentów alkomatów - Alkomat prawem, nie towarem!
 
Ostatnia edycja:

Caleb

The Chosen
511
271
Przepraszam za double post, ale wklejam fragment artykułu wygrzebanego z sieci.
proKapitalizm => O potrzebie rewizji prawa wypadkowego
Jako libertarianin mam w tej kwestii dość skrajne zdanie i uważam, że winno się karać za spowodowanie wypadku, nie natomiast za samo spożycie alkoholu. Argument samego tylko karania prewencyjnego jak sądzę nie przekona żadnego konsekwentnego libertarianina. Regulacje mają jeden zasadniczy problem – jak stworzyć na tyle efektywne przepisy aby uwzględniały takie czynniki jak predyspozycje i umiejętności każdego kierowcy z osobna? Dlatego lepsze rezultaty osiąga się biorąc za punkt oparcia koszty jakie musi sprawca ponieść. Aby istotnie zredukować liczbę wypadków trzeba sprawić aby motywacje kierowców do bezpiecznej jazdy wynikały z ich ekonomicznej sytuacji. Jedno z takich rozwiązań zaproponował David Friedman, który przedstawił dość radykalną zmianę prawa wypadkowego. W momencie zderzenia się dwóch samochodów gdzie każdy traci określoną wartość np. pięć tysięcy złotych, każdy kto znajdowałby się w mniej więcej około 1,6 km od miejsca wypadku obciążony zostałby mandatem w wysokości pięciu tysięcy. W ten sposób jak sugeruje Friedman kierowcy uważaliby na drodze lub też motywowani stratą finansową staraliby się uniknąć udziału w wypadku. Oczywiście ten konstrukt teoretyczny trudny jest do oszacowania, bo w jaki sposób egzekwować go w praktyce?

Przykład godny naśladowania to test prostej linii, który z powodzeniem stosowany jest w USA w niektórych stanach. Zamiast tradycyjnego dmuchania w alkomat, kierowca poddawany jest testowi przejścia od jednego punktu do drugiego po linii prostej. Zastanawiające jest też to, że ubezpieczyciele w krajach, w których limit oscyluje wokół 0,8 nie decydują się na zwiększenie składki jeśli klient we wniosku zgłosiłby np. że możliwym jest, że czasem będzie jeździł po spożyciu alkoholu, taka klauzula, w moim skromnym odczuciu, winna być brana pod uwagę. Ryzyko wzrasta drastycznie, powinna też i składka. Przypadek z Kamienia Pomorskiego jest smutny, dramatyczny i sprawca całego zajścia poniesie zasłużoną karę w postaci więzienia, czy jednak wynagrodzi bliskim ofiar poniesioną stratę? Nie, i jest to przygnębiające. Patrząc na to, nasuwa się jeden wniosek – potrzeba nam radykalnej korekty prawa wypadkowego. Nie wiem czy rewizja ta miałaby iść w stronę zaostrzenia kar więziennych i zmniejszenia i tak już niskiego limitu alkoholu w naszym kraju? czy może powinniśmy pójść w stronę odpowiedzialności cywilnej za powstałe szkody? Jako libertarianin skłaniam się ku drugiej opcji, ale i ona niesie ze sobą szereg nowych problemów.
 

szeryf2

Wolny narkoman
172
281
W momencie zderzenia się dwóch samochodów gdzie każdy traci określoną wartość np. pięć tysięcy złotych, każdy kto znajdowałby się w mniej więcej około 1,6 km od miejsca wypadku obciążony zostałby mandatem w wysokości pięciu tysięcy.

Coo ???? To jest tak głupie, że ciężko mi uwierzyć, że prawidłowo zrozumiałem.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Coo ???? To jest tak głupie, że ciężko mi uwierzyć, że prawidłowo zrozumiałem.
To David Friedman a nie Milton. Ten dużo mówi, a mało pisze. Więc mógł to być dowcip lub mogła to być ironia. Nie sądzę by D.F. zwariował, tylko jakiś głupek potraktował to serio.
 
M

Matrix

Guest
Samochody są na tyle drogie, że się bardzo uważa na drodze, aby nie zrobić wypadku, jakoś nie ma tego aż tak dużo. Nikt nie bierze pod uwagę, że sprawcą może być człowiek dostający udaru, zawału, przemęczenia nadmiernie długą jazdą. No i pijani- święte krowy, są to najczęściej ludzie władzy, zobaczcie statystyki pod tym kątem. Taki co nie ma papierów w porządku, nie ma prawka, przegląd mi się skończył, odebrali mu prawko za punkty będzie uważał jeszcze bardziej.
 

crack

Active Member
784
110
Fajnie jakby właściciel drogi zarządal ci opłaty tranzycyjnej wiekszej ni na nia cie stac , chciałbym bym zobaczyć ten cyrk jak jedziesz do praco dookola.

Hahahahaha




Nie, pojadę tańszą trasą podziemną a Ty uwazaj, żeby państwo nie wyruchało Cie na wyższych podatkach na drogi.[/quote]
 

crack

Active Member
784
110
Chodzi o to, że nie powinno to być traktowane jako złamanie aksjomatu nieagresji samego w sobie podobnie jak, np.: zażywanie środków odurzających. Natomiast, jeśli właściciel ulicy( lub każdego innego terenu) ustali sobie, że na obszarze jego własności ma obowiązywać zakaz jazdy po pijanemu to wyłącznie jego sprawa. Zażywania narkotyków na swojej ziemi także może zabronić, choć nie jest to samo w sobie naruszeniem zasad libertarianizmu.

Ja wiem o co chodzi. O złamaniu aksjomatu nieagresji nie może być tutaj mowy skoro właściciel drogi tak ustalił.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Fajny bekowo-satyryczny tekst opublikowano na prawica.net - Puszka piwa zamiast alkomatu w każdym samochodzie:

Powszechnie wiadomo, że 88% wypadków powodują trzeźwi kierowcy. Kierowanie "na trzeźwego" jest więc najpoważniejszym zagrożeniem na drogach i powinny być podjęte zdecydowane kroki w celu przeciwdziałania temu zatrważającemu zjawisku.

Kierowca całkowicie trzeźwy to jak kierowca jadący suchą drogą w słoneczny dzień. U obu kierowców dochodzi do wytworzenia się błędnego poczucia wystarczającej kontroli nad pojazdem i torem jego poruszania się. To właśnie owo zawyżenie poczucia zakresu kontroli nad swoim pojazdem na drodze, w stosunku do rzeczywistego zakresu kontroli, jest przyczyną wypadków. Koniec kropka. Niedostosowanie prędkości i manewrów do warunków oraz poziomu kontroli pojazdu.

(...)
 

de Maistre

Member
92
80
Warto by spytać Rockwella, co sądzi o zalegalizowaniu latania (jako pilot) po pijanemu, na przykład Airbusem 380. Albo pływania statkiem wycieczkowym, oczywiście jako kapitan. Albo kierowania na bani autobusami komunikacji miejskiej i dalekobieżnej. Jest jakaś granica? ;)

Granicę wyznaczą ludzie. ^^ Pewnie trafi się jedna firma na 100 w której kierowcy dostaną pozwolenie na picie w trakcie jazdy tylko czy taka firma przetrwa na rynku? No właśnie. ^^
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 516
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
To jakiś libertarianin pisał? Bo ostatnie akapity brzmią jak dobra libertariańska ironia.
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 516
Całkiem możliwe, w SPnD są ludzie trochę "cięci" na instytucje takie jak policja, prokuratura i sądy. Na pewno starają się im stawać kością w gardle jak tylko mogą ;)
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
To jakiś libertarianin pisał? Bo ostatnie akapity brzmią jak dobra libertariańska ironia.
No nie zapędzajmy się. Profesor zachowuje się tylko jak normalny zwolennik państwa prawa, w którym aby policja mogła skontrolować obywatela musi mieć ku temu w pełni uzasadnione podstawy. Być może żyjemy w tak bolszewickim kraju, że zwykły zwolennik państwa prawa wygląda od razu na libertarianina. Poziom wyprania mózgów w tym kraju jest tak wysoki, że wielu ludziom nie mieści się w głowie, że policja ot tak nie mogłaby zatrzymywać sobie ludzi.
Ale może z tego względu od tego trzeba byłoby zacząć agitację. Bo jeśli to jest niewyobrażalne to tym bardziej jak ludzie mogą zaakceptować ideę, że ktoś może robić co chce jeśli nie wyrządza komuś lub jego własności szkody?
Dla mnie istotnym postulatem jest ograniczenie kontroli obywateli przez władzę. Ja zawsze w rozmowach podkreślam, że rutynowe kontrole to jedna z najbardziej totalitarnych praktyk. I zawsze jak gdzieś się pojawia w internecie propagandowa, „optymistyczna” informacja o trzeźwych porankach to ja zamieszczam odruchowo komentarz zawierający analogie takie jakich użyto w zalinkowanym arcie.
 
M

Matrix

Guest
No właśnie, moje przeczucie, że to jest łamanie prawa i ograniczanie wolności jednostki było słuszne.Odruchowo obrugałam policjantów ( 2x) gdy kazali mi dmuchać,powiedziałam jakim prawem przeszkadzają mi w podróży do pracy,i że mają śmieszny sprzęt ze sklepu zabawkowego i nie będę w niego dmuchać, ma się tą duszę libertariańską.
 
Do góry Bottom