Miasto vs. Odludzie – co fajniejsze?

C

Cngelx

Guest
Mam sporo doświadczenia zarówno w mieszkaniu w jednym jak i drugim. Właściwie to całe życie mieszkam "chwilę na wsi", "chwilę w mieście". Oba rozwiązania mają zalety, jak i wady.

Uważam, że pod pewnymi warunkami tj.: porządne własne auto, dobry dostęp do internetu (tj. min. 2 niezależne łącza), praca zdalna oraz nie bycie biedakiem lepiej jest jednak mieszkać poza miastem.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
no do mieszkania oczywiście że poza miastem lepiej, spokój czste powietrze nimo ludzi, lemingów, komuchów...
do miasta to mozna pojechać pohandlować, abo coś tam zakupić... pozwiedzać jeśli jest co...
każdy kto sie szanuje to poza miastem se wille stawia... do miasta ciągnie plebs za robotą bo nie stać ich na dojazdy codzienne...
 
D

Dźwigpol SA

Guest
na odludziu mieszkają wieśniaki nie potrafiące odnaleźć się w kapitalizmie. robota przeważnie jest w mieście czyli tam gdzie kluby nocne, restauracje, siłownie, kina, sklepy, hipermarkety, itak dalej i tak dalej. miasto to przyjemności i rozrywka. skoro pracuje się w mieście to i lepiej też mieszkać w mieście. nie smrodzi się wtedy samochodem i nie marnuje czasu w korkach. dojeżdża taki palant ze wsi 2 godziny i później cały dzień narzeka mi w robocie że go plecy bolą od siedzenia za kółkiem.

w mieście jest ciekawie, na odludzie ciągną smutne pizdy z którymi nie chciałbym spędzić 15 minut sam na sam. w dodatku udowodnione że po dłuższym pobycie w mieście rosnie poziom iq, za to po przebywaniu na wsi - maleje.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
jak ktoś nimo roboty i możliwości to w miescie jest jego miejsce, ja też pojechałem robić fuchy do miasta...
choć mieszkam w 8i pół milionowej aglomeracji to jestem na obrzeżu, zaraz koło domu mam jezioro i potem juz pola i lasy...
zaś jak bym poszedł w przeciwnym kierunku to mam miasto miasto miasto jakieś fabryki miasto miasto magazyny miasto itd na kilkadziesiąt kilometrów...
odkąd sie obijam i zarabiam klikając po necie i czasem coś przewożąc jest to zupełnie bez znaczenia że jestem tu, gdyby nie bliskość krańca miasta to bym sie dawno wyniósł...
do centrum miasta nie udaje sie wcale bo nie mam powodu...

tak właściwie to jak sie nie jest robolem z fabryki urzędu czy marketu, to nie ma żadnego powodu by sie do miasta udawać...
hipermarkety są poza miastem, a drobne zakupy to wszędzie sie da zrobić...
inne rzeczy to w necie sie kupuje...
imprezy sie robi u siebie przy basenie... zajebiste burdele, znaczy kluby ze striptizem i masażem są i poza miastem...
kino ma sie domowe...
koncerty a raczej festiwale też są poza miastem z faktu ze w mieście nie ma miejsca na takie imprezy...
jedyne to jak ktoś na legalu robi to czasem musi do jakiegoś jebanego urzędu w mieście pojechać...

tylko plebs potrzebuje miasta bo nie stać ich na własną siłownie w domu...
nie stać ich na auto... i codzienne dojazdy... a robota jest w mieście... jak ktoś ma kase i nie musi pracować w jakiejś fabryce czy uczelni to mieszka poza miastem...
plebsu nie stać na pojechanie raz na jakiś czas do hipermarketu, który jest poza miastem i narobić zakupy porządne, dlatego jak jadą z roboty tramwajem, wysiadają przystanek wcześniej idą do supermarketu kupują troche żarcia i z siatkami lezą do swojego bloku...
 
D

Dźwigpol SA

Guest
tak właściwie to jak sie nie jest robolem z fabryki urzędu czy marketu, to nie ma żadnego powodu by sie do miasta udawać...

jak sie nie ma zycia to tak. bo co sie niby robi w czasie wolnym na wsi? chla sie bimber. czyli albo komputerowy no life albo menel.

imprezy sie robi u siebie przy basenie...

ale wtedy jebie gównem z pobliskiego pola. no i nie będę zapierdalał 3h na zadupie żęby się chujowego bimbru napić i słuchać opowieści jak sie mietkowi traktor zepsuł.
 
D

Dźwigpol SA

Guest
plebsu nie stać na pojechanie raz na jakiś czas do hipermarketu, który jest poza miastem i narobić zakupy porządne

No i wali od nich potem jak stoją w kolejce, w dodatku blokują kasę bo biorą tyle towaru jakby jutro miałby być armagedon jakiś. Od razu widać ze to wieśniaki.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
jak sie nie ma zycia to tak. bo co sie niby robi w czasie wolnym na wsi? chla sie bimber. czyli albo komputerowy no life albo menel.
menelów najwięcej jest w mieście, gdzie siedzą przed blokiem i chleją, abo siedzą w mieszkaniu w bloku i oglądają seriale abo grają w komputer bo nei stać ich na cokolwiek innego hehe
poza tym na libnecie można siedzieć wszędzie...
W mieście jest lepszy internet i lepsze warunki, na krowie ciężej utrzymać laptopa.
w miasta celują etatyści atomówkami hehe
no i miasta to siedliska komuchów i lewactwa, miasto jest dla lubiących przebywać wśród innych ludzi, kolektywistów i ekstrawertyków...

ja tam mam doświadczenia 7 lat londynu no i wiele innych dużych aglomeracji przy których warszawa to wiocha nawet, i jednak preferuje odludzie, gdzie jest święty spokój, jak ktoś chce to se może po coś tam pojechać do miasta po czym wrócić do spokojnego domu, a w mieście otworzysz okno i kurwa na okrągło hałas aut, syreny karetek i radiowozów, syf spalin, smog...
Jak stać mie na miesięczny karnet po 300 złoty przez dwa lata, to i stać mnie bedzie na domową siłownie.
to czemu nie masz ino jak plebs jakiś na siłke idziesz i dotykasz sprzęty które inni dotykają i potem zalewają?
biedyzm miejski, dlatego też jeździsz tramwajem, bo nie stać cie nawet na lanosa jebanego, bo jakby cie było stać to byś kupił i miał...
No i wali od nich potem jak stoją w kolejce, w dodatku blokują kasę bo biorą tyle towaru jakby jutro miałby być armagedon jakiś. Od razu widać ze to wieśniaki.
o typowy komunista z miasta, przeszkadza mu że ktoś kupuje duzo, też by tyle chętnie kupił ale nimo kasy i nie uniesie siatek do tramwaju, już przy jednej sie spoci jak na silce i smrodzi sobą innym w tramwaju... dobrze że ja mam auto z klimą... nie musze jeździć z jakimiś przegrywami...
 
D

Dźwigpol SA

Guest
menelów najwięcej jest w mieście, gdzie siedzą przed blokiem i chleją, abo siedzą w mieszkaniu w bloku i oglądają seriale abo grają w komputer bo nei stać ich na cokolwiek innego hehe

statystycznie nie jest. po przeliczeniu per capita więcej jest meneli na wsi. w liczbach bezwzglednych wychodzi wiecej w miescie, bo ogolnie jest wiecej ludzi.

to czemu nie masz ino jak plebs jakiś na siłke idziesz i dotykasz sprzęty które inni dotykają i potem zalewają?
biedyzm miejski, dlatego też jeździsz tramwajem, bo nie stać cie nawet na lanosa jebanego, bo jakby cie było stać to byś kupił i miał...

mam silke w domu i chodze też na miasto, bo tam mam kumpli z którymi trenuje i można też powyrywać dupeczki. no i na siłce jest większy asortyment, wiadomo że do mieszkania mi się wszystko nie zmieści.

spróbuj se na wsi dupeczki wyrywać, chyba tylko w remizie jest to możliwe, no i jakość mięsa chujowa, łapy zdarte od pracy w polu, z japy śmierzi czosnkiem i cebulą. w dodatku samic mało... porażka panie.

i co prawda czesto jezdze tramwajem i autobusem, za to stać mnie na własne auto tylko że w polszewii nie oplaca się jeździć swoją furką. rozumiem po useju lub nimcach popylać automobilkiem ale nie tutaj kurwa po tych dziurawcych i wąskich drogach co tylko wieśniak może się tym podniecać... no i jak gdzieś nie ma korka to jebany fotoradar wpieprdzielą... idź pan w chuj z taką jazdą.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
12 985
Mieszkam w środku małego miasteczka, wręcz na krawędzi centrum, w najstarszej jego części, która setki lat temu była wsią.
Dookoła spokój, nawet pobliski serwis mercedesa nie hałasuje zbytnio. Sąsiad hoduje kury i ziemniory sadzi. Uliczka jest zaślepiona od góry, więc nie muszę patrzyć jak mi obcy łażą koło ogrodzenia na skróty, kiedy wracają lemingi z kościoła. A z drugiej strony do wszystkiego mam rzut beretem: piękne lasy, dłuuuga ścieżka zdrowia, praca, markety, małe sklepy, dworzec, knajpy, jezioro, nawet cmentarz i ulubionego dentystę.
 

Otwieracz_do_piwa

Active Member
50
96
Kiedyś mieszkałem na wsi, teraz w dużym mieście.
Jedyne wady miasta to mniejsza przestrzeń życiowa i gorsza jakość powietrza.
Na wsi jest:
-więcej meneli, większość moich znajomych ze szkoły zostało degustatorami taniego wina i leży pewnie teraz gdzieś zapita w rowie.
-niebezpiecznie, mieszkam w jednej z tych dzielnic gdzie podobno lepiej się nie zapuszczać w nocy, ale dla mnie to jest oaza bezpieczeństwa w porównaniu ze wsią, gdzie każdy patol czuje się jakby był królem wioski i patrzy komu tu wyjebać. Policja ma to w dupie, bo przecież nie będzie ścigać kumpla ze szkoły czy syna sąsiadki.
-wszyscy chcą o tobie wszystko wiedzieć, a jak zrobisz coś co im się nie spodoba to już cała wioska wie. Jak się zabunkrujesz w piwnicy to ci na podwórko wlezą żeby zobaczyć czym się zajmujesz.

W mieście jest pełno możliwości, mogę iść do restauracji chińskiej, tajskiej, indyjskiej, meksykańskiej, włoskiej czy nawet uzbeckiej, a na wsi jest co najwyżej bar na rogu. Chcę iść do kina mam duży wybór kin i filmów. Kolejna ważna sprawa to usługi medyczne, na wieś zanim karetka dojedzie to rodzina zdąży już zamówić firmę pogrzebową, a po za tym nie ma dostępu do specjalistów.
Dlatego wybieram miasto, ale nie ukrywam, że by przydała się działeczka gdzieś po za miastem gdzie można zrobić grila w lato.
 

kalvatn

Well-Known Member
1 317
2 112
Zdecydowanie poza miastem ale nie na wsi takiej jak ja powszechnie rozumiemy. Własny dom koło lasu najlepiej na odludziu,cisza spokój, żywego ducha, własny pies lub psy,lub też inne zwierzęta i broń w domu. Coś można sadzić, coś można małego uprawiać, mieć jakieś drzewka owocowe itd.
O jakich restauracjach w mieście mówicie? Chyba tylko polskie jedzenie ma jakiś smak bo pomidorki zimą w restauracji włoskiej to jakiś koszmar! W japońskiej świeżutkiego tuńczyka pół kilo na porcje również wam chyba nie podadzą? A jak podadzą to cena pincet co najmniej.
I co jeszcze mam w mieście ciągłe opłaty za parkowanie i brak miejsca na nie, smród spalin, tłok i dużo ludzi, hałas. Teatr - państwowy teatr pominę milczeniem - tego nie da się oglądać, kino - nic się nie straci od braku amerykańskich filmów czy głupich polskich komedii. Opieka medyczna - jak żyjesz spokojnie i się ruszasz na powietrzu, nie jesz syfu to i zdrowie dopisze, z zębami można podskoczyć raz na jakiś czas do jakiegoś gabinetu, poza miastem będzie zawsze taniej niż w centrum wawy. Zakupy, można je robić raz na miesiąc dla mnie nie byłby problem. Oczywiście ten sposób życia wymaga bycia niezależnym finansowo ale co tam to tylko szczegół.
 

Otwieracz_do_piwa

Active Member
50
96
O jakich restauracjach w mieście mówicie? Chyba tylko polskie jedzenie ma jakiś smak bo pomidorki zimą w restauracji włoskiej to jakiś koszmar!
No to wybierasz taką jaka pasuje, w mieście masz wybór, na wsi nie.

W japońskiej świeżutkiego tuńczyka pół kilo na porcje również wam chyba nie podadzą? A jak podadzą to cena pincet co najmniej.
Nie jestem fanem kuchni japońskiej, ale w przeciągu ostatnich kilku lat ceny spadły drastycznie, a jakość praktycznie bez zmian.

Opieka medyczna - jak żyjesz spokojnie i się ruszasz na powietrzu, nie jesz syfu to i zdrowie dopisze
Mój wujek się ruszał na powietrzu i łaził po lasach, dopóki go nie ujebał kleszcz z boreliozą, lekarz na wsi się nie poznał, przepisał jakieś gówno na stawy i mówił, że zaraz mu przejdzie. Dopiero w mieście się poznali, ale było już za późno. Teraz jest wrakiem człowieka.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
12 985
Co do wspomnianej wyżej boreliozy. Przy obecnym statusie przeciętnego lekarza, który zajmuje się głównie przepisywaniem antybiotyków z listy aktualnie polecanych, podejrzewam, że nawet wizyta u miejskiego niewiele mogła zmienić.

Pamiętam przypadek, kiedy to leczono pacjentkę przez kilka lat na RZS, podczas gdy ta cierpiała na boreliozę. Mojemu dziadkowi pomylono zapalenie gardła z zapaleniem osierdzia sercowego. Jeden i drugi przypadek: miejscy lekarze. Oczywiście, to nie znaczy, że wiejscy są spoko. Nie mogą raczej tacy być. Spoko lekarze mają prywatne gabinety (muszę dodawać, że nie każdy priv-med jest dobry?), pracują dla rządowych urzędasów, albo wyjeżdżają z kraju.

Jeśli chodzi o wieś z definicji, to NIGDY W ŻYCIU!! Środowiska wiejskie w Polsce zajmują się głównie wzajemną inwigilacją. Każdy o każdym wie niemal wszystko. I jeszcze mają pretensje, że zasłaniasz okna. Serio, słyszałem takie gadki, że ktoś fochał się do sąsiada, że ten musi go nie lubić, bo zasłony nocą ma na oknach. Ja pierdolę.
 
Ostatnia edycja:

tolep

five miles out
8 555
15 441
Dorosłe życie - miasto. Człowiek poświęcający kilkanaście procent aktywnego czasu życia na dojazdy, traci kilkanaście procent życia, czasu i pieniędzy.
(No, chyba że się robi w agrobiznesie lub takowy prowadzi)

Dzieciństwo, wakacje, emerytura - wieś.
 

kalvatn

Well-Known Member
1 317
2 112
No to wybierasz taką jaka pasuje, w mieście masz wybór, na wsi nie.


Nie jestem fanem kuchni japońskiej, ale w przeciągu ostatnich kilku lat ceny spadły drastycznie, a jakość praktycznie bez zmian.


Mój wujek się ruszał na powietrzu i łaził po lasach, dopóki go nie ujebał kleszcz z boreliozą, lekarz na wsi się nie poznał, przepisał jakieś gówno na stawy i mówił, że zaraz mu przejdzie. Dopiero w mieście się poznali, ale było już za późno. Teraz jest wrakiem człowieka.

Jadłem w Japonii wiec mam inne zdanie. Poza tym nie chodzi o kuchnię japońską.

Odnośnie wujka nalewałoby się zastanowić co częściej się zdarza ukąszenie kleszcza czy np. potrącenie przez samochód w mieście. Jedno i drugie może być śmiertelne.
 
Do góry Bottom