Zakaz handlu w niedzielę...znowu!

The Silence

Well-Known Member
429
2 591
Zakaz handlu w niedzielę. Minister: "Przepisy jeszcze nie obowiązują, a już wszyscy główkują, jak je obejść"

Praktyką w Polsce jest, że przepisy jeszcze nie obowiązują, a już wszyscy główkują, jak je zręcznie obejść - mówi Elżbieta Rafalska, minister rodzinny, pracy i polityki społecznej, ws. doniesień, że sieci handlowe myślą, jak obejść zakaz handlu w niedziele. Rafalska zapewnia, że znajdzie sposób, by do tego nie doszło.

Niecały miesiąc pozostał do pierwszej niedzieli bez handlu, a pomysłów na obejście zakazu coraz więcej. Wśród nich: showroomy, w których produkty się ogląda, ale już zamawia przez internet, stacje benzynowe przy marketach, a teraz także tzw. automaty vendingowe. Pod tą nazwą kryją się popularne maszyny, w których możemy kupić słodycze, kanapki, kawę, a wkrótce także telewizory czy ubrania.

Zakaz handlu w niedzielę to "bubel roku" - przekonuje Forum Obywatelskiego Rozwoju. I obnaża kolejne luki w nowym prawie. Fundacja kilka dni temu podsunęła sprzedawcom sposób na sprzedaż produktów mimo formalnego zakazu.

W czwartek do doniesień o kolejnych pomysłach omijania zakazu odniosła się Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Została zapytana, czy planuje nowelizację ustawy o zakazie handlu w niedziele i czy jej resort już planuje uszczelnianie systemu.

- Jeżeli potrzeba nowelizacji będzie, to nie zawahamy się, będziemy zmieniać ustawę o zakazie handlu - zapewniła.

Zwróciła jednak uwagę, że w tej chwili nie ma takiej potrzeby. - Póki co współpracujemy z Państwową Inspekcją Pracy nad wspólnymi interpretacjami i przepisami. Praktyką w Polsce jest (...), że przepisy jeszcze nie obowiązują, a wszyscy już główkują, jak je zręcznie obejść - tłumaczyła.

Zdaniem ekspertów Warsaw Enterprise Institute "korzystanie ze znacznej części tych rzekomych luk może być niebezpieczne dla przedsiębiorców". Dlaczego? Bo w ustawie zręcznie zapisane jest, że zakazany jest nie tylko handel, ale "wszelkie czynności związane z handlem".

WEI za takie czynności uważa m.in. organizację showroomu i umożliwianie przymierzania ubrań, a następnie ich sprzedaż przez internet. Zwraca też uwagę, że ewentualna próba przekwalifikowania sklepu na cukiernię lub piekarnię (które nie są objęte zakazem) również może się skończyć złamaniem zakazu.

https://www.money.pl/gospodarka/wia...niedziele-minister-przepisy,81,0,2398545.html
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Gdy etatyzm wejdzie za mocno, nawet sługusy państwa zapomną, po co tak naprawdę są...

Nieoczekiwany skutek zakazu handlu: Bunt inspektorów pracy
Dzisiaj, 13 marca (11:00)

Konieczność systematycznego sprawdzania sklepów naruszy prawo inspektorów do wolnej niedzieli - twierdzą związkowcy. I domagają się zmian w planowaniu ich pracy w taki dzień.

Dzięki zakazowi handlu tysiące pracowników zyskało wolne niedziele. Ale jednocześnie w niektóre takie dni swoje obowiązki muszą wykonywać inspektorzy pracy, bo to oni mają sprawdzać, czy nie dochodzi do naruszeń nowego prawa. W każdym powiecie ma dyżurować co najmniej jeden. Zdaniem Związku Zawodowego Pracowników Państwowej Inspekcji Pracy (ZZPPIP) prowadzi to do naruszenia prawa, bo inspektorzy mogą pracować w niedziele, ale tylko w wyjątkowych przypadkach. A systematyczne sprawdzanie sklepów w każdy taki dzień wolny od handlu wyjątkiem nie jest - kontrola powszechnie obowiązujących przepisów to zwykłe zadanie inspektorskie. Dlatego związkowcy domagają się takiego zaplanowania obowiązków, aby kontrolerzy nie musieli na stałe pracować np. w co drugą albo co trzecią niedzielę.

Kolejny błąd
Pismo w tej kwestii trafiło już do głównego inspektora pracy. ZZPPIP powołuje się w nim na art. 58 ust. 3 ustawy z 13 kwietnia 2007 r. o PIP (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 786 ze zm.). Zgodnie z nim pracownik inspekcji może być zatrudniony poza normalnymi godzinami pracy, jeżeli wymagają tego potrzeby urzędu, a w wyjątkowych przypadkach także w nocy oraz w niedziele i święta. Związek wskazuje, że kontrola przestrzegania przepisów, w szczególności tych dotyczących czasu pracy, należy do głównych i stałych zadań PIP. Nie można więc uznać, że egzekwowanie ustawy z 10 stycznia 2018 r. o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni (Dz.U. poz. 305) jest "przypadkiem wyjątkowym".

- W piśmie sygnalizujemy jedynie, że jeśli inspektorzy pracy będą musieli systematycznie wykonywać obowiązki w niedziele w związku z koniecznością nadzoru nad przestrzeganiem przepisów o zakazie handlu, to dojdzie do naruszenia art. 58 ust. 3 ustawy o PIP. Nie protestujemy przeciwko zakazowi, nie kwestionujemy zasadności nowych regulacji, ale jeśli na trwałe mamy pracować w niedziele, to nie można twierdzić, że taka praca ma wyjątkowy charakter - podkreśla Przemysław Róziewicz, przewodniczący ZZPPIP.

Związkowcy liczą, że kontrole dotyczące zakazu sprzedaży docelowo będą zorganizowane w sposób, który nie będzie oznaczał dla inspektorów pracy np. w jedną lub dwie niedziele w miesiącu.

- Rozumiem, że w pierwszym okresie obowiązywania zakazu musimy liczyć się z koniecznością wzmożonej aktywności. Podobnie było w przypadku wejścia w życie zakazu handlu w święta. Ale za kilka tygodni lub miesięcy może okazać się, że nie ma potrzeby dyżurowania inspektorów np. w każdym powiecie i wystarczy podejmowanie doraźnych interwencji, które można traktować jako wyjątkowe przypadki. Wtedy nie dojdzie do naruszenia art. 58 ust. 3 - dodaje szef związku.

"DGP" poprosiła Główny Inspektorat Pracy o ustosunkowanie się do pisma związku. W odpowiedzi GIP uznał, że "zgodnie z obwiązującymi w PIP przepisami regulującymi czas pracy osób wykonujących i nadzorujących czynności kontrolne, praca w niedzielę jest dopuszczalna, zatem jej wykonywanie w związku z wejściem w życie ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz niektóre inne dni jest zgodne z ustawą o PIP".

Wątpliwość pozostaje jednak nierozstrzygnięta, głównie z winy ustawodawcy - który przyjął przepisy o zakazie handlu i nałożył na PIP obowiązek ich egzekwowania, nie bacząc na obowiązujące ograniczenia pracy inspektorów w niedzielę. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że to PIP nadzoruje przestrzeganie uprawnień pracowniczych. Czyli - w razie skargi na łamanie art. 58 ust. 3 - byłaby sędzią we własnej sprawie.

- Mamy nadzieję, że nasz pracodawca przyjmie uwagi i na stałe zorganizuje pracę w sposób, który nie będzie budził wątpliwości co do zgodności z prawem. Nie zastanawialiśmy się jeszcze nad podejmowaniem dalszych kroków, których celem miałoby być wyegzekwowanie naszych uprawnień pracowniczych - zapowiada Przemysław Róziewicz.
00078OAWBAGJ9OM7-C116-F4.png

/Dziennik Gazeta Prawna

Dość spokojnie
W ubiegłą niedzielę, czyli pierwszą wolną w sektorze handlu, w całej Polsce dyżurowało ponad 300 inspektorów (wczoraj odbierali dzień wolny w zamian za pracę dzień wcześniej). Skalę naruszeń na razie trudno oszacować, bo PIP zbiera dane z poszczególnych okręgów; informacja zbiorcza ma być przedstawiona w najbliższy czwartek. Z wstępnych danych gromadzonych w okręgowych inspektoratach pracy (OIP) wynika, że liczba zgłoszeń przypadków naruszeń różniła się w zależności od regionów. Dla przykładu OIP w Katowicach przyjął 53 takie sygnały (w tym również od przedstawicieli NSZZ "Solidarność"), w Gdańsku - 28, w Poznaniu - 8.

- W niektórych przypadkach na miejscu nie potwierdzono naruszeń. Jednocześnie sprawdzane były też te placówki, które wcześniej naruszały już przepisy o zakazie handlu w święta - tłumaczy Krzysztof Lisowski, zastępca okręgowego inspektora pracy w Gdańsku.

Tamtejsza inspekcja sprawdziła m.in. centrum handlowe, które jest umiejscowione na terenie dworca kolejowego i z tego powodu nie obejmuje go zakaz (z wstępnych informacji wynika, że w galerii ujawniono kilka uchybień).

- W naszym przypadku inspektorzy potwierdzili dwa z sześciu zgłoszeń, jakie trafiły do rzeszowskiego OIP. Pierwsza kontrola w danej placówce ma charakter prewencyjny, ale w razie ujawnienia ciężkich naruszeń, np. pracy na czarno lub w warunkach zagrożenia zdrowia i życia, będą nakładane mandaty - podkreśla Barbara Kiełt, okręgowy inspektor pracy w Rzeszowie.

- Na terenie woj. wielkopolskiego inspektorzy sprawdzili około 150-160 placówek handlowych. W wielu przypadkach kontrole dopiero rozpoczęto, więc trzeba poczekać na ich efekty - podsumowuje Michał Wyszkowski z OIP w Poznaniu.

Łukasz Guza
13 marca 2018​
 

ostrowiecc16

New Member
2
1
Na razie jest zakaz w niektóre niedzielę w miesiącu, ale ciągu kilku lat zakaz zostanie rozszerzony na wszystkie niedziele. Zakupy trzeba będzie robić w sobotę.
 

Finis

Anarcho-individual
439
1 922
Tylko, że od wprowadzenia tego zjebanego zakazu, w niektórych sklepach w sobotnie popołudnie zrobić zakupy jest bardzo ciężko, bo tyle ludu najebane, że to jest dramat kurwa.
To jest prawda. Ponadto obsługa sklepu musi pracować intensywniej z tytułu większej ilości klientów. Kiedyś, jak się poszło w sobotę, to był luzik. Teraz to jest ścisk i kwik, jakby następnego dnia miał być koniec świata.
 

The Silence

Well-Known Member
429
2 591
Upada mit o dobrodziejskim wpływie zakazu handlu na drobne sklepy.

Zakaz handlu w niedzielę dobija małe sklepy. W tym roku z rynku zniknie ich ponad 5 tys.
Na 2019 rok przypada zaledwie 15 niedziel handlowych. Zakaz handlu odbija się na obrotach sklepów. Zwłaszcza te małe mają coraz większe kłopoty.

W tym roku liczba małych sklepów spożywczych skurczy się o 5,2 tys. - wynika z badań Euromonitor International sporządzonych dla ”Rzeczpospolitej”. W tym samym czasie powstanie 1,8 tys. nowych dyskontów i supermarketów.

Spada również wartość obrotów. Zwłaszcza małe tradycyjne sklepy mają problem. Stracą bowiem na wartości około 6,4 proc. – zauważa dziennik.

Trudną sytuację pogłębia zaostrzający się zakaz handlu. Eksperci pytani przez „Rz” upatrują w nim gwoździa do trumny małych przedsiębiorców.

– Małe sklepu cierpią straszenie, obroty niedzielne niemal wyparowały, zostało 20 -30 proc. wcześniejszej sprzedaży w ten dzień – wyjaśnia Andrzej Faliński, prezes Forum Dialogu Gospodarczego.

- Zakaz handlu na pewno dokłada swoje – podkreśla na łamach dziennika Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu. Tempo rozwoju spadło. Duże sklepy w sieciach ratują się promocjami, mniejsze nie mają z nimi szans w konkurencji.

https://finanse.wp.pl/zakaz-handlu-...nku-zniknie-ich-ponad-5-tys-6336588995811457a
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Dr Faliński: Obecny rząd nie zniesie zakazu handlu w niedziele, nawet jeśli takie będą oczekiwania obywateli
Środa, 16 stycznia (05:55)
W tym roku zamiast dwóch handlowych niedziel w miesiącu jest jedna. W przyszłym roku będziemy je mieli jeszcze rzadziej. Na razie zwolenników tego rozwiązania jest tylu, ilu przeciwników. Zaostrzenia mogą zwiększyć liczbę niechętnych. Ale na poluzowanie restrykcji nie ma co liczyć.

Głos obywateli jest bez znaczenia. Nieważny jest też bilans zysków i strat. Tutaj liczy się tylko polityka. Rząd wprowadził ustawę pod naciskiem związkowców i nieprędko wycofa się z tego ruchu. O problemach z liberalizacją niedzielnego handlu mówi dr Maria Andrzej Faliński, prezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji w latach 2000-2017.

MondayNews.pl: W 2018 r. były dwie niedziele handlowe w miesiącu. Teraz jest jedna. W 2020 r. zostaną tylko cztery (obok niedziel przed Wielkanocą i Bożym Narodzeniem). Do tej pory nie było widać oporu społecznego. Czy jednak nie pojawi się on ze względu na bardziej rygorystyczne rozwiązania?

Dr Faliński: - Dotychczas odpowiednio prowadzona działalność informacyjna, rekompensacja i marketing przyzwyczajały konsumentów do ograniczeń. Jednak wyniki badań pokazują, że zwolennicy i przeciwnicy zakazu dzielą się mniej więcej po połowie. Konsumenci zmienili swoje postawy i zaczęli kupować produkty na zapas. W efekcie tracą najmniejsze sklepy, a zyskują przede wszystkim dyskonty. To zjawisko znane z doświadczeń innych krajów, a najlepszym przykładem są Węgry, gdzie struktura rynku przypomina nasze krajowe podwórko.

Jak obowiązujące dotychczas przepisy wpłynęły na konsumentów?

- Klienci formalnie zyskali. Szczególnie ci, którzy korzystają z dyskontów, supermarketów czy hipermarketów. Zaczęli się odzwyczajać od małych, lokalnych sklepów, traktując je jako miejsce uzupełniające czy ratunkowe. Większość sprzedaży przeniosła się do sieci organizujących promocje, a Polacy przestali chodzić w niedziele na zakupy. Wzrosła natomiast świadomość konsumencka, co przejawia się w częstszym przeglądaniu gazetek online i offline, a także w bacznym śledzeniu reklam z atrakcyjnymi ofertami. To jaśniejsza strona zakazu. Krótko mówiąc, doszło do samodzielnej edukacji.

Polacy w takim razie zyskali, ale czy nowe, coraz bardziej restrykcyjne zakazy nie spowodują narastającej niechęci do takich regulacji?

- Na razie opinie klientów są podzielone, ale już pojawił się dyskomfort konsumencki. Dotyczy to przede wszystkim tej części nabywców, którzy ze względu na organizację pracy czy przyzwyczajenia cenili sobie niedzielne zakupy. Zostaną bowiem całkowicie pozbawieni tej możliwości. Sieci handlowe chcą za wszelką cenę utrzymać wysoką sprzedaż, więc nowe przepisy nie są jeszcze odczuwalne dla kieszeni. Ale co się stanie, kiedy skończy się dobra koniunktura? Właśnie dochodzimy do tego momentu, który może zakończyć etap niskich, często promocyjnych cen. Jednak na zmianę podejścia rządzących nie ma wielkich szans.

Na Węgrzech zakaz przetrwał tylko 13 miesięcy, a zniesiono go pod wpływem rozwścieczonych obywateli. Jak to może wyglądać w Polsce?

- Tam występują inne zwyczaje. Sobota to spotkania towarzyskie i inne rozrywki, a niedziela to dzień zakupów. W Polsce pracujemy ciężej, mamy inny styl spędzania tego czasu, a stopniowo wprowadzane ograniczenia do tej pory nie były dolegliwe. Ale także u nas dojdzie wkrótce do niechęci i protestów przeciwko całkowitemu zakazowi. Już ograniczenie handlu do jednej niedzieli w miesiącu spowoduje widoczny opór społeczeństwa, ponieważ utrudni codzienne życie. I nie ma to związku z żadnymi ideologiami, nawet jeśli za takim rozwiązaniem stoją argumenty pracownicze.

Wprowadzając wolne od zakupów niedziele, argumentowano, że dzięki temu wierni będą koncentrować się na nabożeństwach, a wszyscy obywatele spędzać więcej czasu na życiu rodzinnym i wypoczynku. Może to zapobiegnie wzrostowi niechęci?

- Do buntu konsumentów dojdzie niezależnie od ich światopoglądu. Kwestie religijne są tu drugorzędne. Ci, którzy odwiedzają kościoły, później ruszają na zakupy. Z tego stworzyli problem ostentacyjnie religijni działacze związkowi. W świecie handlu wyznanie nie ma znaczenia. Można społeczeństwo odzwyczajać od przyjętego stylu życia, ale w końcu odczuje ono takie działania jako pewnego rodzaju deprywację czy dyskomfort. Pomysł ograniczeń sprawdził się w okresie dobrej koniunktury światowej, ale to złe rozwiązanie. Zaostrzenie restrykcji połączone z końcem gospodarczej prosperity pokaże negatywne skutki takich posunięć. Odczują je zarówno konsumenci, jak i rynek pracy.

Czy i kiedy władze mogłyby podjąć decyzję o cofnięciu zakazu? Czy to realny scenariusz?

- Do momentu, w którym mamy obecny rząd, poddany wpływom NSZZ "Solidarność" i jego postulatom, to raczej niemożliwe do wykonania. Wpływa na to silnie lewicowa narracja połączona z populistycznymi hasłami dotyczącymi rodziny, narodu i wiary. Do tego dochodzi potępienie zagranicznego kapitału, choć właśnie on najbardziej korzysta z tego zakazu, niestety kosztem niewielkich polskich przedsiębiorców.

A jeśli dojdzie do zmiany rządu? Czy wtedy szanse się zwiększą?

- Nawet jeśli stery przejmie dzisiejsza opozycja, do szybkiego zniesienia zakazu handlu w niedziele nie dojdzie. Takie działania muszą się wiązać z programem kompensującym zmiany pracownikom. To efekt utwardzenia pozycji zarówno związkowców, jak i zarządów sieci handlowych. Nie skorzystano z innych propozycji, jak podniesienie płac za niedzielną pracę. Niektórzy liczyli na to, że - tak jak w przypadku podatku od sieci handlowych - zareaguje Bruksela. Jednak kwestie czasu pracy pozostają w gestii rządów krajowych. Potencjalnie można zaproponować właśnie wyższe wynagrodzenia i zapewnić podstawy prawne do negocjacji świątecznych regulaminów płacowych, uwzględniających atrakcyjne pensje, także w przypadku pracowników czasowych. W ten sposób zainteresowani nie czuliby się pokrzywdzeni. Ale to długa i niepewna droga do pokonania.

Zapewne trzeba będzie negocjować ze związkowcami? Czy to możliwe?

- Związki takie, jak NSZZ "Solidarność", będą zawsze bronić zakazu jak niepodległości. To dla nich kwestia tożsamościowa, istotna część legendy o obrońcach pracowników itd. Będą tłumaczyć, że rynek nie upadł, pensje wzrosły, a z zakupami nie ma żadnych problemów. Nie przyjmą natomiast żadnych argumentów przeciwnych. Są zafiksowani na celu, dopisując do niego ideologię, a każdy, kto ma inne zdanie, jest ich naturalnym wrogiem. A jeśli okaże się, że zniesienie tego zakazu będzie lepszym rozwiązaniem, to włączą argumenty światopoglądowe czy religijne. I zawsze znajdzie się biskup, który będzie grzmieć i straszyć Polaków piekłem. Tak to niestety u nas wygląda.
 

tolep

five miles out
8 555
15 441
Małe sklepy padają tysiącami od lat, bo są chujowe a nie przez zakaz handlu w niedzielę, natomiast Żabka planuje sklepy zautomatyzowane dlatego, że cena automatyzacji gwałtownei spada, postęp techniczny napiera, za to kandydatów do pracy w Żabce brak i są coraz drożsi.

BTW. będę musiał zajrzeć wreszcie do któregoś ze stworzonych przez rodzinę Świtalskich sklepu Bio Family, podobno bezobsłuogowych. Świtalski to jest ten gość który stworzył Elektromis później przemianowany na Eurocash, stworzył sieć Biedronka, stworzył sieć Żabka i dopiero w ostatnich latach mu nie poszło ze sklepami Małpka Express, Merlinem i pasażami handlowymi Czerwona Torebka.
 

The Silence

Well-Known Member
429
2 591
Czyżby PiS w końcu się zorientował, że ich pomysł był chujowy?

Rządzący odpuszczają ws. zakazu handlu. Zaostrzenie przepisów wstrzymane

Rząd wstrzymuje prace nad zaostrzeniem ustawy o zakazie handlu w niedzielę, bo z raportu Biura Analiz Sejmowych wynika, że przepisy są nieskuteczne i należałoby je... poluzować - donosi “Rzeczpospolita”.

Wiadomość ta nie ucieszy działaczy "Solidarności", którzy od wielu miesięcy naciskają na załatanie kolejnych luk w przepisach o niedzielnym handlu.

Wbrew oczekiwaniom rządu, zakaz handlu nie przyczynia się do powstawania nowych miejsc pracy, nie pomaga małym sklepom, a wręcz nieznacznie im szkodzi, oraz wzmacnia pozycję dużych graczy, takich jak dyskonty - alarmuje Biuro Analiz.

Z badań przeprowadzonych 27 listopada przez IBRiS na grupie 1100 Polaków wynika, że aż 68 proc. z nich sprzeciwia się wprowadzeniu zakazu handlu we wszystkie niedziele (zgodnie z ustawą nastąpi to już w 2020 r.). Co więcej, aż 42 proc. ankietowanych głosujących na PiS chciałoby, by w przyszłości zakaz handlu został całkowicie zniesiony.

Najnowsze zaostrzenie przepisów miało dotyczyć statusu “placówki pocztowej”, który zdaniem Solidarności, jest wykorzystywany przez sieci, w tym Żabkę, do otwierania swoich sklepów w niehandlowe niedziele. Jak widać, na razie przepisy w tym względzie nie zostaną zmienione.

https://www.bankier.pl/wiadomosc/Rz...TPmZ0kbILTqUbImy5SxzvQEb_5Dx733ZwUWzY0PkE7qn4
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Liczba klientów w centrach handlowych spadła w styczniu o 6 procent rok do roku
Poniedziałek, 11 lutego (08:35) Aktualizacja: 1 godz. 42 minuty temu

Liczba klientów w centrach handlowych w Polsce spadła w styczniu, kolejnym miesiącu obowiązywania zakazu handlu w niektóre niedziele, o 6,0 proc. rok do roku - wynika z danych FootFall Indeks Polska, który bada frekwencję w centrach handlowych. Miesiąc do miesiąca liczba odwiedzających wzrosła o 17,9 proc.
FootFall Indeks przedstawia procentowe zmiany liczby odwiedzających wybrane centra handlowe na terenie Polski, co może służyć ocenie sprzedaży detalicznej.

Ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele i święta weszła w życie 1 marca 2018 roku. Zgodnie z nią handel w niedziele w 2019 roku będzie dozwolony w jedną niedzielę w miesiącu - ostatnią, a także w dwie kolejne niedziele poprzedzające Boże Narodzenie i w niedzielę poprzedzającą Wielkanoc.

- - - - -

Prezes ZPP: Ustawa o zakazie handlu w niedziele powinna trafić do kosza. To zagłada małych sklepów
Ponad 70 proc. Polaków nie chce, żeby politycy planowali im weekendy - wynika z badania przeprowadzonego dla Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Ustawę o zakazie handlu w niedziele trzeba wyrzucić do kosza, a wolne niedziele powinny mieć wszystkie branże - przekonuje prezes tej organizacji. Na zakazie handlu tracą przede wszystkim małe sklepy, które nie są w stanie poradzić sobie z agresywnymi promocjami największych sieci w piątki i soboty. Do tej pory zbankrutowało ok. 16 tys. sklepów - mówi Cezary Kaźmierczak.

- Niezadowolenie z powodu zakazu handlu w niedzielę będzie się pogłębiać. Do tej pory wszystko działo się w piękną pogodę, a teraz jest mróz, więc nie ma gdzie wyjść. Największe niezadowolenie z tego powodu jest w najmniejszych miejscowościach. Tam był taki zwyczaj, że w niedzielę szło się do kościoła, a później jechało z rodziną do centrum handlowego i to był ważny element obyczajowości - mówi Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Z badania Maison & Partners, przeprowadzonego na zlecenie ZPP, wynika, że 71 proc. Polaków uznaje, że zakaz handlu to naruszanie ich swobody konsumenckiej, a państwo nie powinno ustalać, jak obywatele spędzają niedziele. Niemal całkowity zakaz handlu w niedziele, który ma wejść w życie w 2020 roku, negatywnie odbiera 65 proc. Polaków. Najwięcej przeciwników ograniczenia handlu jest wśród osób w małych miastach (do 20 tys. mieszkańców).

Więcej na ten temat

- Już wiadomo, że zbankrutowało około 16 tys. sklepów, wzrost sprzedaży w sklepach do 300 mkw. jest o połowę mniejszy niż był rok wcześniej, czyli widać, że przy tak pędzącej gospodarce niedobrze się dzieje - podkreśla Cezary Kaźmierczak.

Firma Euromonitor International ocenia, że w 2019 roku z rynku może zniknąć 5,2 tys. małych sklepów. Przybędzie natomiast tych dużych i supermarketów - o blisko 2 tys. Ponad 60 proc. Polaków wciąż robi zakupy w niedziele, a w te wolne od handlu najczęściej w małych sklepach. Jednak stopniowo zmienia się wielkość zakupów. Największe sklepy, poprzez duże promocje, przyciągają klientów w dni poprzedzające niedziele wolne od handlu, więc klientom częściej opłaca się robić duże zakupy (1-2 razy w tygodniu). Zakaz handlu uderza więc w małe, często osiedlowe sklepy.

- Sieci próbują kształtować zwyczaj robienia zakupów raz w tygodniu. Służą temu dzikie promocje w piątki i w soboty. W latach 90. też były takie próby, ale wtedy Polaków nie było na to stać. Dzisiaj mają już pieniądze, żeby zrobić zakupy żywnościowe raz w tygodniu. Jeżeli sieciom uda się ukształtować taki zwyczaj, oznacza to trwałą i nieodwracalną zagładę polskiego małego handlu - przekonuje prezes ZPP.

Zdaniem Kaźmierczaka, podobnie było na Węgrzech, gdzie niedziele wolne od handlu obowiązywały przez trzynaście miesięcy. Tam liczba małych sklepów spadła wówczas o 13 proc. Jednocześnie wzrosła skala zjawiska marnowania żywności.

- Ustawę trzeba w ogóle wycofać i wyrzucić do kosza. Trzeba wprowadzić w Kodeksie pracy prosty zapis, że każdy pracownik, nie tylko w handlu, ma prawo do dwóch wolnych niedziel w miesiącu - podkreśla Cezary Kaźmierczak.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Właściciele małych sklepów apelują o wycofanie ograniczenia handlu w niedzielę
Wtorek, 12 marca (10:29)
Ponad 500 właścicieli małych sklepów apeluje do premiera o wycofanie się z ograniczenia handlu w niedzielę; petycja w tej sprawie wpłynęła we wtorek do kancelarii premiera - poinformował w komunikacie Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.

Jak podano, petycja podpisana została przez prezesa Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezarego Kaźmierczaka, prezesa Ogólnopolskiej Federacji Stowarzyszeń Kupców i Producentów Jerzego Romańskiego, a także ponad pięciuset właścicieli małych, rodzinnych sklepików.

W petycji, jak poinformowano, zwraca się uwagę zarówno na ekspresowy tryb uchwalenia ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i brak rzetelnej oceny skutków regulacji, jak i na negatywne skutki wprowadzonych regulacji.

"W ciągu pierwszego roku jej obowiązywania zamkniętych zostało aż 16 tysięcy małych rodzinnych sklepów, którym nowe przepisy miały przecież pomóc. Dodatkowo, coraz gorszy jest społeczny odbiór wprowadzonych regulacji - wraz ze stopniowym zmniejszaniem liczby handlowych niedziel w miesiącu, zwiększa się odsetek przeciwników zakazu handlu w niedziele" - napisano.

- Niejednokrotnie, po tym jak prezentowaliśmy twarde dane statystyczne, jasno pokazujące że zakaz handlu w niedziele przynosi dla małych sklepów fatalne skutki, spotykaliśmy się w odpowiedzi z "argumentacją" na zasadzie dowodu anegdotycznego - mówi cytowany w komunikacie prezes ZPP.

- Przywoływano szwagrów, kuzynów i sąsiadów, którzy rzekomo prowadzą małe sklepy i chwalą zakaz handlu - to miał być kontrargument wobec miażdżących tę regulację statystyk. Skoro zatem powszechnie dostępne dane wciąż niektórych nie przekonują, postanowiliśmy zebrać podpisy pod petycją do pana premiera, w której apelujemy o uchylenie tej szkodliwej ustawy. Jest ich ponad pięćset - a więc solidna, reprezentatywna grupa właścicieli najmniejszych sklepów, a nie pojedyncze anonimy, jasno twierdzi, że zakaz im szkodzi i prosi, by się z niego wycofano - dodał Kaźmierczak.

W petycji wskazano na rozwiązanie, które - zdaniem jej sygnatariuszy - byłoby dużo bardziej optymalne, niż ograniczenie handlu w niedziele, tj. wprowadzenie gwarancji dwóch wolnych niedziel w miesiącu dla każdego pracownika zatrudnionego na podstawie umowy o pracę. Według autorów petycji, w ten sposób udałoby się osiągnąć pierwotnie zakładany cel bez nadmiernej ingerencji w rynek i funkcjonowanie przedsiębiorców. Wskazano, że zaletą tego rozwiązania jest również to, że miałoby ono charakter powszechny i obejmowało wszystkich pracowników, a nie tylko tych zatrudnionych w części sektora handlowego.

- My naprawdę widzimy i czujemy, że zakaz handlu w niedziele jest dla właścicieli małych, polskich sklepików szalenie szkodliwy" - zapewnił w komunikacie prezes OFSKiP Jerzy Romański. "Ta petycja to krzyk rozpaczy. Najdrobniejsi przedsiębiorcy z sektora handlowego apelują do premiera, by wycofał się z regulacji, które doprowadzają do ich bankructw. Mam głęboką nadzieję, że zostaną wysłuchani - oświadczył.

Premier Mateusz Morawiecki powiedział w zeszłym tygodniu, że w sprawie ograniczenia handlu w niedziele jest zaplanowana debata na kierownictwie politycznym, na Radzie Ministrów, by omówić skutki społeczne i gospodarcze. Wyjaśnił, że celem wprowadzenia zakazu było, aby małe sklepy rosły w siłę; pierwsze analizy pokazują, że nie koniecznie tak się stało. - Za parę tygodni będziemy mieli dokładniejsze analizy w tym względzie - powiedział.

Ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele i święta weszła w życie 1 marca 2018 r. Zgodnie z nią handel w niedziele w 2019 r. będzie dozwolony w jedną niedzielę w miesiącu - ostatnią, a także w dwie kolejne niedziele poprzedzające Boże Narodzenie i w niedzielę poprzedzającą Wielkanoc. Od 2020 r. zakaz handlu nie będzie obowiązywał jedynie w ostatnią niedzielę stycznia, kwietnia, czerwca i sierpnia każdego kolejnego roku kalendarzowego, a także w dwie kolejne niedziele poprzedzające Boże Narodzenie i w niedzielę poprzedzającą Wielkanoc. Ustawa przewiduje obecnie katalog 32 wyłączeń. Zakaz nie obowiązuje m.in. w cukierniach, lodziarniach, na stacjach paliw płynnych, w kwiaciarniach, w sklepach z prasą i w kawiarniach.
 
R

ramon

Guest
W całej Unii markety w niedzielę są zamknięte !/ Czas wolny ma być poświęcony rodzinie a nie szwendaniu się po sklepach./
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
W całej Unii markety w niedzielę są zamknięte !/ Czas wolny ma być poświęcony rodzinie a nie szwendaniu się po sklepach./
Pierdolisz głupoty.
Na Litwie w niektórych miastach chcą wprowadzić nawet urzędy miejskie czynne w niedzielę, a w normalne dni tygodnia również popołudniu. Chcą ułatwić życie ludziom i tyle.
 

Claude mOnet

Well-Known Member
1 033
2 337
W całej Unii markety w niedzielę są zamknięte !/ Czas wolny ma być poświęcony rodzinie a nie szwendaniu się po sklepach./
NIe potwierdzam fake newsa, w katolickiej Irlandii wszystkie supermarkety i centra handlowe są otwarte we wszystkie niedziele. Co prawda z reguły krócej niż w tygodniu, bo do g.18-19.
 
Do góry Bottom