Watpliwości indywidualne.

crack

Active Member
784
110
co tam ćpuny i lumpy jeżeli sprywatyzowana armia Izraela obdarzyła mnie nowym typem opancerzonego skota wolny rynek! ;) zakazy przypominam że zostało mi z 2 sekundy na jakąś reakcje jestem na przejsciu dla pieszych z alkomatem spróbuje się obronić przed tym opętanym tirowcem... zatrzyma się czy nie? ;)

A jak będzie naćpany to Cię nie rozjedzie ?

1s... dmuchnę w ten alkomat jestem nietrzeźwy... :s jaka kara? ;)

Po co masz dmuchać skoro będziesz mieć drogi dla pijaków.
 

whirlinurd

Member
556
19
to nie tak że chcę mieć drogi dla pijaków :) pijaki są i będą - gdybym miał jakąś prywatną autostradę (przejazd za 5zł/10min) nie chciałoby mi się sprawadzać oddechów klientów :) a wybudowałbym drogi z betonowymi ograniczeniami bez limitu prędkosci aby jak najszybciej opuscili teren a gdy widząc że ktoś świruje po ostrzeżeniu zastrzeliłbym go i nie woził do nierentowych pierdli ;) ludzie są różni pewnie są tacy co po pijaku lepiej jeżdzą niż ci trzeźwi - nie ma uszczerbku? nie ma przestepstwa :) prewencja kontra skuteczność ;) wsiadamy i pędzim 200km/h ;)
 

crack

Active Member
784
110
to nie tak że chcę mieć drogi dla pijaków :) pijaki są i będą - gdybym miał jakąś prywatną autostradę (przejazd za 5zł/10min) nie chciałoby mi się sprawadzać oddechów klientów :) a wybudowałbym drogi z betonowymi ograniczeniami bez limitu prędkosci aby jak najszybciej opuscili teren a gdy widząc że ktoś świruje po ostrzeżeniu zastrzeliłbym go i nie woził do nierentowych pierdli ;) ludzie są różni pewnie są tacy co po pijaku lepiej jeżdzą niż ci trzeźwi - nie ma uszczerbku? nie ma przestepstwa :) prewencja kontra skuteczność ;) wsiadamy i pędzim 200km/h ;)

Tak jak pisałem, zapewne drogi byłyby różne, byłyby z zakazem alkoholowym/narkotykowym i bez zakazu. Klienci by wybierali według własnego uznania. Wszyscy są zadowoleni ;)
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
crack napisał:
Ale zauważ, że nietrzeźwy kierowca znacznie zwiększa możliwość spodowodowania wypadku. Nietrzeźwy powoduje zagrożenie sam w sobie.
wtrace tu cosik, ja duzo jezdze, zrobilem juz prawie 3 miliony km za kierownica, mialem kilka wypadkow za kazdym razem bylem absolutnie trzezwy, a jakos gdy jechalem nabombcony nic sie nie stalo, jaki wynik ?
 

crack

Active Member
784
110
GAZDA napisał:
crack napisał:
Ale zauważ, że nietrzeźwy kierowca znacznie zwiększa możliwość spodowodowania wypadku. Nietrzeźwy powoduje zagrożenie sam w sobie.
wtrace tu cosik, ja duzo jezdze, zrobilem juz prawie 3 miliony km za kierownica, mialem kilka wypadkow za kazdym razem bylem absolutnie trzezwy, a jakos gdy jechalem nabombcony nic sie nie stalo, jaki wynik ?


A ile procentowo jeździłeś trzeźwy a ile najebany ??
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
niewazne, chodzi mi ino o to, ze niektorzy jada ostrozniej gdy sa nawaleni, a na trzezwo sa wariatami drogowymi
 

crack

Active Member
784
110
GAZDA napisał:
niewazne, chodzi mi ino o to, ze niektorzy jada ostrozniej gdy sa nawaleni, a na trzezwo sa wariatami drogowymi

Nieważne, bo pewnie najebany jeździłeś sporadycznie, więc bardzo małe prawdopodobieństwo abyś mógł spowodować wypadek.
Dobrze powiedziane "niektórzy".Na pewno, tak samo orły z przedmiotów ścisłych są bardziej rozgarnięci z tych przedmiotów na najebce niż osoby mniej rozgarnięte na trzeźwo. To, że niektórzy starają się wtedy jeździć ostrożniej nie oznacza, że w pełni kontrolują to co dzieje się na drodze. A Ja Ci podam inny przykład, znam kolesia co zawsze jeździł trzeźwy, nie robił wypadków, raz się napił i spowodował wypadek.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
powiem tak przechodzilem przez pewna faze w zyciu, ze wlasciwie 2-3 lat nie pamietom, ale samochodow mialem kilka i zrobilem w sumie kilkaset tys kilometrow...
znam wiele zawodowych kierowcow co sa wiecznie nawaleni, nie popieram tego, co prawda ladnie jada, ale za chuj nie da sie z nimi dogadac, ja mu kaze jechac tak i siek, a on calkiem inaczej, no ale w koncu zadanie spelnia jakos, ale juz nie robi dla mnie... ;)
niektorzy nawaleni powoduja wypadki bo i tak sa lipnymi kierowcami...
no ale chcialem to tak ino wrzucic nie mialem zamiaru brac udzial w tej dyskusji...
nie popieram ogolnie pijanstwa--- strata kasy i czasu...
 

paranoise

Member
38
11
Moje wątpliwości nie dotyczą w tym przypadku idei, gdyż co do tej po lekturze Hoppego nie mam żadnych. Cały czas jednak jestem za tępy na dokładne skminienie w jaki sposób bank centralny przy pomocy stóp procentowych doprowadza do zwiększenia podaży pieniądza. Jeśli chodzi o stopę rezerwy obowiązkowej to oczywiste jest w jaki sposób jej obniżenie doprowadza do inflacji jednak nie potrafię zrozumieć w jaki sposób przyczynia się do tego obniżanie stóp procentowych. Poza tym co oznacza obniżenie stóp procentowych? Jeśli bank centralny ustali stopy procentowe na poziomie 5 %, a dany bank prywatny wyemituje kredyt oprocentowany na 2 % to ponosi odpowiedzialność tylko ekonomiczną czy też karną? A jeśli ustali ją na zbyt wysokim poziomie względem tej jaką sugeruje bank centralny to ten drugi ma prawo go rozkułaczyć?

2. W jaki sposób inflacja wpływa na bilans handlowy z zagranicą?Logiczne mi się wydawało, że każda emisja pieniądza narodowego powoduje podwyższenie cen w kraju co jest naturalnym bodźcem do zakupu produktów importowanych, a więc powoduje deficyt handlowy. Skoro tak, to skąd się biorą apele związku eksporterów oraz różnych ekonomistów mainstreamu o osłabienie złotówki w celu wzmożenia eksportu?
 

whirlinurd

Member
556
19
idea banku centralnego w wolnym rynku nie ma racji bytu :) bo kto może zabronić emisji pieniądza? pytanie jak ten pieniądz może wyglądać przy zalewie różnorakich papierowych biletów! ;) doszukanie się prawdy iż złotówka ze złotem nie ma nic wspólnego nie jest takie trudne ;) wiem że chodzi też o poręczność w wymianie - czy ten pieniądz to będzie srebrna kulka złoto platyna czy worek marchwi ;) ale faktycznie szokiem może być dojscie liberałów którzy przestaną karać za klonowanie papierowych "złotówek" ;) rewolta polega chyba na odcięciu tyranii od manipulacji i fiskalnej kontroli rynku - co mi z informacji o narodowym eksporcie jak budżet przestaje istnieć i wszyscy jesteśmy braćmi ;)
 

paranoise

Member
38
11
Kolega chyba nie zrozumiał pytania. Bardzo ładnie, że jest za wolną bankowością i swobodną emisją pieniądza. Ja także. Wobec uprzejmych i gotowych mi pomóc ponawiam pytania:

1. Jeśli chodzi o stopę rezerwy obowiązkowej to oczywiste jest w jaki sposób jej obniżenie doprowadza do inflacji jednak nie potrafię zrozumieć w jaki sposób przyczynia się do tego obniżanie stóp procentowych. Poza tym co oznacza obniżenie stóp procentowych? Jeśli bank centralny ustali stopy procentowe na poziomie 5 %, a dany bank prywatny wyemituje kredyt oprocentowany na 2 % to ponosi odpowiedzialność tylko ekonomiczną czy też karną? A jeśli ustali ją na zbyt wysokim poziomie względem tej jaką sugeruje bank centralny to ten drugi ma prawo go rozkułaczyć?

2. W jaki sposób inflacja wpływa na bilans handlowy z zagranicą?Logiczne mi się wydawało, że każda emisja pieniądza narodowego powoduje podwyższenie cen w kraju co jest naturalnym bodźcem do zakupu produktów importowanych, a więc powoduje deficyt handlowy. Skoro tak, to skąd się biorą apele związku eksporterów oraz różnych ekonomistów mainstreamu o osłabienie złotówki w celu wzmożenia eksportu?
 

whirlinurd

Member
556
19
jeżeli chodzi o kary... ;) to na wolnym rynku jest wolna konkurencja ochrony i sądownictwa - nie istnieje obiektywna sprawiedliwość ( są np. chrześcijanie którzy gotowi są darować wszelkie winy otrzymując za to np. pieniądze... ubezpieczając się przed tym w jakimś towarzystwie ubezpieczeniowym Mojżesz ) więc czy kara? i jaka? to zależy od umowy którą podpisze klient banku? :)
 

paranoise

Member
38
11
Wytłumaczę może jeszcze raz. Pewnie nieporozumienie wynika stąd, że pytanie zadałem w topicu dyskusje ideowe, a nie dyskusje praktyczne. Chodzi mi o stan obecny, a nie o ten który miałby się pojawić po upadku demoliberalnej tyranii.
 

whirlinurd

Member
556
19
a przepraszam! ;) mam alergiczny atak na słowa "bank centralny" i jego "inflacje" nawet gdyby siedział w nim konserwatywny liberał który tylko dodrukowywałby zużyte papierki bez obligacji ;) a ja powoli ustawiam się w kolejce na oddanie mi wszystkich skubniętych podatków z należnymi procentami! :D
 

Ryger

New Member
7
0
Ja osobiście jestem za tym żeby stworzyć społeczeństwo oparte z jednej strony na nieograniczonej wolności z drugiej jednak na odpowiedzialności, rozumnego i racjonalnego. Dlatego też np. w kwestii aborcji jestem za tym, że jak ktoś się godzi na sex bez zabezpieczeń to powinien się pogodzić z konsekwencjami swego czynu. Co do dzieci wychowaniem też do pewnego momentu powinni się zajmować rodzice, ale o momencie w którym człowiek staje się dojrzały nie powinno decydować państwo tylko jakiś dowolny specjalista od spraw ludzkiej psychiki. Może to być nawet w formie opracowanego testu czy czegoś w tym rodzaju. Chociaż z drugiej strony nie wiem jakie by to miało zastosowanie w świecie anarchokapitalistycznym. Może właśnie na drogach bo ja osobiści obawiam się tylko ludzkiej głupoty. Głupota co prawda w takich przypadkach eliminuje się sama (na szczęście), ale może przy okazji wyeliminować też kogoś innego. I tu jestem za czymś takim, że jest taka umowa społeczna jakby w której jest opisane pewne przestępstwa i sposób ich karania i tam jakieś drobne wskazówki co do kilku konkretnych przypadków lub coś w tym stylu. W każdym razie każdy kto by tom umowę podpisał zgadza się na przestrzeganie takiego prawa względem reszty społeczeństwa które też to podpisze. Jeśli ktoś tego nie podpisze jest wyjmowany z pod prawa i każdy kto chce może kolesia zastrzelić bez żadnych konsekwencji. Taki wybór miałby człowiek. Co do broni czy też jazdy samochodem to człowiek powinien być karany tylko i wyłącznie za to co zrobi a nie za przyczynę czyli jeśli spowoduje wypadek i kogoś zabije to jest karany tak samo jakby tego kogoś zastrzelił. A o karach w pewnych granicach powinni decydować pokrzywdzeni lub ich rodziny. Co do kiboli - jeśli chcą się pozarzynać no to co? niech to zrobią pula genetyczna będzie lepszej jakości przez to.
Co niektórzy libertarianie przesadzają trochę z tym egoizmem i indywidualnością bo to co prawda dobre cechy ale one wcale nie oznaczają nie pracowania w grupie. Oznaczają że każdy pracuje dla swej korzyści a jeśli tę korzyść da się osiągnąć tylko i wyłącznie pracują w grupie to taka współpraca jest jak najbardziej zgodna z założeniami egoizmu. W Polsce niektórym libertarianom ciężko wogóle się zorganizować z czymkolwiek.
No i jeśli chcemy aby te nasze piękne idee zaczęły coś znaczyć w ogóle to się musimy jakoś za to wziąć i zacząć trochę pospólstwu i ogólnie masom przybliżyć założenia libertarianizmu. I najlepiej byłoby zdobyć jak największą liczbę zwolenników. Jak narazie tym krajem rządzi etatyzm. póki nie będziemy mieć jakiejś konkretnej organizacji czy też partii libertariańskiej i 60 % poparcia dla niej to wszystko o czym gadamy to są jedynie marzenia.
Ja proponuje taką międzynarodową ściepę anarchokapitalistów na własną wyspę którą ogłosimy wyspą Libertarianizmu i założymy sobie własny mikrorząd czyli 3 (lub mniej) wykształconych gości którzy nas będą po prostu reprezentować na wypadek negocjacji z reżimami. :D taka moja mała koncepcja
 
A

Anonymous

Guest
Witam,jestem tutaj nowy,zalozylem konto wlasnie dlatego ze mam pewne watpliwosci ktore chcialbym rozwiac.
Przejde do rzeczy od razu.
1)Gdyby drogi byly prywatne to co by bylo jakby ktos wykupil drogi w okol osiedla i powiedzial ze nie wypuszcza tych ludzi przez swoje terytorium? Albo dal chorendalnie wysokie ceny za przejazd? Pojdzie do sadu?ALe to jego wlasnosc ma do tego prawo! a nawet jakby sad przyznal ze tyle ma placic to przeciez to odgorne sterowanie cenami..?
2)Jesli ktos wejdzie mi do ogrodka to moge go odpierdolic od razu bo przeciez wszedl na moja wlasnosc...jak tu odwiedzac jakichs ludzi?
3)Jesli bedzie powodz i ktos bedzie mial prywatna rzeke i ta wyleje to kto zaplaci za szkody na innych dzialkach,woda przeleje sie np na kolejne itd? Czyja to wina?
4)Zgoda ze Globcio nie istnieje,ale istnieja zanieczyszczenia...ktos bedzie mial auto i bedzie kopcic jak sam skurwysyn i beda jezdzili po drogach itd etc przeciez nie bedzie zadnych przepisow ktore to beda regulowac a ktos to wdychac bedzie musial...tak samo jak sasiad w nocy mi zaczenie palic w piecu petami i innym szitem
5)Po co prywatne banki mialyby emitowac pieniadze i czy porzyczki bankowe ktore generuja pieniadze mityczne ze to tak nazwe, powinny byc dostepne(w ten czas przeciez generuja inflacje) jak dodrukowywaliby pieniedzy by nie bylo inflacji a by podolac zwiekszeniu sie popytu na niego?
 

Barcisz

New Member
111
2
hetman aryman napisał:
1)Gdyby drogi byly prywatne to co by bylo jakby ktos wykupil drogi w okol osiedla i powiedzial ze nie wypuszcza tych ludzi przez swoje terytorium? Albo dal chorendalnie wysokie ceny za przejazd? Pojdzie do sadu?ALe to jego wlasnosc ma do tego prawo! a nawet jakby sad przyznal ze tyle ma placic to przeciez to odgorne sterowanie cenami..?
jeśli dla zamkniętych w ten sposób ludzi warunkiem uznania czyjejś własności do terenu jest zobowiązanie się właściciela do przepuszczania ludzi, których posesje ów teren otacza (lub może otaczać), za darmo bądź niewielką opłatą, to znaczy, że oni i tak nie uznają tej własności (a przynajmniej nie na takich zasadach, na jakich chciałby nią rozporządzać właściciel), więc skoro się co do podziału terenów sąsiedzi nie dogadali, to muszą to zrobić, albo będzie decydować prawo silniejszego.
jeśli zamknięci ludzie nie stawiają takiego warunku, i przyznają, że właściciel ma prawo dowolnie rozporządzać swoim terenem, to muszą zaakceptować jego wolę i ewentualnie mieć pretensje do siebie, że dali się zamknąć.
co do pierwszego wariantu, dodam, że nie widzę żadnych uniwersalnych zasad nabywania tytułów własności ziemskiej i rozporządzania taką własnością, więc całkowicie rozumiem ludzi, którzy zamieszkując jakiś teren, nie uznają własności kogoś, kto ogłosi się właścicielem terenów otaczających ich dobytek i zabroni im przechodzić przez swoją ziemię (chyba że wcześniej uznawali nieograniczone prawo właściciela do rozporządzania swoim terenem, a ten nowy właściciel spełnił zaakceptowane przez nich kryteria nabycia tytułu własności do tej ziemi). rozumiem też, że zmuszenie ich do podporządkowania się zasadom takiego właściciela, uznają za agresję i będą z nią walczyć, o ile sami nakładają na siebie identyczne ograniczenia w rozporządzaniu własnymi terenami. umowy dotyczące własności ziemskiej powinny być możliwie najbardziej oddolne i powszechne, inaczej nieakceptujący nawzajem swoich własności ludzie pozostają w konflikcie. konstruując taką umowę, ludzie muszą być również świadomi możliwości wystąpienia opisanego przez Ciebie problemu i innych potencjalnych sytuacji konfliktowych. oczywiście jest to trudny problem, ale rozwiązania państwowe, jako autorytarne i scentralizowane, są dużo gorsze niż anarchistyczne, które, choć niedoskonałe, są bardziej ugodowe, jako że nie przedkładają jednej (państwowej) wizji nad inne i nie przyznają części ludzi prawa do przyznawania tytułów własności, odmawiając go pozostałym ludziom.

hetman aryman napisał:
2)Jesli ktos wejdzie mi do ogrodka to moge go odpierdolic od razu bo przeciez wszedl na moja wlasnosc...jak tu odwiedzac jakichs ludzi?
zakładam, że mówimy o sytuacji, w której ludzie akceptują nawzajem swoje tytuły własności i że warunkiem uznania takiego tytułu nie jest zgoda właściciela na wpuszczanie każdego do swojego ogródka.
ten, kto chce przyjmować gości, ogłosi jakieś zasady dla odwiedzających, złoży zaproszenie lub w jakiś inny sposób da do zrozumienia wchodzącej na jego teren osobie, jak ma postępować, by nie być uznaną za włamywacza. jeśli odwiedzający zastosuje się do tych zasad, to właściciel, który go odpierdoli, może być słusznie uznany za mordercę, i takich jednostek będzie się społeczność pozbywać.
ten, kto nie chce przyjmować gości, ma do tego prawo, a odwiedzający wchodzi na własne ryzyko.

hetman aryman napisał:
3)Jesli bedzie powodz i ktos bedzie mial prywatna rzeke i ta wyleje to kto zaplaci za szkody na innych dzialkach,woda przeleje sie np na kolejne itd? Czyja to wina?
co do takich kwestii, każdy może się indywidualnie umówić ze swoim sąsiadem. ustalanie odgórnych zasad nie ma tu według mnie sensu.
i podobnie jak w pierwszym problemie, brak ugody oznacza, że sąsiedzi nie akceptują nawzajem swoich tytułów własności, więc konflikt jest o wiele głębszy.

hetman aryman napisał:
4)Zgoda ze Globcio nie istnieje,ale istnieja zanieczyszczenia...ktos bedzie mial auto i bedzie kopcic jak sam skurwysyn i beda jezdzili po drogach itd etc przeciez nie bedzie zadnych przepisow ktore to beda regulowac a ktos to wdychac bedzie musial...tak samo jak sasiad w nocy mi zaczenie palic w piecu petami i innym szitem
kolejny problem, który wynika z braku obiektywnych, uniwersalnych zasad. albo ludzie się w tym względzie dogadają, albo pozostaną ze sobą w konflikcie, przy czym najprawdopodobniej przeważać będzie wizja najsilniejszej grupy.
państwo nic tutaj nie wnosi, ono poprzestaje na wmuszaniu wizji najsilniejszej grupy, nie próbując rozwiązać tego i podobnych konfliktów. a ten problem nie dotyczy tylko libertarianizmu, on jest niezależny od panującego ustroju i może pojawiać się w każdym miejscu, w którym ludzie mają wpływ na siebie nawzajem.

hetman aryman napisał:
5)Po co prywatne banki mialyby emitowac pieniadze i czy porzyczki bankowe ktore generuja pieniadze mityczne ze to tak nazwe, powinny byc dostepne(w ten czas przeciez generuja inflacje) jak dodrukowywaliby pieniedzy by nie bylo inflacji a by podolac zwiekszeniu sie popytu na niego?
nie jestem pewien o co Ci chodzi. czy mógłbyś ten problem opisać jaśniej i bardziej szczegółowo?
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Tematy o które pytasz były wałkowane dawno temu na starym forum. Pokopaj tam.

  1. Po pierwsze.
    Prywatna własność ziemi jest niezbędna, by jasno i precyzyjnie zdefiniować wrogą agresję i wolność w rozumieniu Cywilizacji Zachodniej. Jest też niezbędna do rozwoju cywilizacji technicznej.
    Po drugie.
    W przypadku gdy 100% terenu jest własnością prywatną i nie ma wolnych dróg dojścia to wartość tej własności dąży do zera. Już Rzymianie by uznać jakiś teren z własność prywatną wymagali neutralnego dojścia do niej (drogi). Wody otwarte nie mogą być prywatne. Mają być niczyje.
    Miasta gdzie "wszystko jest prywatne" nie są ideałem wolności. To że takowe są w USA bierze się z faktu, że mieszkańcy bronią swojej wolności przed państwem, władzami stanowymi i kolektywnymi popaprańcami z okolicy, których nie można prewencyjnie odstrzelić.
    Oczywiście w tej materii zwolennicy Hoppego uważają inaczej a ja uważam, że Hoppe się myli. ;)
    Po trzecie.
    Najlepiej jest jak jest zarówno własność prywatna (w tym częściowo prywatna np. wspólnotowa, gminna) jak i niczyja, która ją otacza. Przy czym zawłaszczanie własności niczyjej jest agresją zarówno przeciw posesjonatom jaki i reszcie.
  2. hetman aryman napisał:
    Jesli ktos wejdzie mi do ogrodka to moge go odpierdolic od razu bo przeciez wszedl na moja wlasnosc...
    Nie jak wejdzie tylko jak wtargnie, bez przyzwolenia właściciela.
    hetman aryman napisał:
    jak tu odwiedzac jakichs ludzi?
    Normalnie. Złamanie umowy słownej (domyślnej zwyczajowej) jest traktowane jako agresja.
  3. Jak rzeka będzie prywatna czyli zarówno źródło, cały bieg rzeki jak i jej ujście (np. staw/jezioro) są na posesji właściciela to za zalanie innych zapłacić powinien właściciel tej posesji.
  4. Barcisz Tobie odpowiedział a więcej w temacie jest na starym forum.
  5. hetman aryman napisał:
    Po co prywatne banki mialyby emitowac pieniadze
    A po co prywatni piekarze mają piec bułki i chleby? :)
    Jak ludzie będą chcieć pieniędzy to ktoś je musi emitować. Mogą to być tradycyjne banki a może tę rolę przejąć przykładowo właściciel kopalni złota czy srebra.
    hetman aryman napisał:
    czy porzyczki bankowe ktore generuja pieniadze mityczne ze to tak nazwe, powinny byc dostepne(w ten czas przeciez generuja inflacje)
    Jak będą idioci, którzy będą chcieli obracać papierkami bez pokrycia niech obracają. Jednak nikt nikogo nie może zmusić do przyjmowania tychże.
 
Do góry Bottom