Amerykanie, dzikusy i libertarianizm

A

Antoni Wiech

Guest
Będę pisał skrótowo, ale mam nadzieję logicznie. Dla potrzeb dyskusji zmienię się w ko-libra.

Przeczytałem ostatnio dwie książki: o przewrocie Fidela na Kubie i o Japonii po II wojnie światowej. Nie wiem na ile te źródła są ok, ale myślę, że w dużej części tak.

Zaczynając od Japonii, jak wpadli tam Amerykanie to wzięli za mordę komuchów oraz różnych pojebanych nacjonalistów. Trudno ich działania nazwać wolnorynkowymi, chociaż w porównaniu do krajów bloku wschodniego tam był raj. Nie obyło się bez problemów(na początku o mało 10 mln nie wykitowało z głodu) ale w końcu ogarnęli gospodarkę. Aczkolwiek jak napisałem, nie było tam wolności o jaką nam chodzi: specjalnie dano limit na niektóre gałęzie przemysłu, żeby nacjonaliści i konserwy nie miały jakby coś w co się zbroić, oraz zakazano np. strajków, kontrolowano prasę itd. (później to się w różnych punktach różnie zmieniało, ale to nie ma znaczenia).

Chujowo? Tak. Problem w tym, że Chińczycy i Związek Sowiecki tylko czekał, żeby tam się wpierdolić proponując nawet przerzut broni. Nacjonaliści i konserwy też chcieli robić swoje owładnięci manią wielkości narodu, boskością cesarza i różnymi innymi bzdurami jak to oni tylko potrafią wymyślić.

Druga sprawa: Fidel i Kuba.

Amerykanie traktowali Kubańczyków jak ludzi drugiej kategorii przed rewolucją. Mieli łapę na największych gałęziach przemysłu w tym rolnictwie. Mimo to Kuba była wtedy najbogatszym latynoskim krajem. Jak się wpierdolił Fidel to jak większość wie zaczęła się nacjonalizacja przemysłu. Długo by pisać, Fidel rozpierdolił dość silną kubańską klasę średnią, a z biednych Kubańczyków zrobił nędzarzy- mimo, że miał poparcie jednych i drugich.

I teraz tak: Ja rozumiem, że wolność, libertarianizm itd.. i chciałbym widzieć wiele różnych wolnych państewek o swoich ustrojach, jednak żyjemy w tym czasie, którym żyjemy i być może przyjdzie mi, albo komuś z Was podjąć decyzję. Wyobraźcie sobie, że na terenie Polski rząd się osłabia i powstaje Libertaria podzielona na wiele różnych terenów. Jednak co w przypadku kiedy do jej granic będą zbliżać się wygłodniałe zombie z karabinami na sznurkach (tak opisywała moja babcia żołnierzy radzieckich wkraczających na tereny polskie)?
Komunizm i inne pojebane ideologie to jest zaraza i ja kumam, że być może rozwój tej zarazy był spowodowany wcześniejszymi działaniami rządu, ale jak napisałem, może być tak, że decyzje trzeba będzie podejmować tu i teraz. Ale do czego zmierzam... chodzi o to, że prewencyjne i nawet skurwysyńskie działania Amerykanów wydają się mieć swój sens. Japonię na 99% by pożarł komunizm, z Kubą wiadomo jak się stało. No i fajnie, można by zostawić ludzi samych sobie, ale kurwa to są dzikusy i pojeby, lub też większość, jak to napisał Krzysiu to owce, lub nawet spoko ludzie, ale nie mający dość siły, aby się przeciwstawić zarazie.

I oczywiście, można walczyć, ale mnie powtórka z przeszłości nie interesuje i nie chce ginąć za wolność walcząc z przeważającą siłą wroga, jebią mnie pomniki po mojej śmierci. Nie interesuje mnie też robienie z Polski Afganistanu i krycia się po lasach.

Pytania są, więc dwa: co z prewencją wobec dzikusów? I jak to się ma do libertarianizmu?
Co z wolnością dla większości ludzi teraz? To drugie pytanie jest ważniejsze. Możemy sobie mówić o wolności słowa, ale czy taki np. Michnik, służy wolności? Albo niektóre biznesy, wolny rynek jest ok, ale skąd wiadomo czemu służą zarobione pieniądze? Skąd mam pewność czy, jeśli podzielać przekonania Krzysia agentura nie wykorzystuje ja na własne potrzeby?

Ktoś krzyknie: wolność słowa! Ale po takiej akcji w Japonii o której pisałem wyszło kilkadziesiąt tysięcy ludzi na ulicę inspirowanej komuchami, którzy mieli wolność słowa. Wszystko ładnie, będzie fajnie, a później kilka osób na tej fali zrobi przewrót i wprowadzi jedyny słuszny system a do tłumu zacznie strzelać. Ile razy już to było przerabiane.

I gdzie w tym wszystkim ma się znaleźć libertarianizm?

Mam nadzieję, że w miarę jasno się wyraziłem,

pozdrawiam!
 

qatryk

Member
179
2
Czyli że co weźmy za mordy i wprowadzmy libertarianizm? Niczym to sie nie różni od komunizmu czy innego totalitaryzmu po mojemu. Zwykła dyktatura zamiast wolności. I o ile wszelkie totalitaryzmy nie oszukują w znacznej mierze co do formy realizacji swych ideałów tzn. dyktatura w jakiś sposób jest w nie wpisana to totalnym nieporozumieniem jest łączenie wolności z dyktaturą. No zwyczajnie mamy w ten sposób coś co zgrzyta od samego początku u podstaw. To już lepiej mówic o jakims monarchizmie czy innym pinochetyzmie.
Problem polega na czym innym - czemu ludzie tak łatwo ulegają mrzonką totalitaryzmów i wolą bronić totalitarnego ładu niż wolności? Wg mnie to kwestia dyskursu - nadzieje na lepsze jutro daje nie wolność która jest utożsamiana z pozostawaniem samemu sobie, a idee które obiecują pełny bebech.
Libertarianizm nigdy nie wypłynie na szerokie wody jeżeli będzie w swej propagandzie skupiał się na tym jak to fajnie jak istnieje własność i na tym że za kradzież chleba należy się czapa. To zawsze będzie przez ludzi źle odbierane i traktowane jako jakis mokry sen robota.
Nie twierdze tu że to nie są podstawy idei - twierdze że zwyczajnie opieranie propagandy idei na takich hasłach bedzie ludzi w swej masie zawsze odrzucało. A jak będzie odrzucało tzn. nie będzie dawało nadziei, a co za tym idzie będzie czyms z czym ludzie będą walczyć.
Takimi hasłami zwyczajnie nie wyprowadzi sie ludzi na ulice. Można natomiast nie zdradzając ideałów mówić do ludzi tak aby idea dawała im tą nadzieje, dawała im wiare w lepszy ład, w pełny bebech jutro i sprawiać aby ludzie byli za wolnością w wydaniu libertariańskim a nie komuszym. Wystarczy zwyczajnie zmienic dyskurs z jakiegoś militarystyczno - wszystkowiedząco - apodyktycznego na bardziej hmmm... ludzki. I tu prosta sprawa - Ron Paul. Co gość robi? W kazdym miejscu jego punktem wyjscia jest szary człowiek który od swiata dostaje po dupie. Paul nie zaczyna wypowiadając się jak to istotne jest szanowanie własności, interesy korporacji (mylone przez duża część libertarian z jakims najwyzszym stopniem istnienia przedsiebiorstwa) etc.Nie on mówi " dostajecie po dupie, nie macie co jeść, odbiera sie wam nadzieje na lepsze jutro, bo istnieje państwo wspierane przez oligarchów, z swym niepochamowanym apetytem na Waszą własność". I wszystko co tłumaczy zaczyna od człowieka, potem poddaje w watpliwość wszystkie element systemu a kończy dopiero postawieniem ideologicznej tezy. Jakże to rózne i jakościowo odmienne od dyskursu na zasadzie: "własność jest święta, jak czlowiek wejdzie w konflikt z własnościa to trza go rozstrzelać i chuj" ...
Zwyczajnie ludzie takiego ładu nie chcą i nie będa bronić, a kazda inna idea która da im nadzieję będzie do nich znaczne lepiej przemawiac niż jakiekolwiek niepodwazalne na gruncie logiki pierdololo.
 
D

Deleted member 427

Guest
Jeśli nie siłą, to jak? Gustaw le Bon powiedział kiedyś, że sprawiedliwość zaczyna się z chwilą, gdy masz silę, by ją narzucić. Można go sparafrazować: "libertarianizm zacznie się z chwilą, gdy libertarianie będą mieli siłę, by go narzucić". W każdym razie podzielam opinie, że siłowe narzucanie wolności to słaby pomysł. Osobiście czekam na wojnę. Peak Oil się zbliża, soc-demokracje stoją na krawędzi bankructwa, klasa polityczna robi dobrą minę do złej gry, Chiny i Indie zbroją się na potęgę, wykupują długi USA, w końcu coś się zacznie dziać, Doxa przewiduje, że w okresie ok 10 lat od teraz powinna wybuchnąć jakaś wojna albo najpierw mega kryzys, a potem wojna. Bo tego systemu nie da się pokonać jego własną bronią. To jest mrzonka. Nawet taka teoretycznie błahostka jak wprowadzenie w ramach demokracji okręgów jednomandatowych jest sprawą nie do wygrania. Obywatelski projekt, pod którym zebrano 700 tys podpisów (7x więcej niż potrzeba) trafił swego czasu do Sejmu za Marka Jurka i został z miejsca ujebany. Nikt "na górze" nie chce zmiany systemu, a pozaparlamentarny plankton niewiele może, bo NIE MA PIENIĘDZY. Tak jest skonstruowana ordynacja – próg i PIENIĄDZE. Nie da się tego rozwalić pokojowo, można tylko przez otwartą walkę lub "zasuszenie" sytemu – brak poparcia, odmowa uczestnictwa, rozbudowa szarej strefy, czarny rynek, unikanie płacenia haraczy, dywersja.
 

margines

wujek dobra rada
626
84
Co to za zamordyzmy się tutaj pojawiają, hę? Ja zaraz komuś narzucę wolnościowe składki na browara dla mnie i się skończą dywagacje..:D:p:cool:
 
D

Deleted member 427

Guest
Składka na browara z gorzelni mojego teścia, który jako jedyny dostał koncesje hahaha, frajerzy, płacić i nie pierdolić, że boli :)
 
OP
OP
A

Antoni Wiech

Guest
Żeby było jasne: ja nie postuluję żadnego zamordyzmu. Po prostu obserwacją geopolityki może rzucać inne światło na wolność niż patrząc z pozycji jednostki.

qatryk napisał o szerzeniu wolności w stylu Rona Paula. Ok, idealizm jest ważny. Problem w tym, że czasem nie da się uciec od pragmatyzmu(?).

Wyobraź sobie qatryk, że właśnie jesteś w Japonii, masz coś do powiedzenia, a z jednej strony są naciski komuchów sowieckich, z drugiej faszyzujących nacjonalistów. Możesz ich przekonywać, ale oni mają Cię w dupie i chętnie rozjadą czołgami wszystkich przeciwników i nawet im powieka nie drgnie. I wykorzystają absolutnie wszystkie środki żeby wprowadzić swój system. Mogą mordować, zabijać, znęcać się nad milionami i mają wyjebane. Z resztą każdy zna historię komunizmu i faszyzmu.

Oczywiście, system wprowadzony przez Amerykanów to nie był jak napisałem wcześniej to o co nam chodzi, a wręcz był daleki, ale przy komunizmie sowieckim tam było całkiem ok. Nie będę się rozpisywał, ale handel względnie wolny (poza dużym przemysłem) była ograniczona wolność słowa (do 49 nie wolno było wystawiać sztuk przeciw Amerykanom i bombie atomowej) ale np. na łamach prasy można było dyskutować, będąc nawet lewakiem (powstało dużo nowych tytułów prasowych po wojnie) Komunistyczna Partia Chin była legalna, aczkolwiek pewnie szpiegowana. Z tego co pamiętam można się było też dowolnie przemieszczać.

Oczywiście, można osrać to i pozwolić wejść różnym wariatom i zająć ziemie, ale im nigdy mało. Przecież Rosjanie chcieli zamontować rakiety z głowicami atomowymi na Kubie o co bardzo zabiegał Fidel, dodatkowo szły transporty z bronią z ZSRR. USA wtedy było gotowe wypowiedzieć im wojnę, dlatego rura im zmiękła i się wycofali. Fidel wtedy się bardzo wkurwił na Związek Radziecki - to pokazuje, że potencjalny konflikt światowy go jebał...

Z niektórymi ludźmi po prostu się nie da dogadać..
 
D

Deleted member 427

Guest
Antoni Wiech napisał:
Z niektórymi ludźmi po prostu się nie da dogadać..

Tego samego zdania był Piłsudski. Szkoda jednak, że nie był libertarianinem, bo przewrót majowy to był fajny pomysł. Po prostu czasami brakuje kamieni :)
Autentyk:
Hrabia Skarżyński: Panie Marszałku, a jaki program tej pana partii?
Piłsudski: Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
kawador napisał:
Antoni Wiech napisał:
Z niektórymi ludźmi po prostu się nie da dogadać..

Tego samego zdania był Piłsudski. Szkoda jednak, że nie był libertarianinem, bo przewrót majowy to był fajny pomysł.

To był bardzo zły pomysł. Przepędził być może kilku złodziei a wprowadził tysiąc razy gorsze gówno jakim był socjalizm. Przepędził być może i jakąś kurwę a wprowadził stokroć gorszą srogą kurew jaką było państwo.

kawador napisał:
Piłsudski: Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Tyle, że dla socjalisty jakim był ten Bandyta z Bezan, "kurwami i złodziejami" byli sprytniejsi, inteligentniejsi czy mądrzejsi. My libertarianie najprawdopodobniej też załapalibyśmy się pod tę kategorię.


Natomiast samo "bicie kurew i złodziei" jest dobre. Nie ma co się certolić z wrogiem. Zajebać i tyle. Najbardziej podobała mi się postawa jakiegoś amerykańskiego oficera, który odpowiadał za wytępienie komarów podczas budowy Kanału Panamskiego. Zamówił dwa statki (>>200% !) pestycydów więcej niż była potrzeba. I po stu latach komary nie chcą się tam zalęgnąć. Mając na uwadze czas życia komara i czas życia człowieka, to gdyby zastosować podobne metody do lewactwa, zamordystów i innych podludzi to nie zalęgła by się ta zaraza przez najbliższe 10000 lat.
 
D

Deleted member 427

Guest
kr2y510 napisał:
To był bardzo zły pomysł. Przepędził być może kilku złodziei a wprowadził tysiąc razy gorsze gówno jakim był socjalizm.

Moja wiedza na temat tamtych wydarzeń jest praktycznie zerowa, więc jak mówisz, że tak było, to tak było. O Piłsudskim też niewiele wiem, poza tym że kiedyś na allegro sprzedałem za 450 zł książkę o nim wydaną jeszcze za jego życia. Nawet jej nie przeczytałem, leżała w dziadkowej biblioteczce, po śmierci dziadka wszystko bez żalu opyliłem za grubą kasę.
 

qatryk

Member
179
2
Taka mała uwaga - krzysiu jakoś nie słyszałem ostatnio aby jakis gość w masce Fawkesa zajebał jakąś lewacka kurwe lub inna sbecka gnide.... do trzech pokoleń wstecz i do przodu... czy jakos tak.. Tak lubisz sobie poimaginować czy faktycznie cos robisz bo to w sumie jak dla mnie zaczyna byc juz nie śmieszne a żenujące...
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
qatryk napisał:
zaczyna byc juz nie śmieszne a żenujące...

Co żenujące? Jak piszę, że jak wlazłeś na scenę czy arenę to masz walczyć i jebać wroga to co?
Jak idziesz z ekipą na mecz to masz ryczeć jak lew! To ma być ryk pogardy dla wroga a honoru i sławy dla swoich. Jak idziesz na ustawkę to się napierdalaj. Jak się ścigasz to ciśnij k..wa po tym gazie. Jak idziesz na siłownię to się nie opierdalaj. Jak grasz w szachy to nie myśl o dupie Marynie i jej cycach tylko graj. Jak pyszczysz w debacie to masz zaorać wroga.
Na arenie nie ma szwagrów, kolegów z klasy i przyjaciół w szeregach wroga! Albo złaź ze sceny czy areny i wstydu oszczędź.
A Ty wyskakujesz z jakimiś maskami. Uderz w stół...
 

qatryk

Member
179
2
Zaraz czekaj... Widzisz najwyraźniej mamy inne pojęcia "orania" wroga. Przynajmniej w debacie. Zwyzywanie kogos od komuchów, kurw i złodziei, sbeków, pachołków i mówienie mu że powinno sie go zajebac łącznie z rodziną i ilomas pokoleniami jest dla mnie zwyczajnie, najnormalniej w świecie oddaniem pola, ośmieszeniem sie i zdyskredytowaniem tego w co się wierzy i o co walczy.
Ja nigdy nie miałem zamiaru i nigdy nie będę miał walczyć w dosłownym tego słowa znaczeniu. Za bardzo cenie swoja dupę. Oczywiscie nie zmienia to faktu że gdybym miał ratować swoja dupę nieomieszkałbym utorowac sobie drogi dla ratowania tej dupy poprzez mięso i krew każdego kto mi stanie na drodze ale jako anarchosatanista nie uwazam aby istniała idea ważniejsza nad mą dupę.
Zatem owszem jestem jak najbardziej za "oraniem" wroga o ile będzie to oranie idei która ten ktos prezentuje. Nigdy człowieka. Bo nie ludzie sa moimi wrogami tylko sposób myslenia ktory soba reprezentują. A walka z tym nie polega na przeprogramowaniu zerojedynkowym na zasadzie twoje idee sa do dupy i śmierc ci za to, bo umysł ludzki pracuje analogowo i potrzebuje czasu i siły argumentów. Argumentów inteligentnych od ironii i sarkazmu poprzez poważne analizowanie i wskazywanie błędów, na wyszukiwaniu słabych punktów myslenia i pogłębiania ich w celu skruszenia tego myslowego betonu kończąc.
Okazywanie pogardy ludziom co najwyżej może tylko zwiazać beton jeszcze bardziej.

A na koniec - wiesz z całym szacunkiem krzysiu ale po tym co piszesz przypomina mi sie znajomek co to zwykł opowiadać jaki to z niego jebaka a jak dostał szanse sie wykazania na pewnej imprezce to jakos tak okazało sie że juz nie do końca jest jak zwykł opowiadać i na placu boju zostali ci co zawsze najmniej muczeli.

Mówisz cały czas o mordowaniu komuchów i ich rodzin - krzysiu do dzieła, nic tak nie dowodzi hartu ducha jak zwykłe pieprzone robienie tego o czym sie mówi. No chyba że nie masz ochoty brudzic sobie rączek i wolisz stanowisko wodza rewolucji - wodzowie przewaznie wola sobie pokrzyczeć niż robić to do czego nawołują.
 
D

Deleted member 427

Guest
Zatem owszem jestem jak najbardziej za "oraniem" wroga o ile będzie to oranie idei która ten ktos prezentuje. (...) Bo nie ludzie sa moimi wrogami tylko sposób myslenia ktory soba reprezentują.

quatryku, ale nie wiem, czy zauważyłeś - ludzie, o których pisze kr2y510, już dawno przestali prezentować idee. Oni są teraz w rządzie i jak źle wypełnisz dla nich PIT, to cię ujebią, przegrałeś swoje życie. I potem dalej możesz "orać idee", siedząc w więzieniu.

Do czego zmierzam? Antoni Wiech napisał wprowadzenie do tematu, które ja rozumiem tak: "nie da się uciec od pragmatyzmu, czasami trzeba poprzeć jednych zamordystów, żeby uniknąć zaorania przez większych."

Ok, wiadomo - klasyka kina niemego. Każdy albo prawie każdy rozumie tę konieczność.

Ale ja mam inne pytanie: "czy gdyby była taka okazja, libertarianie zdecydowaliby się na przejęcie władzy siłą?"

Bo jeśli nie - to znaczy, że te wszystkie teksty Rothbarda, Macieja Miąsika, Hopa, moje, Krzysia, kogokolwiek - że władza to złodzieje, chamy i kukuły - oraz te wszystkie teksty o "wczesnych ostrzeżeniach" - to jakieś pierdolenie bez sensu. Albo uważam rząd za chujów, którzy mnie okradają i życzę im śmierci w męczarniach - albo to jakaś schizofrenia i tak naprawdę to wcale tak nie uważam, a jedynie sądzę, że problemem są ich idee i poglądy, a nie to, że realizują je w praktyce i testują na mojej skórze. Ja wiem, że dzisiaj reżimy zaprogramowane są tak, że mówisz to, co chcesz, ale płacisz, ile ci każą, że druga połowa XX wieku to eksplozywny wzrost dostępności taniej energii i związane z tym potężne przyspieszenie postępu i produktywności realnej i że w związku z tym lodówki są pełne, władza nie pałuje za byle gówno i że w sumie nie ma co nadstawiać karku, ale... odrobina uczciwości by jednak przypasiła, a Krzysiu w tym sensie jest uczciwy, że przynajmniej nie kryje swoich emocji, nawet jeśli to tylko kozaczenie.
 

qatryk

Member
179
2
Co to znaczy dla Ciebie siła? Wziąć i terrorem zdobyć władzę? oki tyle że taka siła to siła czysto fizyczna. Co gorsza aby potem utrzymac władzę i wprowadzać "libertarianizm" bedziesz musial podobuowac twierdze i zdobyć jeszcze więcej siły aby ci sie wszystko w proch nie rozleciało.
Jak ktos przesledzi moje wpisy tu i na moim blogu to zauwazy że tez od dłuższego czasu mówię o sile. Ale o takiej sile, tak poteznej aby nie bylo trzeba jej używać. Jak się zdobywa taka silę? Jednajac sobie ludzi, sprawiając że miliony wierza w jakąś idee i ja realizują. To jest siła. To stanowi siłe państwa i tego ładu który istnieje obecnie. Siła dynamitu i karabinu byc może jest efektowna i przynosi szybkie rezultaty tyle że co dalej? Karabinem będziesz zmuszał do wolności? Karabinem sprawisz że ludzie będa dobrowolnie uczestniczyć w katalaksji? Karabinem przystawionym ludziom do głów nakarzesz im byc wolnymi? Taka siłą gardze bo to nie siła a słabość.
 
D

Deleted member 427

Guest
Słuchaj, ja się zgadzam z tym, co piszesz. Zaprowadzanie libertarianizmu karabinami to mega słaby pomysł. Z drugiej strony jak ktoś mi mówi, że rząd to złodzieje i mafia, to ja to rozumiem to tak, że rząd kradnie moje pieniądze i zmusza mnie do różnych rzeczy (co jest faktem), ergo należy się temu rządowi wjeb. Ja tego nie rozumiem tak, że rząd "ma złe idee i poglądy", bo oni już dawno przeszli od słów od czynów i dyskusja z nimi jest zakończona. I chyba o takich ludziach pisze Krzyś. O takich i o ich przydupasach, którzy domagają się rozrostu władzy swoich chlebodawców. Dlatego ja rozumeim Krzysia i go nie potępiam, ani się nie naśmiewam. Bo Krzyś po prostu jest konsekwentny i nazywa rzeczy po imieniu. Jak ktoś mi podjebie plazme z chaty i po wielu próbach z mojej strony dogadania się dalej będzie mnie olewał i kradł, to nie ma zmiłuj.

Koniec końców - jeśli ty ukradniesz mój chleb, a tłumaczyć się będziesz chęcią pomocy komuś trzeciemu - głodującemu - to mogę ci wybaczyć; mogę żądać zapłaty, sądzić się z tobą itd. Najważniejsze jest, że mogę zażądać, żebyś mi ten chleb odpracował lub odkupił, i uważam, że dokonując kradzieży powinieneś liczyć się z takimi konsekwencjami niezależnie od pobudek, gdyż to mój chleb, a nie twój. Jeśli to akceptujesz, to nie mam zastrzeżeń - ukradniesz w imię wyższej wartości, ale poniesiesz konsekwencje, a ja nie będę musiał być stratny (aczkolwiek będę mógł na własne życzenie - gdy wybaczę i zapomnę). Z państwem sprawa jest inna, gdyż nie może ono ot tak zwrócić równowartość zagarniętego - bo i z czego? Ba, państwo nawet nie chce jej zbytnio zwracać. Najbardziej chętne do zwracania są rządy krajów skandynawskich, bo tam 80% podatków jednak wraca do obywateli, ale to dalej nie zmienia faktu, że te hujki kradną.

Kradną czy tylko "prezentują idee"?
 

qatryk

Member
179
2
Ok. Nie musisz mi tłumaczyc jak działa państwo. Przyjmijmy że to mimo Waszych wątpliwości wiem.

Zacznijmy od tego że ja tu nie mówie o politykach bo to rzecz drugorzędna - istnienie polityków jest jedynie skutkiem sposobu myslenia ludzi. Ludzi którzy sie boją. Ludzi którzy uważają że lepiej jest dac sobie ukraść troche niż byc skazanym na wieczne pilnowanie własności i swej dupy i zycie w wiecznym strachu. Pierdololo o lataniu z karabinym i oraniu złodziei co najwyzej może ich utwierdzic w takim "kompromisie". Zatem to nie kwestia istnienia polityków którzy kradną, a kwestia tego że w ogólności ludzie akceptuja i w sumie sa nawet zadowolenie tak naprawde z czegos tak idiotycznego jak umowa społeczna. Jak dasz komus do przeczytania to co w kwestii umowy społecznej lezy gdzies u Maćka na stronie to wiekszośc sie zgodzi że wszystko to racja i że faktycznie tak jest, ale w zasadzie lepsze to niz cokolwiek innego co przyniesie strach o jutro. Tu przynajmniej jakos to działa - niby kradną, zostawiaja w zasadzie dziesiecine ale poza tym to w sumie jest git, nie ma co sie martwić. Ludziom zwyczajnie nie przeszkadza że ich ktos okrada o ile maja święty spokój. I to jest ta idea o której mówię. To jest to co jest kluczem.
Jeżeli żyjesz w świecie gdzie istnieje powszechna akceptacja kradzieży, gdzie pewne formy tej kradziezy sa wręcz przez społeczeństwo porzadane nie możesz mówić o strzelaniu do złodziei nie zaczynając od zmiany tego punktu widzenia społeczności. Musisz pokonać najpierw wszystkie obawy, wszystkie strachy które wiążą się z pojmowaniem swiata przez ludzi a kwestia tego że ktos kradnie bo może sama sie rozwiąże. Zwyczajnie ludzie wiecej na to nie pozwolą.

Ludzie boja sie nieznanego, tym bardziej gdy to nieznane ma oznaczać zupełnie inne zasady organizacji społecznej. Przypomnij sobie jak zdawałes jakikolwiek egzamin, cokolwiek działo się w twoim zyciu istotnego - zawsze człowiek odczówa niepokój związany z nieznanym. Gdy przychodzi co do czego okazuje sie że tak strasznie wcale nie było. Jeżeli z tym nieznanym powiązani sa niesympatyczni ludzie, to Twój strach zawsze będzie wiekszy niż gdy musisz stawić czoła komus sympatycznemu, komus komu ufasz kto wiesz że raczej będzie chciał ci pomóc niz przeszkodzić. I fałszywa troska polityków, kopiący piłeczke Tusk, umorusany po wizycie na przodku Napieralski itd własnie po to to robią aby ludzie im ufali. I teraz przychodzi libertarianin i mówi takiemu ufającemu Tuskowi, że tego Tuska to najlepiej odstrzelic bo złodziej. No zlodziej oki, kazdy wie że politycy to złodzieje ale strzelac do tego sympatycznego gostka który sie tak stara.

A sama kradziez to w sumie, a co mi pouprawiam troche heglizm, kwestia definicji. Jak kupujesz u pasera to jesteś złodziej czy nie? Jak bierzesz dotacje to jesteś złodziej czy nie? Jeżeli tak to mamy problem tego typu że w zasadzie kazdy jest złodziejem bo cos tam od tego państwa zawsze kiedys tam dostał. Jezeli nie to kolejny problem bo czy nie jest jednak tak że jeżeli bierzesz te dotacje czy też kupujesz u pasera to jakby nie było sankcjonujesz kradziez jako cos w sumie oki. W końcu gdybyś nie brał, gdyby nikt nie brał i nie kupował to złodziejstwo by nie miało sensu bytu. itd.


acha i co do tego czy prezentuja idee, bo byc może nie napisałem tego jasno. Wszystko zaczyna sie od idei. Wszystko to co sie dzieje później jest tylko konsekwencją. Polityk jako pospolity złodziej który ma dużo tupetu okrada ludzi bo mu na to pozwalają i są wręcz z tego zadowoleni. Jakbym miał byc w 100% pragmatykiem tu wręcz uważałbym to za słuszne - skoro ludzie wypinaja tyłek to czemu nie korzystać. To w sumie całkiem fair. To że jakis qatryk czy inny kowador ponarzeka - cóz z tego skoro w ogólnym rachunku stanowia w sumie niewielki promil niezadowolonych z takiego układu. Układu w szerokim znaczeniu - układu który uznaje za jedyny słuszny system prawa system który nazywa sie państwem.

Chcesz zatem przestać byc okradanym zmień ludzi i przekonaj ich że libertarianizm jest bardziej pluszowy niż państwo. Że libertarianizm sprawi że ich zawsze ktos przytuli , otrze łzy i obroni przed strachami w szafie.
 
D

Deleted member 427

Guest
Ok, masz rację, nie mam nic więcej do dodania.

no może prócz:

Jak kupujesz u pasera to jesteś złodziej czy nie?

Tak. Paserstwo to handel kradzionymi rzeczami.

Jak bierzesz dotacje to jesteś złodziej czy nie?

Nie jestem złodziei. Biorę ochłapy z tego, co rząd ukradł moim rodzicom, moim dziadkom i mnie.
 

Avx

Active Member
831
186
Nie rozumiem, jak można usprawiedliwiać skrajnie obrzydliwe zbrodnie tylko dlatego, że popiera je "większość".

To jest zwyczajnie pojebane, to jak usprawiedliwianie Azteckich ofiar z ludzi, ponieważ większość tamtejszego społeczeństwa szczerze uważała, że bez nich słońce nie wzejdzie... To jest jak usprawiedliwianie nazistów mordujących żydów... Naprawdę, to tak skrajnie obrzydliwe podejście, że aż mi brakuje słów...

Quatryku, jasne pytanie. Czy uczciwy dealer narkotyków, którego chce aresztować reżim, ma moralne (libertariańskie) prawo wyjąć pistolet i zastrzelić reżimowego funkcjonariusza ?
Jeżeli odpiszesz "nie", no to jest już dla mnie całkowicie jasne, że żadnym wolnościowcem w ogóle nie jesteś.

Natomiast przy opdpowiedzi "tak", to nie widzę naprawdę żadnej róznicy pomiędzy taką samoobroną; a samoobroną poprzez zniszczenie całego gmachu reżimowego.

Libertarianizm jest indywidualistyczny. Kolektywne pomysły, jak usprawiedliwianie systemu ze względu na liczbę popierających go; nie powinny mieć do libertarianizmu wstępu...

qatryk napisał:
Karabinem będziesz zmuszał do wolności?

Nie. Karabinem będę ich zmuszał do odpierdolenia się od interesów moich i innych ludzi, którzy takiego "odpierdolenia się" sobie życzą. Kurwa, to jest elementarz przecież - każdy wie, że libertarianie nie mają nic do DOBROWOLNYCH komun. Jeżeli ktoś boi się narzucenia mu wolności, droga wolna - nikt mu nie będzie zabraniał oddania SIEBIE na niewolnika. SIEBIE, nie innych ! Jak to obecnie jest w zwyczaju.
 
Do góry Bottom