Cenzura polityczna i manipulacja w internecie

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 697
7 101
Wiadomo jakie tam są zabezpieczenia.
Na poziomie DNS, blokowanie adresów IP oraz blokowanie protokołów (np. protokołu sieci Tor).

Ale jak mi uprzednio dales soft do obchodzenia blokady to do tej pory dziala bez problemow i ciagne video z youtube z predkoscia 1 Mb. Wiec nie jest to trudne. A jakbym placil za VPN to pewnie szlo by nawet szybciej.
 

kompowiec

freetard
2 567
2 622
Na poziomie DNS, blokowanie adresów IP oraz blokowanie protokołów (np. protokołu sieci Tor).
Takie są już od dawna na zachodzie. A nawet netflix ma lepsze np. blokują VPNy (z tego co wiem działa to na zasadzie że jak jest za często dany VPN używany to jest blokowany co ma też pewnie swoje wady, identyczne jak w blokowaniu zwykłego IP). Tam używają duużo bardziej zaawansowanych metod która moim zdaniem najgorsza to MiTM.
 

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 697
7 101
Takie są już od dawna na zachodzie. A nawet netflix ma lepsze np. blokują VPNy (z tego co wiem działa to na zasadzie że jak jest za często dany VPN używany to jest blokowany co ma też pewnie swoje wady, identyczne jak w blokowaniu zwykłego IP). Tam używają duużo bardziej zaawansowanych metod która moim zdaniem najgorsza to MiTM.

Ja z netflixa nie korzystam, ale z tego co slyszalem darmowy vpn jest przez netflix blokowany. Ale platne dzialaja juz OK. Paru Niemcow (dla ktorych lamanie prawa przez sciaganie za friko to grzech ciezki, ale lamanie prawa poprzez uzywanie vpn juz nie, go figure...) mi tak powiedzialo.
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 912
7 920
Nie zdziwcie się, jak wkrótce zaczniecie dostawać filmiki zachwalające ciepło lewicowej wspólnoty:

Google wprowadzi nowe metody walki z terrorystami i ekstremistami na YouTube

Firma zapowiedziała też, że rozszerzy współpracę z organizacjami antyekstremistycznymi, by lepiej rozpoznawać treści używane do radykalizowania i rekrutowania ekstremistów. To jednak nie koniec - YouTube będzie... próbować docierać do potencjalnych rekrutów ISIS poprzez reklamy i przekierowywać ich na filmy antyterrorystyczne.

zintensyfikowanie działań zapowiedział Facebook, który ma używać do tego zaawansowanej sztucznej inteligencji, rozpoznającej obrazy i języki. Z kolei Twitter już prowadzi aktywną walkę z terrorystami, w raptem pół roku zamknął ponad 370 tysięcy kont podejrzanych o związki z terroryzmem.
 

Adynatos

Member
17
28
Nie zdziwcie się, jak wkrótce zaczniecie dostawać filmiki zachwalające ciepło lewicowej wspólnoty:

Google wprowadzi nowe metody walki z terrorystami i ekstremistami na YouTube

Firma zapowiedziała też, że rozszerzy współpracę z organizacjami antyekstremistycznymi, by lepiej rozpoznawać treści używane do radykalizowania i rekrutowania ekstremistów. To jednak nie koniec - YouTube będzie... próbować docierać do potencjalnych rekrutów ISIS poprzez reklamy i przekierowywać ich na filmy antyterrorystyczne.

zintensyfikowanie działań zapowiedział Facebook, który ma używać do tego zaawansowanej sztucznej inteligencji, rozpoznającej obrazy i języki. Z kolei Twitter już prowadzi aktywną walkę z terrorystami, w raptem pół roku zamknął ponad 370 tysięcy kont podejrzanych o związki z terroryzmem.

myślę, że warto przy tej okazji pamiętać, że pewne kraje europejskie dają facebookowi i google'owi jasno do zrozumienia, że albo zrobią coś sami by banować ekstremistów, albo zrobi się nowe prawo, które pozwoli rządom inwigilować wszystkich ich użytkowników:
https://www.newscientist.com/articl...ated-calls-to-ban-encryption-still-wont-work/
http://uk.reuters.com/article/uk-germany-security-encryption-idUKKBN1951VG
to zintesyfikowanie działań na fb i yt nie wypływa z ich kochających liberalnych serc.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Po pierwsze różnorodność, ale… Google zwalnia niepokornego konserwatystę
08.08.2017 11:42
Jeśli myślicie o zrobieniu kariery w Google, schowajcie swoje osobiste przekonania polityczne, społeczne i antropologiczne do kieszeni. Firma ta zwolniła starszego programistę Jamesa Damore, autora dziesięciostronicowego tekstu pt. „Google’s Ideological Echo Chamber”, w którym skrytykował on oficjalną politykę różnorodności tej kalifornijskiej korporacji.

Cel strategiczny: odzwierciedlić różnorodność
Dawno nie było takiej awantury w Mountain View – ale z drugiej strony jest ona jedynie odbiciem tego, co dzieje się obecnie w Stanach Zjednoczonych, kraju tak bardzo podzielonym, że ludzi z obozu demokratycznego i republikańskiego łączy już chyba tylko Wszechpotężny Dolar. Google, podobnie jak i większość innych firm z Doliny Krzemowej, otwarcie deklarowało przywiązanie do wartości, które w amerykańskiej narracji politycznej określa się jako „liberalne”. Jej filarem jest różnorodność. Na stronie Google Diversity możemy przeczytać słowa Sundara Pichai: zmieszanie różnorodnych głosów prowadzi do lepszych dyskusji, decyzji i wyników dla każdego.

To właśnie sprawia, że Google robi wszystko, by zatrudniać afroamerykańskich informatyków, mimo że praktycznie nie ma ich na rynku pracy, że stara się o utrzymanie parytetów płciowych, i wspiera ruchy LGBT, dla których tworzy specjalne programy socjalne. Stworzono także mechanizmy pomagające w awansie kobiet, równości płac, wspieraniu inwalidów i weteranów. Jak niektórzy twierdzą – wszystko to kosztem nie tylko białych, ale i żółtych pracowników, których z jakiegoś tajemniczego powodu jest na stanowiskach inżynierskich w Google bardzo dużo.


Pojawienie się w wewnętrznej sieci Google manifestu Jamesa Damore’a poruszyło wszystkie amerykańskie media i wywołało awanturę – podobno niektórzy pracownicy odmówili pracy, dopóki autor nieprawomyślnego tekstu nie zostanie zwolniony. Sami dziennikarze zorientowanych na liberalną narrację serwisów IT nie zostawili na nim suchej nitki – mimo że początkowo manifestu nawet nie przeczytali, gdyż został on natychmiast usunięty z firmowej sieci, krążąc jedynie w drugim obiegu.

W końcu do dokumentu „Google’s Ideological Echo Chamber” dotarła redakcja Gizmodo, gdzie możecie przeczytać go w całości. Warto podkreślić, że nie jest to typowy krzyk oburzonego konserwatysty – autor negatywnie wypowiada się tam także o wrogach nauki zaprzeczających zmianom klimatu. Można powiedzieć, że to raczej ukłon w stronę amerykańskiego pragmatyzmu i wezwanie do otwartej dyskusji na temat różnic między płciami i grupami rasowymi, realnych kosztów dyskryminujących programów antydyskryminacyjnych, a także dławienia wszelkich konserwatywnych opinii.

Różnorodność, ekstremizm i autorytaryzm
Jeśli nie chce Wam się czytać 10 stron manifestu, można można zapoznać się z jego streszczeniem (tl;dr):

  • Uprzedzenia polityczne Google zrównały wolność od bycia obrażonym z psychologicznym bezpieczeństwem, lecz zmuszanie ludzi wstydem do milczenia jest antytezą psychologicznego bezpieczeństwa.
  • Zmuszanie do milczenia doprowadziło do powstania ideologicznej echo-kamery, w której niektóre idee są zbyt święte, by rzetelnie nad nimi dyskutować.
  • Brak dyskusji prowadzi do wyłonienia się najbardziej ekstremistycznych i autorytarnych elementów tej ideologii.
  • Oto ekstremizm: „wszystkie różnice w reprezentacji wynikają z ucisku”.
  • Oto autorytaryzm: „musimy dyskryminować, aby naprawić ucisk”.
  • Tymczasem różnice w rozkładzie cech między mężczyznami i kobietami częściowo tłumaczą, dlaczego nie mamy 50% kobiet w dziedzinach technologicznych i na stanowiskach przywódczych. Dyskryminowanie w imię uzyskania równej reprezentacji jest nieuczciwe, tworzy podziały i szkodzi biznesowi.
Wkrótce po opublikowaniu manifestu Jamesa Damore, uzyskał on odpowiedź pani Danielle Brown, wiceprezes Google ds Rożnorodności (jeśli taka kwestia ma menedżera w randze wiceprezesa, pokazuje to chyba najlepiej, jak bardzo ten polityczny cel stał się elementem strategii Google’a). Napisała ona, że manifest zawiera nieprawdziwe założenia co do gender, zaś różnorodność i inkluzywność pozostaną wartościami, które Google będzie pielęgnować, ponieważ są kluczowe dla sukcesu firmy. Przyznała, że ludzie o innych poglądach mają prawo do wyrażania bez obaw swoich opinii, ale… opinie te muszą współbrzmieć z zasadami równości, zawartymi w politykach firmy i prawach antydyskryminacyjnych.

Milcz i pracuj
Przekonanie, że mężczyźni i kobiety różnią się między sobą, kosztowało Jamesa Damore pracę. Amerykańskie media donoszą, że został on zwolniony zarozpowszechnianie stereotypów płciowych i obecnie szuka możliwych kroków prawnych. Mogą one objąć odwołanie się do Krajowej Rady ds. Stosunków Pracy (NLRB), niezależnej federalnej agencji, która nadzoruje przestrzeganie amerykańskiego prawa pracy.

Co szczególnie ważne, James Damore nie jest bez szans. W styczniu Donald Trump powołał na przewodniczącego NLRB Philipa Miscimarrę, który niekoniecznie musi podzielać poglądy zarządu Google w kwestii różnorodności i zwalniania tych, którym dyskryminacja w imię różnorodności się nie podoba. Nowy przewodniczący jest białym heteroseksualnym mężczyzną, członkiem Partii Republikańskiej. Wygląda więc na to, że sporu o różnorodność w Mountain View tak łatwo nie da się wygasić.
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
Chyba jeszcze zanim został zwolniony społecznościówka gab.ai ("Free speech for everyone") na wszelki wypadek zaproponowała mu miękkie lądowanie, a dzisiaj dodatkowo dostał ofertę pracy od Juliana Assange. :)
 
648
1 208
W takim razie objaśnię. Rawpra podał kilku pracowników Google, którzy są błaznami, lewakami i w ogóle odpadami homo sapiens. Moje pytanie o inne serwisy webmail, to żart. Jakobym posiadał aktualnie e-mail na Gmailu i chciał się przenieść z powodu tego, kogo zatrudnia Google.

Jak następnym razem znów nie zrozumiesz żartu, to wal śmiało. Wytłumaczę. Lepsze to niż, żebyś wklejał idiotyczny mem/gif na pół strony, od którego w tempie ekspresowym obniża się poziom RiGCZ-u.
 

tolep

five miles out
8 555
15 441
Za niezrozumienie żartu odpowiada żartujący.

Nie przestanę używać Google, tak jak nie przestałem używać Firefoksa i Tor Browsera z powodu Brendana Eicha, nie przestałem używać Facebooka z powodu kilku czasowych banów związanych z częściami rowerowymi i narodem żyjącym w Palestynie itp. Mam konta w zasadzie wszędzie, na każdym znanym portalu , webmailu, społecznościówce.

Nie no, serio, to pytanie nawet nie ocierało się o żart albo jakąś aluzję do czegokolwiek. Ja sobie daję z ogólnego aspergeryzmu którym również ja jestem dotknięty, ale obiektywnie nie załapałem, bo nie było czego załapać.
 
Do góry Bottom