Zapodaj coś ciekawego

MaxStirner

Well-Known Member
2 729
4 693
Zabranie żarcia z kontenera DO UTYLIZACJI sklepu to kradzież. W życiu by mi to do glowy nie przyszło. W końcu tyle gadają o niemarnowaniu jedzenia, to w czym problem?
Wg mnie art nie tłumaczył dlaczego. Pogoglałem troche i znalazłem, że sprawa nie jest prawnie jednoznaczna, bo zabranie rzeczy porzuconej to nie kradzież
Na wszellki wypadek, jeśli w dobie kryzysu kogoś przyciśnie, to chociaż wiadomo żeby sie tego nie tykać. Nigdy nie rozkminiałem tego pod wzgledem prawnym. Na pierwszy rzut oka kara za taką "kradzież" jest mało intuicyjna i nawet bym nie pomyślał że to nielegalne.
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 729
4 693
Ok, ale też nie wiadomo czy to nie wymagało wiecej zachodu, a takie podanie to tylko etap końcowy.
EDIT: A jeśli chodzi o sam powód, to był geologiem więc mógł potrzebować do wyjazdów w odludne miejsca gdzie sie mogły szwędać po lasach jakieś bandy czy coś
 
Ostatnia edycja:

ckl78

Well-Known Member
1 881
2 035
Zabranie żarcia z kontenera DO UTYLIZACJI sklepu to kradzież. W życiu by mi to do glowy nie przyszło. W końcu tyle gadają o niemarnowaniu jedzenia, to w czym problem?
Biedronka to taki pies ogrodnika jak widać.
 

kran

Well-Known Member
703
698
Opuszczony dom tubylców w Papui Nowej Gwinei

abandoned-places-pics-16-6177c75f47b08__700.jpg
 

ckl78

Well-Known Member
1 881
2 035
Bartosz Ostałowski, jedyny na świecie profesjonalny kierowca sportowy prowadzący stopą.

W 2011 roku Ostałowski wyjechał do kliniki w USA. - Tam zmieniła się moja mentalność - mówi.


Największy portal o rally crossie opublikował o mnie duży artykuł. Dzięki niemu w 2011 roku zgłosiła się amerykańska klinika Hanger z Oklahomy. Zaprosili mnie do USA. Zaproponowali, że mnie poobserwują, by zobaczyć, w jaki sposób mózg przyzwyczaił stopę do odpowiednich odruchów, a w zamian nauczą mnie czynności, które ułatwią mi codzienne życie.



Czego konkretnie?
Pierwszy dzień w Oklahomie: menedżer kliniki ds. marketingu odbiera mnie z lotniska.
- Zapnij pas, Bartosz.
- Pomożesz mi? Jestem zmęczony po locie.
- Dasz radę. Jak nie chcesz dostać mandatu, to zapnij.
Zabrał mnie do swojego domu i mówi, że trzeba pograbić liście, przyda mu się pomoc.
- Żartujesz sobie ze mnie?! Człowieku, nie mam rąk!
- Wymyśl coś.
Początkowo się buntowałem, potem się otworzyłem. Dostałem dużą swobodę i miałem radzić sobie sam. Wchodzę do łazienki, odkręcam stopą płyn, przechylam butelkę nogą i nalewam. Wkładam ciuchy, popycham drzwiczki stopą, naciskam start. Moje pierwsze samodzielne pranie w życiu. Dalej: siadam na brzegu wanny, wyciskam stopą pastę do zębów, chwytam szczoteczkę. Wcześniej nie umiałem samodzielnie myć zębów. Idziemy do sklepu z ciuchami, menedżer daje mi kartę i mówi, że będzie czekać przed wejściem. Biorę kilka koszul pod brodę, rzucam na ladę. W bucie schowana karta bankowa, chwytam ją stopą i zbliżam do terminala - pierwsze samodzielne zakupy. Wyszedłem z szerokim uśmiechem na ustach. Oczywiście wszystko wymagało czasu i treningu. Byłem w USA miesiąc, ale wystarczyło, by zmieniła się moja mentalność.

NDk4Mi5qYSUKVjtaGgpsMEkObwBcU2JmHhZ3SxpIenATGz4PGBAqKQJaJBpBAy8nAVVjHkUSKipFRCFGRgUhNgpTKFsaASYrH1sSBkcYKS0FVSFGA0IqfVtSfAgAEiwhUgQSXwNGenBSDH9HXwEpZhY



 

MaxStirner

Well-Known Member
2 729
4 693
Fajna opowieść na faktach, z kanału o odkryciach geograficznych, który już kiedyś reklamowałem. Jest to część cyklu o Wyspie Bożego Narodzenia na Kiribati, gdzie znajduje się wieś Poland. Sama historia jest jednak niezależna od innych części i można słuchać osobno. Dobre do posłuchania wieczornem.
(Btw pasja, dociekliwość i wiedza gościa w badaniu tych historii jest absolutnie wyjątkowa)

 
Ostatnia edycja:

MaxStirner

Well-Known Member
2 729
4 693
Wypadek w jaskini Nutty Putty.

On November 24, 2009, John Edward Jones became stuck and subsequently died in the cave after being trapped inside for 28 hours.
He was 26 years old.
Nutty Putty Cave will forever remain the final resting place for John Edwards Jones.



Nie znałem tej historii, w necie krąży podobna opowieść, taki łańcuszek, ale tamto to jest fejk, Teraz jednak widze, że rdzeń może być oparty na rzeczywistej tragedii.

Niedawno zmarł mój tata i w związku z tym przeglądałem jego rzeczy. Tata od zawsze interesował się podziemiami, ze względu na wiele jaskiń w naszej okolicy. Nie zajmował się tylko eksploracją, brał również udział w wielu podziemnych akcjach ratunkowych.
Kiedy byłem mały, zawsze opowiadał, jak wkurza go ludzka głupota. Moim zdaniem pośród ludzi panuje błędne przekonanie o tym, jak niebezpiecznym zajęciem jest eksploracja jaskiń, a mimo to tak wiele osób ginie lub rani się będąc tam, gdzie tak naprawdę nie musieli być.
Podczas przeglądania jego sprzętu jaskiniowego natrafiłem na dyktafon z tkwiącą w nim od lat kasetą podpisaną: Sprawa Glena Corteza.

Poniżej transkrypcja nagrania:

Ken: ...może spróbujemy jeszcze raz?
Tata: Tak, spróbujmy. Może ta dodatkowa dźwignia pomoże nam wyciągnąć jego nogi. Boże, oddałbym wszystko, żeby mieć tylko trochę więcej miejsca. Hej, Glen, próbujemy jeszcze raz. Mógłbyś trochę skulić swoje barki?
Glen: (bardzo słaby głos z daleka) Tak…
Tata: OK, no to wchodzę jeszcze raz. Poczekaj, Ken.

[30 sekund później]

Tata: OK, jestem. Czy jesteś gotowy?

[odgłosy szurania i spadających kamyczków]

Tata: Stop! Stop!
Ken: Kurwa!
Tata: Glen! Wszystko w porządku?
Tu nagranie jest niewyraźne, słychać tylko, że Glen mówi coś o swoich nogach, a następnie wszyscy przeklinają. Po czym na 10 min następuje absolutna cisza.
Tata: Glen, czy jesteś absolutnie pewien, że nie dasz rady się obrócić? Naprawdę nie masz tam ani grama miejsca?

[odpowiedź Glena jest niewyraźna, ale przecząca. Później znowu wszyscy przeklinają]

Tata: Wiem, kolego, wiem. Wyciągniemy cię stąd, ale nie będzie to łatwe, bo naprawdę porządnie utknąłeś. Najpierw musimy wymyślić, w jaki sposób tu działać. Nie martw się, wszystko będzie OK.

[w tle słychać krótką rozmowę Kena z Tatą, której nie da się w całości zrozumieć]

Ken: Czy są jakieś tunele po drugiej stronie?
Tata: Nie, i to właśnie jest problem. Wszystkie tunele w tym miejscu są albo za ciasne, albo nic w nich nie ma. A ten tunel, w którym on utknął, nawet nie jest na pier*olonej mapie.
Ken: Czyli właśnie go odkrył?
Tata: Tak.
Ken: I utknął w nim głową w dół, tak?
Tata: Dokładnie. Myślę, że leży pod delikatnym kątem. Nie schodziłem na sam dół, ale Harvey mówi, że jak owijał linę wokół jego stóp, to wyglądał jakby utknął idealnie pionowo. Podejrzewam, że przecisk, w którym utknął albo się kończy, albo zaciska jeszcze bardziej na wysokości jego głowy, bo nie ma możliwości przecisnąć się dalej.
Ken: I mamy pewność, że nie da się go obrócić?
Tata: Tak. Jego ramiona są przyciśnięte do klatki piersiowej. Nawet gdyby tak nie było, to i tak jest tam za ciasno.

[cisza]

Ken: A co mówił Rodney o wyciągnięciu go jak najszybciej się da?
Tata: Nie, wszyscy na górze są pewni, że szok zabiłby go zanim wydostalibyśmy go na powierzchnię. On utknął do góry nogami, więc chodzi o ciśnienie krwi w płucach i mózgu…
Ken: OK.

[cisza]

Ken: To twoja decyzja, Frank, jeśli chcesz próbować dalej…
Tata: A co innego, do cholery, moglibyśmy jeszcze zrobić? Dzieciak utknął tam na dobre, jedyna rzecz, która mogłaby go wydobyć, to pier*olona koparka!
Ken: OK, zadzwonię na górę i zobaczę, co oni na to. [Nagranie kończy się]

[Kolejne nagranie]

Glen: Dziękuję wam, chłopaki, za wszystko co zrobiliście. Naprawdę.
Tata: Nie ma za co, kolego, nie ma za co. Poczekaj tu sekundę. Muszę naprawić to urządzenie…

[odgłosy dmuchania w mikrofon, prawdopodobnie żeby usunąć z niego błoto]

Tata: OK, podszedłem trochę bliżej, więc teraz powinno cię lepiej nagrywać. Możesz mówić. Glen: [ciągle świadom, ale brzmi jakby mówił przez nos] OK... Ku*wa, nie wiem co powiedzieć…

[w tym momencie Glen zaśmiał się]

Glen: Nie wiem, czy to przez to, że myśli mi się coraz ciężej, czy ja po prostu… (kichnięcie)
Nazywam się Glen i... ku*wa, strasznie trudno mi oddychać!
Tata: Wyluzuj, kolego, wszystko jest w porządku, to twoja klatka piersiowa napina się przy mówieniu.
Glen: Czuję, że robi się coraz ciaśniej, czy to się zaciska? Co do cholery…?
Tata: Glen! Uspokój się! Panikujesz, a musisz się uspokoić, dobrze? To tylko mały atak paniki, ale nie ma się czego bać, nic się nie zaciska, OK?
Glen: (ciężko oddychając) OK, OK, już w porządku, chciałbym po prostu... ku*wa, chciałbym usiąść, chcę usiąść, plecy bolą mnie tak bardzo...
Tata: Glen, postaraj się nie ruszać za dużo, bo wpadniesz jeszcze głębiej, a tego nie chcemy.
Glen płacze.
Tata: Hej, nie opowiedziałbyś mi o swojej rodzinie? Masz jakieś rodzeństwo?
Glen: (kichając) O tak, mam dwie małe siostry i brata. Jest o rok ode mnie młodszy... jest w... w... koledżu.
Tata: A co studiuje?
Glen: Studiuje biolo… (Glen zaczyna tracić przytomność)
Tata: Hej, Glen! Nie przestawaj do mnie mówić!
Glen: Mój brat chce być nauczycielem biologii…
Tata: A co z siostrami? Jak się nazywają?
Glen: Młodsza to Kelsey, a starsza nazywa się Alexis.
Tata: A którą lubisz bardziej?
Glen: Tego nie możesz im powiedzieć, ale ja i Kelsey... byliśmy całkiem blisko. Byliśmy całkiem blisko.
Tata: Więc to twoja ulubiona siostra?
Glen: Tak.
Tata: A masz jakieś zwierzątka?
Glen: (ponownie traci przytomność) Nie mam żadnych zwierząt. Jestem zbyt zajęty, żeby się nimi zajmować... Ku*wa, moja głowa… Mam wrażenie, że moje oczy zaraz wyjdą mi z orbit…
Tata: Wiem o tym, kolego, ale nie przestawaj do mnie mówić, OK? Dlaczego jesteś cały czas zajęty? Czy twoja dziewczyna zabiera ci cały wolny czas?
Glen: Dziewczyna? Niee, pracuję na pełen etat w firmie reklamowej. Tworzę dla nich treści reklam.
Tata: Czyli jesteś kolesiem od marketingu? W takim razie co ty tutaj, do cholery, robisz?
Glen się śmieje.
Glen: Od zawsze uwielbiałem jaskinie, mój tata często zabierał mnie ze sobą.
Tata: Czyli twój tata lubił przyrodę?
Glen: Tak, jest myśliwym i najchętniej nigdy nie wracałby do domu. Matka tego nienawidzi, bo ciągle wnosi do domu robaki i inne.
Tata: Moja żona mówi dokładnie to samo. Gdzie są twoi rodzice?
Glen: W Kansas. Musieli się przeprowadzić ze względu na chorobę mamy. Nie widziałem ich od paru lat. Po prostu nie miałem czasu. Myślę… myślę, że już nigdy ich nie zobaczę…
[Cisza]
Glen: Posłuchaj... Bardzo trudno utrzymać mi przytomność... Czuję się taki zmęczony... Boże, moja głowa waży chyba tonę.
Tata: Wszystko w porządku... w porządku..
Glen: Miałbyś coś przeciwko, jeżeli pomówiłbym jeszcze przez chwilę?
Tata: Cokolwiek zechcesz.
Glen ponownie kichnął, a jego głos stał się jeszcze bardziej nosowy, jakby jego zatoki się wypełniały.
Glen: Chciałem powiedzieć moim rodzicom... Mamo, tato... kocham was. Jesteście najlepszymi rodzicami i chcę żebyście wiedzieli, że to był wypadek, postąpiłem bardzo głupio i was za to przepraszam, że musicie przez to przechodzić. Proszę, nie smućcie się z mojego powodu... Chcę, żebyście byli szczęśliwi.

[słychać płacz mojego taty]

Glen: Kelsey, Alexis, Bradley, was też kocham. Kelsey, pamiętaj, że w ciemności nie ma nic, czego powinnaś się bać. Pamiętasz, jak łapaliśmy świetliki w zeszłym roku? Chcę, żebyś myślała o tym za każdym razem, kiedy się boisz, OK? Bo świetliki nie boją się ciemności, prawda? To duże i odważne robaki, jak z tej książki, którą tak bardzo lubisz...
Glen: Nie mogę... nie czuję już moich nóg. Moje oczy chyba też już nie działają, jedno z nich chyba krwawi..
Tata: To twoje oczy się zwilżają, wszystko jest w porządku, nie przestawaj mówić...

[głos taty łamie się]

Glen: Alexis, jesteś piękna i pamiętaj o tym. Czytałem twój pamiętnik ostatniego lata. Przepraszam cię za to, wiem wszystko o Marku i chcę ci powiedzieć, nieważne co za bzdury on opowiada - jesteś piękna. Kocham cię.

[kichnięcie]

Glen: Boże, jest mi coraz trudniej mówić... (głos przechodzi w mamrotanie). Dziwnie się czuję... Mam wrażenie, że moja głowa jest ogromna, nie mogę oddychać...

Tata: Glen, wszystko jest w porządku, wszystko jest OK...

[tata płacze]

Glen: Chciałem tylko... powiedzieć mojej całej rodzinie, jak bardzo was kocham. Nie zasłużyliście na to, jaki los wam zgotowałem. Nie chciałem nikomu robić problemu... Przepraszam, naprawdę was przepraszam.

[głos Glena łamie się i Glen wybucha płaczem]

Glen: Nie chcę umierać, nie chcę umrzeć w tej cholernej dziurze... Mam tyle rzeczy, które jeszcze chcę zrobić... Boję się, mamo... Mamo, chciałbym, żebyś tu była, tęsknię za tobą tak bardzo... Przepraszam, że nigdy nie odbierałem twoich telefonów, byłem złym synem i wiem o tym. Chciałbym, żebyś tu była, żeby... żeby zaśpiewać mi tę piosenkę, której tak bardzo nie lubiłem... byłem głupim dzieckiem...

[Glen płacze jeszcze mocniej]

Glen: Przepraszam za wszystko... Przepraszam moją rodzinę... Kocham was... kocham...
Tata: Oni też cię kochają, są tutaj z tobą i są bardzo dumni. Bardzo dobrze się trzymasz, kolego.
Glen: Umrę tu... Umrę, prawda?
Tata: Tylko zaśniesz, kolego. Zaśniesz już zaraz... Musisz być tylko dzielny jeszcze przez chwilę...
Glen: Boże, jak boli... Jest tak ciemno... Oddałbym wszystko, żeby się tylko poruszyć... chociażby troszeczkę
Tata: Uspokój się, wszystko jest w porządku.
Glen: Nie mogę... Nie czuję mojej twarzy... Chyba czuję w ustach krew, ciągle ją wypluwam...
Tata: Po prostu oddychaj, zamknij oczy i oddychaj równo...
Glen: Nie... Nie mogę zamknąć oczu... One... one wychodzą mi z orbit...
Głośny odgłos charczenia.
Tata: Glen! Jesteś tu?
Glen: Coś... głowa... w środku... zimno...
Tata: Wszystko jest w porządku, po prostu zaśnij, wszystko jest w porządku...
Glen: Mamo... kocham cię...

[charczenie pojawia się jeszcze parę razy, po czym ustaje. Następnie słychać długi bulgoczący wydech, który trwa około 10 sekund. Koniec nagrania]

Po przesłuchaniu tego materiału poszperałem w internecie o tym wypadku. Okazało się, że w 1998 roku pewien mężczyzna o imieniu Glen utknął głową w dół ponad 2 kilometry pod ziemią. Miejsce nie zostało jeszcze zbadane, mimo że podejrzewa się, że zszedł tam samotnie, żeby odkryć nowe części. W momencie przybycia mojego ojca Glen był uwięziony od około 14 godzin. Po jego śmierci cała jaskinia została zamknięta.

---
 
Ostatnia edycja:

MaxStirner

Well-Known Member
2 729
4 693
Pięciogodzinna opowieść o Buncie na Bounty. Nie ukrywam, że zostałem fanem sposobu w jaki ten człowiek opowiada, naprawde pozwala sie wczuć i odpłynąć i odpocząć przy słuchaniu.

 

kran

Well-Known Member
703
698
Japonski test na starzenie sie mózgu,
znaleźć ukryte: kaczkę, nietoperza i motyla.

09bd1691828d20d08ae0fe1bdc67449d.jpg


ja widzę kaczkę w tylnych łapach psa, nietoperza i motyla nie znajduje
 

Hanki

Secessionist
1 525
5 088
alfa.jpg

Jeśli chodzi o kwestię męskości, pomocne może być zadanie sobie pytania: kim jest samiec alfa?

Co jest skrajnym przykładem męskości?

Gdy spojrzysz na to z takiej perspektywy – jakkolwiek wyglądałby przykład skrajnej męskości według ciebie – zrozumiesz, do czego aspirujesz, oraz w jaki sposób ty sam możesz być możliwie najbardziej męski.

W moim systemie wartości samiec alfa jest jak goryl, który, gdy przeprowadza swoje stado przez jezdnię, dba o to, by wszystkie samice i młode znalazły się po drugiej stronie jako pierwsze. Blokuje ulicę własnym ciałem, podczas gdy inni członkowie stada bezpiecznie przechodzą.

Samiec alfa jest samcem alfa, ponieważ opiekuje się plemieniem. W okresach wojny i głodu to on je jako ostatni. W zamian za to w okresach pokoju je jako pierwszy. Ale nie to jest celem. W ogóle nie chodzi o cel – samiec alfa jest po prostu stworzony do tego, by dbać o takie rzeczy. Jest stworzony do tego, by być obrońcą, opiekunem. Jest stworzony do tego, by robić to, co należy – dla jak największej grupy ludzi.

Czyni to, ponieważ taka jest jego natura. Nie robi tego, licząc na późniejszą rekompensatę. Musisz więc spojrzeć głęboko w swoją naturę i rozpoznać, czym jest coś, o co chciałbyś zadbać. Co jest ważniejsze od ciebie? Dla kogo lub czego jesteś skłonny się poświęcić, nie oczekując niczego w zamian? Dla Boga? Dla dzieci? Dla społeczeństwa? Dla rodziny? Dla narodu? Na kim lub na czym zależy ci bardziej niż na sobie samym? O kogo lub o co gotów jesteś walczyć? Kogo lub co jesteś gotów bronić, podtrzymywać, promować?

Dla przykładu, moim zdaniem ludzie tacy jak Elon Musk – choć to oczywiście przedsiębiorcy, którzy zarabiają pieniądze – pracują na rzecz rozwoju całego plemienia. Próbują robić to, co najkorzystniejsze dla całego gatunku. Próbują otworzyć przed ludzkością możliwość przeniesienia się na inne planety. Próbują udostępnić ludzkości samochody elektryczne. Próbują stworzyć dla ludzkości sztuczną inteligencję. I gdy takie wysiłki podejmowane są w sposób zasadniczo bezinteresowny, gdzie celem są korzyści innych ludzi, jak dla mnie możemy mówić o samcach alfa.

A w takim wypadku mamy do czynienia z ekspresją męskości. To pokazanie, że jest się silnym. To pokazanie, że twoje ramiona są tak szerokie, że możesz w zasadzie bez wysiłku nieść innych. Możesz i chcesz nieść innych, bo taki po prostu jesteś. A im silniejszy się staniesz, tym więcej zdołasz unieść.

Najlepszym sposobem na odnalezienie własnej męskości jest więc zadanie sobie pytania: co jest moją powinnością? Co powinienem robić? Co chciałbym robić na poziomie, na którym chodzi bardziej o dobro innych niż moje własne?

Co ważne, musi to być absolutnie szczere poczucie. Poczucie wypływające z głębi serca, które istnieje bez towarzyszącej mu nadziei na uzyskanie korzyści czy uznanie. Nie może to być coś, co zaszczepi w tobie społeczeństwo, książki, rodzice czy ruchy ideologiczne, ani też coś, co zapewni ci szacunek otoczenia. W rzeczy samej, jeśli jest to dla ciebie prawdziwa wartość fundamentalna, będziesz ją reprezentował – nawet jeśli sprawi ona, że inni przestaną cię szanować.

Powodzenia we wszystkim i nie słuchaj innych ludzi.

Na marginesie. W ostatnim czasie popularni stali się mężczyźni, którzy przyciągają uwagę innych mężczyzn poprzez popisywanie się biżuterią, drogimi samochodami i towarzystwem seksownych kobiet. Wielu takich robi kariery w mediach społecznościowych. Tymczasem tak naprawdę to zasadniczo wypaczone, karykaturalne wręcz zachowania kobiece, które mają na celu przyciągnięcie uwagi innych kobiet oraz młodych mężczyzn. Żaden prawdziwy alfa nie dba o to, jakim samochodem jeździ, jaką nosi biżuterię czy z iloma dziewczynami się spotyka – i z pewnością nie afiszuje się z takimi sprawami, by dowodzić, że jest samcem alfa. To wręcz odwrotny sygnał dowodzący desperackich zachowań mających na celu zdobycie statusu i uwagi. Nie idź tą drogą. – Naval Ravikant

---

Jeśli chcecie zapoznać się z innymi przemyśleniami Navala, to polecam Wam jego książkę Almanach Navala Ravikanta, która oprócz płatnego wydania papierowego dostępna jest również za darmo w wersji elektronicznej na stronie wydawcy (w zakładce „Opis” na samym dole), czyli Freedom Publishing: https://wydawnictwofp.pl/ksiazki/naval/
 
Do góry Bottom