Powspominajmy komunę :)

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246


Myślę, że dobrze byłoby zachować dla potomności wspomnienia czasów, gdy Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatnio, czy jak to się tam mówiło. Tym bardziej, że świadków naszej minionej potęgi jest coraz mniej, a ci co jeszcze żyją cierpią na znany każdemu z dzieciństwa fenomen psychologiczny polegający na tym, że wspomnienia robią się coraz bardziej cukierkowe i to co było chujowe zaciera się, co idealnie można obserwować na Onecie śledząc wpisy sentymentalnych komuchów.

Jeśli zatem ktoś z was coś ciekawego z komuny pamięta to proszę o wpis. Mój warunek jest taki: wspomnienia muszą być albo bezpośrednio nasze albo z drugiej ręki od bezpośrednich świadków – żadnych łańcuszków w stylu „widziałem w telewizji …”, „kolega kolegi koleżanki mówił …”.

Zacznę na wesoło od historii związanej z piciem przekazanej mi ostatnio przez rodziców:

Akcja rozgrywała się gdzieś we wschodniej Polsce, zdaje się w Kazimierzu nad Wisłą, gdzie moi rodzice (którzy swoją drogą poznali się w kolejce, może niezbyt to romantyczne ale przyznać muszę, że wiele osobiście zawdzięczam systemowi socjalistycznemu bo w dzisiejszym drapieżnym kapitalizmie kolejek nie ma więc by się nie poznali, a ja bym się nie narodził) pojechali na wczasy w ramach Hufca Pracy, znaczy się na wczasy pracujące, znaczy się budować w pocie czoła socjalizm, a przy okazji … no, nieważne, w każdym razie pojechali bo w zamian za kilka godzin bumelowania można było wybrać się praktycznie za darmo w jakieś w miarę ładne miejsce. Druga połowa lat 70-tych. Młodym chciało się pić ale problemy napotykali zarówno w GSie jak i stołówce. W GSie można było kupić piwo ale tylko otwarte – ekspedientka za ladą wyciągała zamknięte piwko ze skrzynki i mimo protestów kupującego zawsze ściągała kapsel. Czemu miało to służyć tego dokładnie nie mogli sobie rodzice przypomnieć :) Sklep zamykano wcześnie więc do wyboru było albo pić wcześnie albo starać się otwarte butelki jakoś przechować do wieczora. Ludowe podania mówiły o tym, że wygazowywaniu się przeciwdziała włożenie do butelki posrebrzanego widelca ale do wyboru były tylko aluminiowe, które nie działały. Dlatego preferowano obwiązywanie szyjek papierem toaletowym, co również przynosiło rezultaty co najwyżej umiarkowane.

Mocniejsze trunki natomiast można było dostać w stołówce ale również był z tym pewien problem. Mianowicie kieliszek wódki dostawało się do obiadu, i tylko do obiadu, i tylko jeden. Nie można było kupić samej wódki albo dostać więcej wódki do obiadu – jeden obiad, jeden kieliszek – wszystkie brzuchy są równe. Dlatego stołówka przypominała składowisko brudnych naczyń po wielkim przyjęciu, na każdym ze stołów stały piętrowo ułożone talerze z nietkniętymi obiadami. Ludzie nie chcieli jeść bo obiady były mało jadalne, wódka natomiast pijalna była jak najbardziej, a im więcej się jej wypiło tym bardziej pijalna się stawała, ot, jak to wódka. Obiady dla aktywu robotniczego były bardzo tanie więc się opłacało zamówić obiad, wyrzucić go i wypić kieliszka.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 502
Pamiętam saturatory - stał facet z wózkiem, z którego wyrastały dwie butle - jedna z sokiem a druga z wodą gazowaną. Jak był upał to ludziska kupowali wodę z sokiem. Najlepsze było to, że pito z tego samego, szklanego kubka, który był myty poprzez psiknięcie wodą z jakiegoś wodotrysku w tym ustrojstwie :D
 

Nene

Koteu
1 094
1 689
Prowadząca nam opowiadała: rzecz się działa w Sosnowcu - wybudowali nowy blok, nie pamiętam czy 10 czy 4 piętra. Przeznaczony był głównie dla młodych rodzin, więc każdy bez mebli, a tutaj rzucili zestawy szafek kuchennych to cały blok nakupił. Niestety okazało się, że szafki są za duże, ale Polakowi to nie przeszkadzało i wystarczyło zrobić dziurę w ścianie. Niestety każdy zrobił ją w ścianie nośnej. Podobno blok nie nadawał sie do niczego
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
Kwestie saturatora wyjaśniam - pojemniki były na sok, natomiast wodę gazowano wewnątrz wózka. Pan wlewał sok, a następnie sodówkę i się piło. Potem psik w szklankę i następny. Napój potocznie nazywany był "gruźliczanką", z wiadomych przyczyn.

Było też takie automaty. Wrzucało się pieniążek i wybierało czystą, albo z sokiem. Wlewało się do szklanki, która po prostu tam stała. Potem szklankę trzeba było łańcuchem przytroczyć, aby nie ginęła.

Kiedyś spragniony (skacowany) członek mojej rodziny chciał się napić, ale szklanki nie było. Nie namyślając się, wsadził łeb w niszę, w której się napełniało, rozdziawił japę i wrzucił pieniądz. Potem okazało się, że miał problem z wyjęciem głowy - było trochę zabawy.
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 033
Już dosyć dawno temu wujo z dziadkiem tęsknie wspominali komunę jak było zajebiście. Dziadek tradycyjnie, że "zakłady pracy były i robota była" a wujo, że "pochody na 1 maja były i dzieciom cukierki rzucali" :p .
 
D

Deleted member 427

Guest
Już dosyć dawno temu wujo z dziadkiem tęsknie wspominali komunę jak było zajebiście.
Götz Aly w książce o nazi welfare state [klik] [klik] przywołuje opracowanie niejakiego Wildenmanna z początku 1968 roku - na pytanie, czy zgadzasz się, że narodowy socjalizm był dobrym pomysłem, ale źle przeprowadzonym, ponad 43% ankietowanych odpowiedziało twierdząco.
 
OP
OP
Ciek

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
Socjalizm to władza państwa, czyli władza biurokracji. Tak więc w czasie rządów komunistycznych, od chwili przejęcia władzy w 1917 roku do upadku w 1991 roku, kraj znajdował się w warunkach potwornego kryzysu gospodarczego i totalnego niedoboru rozmaitych towarów. Brakowało wszystkiego (…)papieru toaletowego (…).

Z życia wzięte: Facet niesie dziesięć rolek papieru toaletowego. Wszyscy napotkani pytają: Skąd, w którym sklepie kupił? Ten broni się przed ciekawskimi: Nie kupiłem! Niosę z pralni!
Moje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa dotyczy właśnie papieru toaletowego. Nie mamy, nie taty, tylko pierdolonego papieru toaletowego, w jebanej, skurwiałej komunie. Bawię się u dziadków w mieszkaniu (babcia na rencie się mną zajmowała bo rodzice robili od mojego bardzo wczesnego dzieciństwa, chociaż ponoć matki miały czas zajmować się maleństwami bo była szczęśliwość … taaa). No więc bawię się u dziadków, nagle otwierają się drzwi, pojawia się sam dziadek, a na szyi ma taką wstęgę rolek szarego papieru toaletowego. To pakowali kiedyś nie w paczki foliowe (folia w komunie? bądźmy poważni, folie poszły na uszczelnianie czołgów, czy tam coś), tylko zwyczajnie przeciągali przez rolki sznurek, więc powstawała pętelka, którą sobie można było zawiesić jak laur na szyi. Oczywiście pomysł ze sznurkiem też nie był najlepszy, bo jak dali sznurek do papieru toaletowego, to zaraz pojawił się legendarny już przejściowy brak sznurka do snopowiązałek … W każdym razie nie wiem czy dorobiłem sobie do tego legendę, ale dziś jestem przekonany, że dziadek miał wtedy minę zwycięzcy. Tak musieli wyglądać jaskiniowcy, gdy pojawiali się przy wejściu do pieczary niosąc wątrobę odjebanego mamuta, czy tam jeszcze coś – mały triumf człowieka nad wrogą, komuszą naturą. Tak go pamiętam do dziś - triumfującego z wieńcem papieru toaletowego na szyi. Zmarł jakieś 10 lat temu.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
ja pamiętam jak mama przerabiała jakieś wpisy w mojej książeczce zdrowia dziecka czy cos tam coby dostać troche żółtego sera kurwa...
ekspedientka sie kapneła bo matka długopisem to robiła ale sie zlitowała i mi ser dała bo wyglądałem dość żałośnie chyba hehe miałem jakieś 6-7 lat i stałem bardzo długo w jebanej kolejce...
srejtaśmy to ja nawet nie pamiętam hehe, w ogóle pierwszy raz taki kibel z muszlą to chyba w 80tym roku widziałem... myśmy nie mieli kibla czy łazienki... wode trza było w wiadrach przynosić...
ociec nie chciał pracowac gdzie mu władza powiedziała, (w komunie był obowiązek pracy) więc więzienie, ale potem spierdolił w bieszczady...
 

Danjou

Król Akapu.
370
944
Ja pamiętam kolejkę w Geesie (nie umiem tego napisać tak jak mówili, z takim litewskim zaciągnięciem) jak byłem pożyczany znajomym, żeby mogli więcej cukru kupić czy innej margaryny. Pamiętam paczki od rodziny z Kanady z jakimś kakao, czekoladami. Jak kiedyś zwaliło się drzewo, na linię wysokiego napięcia, to robole za skrzynkę wódki, odcięli inną część miasta i nas podłączyli. Damn... Każdy palant, chcący tego ustroju będzie musiał wprowadzić go po trupie moim i mojego Syna.
 
M

Matrix

Guest
Najlepiej miały kierowniczki sklepów spożywczych, miały pod sobą np lekarzy i nie tylko, ich wyższość polegała na dostępie do nieograniczonej ilości i jakości żywności. Za produkty z pod lady miały wszędzie pierwszeństwo. Takie królowe.
 

woolybully

Active Member
186
241
Najlepiej miały kierowniczki sklepów spożywczych, miały pod sobą np lekarzy i nie tylko, ich wyższość polegała na dostępie do nieograniczonej ilości i jakości żywności. Za produkty z pod lady miały wszędzie pierwszeństwo. Takie królowe.
Dokładnie. Ja akurat miałem to szczęście, że moja matula pełniła taką funkcję...:p
Wyżej wspomniany szary papier na sznurku, parówki, cukier i takie dobra luksusowe jak ciastka delicje oraz bombonierki(takie beczułki czekoladowe z alkoholowym nadzieniem...) czasami udawało się jej skombinować. Mimo to chujowo wspominam czasy komuny...
 
N

nowy.świt

Guest
Produkcja państwowa w komunie:
Płachty blachy produkowane na metry kwadratowe - rezultat - tak cienkie że do niczego się nie nadają.
Żyrandole produkowane na kg - tak ciężkie że wyrywają się ze stropu.

itd itp..
 
D

decha_131

Guest
ociec nie chciał pracowac gdzie mu władza powiedziała, (w komunie był obowiązek pracy) więc więzienie, ale potem spierdolił w bieszczady...

Chodzi o Zakład Karny Łupków? Czy chodzi o zwyczajne mieszkanie?
Do tego Łupkowa to taki z mojego osiedla ciągle jest wysyłany. I nawet mu się podoba, bo w tym więzieniu ma lepiej niż w domu i jeszcze zarobi.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
nie wiem jaki zakład, ale potem żył se w bieszczadach jakiś czas (na wolności), a co do łupkowa to porównuj teraz do czasów 40 lat temu...
 

Alu

Well-Known Member
4 629
9 677
Z komuny niewiele pamiętam. Kartki na mięso, wstawanie matki o świcie po mleko i wrażenie potwornej siermiężności wszystkiego. Ogólna bieda, socjalizm i siermięga. Pasta do zębów z zachodu wyglądała jak wytwór przybyszów z przyszłości. XXIII wiek co najmniej. Wszystko było szare i brzydkie. Nawet jak miało być niby kolorowe, to było jakieś takie bure a nie kolorowe albo bardzo szybko się takie stawało. Mało kto się starał, żeby było inne a nawet jak się starał, to kto miał to niby ocenić skoro nie było wolnego rynku? Nie oceniali konsumenci tylko komuchy na stanowiskach, więc wszystko było dopasowane do gustu komuchów. A że komunizm jest brzydki, toporny, wstrętny i ohydny, to wszystko czego się tknął takie się stawało.
 

Trigger Happy

Mądry tato
Członek Załogi
2 946
957
Żółty ser z darów , rozdawany w kościołach (pamiętam , że był zajebisty) zbiórka makulatury z wymianą na papier toaletowy, wyprawy do ciotki pracującej w Centrali Rybnej ... po ryby, paczki z USA w pudłach po telewizorach (nie wiedzieliśmy jak zjeść kiwi), i takie same u wszystkich meble, dywany ... i te kurwa kolejki po Ekspress w piątek, bo to jedyna gazeta z programem TV i zawsze jej za mało przywozili, kolejka stała od 15 czasem do 18 przed pustym kioskiem. Każdemu kto chce powrotu tego zjebanego ustroju plunę w twarz ....
 

pampalini

krzewiciel słuszności, Rousseaufob
Członek Załogi
3 585
6 850
Patrzcie, chociaż w jednym aspekcie uplasowaliśmy się wysoko - zaraz pod pierwszą dziesiątką!

20TH_C_MORTACRACIES.GIF


http://www.hawaii.edu/powerkills/20TH.HTM
 
Do góry Bottom