Incele, przegrywy

zoozgive

Well-Known Member
93
312
Kim są incele:
"Incel to skrót od „involountarily celibate”, „celibat nie z własnego wyboru”. To internetowa subkultura osób, które nie są w stanie znaleźć sobie partnerki (lub dużo rzadziej, partnera), niezależnie od swoich starań. Swoją frustrację tym stanem rzeczy przekuwają na mieszankę złości, roszczeniowości, użalania się nad sobą, nienawiści, mizoginii, rasizmu i otwartej agresji."

http://blog.krolartur.com/kim-sa-incele-i-dlaczego-moze-to-byc-wielki-problem/
https://www.polityka.pl/tygodnikpol...uceni-mezczyzni-ktorzy-nie-znosza-kobiet.read
https://www.newsweek.pl/swiat/spoleczenstwo/prawiczki-mimo-woli-kim-sa-incele/s8dk3e1


Co sądzicie o tej specyficznej "społeczności"? Jest ich coraz więcej i to na całym świecie, w przyszłość jakaś siła polityczna/społeczna może wykorzystać ich potencjał liczebny do własnych celów.
 

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 790
8 462
Pewno zawsze były przegrywy, natomiast teraz skala jest dużo większa. Ja to wiążę z promowaniem bezpieczeństwa zamiast ryzyka, z zakazami, z brakiem wolności. Ja na co dzień czuję się jak w klatce, co hamuje moje samcze instynkty. Coś w tyłu głowy siedzi i mówi "tego nie rób, tamtego nie rób". Nie ma swobody do działania, nie ma przyzwolenia i to jest problem.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Jak dla mnie jest to wydumany problem. Słówko "rasizm" pada już w samej zajawce, a w linkach znajdziemy takie rzeczy jak na przykład to:

Incele są częścią ruchu piwniczaków (ludzi, którzy praktycznie nie wychodzą z domu) czy przegrywów, którzy gremialnie zagłosowali na Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w 2016 r.

czyli spekulacje na temat życia seksualnego swoich przeciwników politycznych. Ja tylko zastanawiam się kim trzeba być aby pójść do kiosku, wyłożyć kasę i powiedzieć "Politykę proszę", a potem zawartość pakować do mózgu. :D To jest przecież intelektualna koprofilia.
A tu masz zdjęcia przystojniaków sprzątających prawackim przegrywom najlepsze dupy w mieście:

479.jpg
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
http://blog.krolartur.com/kim-sa-incele-i-dlaczego-moze-to-byc-wielki-problem/
https://www.polityka.pl/tygodnikpol...uceni-mezczyzni-ktorzy-nie-znosza-kobiet.read
https://www.newsweek.pl/swiat/spoleczenstwo/prawiczki-mimo-woli-kim-sa-incele/s8dk3e1


Co sądzicie o tej specyficznej "społeczności"? Jest ich coraz więcej i to na całym świecie, w przyszłość jakaś siła polityczna/społeczna może wykorzystać ich potencjał liczebny do własnych celów.
Napisałem komentarz już na tym pierwszym blogu, do którego linkowałeś. Gospodarz musi jednak go zatwierdzić, a w sumie nie wiem, czy to zrobi, bo pojechałem całkiem bezpośrednio.

No i gdzie tu jest pochwała, o którą pytał kerayt? Ja tu żadnej nie widzę.

To raczej już samo pojawienie się inceli jest doskonałym przykładem ilustrującym potencjalną niestabilność społeczeństw, nawet jeśli nie otwarcie poligamicznych, to przynajmniej aprobujących rozwiązłość, godzącą w faktyczną monogamię. W sumie dziwne by było, gdyby się nie pojawili.

https://phys.org/news/2012-01-monogamy-major-social-problems-polygamist.html

Jeżeli przyjrzymy się zwiększającej liczbie rozpadających się rodzin oraz rozwodów na Zachodzie, to i obecność inceli przestanie być jakąś wielką zagadką, bo są oni po prostu efektem antykultury, bankructwa nowoczesnych metod wychowawczych, braku stateczności swoich rodziców. Bo niby skąd czerpią i wynoszą wzorce, jeśli nie z domów? Skąd bierze im się ta mizoginia i stosunek do drugiego człowieka? "Takie będą Rzeczypospolite, jak ich młodzieży chowanie." A jakie są, to właśnie widzimy.

Peterson z zamiłowania jest mitoznawcą a mitologie mają to do siebie, że przynależą do społeczeństw tradycyjnych, przednowoczesnych. Implicite nie ma niczego bardziej konserwatywnego od mitologii. Ze swojej perspektywy może więc wygodnie przypuścić frontalny atak na nowoczesność a inceli potraktować jako argument przeciw temu, co nowoczesność w kulturze sobą reprezentuje; upadkowi autorytetu rodziny na rzecz placówek wychowawczych i kontroli państwa, wątpliwym wzorcom wychowania upowszechnianym w mass-mediach, biurokratyzacji edukacji, powodującej alienację u młodzieży, skutkującej brakiem wzorców osobowych, ułatwiających podjęcie decyzji o własnej przyszłości, znalezieniu swojego miejsca w społeczeństwie i na rynku pracy. Tyle na początek, bo zarzuty można mnożyć dalej.

W przypadku inceli w dodatku mamy do czynienia z brakami w podstawowej kindersztubie i typowo nowocześniackim odwoływaniu się do inżynierii i konstruktywizmu społecznego ("Niech nam ustawą kobiety uspołecznio!"), zamiast organicznej pracy nad sobą i swoją atrakcyjnością, osobistą odpowiedzialnością za dbanie zarówno o wspólnotę jak i o swoją w niej pozycję społeczną. Tego ani szkoła, ani mama i tato nie nauczyli, więc mamy takie współcześniackie kalectwo społeczne pozbawione silnej woli i poczucia sprawczości, co potrafi tylko postulaty stawiać, ale nic ponadto.

Problem zresztą jest rozleglejszy i dotyczy całej plagi niedostosowań i fobii społecznych, bo nie ma jasnych, niezmiennych wzorców postępowania w "płynnej nowoczeności". Obyczaje zależą od fluktuacji sił takich czy innych grup społecznych, są niestabilne na przestrzeni pokoleń. To co było dopuszczalne 20 lat temu, niekoniecznie dopuszczalne może być dzisiaj. Dlatego poruszanie się w społeczeństwie jest teraz jak chodzenie po polu minowym. Lepiej zostać piwniczakiem albo inaczej udać się na emigrację wewnętrzną, ale wtedy celibat niemal pewny.

Dlatego zresztą Peterson zarabia na swoich książkach o samopomocy - po prostu odwołuje się do sprawdzonych wzorców z przeszłości, która takich słabych psychicznie niemot, w dodatku rozeźlonych na innych, nie produkowała masowo.

A od tego, że wyjaśnia skąd się biorą incele i wnioskuje, iż powrót do ścisłej monogamii powinien problem rozwiązać, trudno przejść do konkluzji, że jakoś aprobuje tego rodzaju postawy. Ja sobie przypominam, że on się naraził temu środowisku, bodajże MGTOWcom, których odsądził od czci i wiary. Zapewne dlatego, że kopiując feministki, doprowadzają do dalszych napięć i antagonizmów w społeczeństwie, destabilizując je, zamiast ogarnąć pokój, wyprostować się i być jak te kraby.

Współcześniacka, nieucywilizowana swołocz, cierpiąca z powodu swojego nieucywilizowania i tyle.

Bo ostatnio na forum też poruszaliśmy ten temat i Petersonowi się tutaj oberwało od kogoś sympatyzującego z tymi męskimi ruchami. Zobaczymy, czy się z tego wywiąże jakaś dalsza dyskusja, czy nie.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Kiedyś trafiłem na tego typu publicystykę i zaklasyfikowałem jako objaw lekkich zaburzeń psychicznych.
http://swiadomosc-zwiazkow.pl/

Pewno zawsze były przegrywy, natomiast teraz skala jest dużo większa. Ja to wiążę z promowaniem bezpieczeństwa zamiast ryzyka, z zakazami, z brakiem wolności. Ja na co dzień czuję się jak w klatce, co hamuje moje samcze instynkty. Coś w tyłu głowy siedzi i mówi "tego nie rób, tamtego nie rób". Nie ma swobody do działania, nie ma przyzwolenia i to jest problem.

ale o co w sumie chodzi? Przerost aspiracji nad możliwościami czy brak osiągnięcia minimum socjalnego? Bo jak przerost to ja mogę powiedzieć, że sam nie odmówiłbym posiadania haremu, a w dodatku jeszcze chciałbym być bogatym rentierem zajmujących się z nudów najtrudniejszymi problemami fizyki. + jeszcze talent muzyczny i trochę lepszy plastyczny niż mam. I jeszcze stuningowałbym sobie kręgosłup. Niestety Bozia była okrutna. I jak tu żyć?

Wracając do związków. Pomijając honoseksualistów* w populacji jest pół na pół. Czy przegrywami są ci którzy są samotni i bez żadnych doświadczeń do 30 roku życia czy ci którzy nie zaliczają min. 10 różnych kobiet rocznie? Niech mnie ktoś oświeci, bo do tej pory temat stulejarzy sprowadzałem do chłopców (poniżej 22-23) wpadających w panikę, że są dziewicami, że przeciętna kobieta dostanie paroksyzmów śmiechu widząc 14cm itd. Znam sporo przykładów tych co późno startowali i nie miało to w późniejszym życiu znaczenia.
latest

Poza tym myślę, że obyczaje są jednak dużo bardziej swobodne niż np. 100 lat temu. Natomiast osoby nieprzystosowane społecznie, w jakiś sposób ułomne (umysłowo, fizycznie itd. były, są i będą. Niektórzy nawet tak nisko operują, że nie mają świadomości sytuacji, np. chorzy na downa. Dla mnie ten temat jest z lekka wydumany.
 

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 790
8 462
ale o co w sumie chodzi? Przerost aspiracji nad możliwościami czy brak osiągnięcia minimum socjalnego? Bo jak przerost to ja mogę powiedzieć, że sam nie odmówiłbym posiadania haremu, a w dodatku jeszcze chciałbym być bogatym rentierem zajmujących się z nudów najtrudniejszymi problemami fizyki. + jeszcze talent muzyczny i trochę lepszy plastyczny niż mam. I jeszcze stuningowałbym sobie kręgosłup. Niestety Bozia była okrutna. I jak tu żyć?
Tu nie chodzi o sprawy materialne, a o brak wzorców męskości do naśladowania. Moja teza jest taka, że życie w świecie, gdzie obowiązują kobiece reguły powoduje brak pewności siebie u części mężczyzn. Żyjemy w świecie, gdzie obowiązuje kult bezpieczeństwa. To jest żeński świat, a nie męski. Brak ryzyka powoduje brak adrenaliny na co dzień. Brak adrenaliny to brak chęci do działania, a to powoduje, że traci się pewność siebie.
 

rawpra

Well-Known Member
2 741
5 407
Co sądzicie o tej specyficznej "społeczności"?
szanuję, jako że to są młodzi, prawicowi, heteroseksualni, zdrowi mężczyźni myślę że warto dojść do nich z libertariańskim przesłaniem- że kobiety nie chcą monogamii z ok zarabiającym ale niekoniecznie pięknym nerdem bo wolą chada albo mokebe a później jak taki samiec alfa pójdzie inny kwiatek zapylać to taka samica swoje potomstwo i swoje geny i chada geny przekaże bo państwo zastąpi męża i będzie jej kasę dawać za bycie samotną matką, Pan Stefan Molyneux o tym mówił. w ten sposób to zachowanie się rozpowszechnia bo są ku temu warunki, kiedyś warunków ku temu nie było bo nie było pańśtwa-niani, ponadto kiedyś nie było skutków rewolucji seksualnej- z tą jednak ta się coś zrobić np. poprzez zrobienie męskiej antykoncepcji czyli że mężczyzna decyduje- bierze pigułkę i git
chyba tutaj Stefan o tym mówił gdzieś, jeśli nie tutaj to dajcie znać to dam link do innego jego filmiku który przesłuchałem ostatnio- pewnie jest tam, no albo tutaj

kolejna metoda walki z gynokracją (oprócz "tej jesieni" i akapu) to testy na ojcostwo- w wielu krajach zakazane bez zgody matki (!!!)
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Tu nie chodzi o sprawy materialne, a o brak wzorców męskości do naśladowania. Moja teza jest taka, że życie w świecie, gdzie obowiązują kobiece reguły powoduje brak pewności siebie u części mężczyzn.

Piszesz o sobie?

Żyjemy w świecie, gdzie obowiązuje kult bezpieczeństwa.

Nic takiego nie obowiązuje. Wystarczy popatrzeć jakich "herosów" ma dane społeczeństwo. Sex, drugs & rock'n'roll, fascynacja gangsterami, sporty ekstremalne, boks, mma, etc.

Największy poklask w społeczeństwie ma zawsze ten, kto najwięcej wyruchał bez kondoma, a nie ten co w wieku 20 lat się ożenił ze szkolną sympatią.

Ogólnie dziwna rzecz, konserwy dużo lubią mówić o kulcie ryzyka, a sami nie żyją wedle tej maksymy i zwalczają ją. Casual sex - źle. Ćpanie - źle. Olewka edukacji - źle. Niestandardowe sposoby na zarobek - źle. Hazard - źle. Porzucenie kariery na rzecz twórczości "artystycznej" - źle.

Jeszcze nie spotkałem osobiście w swoim życiu konserwy, która żyłaby ryzykownie.

Brak ryzyka powoduje brak adrenaliny na co dzień.

Wątpię, aby "incelom" brakowało adrenaliny, kiedy na co dzień są gnębieni i napierdalani w szkole :)

A jaki związek ma brak pewności siebie z niezdolnością do zdobywania kobiet?

A to trzeba być pewnym siebie, aby zdobyć kobietę? Brak pewności siebie absolutnie nie przesądza.
 
Ostatnia edycja:

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
A jaki związek ma brak pewności siebie z niezdolnością do zdobywania kobiet? Myślałem, że nie muszę tego dodawać.
ok, ale dalej napisałeś o bezpieczeństwie i braku ryzyka, braku adrenaliny. Odróżniłbym dwie sprawy: 1) długotrwałe związki, dzieci itd. 2) seks, przelotne związki.

Reżimowa propaganda jest nastawiona na niszczenie pkt. 1. Problem nie musi przejawiać się w celibacie, ale np. byciu pantoflem, frajerem albo wydymanym rozwodnikiem. Wynika to z
- łatwo zasądzane alimenty, zbójeckie podziały majątku
- babskie sądy
- dopieszczanie samotnych matek przez państwo socjalne
- propaganda róbta co chceta
czyli faktycznie "bezpieczeństwo" zamienia głowę rodziny w cwelucha. Z tym wiąże się też łatwe odbieranie dzieci rodzicom, przymus edukacyjny, bardzo wczesna i przymusowa edukacja seksualna. W jakimś przedszkolu w USA próbowali nawet napiętnować pojęcie "najlepszego przyjaciela", bo to było wykluczające. Po prostu wykuwa się Nowego Człowieka, który jest mobilny, nie ma głębszych powiązań ani z rodzina ani z sąsiadami ani z lokalną społecznością ani z narodem, nie ma nawet przyjaciół. Takimi łatwiej rządzić gdy chce się budować globalne imperium.

pkt. 2. Psychopatyczny uwodziciel i ruchacz dla którego kobieta to tylko obudowa na pochwę da sobie radę. Ja znałem przypadek kolesia który studiował kilka dziennych kierunków i rwał studentki masowo. Chyba był uzależniony od zaliczania. Czy jemu była potrzebna patriarchalna otoczka, status rycerza? Najwyraźniej nie.

więc podstawowe pytanie brzmi kim są incele. Z artykułu w Polityce tego nie dowiem się, bo tam jest ideolo.
To przede wszystkim biali, heteroseksualni mężczyźni, bez większych perspektyw społecznego awansu, mieszkający z rodzinami, niezbyt dobrze odnajdujący się w realnym świecie, trochę nerdowaci (czyli kujonowaci), zanurzeni w wirtualnej rzeczywistości.

biali !! :) Pym w tym sporcie wiodą akurat Azjaci z Dalekiego Wschodu. Wchodząc do dyskusji założyłem, że to po prostu biedne chłopaki traktujące kobiety jak kosmitów. Ja w młodości tak miałem i nawet jak do mnie same startowały, to bałem się zagadać. Myślałem, że po prostu chodzi o to + dorobienie żalu do kobiet, że są kosmitami.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
Zmiany społeczne zawsze tworzyły wygranych i przegranych. Incele są przegranymi aktualnego modelu gdzie związki i seks przestały być z jednej strony podawane na tacy poprzez wymuszone społecznie małżeństwa, również aranżowane, a z drugiej konkurencja mocno wzrosła w wyniku rozpowszechnienia się hedonistycznych aplikacji w stylu Tindera i seksualnej emancypacji kobiet dzięki antykoncepcji.

Jakie będą tego skutki? Niewielkie. Na ten "ruch" patrzę trochę jak na antytezę feminizmu, ale pozbawioną charakterystycznych dla feministek cech, które umożliwiają im zaistnienie w świecie, przede wszystkim niskiej inteligencji połączonej z parciem na szkło i wrzaskliwością. Skutkiem tego będzie prawdopodobnie zwiększona produkcja hejterskiego lolcontentu w sieci i niewiele więcej. Część osób napędzanych frustracją zasili ruchy ekstremistyczne i nawet jeśli czasem kogoś odjebie, choć będą to medialne przypadki, to skala zjawiska i tak nie będzie mieć porównania do ilości zbitek jaką potrafi wygenerować długi weekend na polskich drogach. Część może nawet pójdzie w świat np. do ISIS szukać branek albo chociaż licząc na harem pełen dziewic po śmierci. A część odda się innym niż ciupcianie zajęciom, może nawet potencjalnie pożytecznym dla społeczeństwa jak np. nauka ("Prawdziwa Nauka, nie szachy dla debili"). Natura jest mechanizmem samoregulującym się. Po początkowym okresie wzrostu liczby takich ludzi, ich liczba będzie się zmniejszać - charakter w dużej części (wyczytałem, że w ok. 50%) jest kwestią dziedziczną, a przegrywistyczne geny ciężko komuś przekazać.

Co do pojawiającej się kwestii "Chadów", "alfasamców", "betasamców" itp. itd. to wydaje mi się, że te zazwyczaj mocno rakowe teorie biorą się z przedstawiania marginalnych, ale za to medialnych ("memicznych") zjawisk jako reguły, co jest bez sensu, ale wpisuje się dobrze w wizerunek incela jako osoby z problemami emocjonalnymi i psychicznymi - to czy ktoś jest brzydki fizycznie ma niewielki wpływ na funkcjonowanie, a contrario jak ktoś jest umysłową spierdoliną to niewiele mu pomoże zwiększenie bicepsa.
 

kompowiec

freetard
2 567
2 622
Co do pojawiającej się kwestii "Chadów", "alfasamców", "betasamców" itp. itd. to wydaje mi się, że te zazwyczaj mocno rakowe teorie biorą się z przedstawiania marginalnych, ale za to medialnych ("memicznych") zjawisk jako reguły, co jest bez sensu, ale wpisuje się dobrze w wizerunek incela jako osoby z problemami emocjonalnymi i psychicznymi - to czy ktoś jest brzydki fizycznie ma niewielki wpływ na funkcjonowanie, a contrario jak ktoś jest umysłową spierdoliną to niewiele mu pomoże zwiększenie bicepsa.
redpillowcy często używają takich określeń, choć nie są szczególnie profesjonalne to w pewnym stopniu odnoszą się do rzeczywistości
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/?term=hypergamy
Studies of human mate choice have been based almost exclusively on stated preferences and personal advertisements, and the external validity of such studies has therefore been questioned. In the present study, real-life matings based on a large representative sample of newly wed couples in 1998 (n=66,598) were analysed according to educational assortative mating. The results demonstrate a strong educational homogamy in this national Portuguese sample. However, men tend to marry women who are slightly more educated than themselves. The results are compared with those of a modern society (US, 1940-87) and a traditional society (Kipsigis, 1952-91). Since educational attainment is strongly associated with social status and intelligence, these results are discussed in an evolutionary perspective.
Po początkowym okresie wzrostu liczby takich ludzi, ich liczba będzie się zmniejszać - charakter w dużej części (wyczytałem, że w ok. 50%) jest kwestią dziedziczną, a przegrywistyczne geny ciężko komuś przekazać.
Niezupełnie...

+


a o incelach to można się dowiedzieć najlepiej z manifestu Eliotda Rodgera, zawiera 150 stron jego własnej autobiografii. Niestety (a może stety?) jeszcze jej nie czytałem.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
redpillowcy często używają takich określeń, choć nie są szczególnie profesjonalne to w pewnym stopniu odnoszą się do rzeczywistości
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/?term=hypergamy
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/?term=hypergamy

tl;dr jak to się ma do tego co napisałem?
Niezupełnie...

+

tl;dw? Ja nie pisałem, że wyginą, tylko, że będzie ich mniej. Ilu jest homoseksualistów w społeczeństwie, 2%? Poza tym gość coś w temacie homoseksualistów mówi o tym, że gej - friend zwiększa szansę na sukces rozrodczy samicy. Incel nie zwiększa, jest potencjalnym zagrożeniem.

a o incelach to można się dowiedzieć najlepiej z manifestu Eliotda Rodgera, zawiera 150 stron jego własnej autobiografii. Niestety (a może stety?) jeszcze jej nie czytałem.
Ciek Zarejestrowany: 9 Grudzień 2011

Już trochę o przegrywie w życiu przeczytałem.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
to czy ktoś jest brzydki fizycznie ma niewielki wpływ na funkcjonowanie, a contrario jak ktoś jest umysłową spierdoliną to niewiele mu pomoże zwiększenie bicepsa.

To akurat zależy od stopnia. Jak ktoś ma zdeformowany ryj po jakimś wypadku, albo ma jakiś defekt od urodzenia, to raczej ma przechlapane. Za to jeżeli ktoś ma ciało i aparycję modela, to na prawdę musi mieć ekstremalnie zjebaną psyche, żeby go to zastopowało na drodze do zaruchania. Nawet najwięksi psychole pozamykani w zakładach karnych mają przecież swoje "groupies". Paradoksalnie taki incel, kiedy kogoś odjebie i przeżyje, to zwiększa swoją szansę na zaruchanie... Wtedy rośnie na niego popyt na rynku psycholek, ale podaż jest ograniczona przez więzienne kraty :)

Przejebane :(
 
OP
OP
zoozgive

zoozgive

Well-Known Member
93
312
to czy ktoś jest brzydki fizycznie ma niewielki wpływ na funkcjonowanie
Z większą częścią wypowiedzi się zgadzam, ale z tym niezbyt. Istnieje dość sporo badań(i to nie tych przesadzonych od inceli) które udowadniają że wygląd zewnętrzny człowieka ma spory wpływ na jego życie. Aspekty takie jak symetryczna twarz, wzrost, budowa szkieletu, poziom hormonów w organizmie(np testosteronu) mniej lub bardziej definiują nasze życie.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
Z większą częścią wypowiedzi się zgadzam, ale z tym niezbyt. Istnieje dość sporo badań(i to nie tych przesadzonych od inceli) które udowadniają że wygląd zewnętrzny człowieka ma spory wpływ na jego życie. Aspekty takie jak symetryczna twarz, wzrost, budowa szkieletu, poziom hormonów w organizmie(np testosteronu) mniej lub bardziej definiują nasze życie.
Miałem na myśli, że nie uniemożliwia to znalezienia samicy. Są inne, być może nawet istotniejsze cechy przesądzające o byciu atrakcyjnym we współczesnym świecie - pieniądze, pozycja, sława, albo coś bardziej banalnego - zwykła dobra gadka, dowcipność itp., więc bycie brzydkim nie determinuje jeszcze jak się życie potoczy. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że w rzeczywistości mało kto jest rzeczywiście brzydki, zwłaszcza gdy jest jeszcze młody. Olbrzymia większość ludzi jest przeciętna (co za zdziwienie) i zazwyczaj wystarczy delikwenta umyć, ostrzyc i jakoś ubrać by się niczym nie różnił od reszty. Dlatego to incelstwo (jestem brzydki) mi się kojarzy z innymi zaburzeniami w stylu anoreksji (jestem gruby). Poza tym liczba kobiet i mężczyzn jest w miarę taka sama, więc jeśli ktoś faktycznie jest nieatrakcyjną spierdoliną, to wystarczy zmniejszyć oczekiwania i sobie może znaleźć swój żeński odpowiednik, w końcu jednak dominują zachowania monogamiczne i mówi się, że każdy potwór znajdzie swój otwór.

Reasumując, problem z incelami jest już w samej nazwie. Involuntary nie do końca moim zdaniem się tutaj nadaje, bo to jest kwestia głównie psychiczna, a te są w mniejszym lub większym stopniu zależne od nas. Ktoś chce zaruchać, ale mówi sobie, że jest brzydki więc nic z tego i nic z tym nie robi - nie dba o siebie, nie wychodzi, nie zainstaluje nawet tego Tindera nieszczęsnego ... Vocel to lepsza nazwa. Ot, kolejna roszczeniowa i leniwa grupa społeczna.
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
To akurat zależy od stopnia. Jak ktoś ma zdeformowany ryj po jakimś wypadku, albo ma jakiś defekt od urodzenia, to raczej ma przechlapane. Za to jeżeli ktoś ma ciało i aparycję modela, to na prawdę musi mieć ekstremalnie zjebaną psyche, żeby go to zastopowało na drodze do zaruchania.
Niekoniecznie, może być po prostu wybredny. Ale to już podpada raczej pod voluntary celibates, tyle komuś takiemu nic nie przeszkadza identyfikować się z incelami.

Jeżeli odrzuci cię nawet stara, brzydka, upośledzona umysłowo, bezdomna Cyganka, to wtedy dopiero można cię nazwać incelem.

Ech, Ciek mnie ubiegł.
 
Do góry Bottom