Norweskie ministerstwo potwierdza - dzieci są państwowe

  • Thread starter Deleted member 427
  • Rozpoczęty
D

Deleted member 427

Guest
Władze norweskie są gotowe zadać kolejny cios instytucji tradycyjnej rodziny. Ministerstwo Rodziny, Dzieci i Spraw Socjalnych przygotowało raport, w którym proponuje się wprowadzenie w tym kraju nowych kryteriów oceny dobrego samopoczucia dzieci. Główne tezy zakładają ponad to, że biologiczni rodzice nie mają już priorytetu w wychowaniu własnych dzieci i w wypadku odkrycia, że dziecko jest niezadowolone, będzie ono usuwane z takiej rodziny.

(...)

Minister ds. Rodziny, Dzieci i Spraw Socjalnych Norwegii Audun Lisbakken przygotował pakiet działań zmierzających do dalszej poprawy sytuacji dzieci w Norwegii. Stwierdzono, że główną przeszkodą dla takiej poprawy są sami rodzice. Dlatego Lisbakken proponuje zniesienie ich priorytetów we wszystkich sprawach dotyczących dzieci. Twierdzi on, że „jeśli relacje między rodzicami a dziećmi są przeszkodą w rozwoju dziecka, to dziecko powinno być ważniejsze niż biologicznego zasady."

http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/norwe ... -panstwowe

I jak tu ich nie rozpierdalać z automatu?
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
Próby usuwania niezadowolonych dzieci z rodzin powinny się tak na oko zakończyć wraz z pierwszym skutecznym usunięciem usuwającego urzędnika z niezadowolonego społeczeństwa, ot, choćby za pomocą siekiery.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Spuścić 10 tysięcy Breivików ze smyczy i problem zostanie rozwiązany na najbliższe tysiąclecie. ;)
Czerwona zaraza przestanie biologicznie istnieć. Geny podludzi zostaną wyeliminowane.
 

whirlinurd

Member
556
19
250px-Pavel_Morozov.jpg


http://pl.wikipedia.org/wiki/Pawlik_Morozow

nic nowego... to tylko powrót do "źródeł" :)


Celem stalinowskiej propagandy było propagowanie postawy donosicielstwa i niszczenie więzi rodzinnych (ostatniej ostoi sprzeciwu wobec totalitarnej władzy partii bolszewików). Idolizacja Pawlika miała oznaczać, że nowy sowiecki człowiek zawsze stawia dobro państwa sowieckiego nad więziami społecznymi i rodzinnymi. Denuncjator Pawlik Morozow został symbolem Komsomołu - oficjalnym wzorem do naśladowania dla sowieckich dzieci. Opisywano go w podręcznikach, stawiano mu pomniki, pisano o nim poematy, sztuki, pieśni, symfonie, nawet operę. Morozowa uwieczniano na znaczkach pocztowych i etykietkach pudełek od zapałek.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Tymczasem w UK...

11-latek waży 95 kg. Rodzice zostali aresztowani
Dzisiaj, 6 czerwca (15:19)
Rodzice 11-letniego chłopca z Wielkiej Brytanii zostali aresztowani pod zarzutem zaniedbania. Chłopiec waży 95 kilogramów przy wzroście 150 cm. O sprawie informuje Sky News.

Na razie nie ujawniono tożsamości mężczyzny i kobiety. Małżeństwo jest przesłuchiwane obecnie przez policję. Wcześniej matka chłopca stwierdziła, że starali się go zachęcać do aktywności ruchowej, chcieli, aby więcej grał na konsoli Wii, która wymaga poruszania się.

Kobieta tłumaczyła także, że cała jej rodzina ma po prostu takie predyspozycje genetyczne. - Ja jestem otyła i cała rodzina po stronie mojego męża też zmaga się z otyłości. To są geny, z tego wynika nasza otyłość - mówiła.

Policja zainteresowała się przypadkiem otyłego chłopca po tym, jak została poinformowana przez lekarzy ze szpitala im. Królowej Elżbiety w King’s Lynn. Lekarze zajmowali się chłopcem, którego los był im już wcześniej znany.

BMI 11-latka wynosi 41,9, co kwalifikuje się już do otyłości klinicznej.

wychodzi na to samo...
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 411
4 438
Zarzut zaniedbania?? Ile oni się musieli napracować, żeby go tak utuczyć!
 

fortis

Pierwsza wróżka akapu
69
103
Tu chodzi o to, że dzieci przestaną być smutne, bo będą się bały porwania ich przez rząd. Innymi słowy, Norwegia ustawą znosi wszelkie dziecięce troski. Od razu widać, kim się inspirowali.

399265ba5253561cdd3e8b42a00b1555_original.jpg


Już widzę, jak Szumi osiąga wyższy poziom retoryczny dzięki okryciu kolejnego, już drugiego argumentu za socjalizmem, mianowicie oprócz tego, że w Skandynawii jest zajebiście bogato, to jeszcze jest zajebiście szczęśliwie. Szach mat.
 

fortis

Pierwsza wróżka akapu
69
103
Ale to, że dzieciak się spasł zapewne na produktach zalecanych przez resortowych dietetyków to psiarni już nie interesowało.

Wszystko w nadmiarze może szkodzić. Świadczy to tylko o tym, że dzieci należy w większym stopniu powierzyć w opiece państwu, bo tylko wtedy mają gwarancję, że zajmą się nimi fachowcy, a nie dyletanci jakimi są rodzice, którzy często wychowują swoje pierwsze dziecko, a nie mają o tym pojęcia.
 

Voy

Active Member
386
242

Kobieta tłumaczyła także, że cała jej rodzina ma po prostu takie predyspozycje genetyczne. - Ja jestem otyła i cała rodzina po stronie mojego męża też zmaga się z otyłości. To są geny, z tego wynika nasza otyłość - mówiła.

mój ulubiony argument opasłych ludzi :D

Genetics.jpeg


Zarzut zaniedbania?? Ile oni się musieli napracować, żeby go tak utuczyć!

akurat w Stanach i UK sprawa wygląda tak, że biedniejsi są grubsi, bo zdrowe żarcie jest dość drogie, a mrożona lazania dla dwóch osób w tesco kosztuje funta (przynajmniej kosztowała parę lat temu) i generlnie junk food w porównaniiu do normalnego żarcia jest śmiesznie tanie.
 
648
1 208
Są grubsi, bo generalnie są głupsi, mniej solidni, bierniejsi itp., a swoje głupotę, niską solidność i bierność zabijają takim żarciem, które jest tanie i dobrze smakuje, co poprawia im samopoczucie na chwilę. Zarówno w Stanach, UK jak i w Polsce można jeść w miarę dobrze i tanio.
 

workingclass

Well-Known Member
2 131
4 151
Najpierw walczą, żeby dzieci nie musiały pracować a potem narzekają, ze dzieci nie chcą pracować:
http://www.mojanorwegia.pl/czytelnia/mlodzi_norwegowie_sa_leniwi-8212.html
- Część współczesnych dzieci i młodzieży dostają to, na co mają ochotę od swoich rodziców. Nie muszą na nic zapracować. To dosyć nieszczęsny kierunek rozwoju. Praca pozytywnie wpływa na rozwój dzieci. Poprzez pracę wakacyjną uczymy się odpowiedzialności, zarabiania pieniędzy i interakcji z dorosłymi, wszystko to jest bardzo ważne. Osobom, które w młodym wieku pracowały będzie się lepiej wiodło na rynku pracy w dorosłym życiu.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
akurat w Stanach i UK sprawa wygląda tak, że biedniejsi są grubsi, bo zdrowe żarcie jest dość drogie...
Na przykład Michael 'Jabba' Moore czy Ryszard 'Jabba' Kalisz. ;)

Ja zauważyłem coś innego w żarciu. Byłem ostatnio na imprezie, wynajęty cały hotel, żarcie do oporu, wóda i whiskey leją się strumieniami... Ja kurwa cały czas żrę!?! Co jest!?! Brzuch mi rozsadza, a jestem głodny! Niby kurwa jakieś wędliny, to tamto... Więc akcja! Oglądam tę 'szwedzką płytę', a tam kurwa wszystko, tylko nie ma tłuszczu! Nawet jajecznica na wodzie! - tak! Kurwa drobiazg. Więc szukam, szukam..... kurwa jest, mały talerzyk gdzie są małe kosteczki masełka. Ale niepewny sprawdzam, czy to masło czy jakaś hujnia masłopodobna... Masełko! Prawdziwe masełko! Najprawdziwsze! Mam! Moje! Pierwszy! Jak to dobrze, że nikt nie zauważył. No to jajecznica na talerzyk i jebs całe masełko do jajeczniczki. Zjadłem i spokój. Już byłem najedzony...
 
  • Like
Reactions: fds

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Ciekawy wywiad z jakąś urzędniczką od integracji z Norwegii
http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105226,12401911,Jak_sie_robi_dzieci_w_Norwegii.html
wklejam w wersji okrojonej
(...)

  • -Nie, w Norwegii nie ma tradycji ciepłych posiłków w przedszkolach. Dzieci przychodzą z kanapkami, maluchy dostają z domu jedzenie w słoiczkach, które jest potem podgrzewane. Niektóre placówki dają dzieciom owoce, ale nie ma tradycji prowadzenia kuchni czy też cateringu.

    -I jak te dzieciaki wytrzymują, przecież w Norwegii zimno jest przez trzy czwarte roku?

    - Też zadawałam to pytanie ludziom w ministerstwie i znajomym. Pytałam: skoro jesteście tak bogaci, to dlaczego w przedszkolach nie ma kuchni. Śmiałam się, że pod tym względem w PRL dzieci miały lepiej. Ale poważnie, taka jest norweska tradycja. W Norwegii istnieją także tzw. friluftsbarnehage, czyli przedszkola na świeżym powietrzu, gdzie dzieci przebywają prawie przez cały czas na dworze. Przedszkole to bardzo mały budynek, gdzie mogą wejść i ogrzać się, gdy jest zimo lub skorzystać z toalety, natomiast zajęcia, zabawy odbywają się na świeżym powietrzu niezależnie od pory roku.

    -Taki zimny wychów...

    - Tak, ale nikt nie narzeka. Kiedyś widziałam, jak dzieciaki w lesie siedziały na ławkach i jadły sobie drugie śniadanie, choć walił śnieg i niesamowicie wiało. Zupełnie im to nie przeszkadzało - popijali kanapki mlekiem czy kakao.

    -Ciepłym?


    - Nie jestem tego taka pewna, bo w Norwegii dzieci biorą do przedszkola i szkoły głównie zimne napoje. Mają takie specjalne butelki termosy, a rodzice wlewają do nich najczęściej albo mleko z lodówki, albo wodę z kranu.

    -Pozazdrościć takiej wody, choć nie wyobrażam sobie polskiej matki, która dałaby dziecku do szkoły wodę z kranu.

    - Na początku też mnie to szokowało, ale można przeżyć bez ciepłej herbaty.

    W przedszkolach dzieci mają dużo swobody, np. mogą wspinać się na drzewa. Kiedyś byłam w jednym z norweskich przedszkoli z wycieczką polskich nauczycielek. Szliśmy z dyrektorem i mijaliśmy dwójkę dzieci, które bawiły się na stromym dachu miniaturowego domku. Polskie nauczycielki były w szoku, bo dyrektor, zamiast ich zrugać i kazać zejść, po prostu pomachał do nich ręką.

    W przedszkolach wiejskich dzieci mają do dyspozycji belki ze słomy i taczki, w których wożą siano. Mają młotki i gwoździe, co w Polsce byłoby nie do pomyślenia. Widziałam też kiedyś na własne oczy dwuletnie dziecko z wiertarką. Chłopiec siedział koło ojca i wiercił dziury w kawałku drewna. Wszystko to sprawia, że w Norwegii dzieci są szybciej samodzielne i bardziej sprawne fizycznie.

    (…)


    -Czy Norwegia to najlepsze miejsce na urodzenie i wychowanie dziecka w Europie?

    - Powiem tak: to na pewno wspaniały kraj dla dzieci. Jeśli ktoś w Norwegii chce wychowywać dzieci inaczej niż Norwegowie, to znaczy w większej dyscyplinie, to może mieć problem. Wiem to np. od znajomych Rosjanek, które wyszły za mąż za Norwegów i chcą wychować dzieci w podobnym stylu jak Polki, to znaczy wysyłając je na naukę języków obcych, lekcję muzyki itd. Takie matki nie mogą zmuszać swoich pociech np. do gry na fortepianie, mówiąc: "Teraz nigdzie nie wyjdziesz, musisz poćwiczyć". Bo jeśli dziecko powie kilka razy w szkole, że nie mogłem grać w piłkę czy bawić się, bo mama kazała mi grać na fortepianie, to rodzicie mogą być wezwani na rozmowę. Tutaj przywiązuje się dużo uwagi do prawa dzieci do zabawy w czasie poza szkołą.
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 516
Kiedyś w "Angorze" był wywiad z polską przedszkolanką, która zatrudniła się w norweskim przedszkolu. I ona mówiła, że w wielu przedszkolach jest tak, że dzieci dostają tylko produkty, tzn. cały bochenek chleba, cały pomidor itp. I że jak dziecko chce kanapkę z pomidorkiem, to musi samo wziąć nóż, samo ukroić chlebek, samo posmarować masełkiem i samo pokroić pomidorka. A rolą przedszkolanek jest tylko pomaganie tylko największym pierdołom. A dzieci w przedszkolach mają OBOWIĄZEK wychodzenia na dwór na kilka godzin dziennie, chyba że temperatura spadnie poniżej -15 st. C, to wtedy te które bardzo nie chcą, mogą zostać w budynku :) . Dopiero dużo później znajomy, który mieszka w Norwegii wyjaśnił mi, że chodzi o to, żeby wystawiać dzieci na naturalne światło słoneczne, bo dzieci trzymane non stop w domach przy sztucznym świetle w tak wysuniętym na północ kraju w wieku dorosłym są narażone na depresje i uzależnienia.
 
Do góry Bottom