libertarianin w państwie

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
Luizy napisał:
Opierdalam się na drugim i trzecim kierunku studiów, popijam winko na socjalu, ale...
choć na pierwszy pozór mogłoby Ci się wydawać, że jestem po prostu pierdolonym leniem któremu nie chcę się nic zrobić to ja tak naprawdę jestem ideowym bojownikiem. JA WŁAŚNIE TAK WALCZĘ Z PAŃSTWEM !
Bitch please...
Zapierdalam na dwóch czy trzech umowach o pracę. Nie biorę socjalu.
Na pierwszy rzut oka Mogłoby się wydawać, że jestem porządnym człowiekiem, budującym dobrobyt kraju.
ALE NIE! JESTEM DOJNĄ KROWĄ!
 
OP
OP
L

lebiediew

Guest
Luizy
"Czy tylko mi się zdaję, że z całej tej rozmowy wynika, że ogólnie to państwo i podatki są be i jestem jego śmiertelnym wrogiem, ale chętnie wezmę co mi da ? Ba nawet powinienem brać gdzie tylko mogą, grunt, że jak się mnie ktoś zapyta to powiem, że państwo jest be ? Czyli można konsumować więcej niż się produkuje jeśli zapewnia mi to państwo ale jednocześnie być antypaństwowcem i doczepić do tego jeszcze śmieszną notkę, że jest się jakimś ideowym bojownikiem ? "

na to wygląda, ale z drugiej strony nie możesz uniknąć korzystania z tego, co Ci państwo daje, nie możesz płacić drugi raz za edukację, służbę zdrowia, transport itp., skoro Twoje pieniądze zostały już raz na to wydane. dlatego każdy musi sam sobie narysować jakąś sensowną granicę między tym co libertarianinowi wolno a czego nie wolno mu robić. i taka była idea tego tematu - zróbmy listę obszarów, z których "korzystamy" bez wyrzutów sumienia (choć z nienawiścią) i tych, które odrzucamy jako ideowcy (o ile takimi jesteśmy)...
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 516
Jako libertarianie uważamy że podatki to zło, bo jest to siłowe zabieranie pieniędzy. Tak więc czy pobieranie dopłat, zasiłków nie czyni nas paserami? Oczywiście, z niektórych "usług" państwa musimy korzystać, ale w ramach umiejętności każdy z nas powinien te relacje ograniczać. To daje naprawdę ogromne argumenty przeciwko państwowcom. Wyobraźcie sobie,że w wywiadach z jakimś dziennikarzem musielibyście się za każdym pieprzonym razem odpowiadać na to samo durne pytanie: "pan nie lubi podatków, a mimo to bierze dopłaty dla rolników/dopłaty unijne/stypendia socjalne itp. z moich podatków" W jednym temacie tu na forum sami jeździmy po Frondzie i Krytyce Politycznej z tego powodu.

A teraz weźcie sobie takiego pana jak Karl Hess

jeden z współtwórców anarchokapitalizmu, ateista, filozof polityki, krytyk systemu podatkowego, dziennikarz, redaktor, autor kilkunastu książek oraz dziesiątek przemówień dla wszystkich najważniejszych Republikanów połowy XX wieku – Richarda Nixona, Dwighta Eisenhowera, Geralda Forda i Barry'ego Goldwatera

Demokratyczny prezydent Johnson niezadowolony z krytyki i faktu, że Hess wcześniej udzielał się w Partii Republikańskiej, polecił IRS (Internal Revenue Service – amerykański urząd skarbowy) skontrolowanie tego zdeklarowanego przeciwnika podatków. Podczas audytu kontroler skarbowy udowadniał, że nieważne, czy w deklaracjach wszystko jest w porządku, ważne, czy jest niezgodne z prawem. Hess w odpowiedzi wysłał do IRS kopię Deklaracji Niepodległości wraz z listem, w którym oświadczył, że nie zamierza więcej płacić podatków.

Urząd skarbowy skonfiskował mu majątek i zajął na poczet zaległych podatków przyszłe zarobki. Gdy Hess w liście zapytał, z czego w takim razie ma żyć, IRS odpowiedział, że jest to już jego problem. Wtedy Hess nauczył się spawać i zatrudnił się w jednej z waszyngtońskich firm w zamian za żywność i miejsce do spania. Obok pracy "zarobkowej" wykonywał też artystyczne rzeźby, z których część trafiła w ręce wytrawnych kolekcjonerów.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
Żeby paserstwo było przestępstwem, w rozumieniu libertariańskim, musi być praktycznie ścisłą współpracą pasera i złodzieja.
A takim typkom można odpowiedzieć, że przecież nic się złego nie dzieje, skoro on lubi płacić podatki na innych.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
Luizy napisał:
Opierdalam się na drugim i trzecim kierunku studiów, popijam winko na socjalu, ale...
choć na pierwszy pozór mogłoby Ci się wydawać, że jestem po prostu pierdolonym leniem któremu nie chcę się nic zrobić to ja tak naprawdę jestem ideowym bojownikiem. JA WŁAŚNIE TAK WALCZĘ Z PAŃSTWEM !

Bitch please...

No i na tym polega indywidualizm - na wykorzystywaniu szansy dla swojej korzyści. Jeśli państwo jest tak głupie by ci fundować za kasę innych 3 kierunki studiów i winko to nie widzę przeciwwskazań by z tych dobrodziejstw korzystać. Z punktu widzenia państwa najlepszą opcją byłoby gdybyśmy karnie bulili podatki ale z państwowego nie korzystali (co przykładowo coraz częściej ma miejsce np. w kwestiach zdrowotnych) - takiego wała :)

Rozmyślanie czy to jest etyczne, czy wypada itp. to moim zdaniem brnięcie w formy kolektywizmu wyrażającego się solidarnością społeczną czy innymi bzdurami. Jeśli komuś się nie podoba, że państwo funduje leniom wino to niech przestanie to finansować lub to państwo zmieni albo rozjebie, proste. Pomieszanie kwestii finansowych z ideologicznymi natomiast uważam za objaw tzw. "pierdololo". Do gara trzeba coś włożyć, biorąc socjal nikomu bezpośrednio krzywdy nie robisz, bo kasę zdziera państwo i jak nie tobie to rzuci innemu pasożytowi, a jak nikt nie będzie chciał tego brać to i tak znajdzie coś gdzie kasę można wpierdolić - jakąś wojnę, banksterkę, budowę stadionów, czy inną ekonomiczną czarną dziurę. Inna sprawa jakbyś od 8 do 16-ej pałował ludzi po plecach, tfu, strzegł prawa i porządku, czy też bawił się w urzędnika, polityka albo innego szkodnika - wtedy szkodziłbyś bezpośrednio więc bycie ideowcem po 16-ej byłoby niepoważne.

P.S. Pamiętaj o słowach Lenina: "Kapitaliści sprzedadzą nam sznurek, na którym ich powiesimy" - zawsze możesz pustą butelką po winie walnąć jakiegoś komucha w łeb ;)
P.S.2 Najebać się, przyczepić sobie do pleców kartkę z napisem "Piję za socjal fundowany z twoich podatków. W imieniu swoim i władz dziękuję za solidarność społeczną" i w kimę na chodniku - pomysł na libertariański happening :)
 

Avx

Active Member
831
186
lebiediew napisał:
ja jednak daleki jestem od idei typu: "im gorzej, tym lepiej", "jak dają, to trzeba brać" itp. Bo jeśli tak będziemy się zachowywać, to jaka jest praktyczna różnica między państwowcami a wolnościowcami? jak można głosić poglądy libertariańskie i równocześnie np. żyć z dopłat UE lub jakichś ściemnionych grantów? jak to uzasadnić?

Sytuacja jest identyczna, jak na wojnie.

Wróg daje nam czołgi.
Bierzemy, nie bierzemy ?
No oczywiście że bierzemy, po prostu wróg zwariował...


Kolaboracja istnieje. Wtedy, kiedy czołgi są wykorzystywane przeciwko wolnościowcom. Lobbysta na rzecz dotacji dla siebie - kolaboruje. Libertarianin odbierający dotację bez lobbowania na jej rzecz - nie kolaboruje.
 

Peterus

New Member
75
4
Socjal i wszelkie formy transferu środków to jest łapówka. Dostajesz usługę, albo pieniądze i od teraz masz wspierać system. Jeżeli nie weźmiesz, to nie znaczy że przestaną kraść fundusze na swoje konto i na te łapówki. Nikt nie daje umowy do podpisania, gdzie zobowiązujesz się płacić a w zamian dostaniesz to i tamto... gdyby dawali te umowy to nie mieliby chętnych!

Wstyd jest wziąć i dać się za te parę groszy kupić. Uznać, że oto jest kontrakt społeczny i teraz to już musisz dać się strzyc, jesteś przecież do tego zobowiązany.
 
OP
OP
L

lebiediew

Guest
Trafiłem na taki tekst Rothbarda "Living in a State-Run World" http://mises.org/daily/1721 , który zajmuje się właśnie tą kwestią (m.in. afera z Nozickiem i rent control - ciekawe - nie słyszałem o tym wcześniej). Wnioski Rothbarda są proste - powinniśmy (1) pracować na rzecz wolności, (2) nie zwiększać "statismu" (jak to tłumaczyć?), (3) odmawiać tych posad państwowych, które są złe same w sobie. Można więc być wykładowcą uniwersyteckim, ale nie można być pracownikiem Urzędu Skarbowego.

Poza tym w debacie między Blockiem i Northem ten problem jest omawiany - szczególnie w drugiej części i w płomiennej mowie Northa na końcu.

Jak dla mnie sprawa nie jest jednak tak oczywista.
 

ford

Active Member
314
33
Ja bym prosił o jakieś konkrety w jaki sposób jeszcze można ciągnąć social, jakie zapomogi, gdzie iść, bo tak sobie uświadomiłem, że za słabo obalam ten system, bo z znikąd nie dostaję pieniędzy, w sumie też bym stanął w jakiejś kolejce po zapomogę od państwa, ale nie wiem gdzie się udać i o co prosić.
 

pampalini

krzewiciel słuszności, Rousseaufob
Członek Załogi
3 585
6 850
Poza tym w debacie między Blockiem i Northem ten problem jest omawiany - szczególnie w drugiej części i w płomiennej mowie Northa na końcu.

Jeśli chodzi o samą debatę - czy warto robić doktorat z ekonomii - zgadzam się z Robertem Murphy (przewińcie sobie do 8:55):

 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
Ja bym prosił o jakieś konkrety w jaki sposób jeszcze można ciągnąć social, jakie zapomogi, gdzie iść, bo tak sobie uświadomiłem, że za słabo obalam ten system, bo z znikąd nie dostaję pieniędzy, w sumie też bym stanął w jakiejś kolejce po zapomogę od państwa, ale nie wiem gdzie się udać i o co prosić.
Idź na najbardziej dupiane studia na których nie trzeba nic robić(jedyne koszta to w obecnych czasach jakieś półtorej stówki za rekrutację i legitymację, a masz przy okazji zniżki) i weź kredyt studencki, dostajesz kaskę przez 5 lat, zaczynasz spłacać po kolejnych dwóch, a do tego czasu odsetki płaci podatnik, oprocentowanie obecnie to 1,8%. Zawsze to tylko kredyt, ale państwo do niego sporo dokłada i jakby nie patrzeć jest to socjal, który to opłaca się brać.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
Ja za studia więcej jak dwie stówki nie zapłaciłem(rekrutacja, indeks, legitymacja, dyplom).

Znaczy ogólnie sama koncepcja jest mało satysfakcjonująca jeśli rozpatrywać ją tylko w kategorii "jak oskubać państwo", ale jak już ktoś i tak idzie na studia to głupotą byłoby nie brać.
 
Do góry Bottom