Kanibalizm

qatryk

Member
179
2
Tak mi się skojarzyło trochę z tym wątkiem o zwierzętach. Kiedys sie nad tym zastanawiałem jak libertarianizm w zasadzie podchodzi do kanibalizmu. Załużmy że mamy sobie społecznośc w której akceptowalne jest zjadanie drugiego człowieka. Masz przed posesją takiej społecznośi że zasady są takie że kto chce to tu się zjada nawzajem. Czyli nijako przyjmuje się milcząco że każdy kto przebywa w obrębie danej społeczności taką zasadę akceptuje. To jest ogólnie szersze pytanie czy jeżeli w ogólności akceptuje jakąś zasadę a w danej chwili nie mam ochoty jej się podporządkować - to co z punktu widzenia libertarianizmu? Chciałbym jednak przy tym skrajnym przykładzie pozostać.
Pytanie - czy społecznośc sasaidaów z punktu widzenia libertarianizmu ma podstawy do tego aby tych kanibali przepędzić na cztery wiatry?
No i można by jeszcze całe mnustwo problemów wynaleźć co mam nadzieję w tym wątku jakoś zaistnieje...
 
A

Anonymous

Guest
O, świetny temat, żeby sobie podkreślić różnicę między propertarianizmem, a libertarianizmami mniej lub bardziej nie propertariańskimi. No więc jeśli libertarianizm to tylko kwestia transferów tytułów własności czegoś, w tym - swojego ciała, to oczywiście to jest jak najbardziej libertariańskie. Ale już nie, jeśli człowiek ma pewne niezbywalne prawa do jakiegoś tam korzystania ze swojego ciała. Dziękuję, dziękuję, o kwiaty, nie trzeba było.
 

Barcisz

New Member
111
2
qatryk napisał:
Masz przed posesją takiej społecznośi że zasady są takie że kto chce to tu się zjada nawzajem. Czyli nijako przyjmuje się milcząco że każdy kto przebywa w obrębie danej społeczności taką zasadę akceptuje.
jeśli respektujesz ich prawo własności do tego terenu, to musisz również respektować panujące tam zasady. jeśli nie respektujesz takiego prawa własności lub poddajesz je ograniczeniom, sam, jeśli nie chcesz przyznawać sobie większych praw niż przyznajesz członkom tej społeczności, nie powinieneś rościć sobie praw do terenów, które zdobyłeś/zamieszkałeś w podobny sposób, lub przynajmniej poddać swoje prawa ograniczeniom narzucanym przez społeczność kanibali.
oczywiście, jeśli kanibale więżą kogoś na swoim terenie, lub rozszerzają swoje wpływy na posesje niekanibali - czyli narzucają innym swoje zasady - możesz* śmiało odmówić im takich samych praw, jakie sobie przyznajesz, i brutalnie ukrócić ich zapędy.

* możesz - tzn ja nie zaprotestuję:)
 

halkatla15

New Member
3
0
qatryk napisał:
czy jeżeli w ogólności akceptuje jakąś zasadę a w danej chwili nie mam ochoty jej się podporządkować - to co
jeśli tylko w danej chwili to myślę, że to tylko twoja sprawa i nikt nie może ci nic narzucić, ale jeżeli dobrowolnie przebywasz na ich terytorium i zamierzasz tam pozostać to zgadzam się, że musisz się przystosować..
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Kanibale niech się pożerają. Przyzwolenie na kanibalizm to cena wolności.

"W libertarianiźmie" Fritzlowi nie powinien spaść włos z głowy, Hans Raiser powinien się nadal cieszyć wolnością (jego śp. żony gały, widziały co brały) i pisać Raiser5, Manson również powinien cieszyć się wolnością (nikogo za wyjątkiem jednego śmiecia nie zabił) itd.
 

23HailEris

Member
277
10
A propos: dawno już nie było tematu o dobrowolnym niewolnictwie :D
Mam jeszcze pewne wątpliwości w tej sprawie. Jeśli chcielibyście wrócić do tej nieśmiertelnej kwestii, jestem bardzo na tak :)
 

crack

Active Member
784
110
kr2y510 napisał:
"W libertarianiźmie" Fritzlowi nie powinien spaść włos z głowy, Hans Raiser powinien się nadal cieszyć wolnością (jego śp. żony gały, widziały co brały) i pisać Raiser5, Manson również powinien cieszyć się wolnością (nikogo za wyjątkiem jednego śmiecia nie zabił) itd.

Odniosę się do sprawy Fritzla bo tych pozostałych nie znam. Ten człowiek zamordował własnego syna, gwałcił i więził w piwnicy swoją córkę wbrew jej woli, do czego sam się przyznał. Ma szczęscie, że państwo decyduje o wyroku, bo myślę że jego rodzina zafundowałaby mu sprawiedliwszą karę - śmierć.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
crack napisał:
Ma szczęscie, że państwo decyduje o wyroku, bo myślę że jego rodzina zafundowałaby mu sprawiedliwszą karę - śmierć.
Ja jestem za opcją tej bardziej sprawiedliwej kary - czyli czapy zafundowanej przez rodzinę. Tylko, ze to powinno być wewnętrzną sprawą rodziny a nie stron trzecich.
 

crack

Active Member
784
110
kr2y510 napisał:
crack napisał:
Ma szczęscie, że państwo decyduje o wyroku, bo myślę że jego rodzina zafundowałaby mu sprawiedliwszą karę - śmierć.
Ja jestem za opcją tej bardziej sprawiedliwej kary - czyli czapy zafundowanej przez rodzinę. Tylko, ze to powinno być wewnętrzną sprawą rodziny a nie stron trzecich.

No to się zgadzamy, czapa wykonana przez rodzinę albo przez kogoś wynajętego przez rodzinę ;)
 
A

Anonymous

Guest
kr2y510 napisał:
Kanibale niech się pożerają. Przyzwolenie na kanibalizm to cena wolności.

"W libertarianiźmie" Fritzlowi nie powinien spaść włos z głowy, Hans Raiser powinien się nadal cieszyć wolnością (jego śp. żony gały, widziały co brały) i pisać Raiser5, Manson również powinien cieszyć się wolnością (nikogo za wyjątkiem jednego śmiecia nie zabił) itd.

Chyba. Nie. Lałeś.

Krzysiu, mylisz swoje przypuszczenia, dotykające tak cholernie niepewnej tematyki, jak tego, jak będą zachowali się ludzie przy okreslonych rozwiązanich prawnych, z tym, co jest jedynie libertariańsko-libertariańśkie albo seryjnie grzeszysz brakiem świadomości. Przecież Fritzl gwałcił córkę - tutaj sprawa jest bardzo prosta, ona raczej sobie tatusia nie wybrała i to był jawnie gwałt, a gwałt nie jest wolnościowy - ani nie służy zniesienia jakiegoś zniewolenia, ani nie jest tak, że nie polega na odbieraniu komuś wolności. Na jeśli chodzi o Raiser, wytłumacz mi, dlaczego sam fakt zawarcia z kimś ślubu miałby pozbawiać kobietę prawa do samej siebie? Oczywiście na gruncie wolnościowym, a nie na takim, że to cholernie wygodne dla niektórych facetów,

kr2y510 napisał:
crack napisał:
Ma szczęscie, że państwo decyduje o wyroku, bo myślę że jego rodzina zafundowałaby mu sprawiedliwszą karę - śmierć.
Ja jestem za opcją tej bardziej sprawiedliwej kary - czyli czapy zafundowanej przez rodzinę. Tylko, ze to powinno być wewnętrzną sprawą rodziny a nie stron trzecich.

Ależ-przecież strony trzecie rozpierdalając gwałciciela nie robią krzywdy nikomu niewinnemu, więc nie bardzo rozumiem, o co Ci chodzi.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Cóż, zbuntowana materia mogłaby napisać książkę kucharską. Etatyzm nie dał jej szansy. Smuteczek.
A swoją drogą, ciekawe wprowadzenie w temat w filmiku. Kanibalizm jako próba unieśmiertelnienia bliskich, żeby nie zgnili i się nie zmarnowali; na propsie. #wartościrodzinne

"Zabiłam swojego ojca. Smakował doskonale". Anna - potwór z Langwaltersdorfu
cdcad34a-2dd1-4e8c-91e5-125f4dd6368b.jpg

Foto: The Herlad - 22.10.1895, Sausalito News - 05.10.1895 | Video: TVN24 Wrocław, Wikipedia domena publiczna, Los Angeles Herald, Sausalito News O kobiecie, która zabiła i zjadła swojego ojca, pisały nawet gazety zza oceanu
120 lat temu mieszkanka maleńkiego Langwaltersdorfu (dziś dolnośląskiego Unisławia Śląskiego) zabiła swojego ojca. W jej domu policjanci znaleźli "marynowaną wieprzowinę", która okazała się przygotowanym do zjedzenia ciałem mężczyzny. Anna Jungnitsch chciała nawet poczęstować policjantów zrobioną z ojca kiełbasą. - To były piękne kiełbasy, najsmaczniejsze jakie w życiu jadłam - zeznała przed sądem
Latem 1895 roku historia Anny Jungnitsch z malowniczego Langwaltersdorfu wstrząsnęła nie tylko tą niewielką, niemiecką wsią. Trafiła do gazet w całej Europie, opisywały ją nawet dzienniki zza oceanu. Jak wówczas pisano, był to "najbardziej niezwykły przypadek ludzkiej deprywacji".

Awantura i tajemnicze zaginięcie
70-letni owdowiały tkacz Jungnitsch mieszkał ze swoją córką w dzisiejszym Unisławie Śląskim. Kobieta dbała o dom i ogród. Jej ojciec zajmował się naprawami, czasem z pomocą córki ubijał świnię, żeby przez kilka kolejnych miesięcy mogli żywić się mięsem. W feralny poniedziałek pokłócił się z Anną. Sąsiedzi słyszeli jak kobieta krzyczała na staruszka za to, że zniszczył jej wypielęgnowane rośliny w ogródku.

Później prawdopodobnie uporządkował swoje narzędzia w torbie i położył się spać. Następnego dnia zapadł się jak kamień w wodę. Sąsiedzi nie widzieli mężczyzny, ale jego córka tłumaczyła, że wyszedł do sąsiedniej wsi i "nie wiadomo kiedy wróci". Widzieli za to, że Anna nosiła "niewiarygodną liczbę wiader wody do domu". Nikt jednak się tym nie przejął bo, jak przytaczały gazety, "postrzegana była jako bardzo czysta kobieta".

"Los Angeles Herald", który opisywał sprawę, podkreślał, że z niewyjaśnionych przyczyn podejrzenia padły w końcu na kobietę. We wsi zaczęto plotkować, że to ona może stać za zniknięciem staruszka.

Skąd Anna miała mięso?
Policjanci, którzy przyszli do chaty Jungnitschów zastali sterylnie czyste pomieszczenia. Gazety zwracały też uwagę na to, że "torba na narzędzia mężczyzny leżała na swoim miejscu", a jej zawartość była dokładnie wyczyszczona. Rozpromieniona gospodyni akurat przyrządzała kiełbasy.

Według ówczesnych dziennikarzy obecność policjantów jej nie wzruszyła. Zaproponowała nawet stróżom prawa poczęstunek. Ci jednak odmówili. Czy już wtedy mieli jakieś podejrzenia? Tego nie wiadomo, ale bacznie zaczęli przyglądać się sprawie, bo w kuchni stały pojemniki wypełnione "marynowaną wieprzowiną".

W końcu w maleńkiej wiosce nie było rzeźnika. Żeby kupić mięso mieszkańcy musieli albo wyjechać do miasta albo hodować zwierzęta. Jednak Anna ostatnio nie była w mieście. Jungnitschowie nie mieli też świń. Dla pewności policjanci przepytali wszystkich miejskich rzeźników. Jednak żaden nie potwierdził, by ostatnio sprzedawał duże ilości mięsa rodzinie z Langwaltersdorfu. To wystarczyło sędziemu, który wydał decyzję o aresztowaniu.

Zainspirowała ją lektura?
W trakcie przeszukania domu, w pokoju kobiety, znaleziono niemieckie tłumaczenie eseju Jonathana Swifta "Skromna propozycja. Co zrobić, by dzieci biedaków nie były ciężarem dla swych rodziców lub kraju". Na kartkach kolorowym ołówkiem podkreśliła fragmenty dotyczące kanibalizmu.

W swojej satyrze irlandzki pisarz twierdził m.in. "Pewien dobrze znający się na rzeczy Amerykanin, mój znajomy z Londynu, zapewnił mnie, że młodziutkie i zdrowe, dobrze odżywione roczne dziecko wielce jest smakowitym i nader pożywnym pokarmem, zarówno duszone w jarzynach jak pieczone, smażone czy gotowane, z czego wnoszę, że nadaje się także dla przyrządzenia gulaszu albo potrawki". Gazety podsumowały: wygląda na to, że kobieta została zachęcona do okropnej zbrodni przez czytanie jednego z klasyków. Dalsze znaleziska pogrążyły córkę. Pod belkami dachu policjanci natknęli się na zakrwawioną koszulę i skarpetki, które należały do 70-latka.

"Zabiłam swojego ojca. Smakował doskonale"
W związku z takimi dowodami sędzia zdecydował się przesłuchać kobietę. Ta wprowadzona do zaimprowizowanej sali przesłuchań, w swojej własnej kuchni, spojrzała na dowody. Po chwili wpadła w szał i zaczęła rzucać wyzwiskami. "Walczyła jak profesjonalny łobuz" - stwierdziły gazety.

Uspokoiła się dopiero wtedy, gdy zapięto na niej pasy kaftanu bezpieczeństwa. Bez ogródek powiedziała "zabiłam swojego ojca, smakował doskonale".

- Czy stawiał opór? - zapytał sędzia. Kobieta wydawała się być zdumiona takim pytaniem. - Jak mógł? Czekałam aż zaśnie - stwierdziła. - Dlaczego pocięłaś ciało swojego ojca po tym jak go zabiłaś? Czy po to by ukryć dowody zbrodni? - dopytywał przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości. - Gdybyście dali mi jeszcze kilka tygodni wasze poszukiwania byłyby bezskuteczne. Czytałam w książce, że ludzkie mięso to dobre jedzenie i też chciałam mieć te wszystkie smakołyki - przyznała Anna Jungnitsch.

Kiełbasy jakich wcześniej nie znała
Zaczęła krok po kroku opisywać swoje działania. Z jej słów wynikało, że po tym jak zadała kilka ciosów siekierą ciało ojca przeniosła do kuchni. Krew zebrała do naczynia, bo... chciała przygotować kaszankę. Skąd wiedziała jak obchodzić się z mięsem? Nauczył ją tego właśnie ojciec, któremu nieraz towarzyszyła przy świniobiciu.

"Ciało pocięła z precyzją. Swoje działania opisywała tak jak rzeźnik" - zanotowały amerykańskie dzienniki. Kobieta wprost mówiła o tym jak przy pomocy piły przecięła kręgosłup i czaszkę. "Później odcięłam nogi, które chciałam posolić i zapeklować. Usunęłam serce, nerki i wątrobę. Zjadłam ją ugotowaną z rzepą" - opisywała w rozmowie z sędzią. Nie chciała zmarnować żadnej części, którą można byłoby zjeść. Tłuszcz przetopiła na smalec. Z lędźwi i ramion zrobiła kiełbasy: "To były piękne kiełbasy, najsmaczniejsze jakie w życiu jadłam".

Kryminolog z Włoch
Śledztwo potwierdziło jej słowa. Oprócz naczyń wypełnionych mięsem policjanci znaleźli też 7 kiełbas. Z relacji gazet wynikało, że Jungnitsch zjadła co najmniej 20 funtów czyli niewiele ponad 9 kilogramów. Wiadomo, że Jungnitsch trafiła do aresztu. W procesie kobiety mieli wziąć udział szanowani kryminolodzy, m.in. Cesare Lombroso, włoski psychiatra, antropolog i kryminolog. Co stwierdził? Na ten temat gazety z końca XIX wieku milczą. Nie wiemy jakim wyrokiem zakończyła się sprawa.

****
- W takich przypadkach jak ten nie da się wysnuć generalnej recepty. Można co najwyżej przypuszczać o co chodziło sprawcy - wyjaśnia dr hab. Bogusław Bednarek, znawca kultury z Uniwersytetu Wrocławskiego. I przyznaje, że Anna Jungnitsch musiała wykazać się nieprawdopodobną niedojrzałością umysłową, by potraktować esej Swifta na poważnie.

Badacz kultury przyznaje, że nie ma jednego kanibalizmu.

- Są przypadku skrajne, gdy ten pojawia się w wyniku głodu, bądź ewidentnej choroby psychicznej. Jednak istnieją takie mające zakorzenienie kulturowe - mówi Bednarek. I tłumaczy, że egzokanibalizm polega na jedzeniu obcych. - Wtedy zaświadczamy, że nad nimi dominujemy, są przez nas pokonani. Natomiast endokanibalizm rozgrywa się w obrębie danej grupy, a spożywanie członka grupy wynika z szacunku i miłości. Dzięki kanibalizmowi ratujemy przed rozkładem ciała. To forma przezwyciężania śmierci - opisuje naukowiec.

*****

Na trop historii Anny Jungnitsch wpadł, w trakcie poszukiwań informacji o swojej miejscowości, autor strony unislaw-slaski.pl.
Wiecie już, jak będzie wyglądała akapowa wersja Hell's Kitchen, prawda?
 

Stópki2000

New Member
1
0
Tak mi się skojarzyło trochę z tym wątkiem o zwierzętach. Kiedys sie nad tym zastanawiałem jak libertarianizm w zasadzie podchodzi do kanibalizmu. Załużmy że mamy sobie społecznośc w której akceptowalne jest zjadanie drugiego człowieka. Masz przed posesją takiej społecznośi że zasady są takie że kto chce to tu się zjada nawzajem. Czyli nijako przyjmuje się milcząco że każdy kto przebywa w obrębie danej społeczności taką zasadę akceptuje. To jest ogólnie szersze pytanie czy jeżeli w ogólności akceptuje jakąś zasadę a w danej chwili nie mam ochoty jej się podporządkować - to co z punktu widzenia libertarianizmu? Chciałbym jednak przy tym skrajnym przykładzie pozostać.
Pytanie - czy społecznośc sasaidaów z punktu widzenia libertarianizmu ma podstawy do tego aby tych kanibali przepędzić na cztery wiatry?
No i można by jeszcze całe mnustwo problemów wynaleźć co mam nadzieję w tym wątku jakoś zaistnieje...
Są tu kanibale? :)
 

kompowiec

freetard
2 567
2 622
Przecież Fritzl gwałcił córkę - tutaj sprawa jest bardzo prosta, ona raczej sobie tatusia nie wybrała i to był jawnie gwałt, a gwałt nie jest wolnościowy - ani nie służy zniesienia jakiegoś zniewolenia, ani nie jest tak, że nie polega na odbieraniu komuś wolności
to przecież identyczny problem co z aborcją. W każdym radzie dzieci są własnością rodziców, zawsze może uciec.
 
Do góry Bottom