Czy Twitter shadowbanuje?

tolep

five miles out
8 555
15 441
Zaprzeczyli banowania na podstawie preferencji politycznych, jednak z powyższych punktów (2. i 3.) widać, że robią to pośrednio.

Nie widać.

Twitter po prostu próbuje zgadnąć na podstawie moich preferencji co mogłoby mnie zainteresować z około tysiąca (rząd wielkości) - postów wysłanych przez tych kilkuset userów których śledzę w ostatnich kilkunastu godzinach. Wszystkich postów nie dałbym nawet rady czytać w czasie rzeczywistym, a co dopiero tysięcy zaległych. A gdybym próbował wejść w dyskusję, to samo napisanie odpowiedzi (minuta) powoduje, że w tym czasie robi się zaległośść w bieżącym przeglądaniu walla.
Oni najzwyczajniej w świecie wyświetlają mi to, co mogłoby mnie zainteresować a najlepiej co by mi się podobało. Ich celem jest żebym patrzył jak najdłużej w tą aplikację, a dokładniej na reklamy które od czasu do czasu wyświetlają. Natomiast z drugiej strony starają się nie pokazywaćczegoś, co mogłoby usera odstręczyć od pozostania w aplikacji. A poznają to po negatywnych reakcjach innych na dane treści.

Userom Twittera proponuję prosty ekspryment. Poprzeglądajcie swojego walla w czasie rzeczywistym parę minut i spróbujcie wejść w interakcję z kilkoma postami wybranymi według jakiegoś z góry pomyślanego kryterium. Wkrote w polecanych zobaczycie więcej własnie takich.

Facebook działa analogicznie.

Efektem jest tworzenie baniek społecznych wokół usera, zawierających ludzi o podobnych poglądach i zainteresowaniach. Potem powoduje to klasyczne błedy poznawcze, jak efekt potwierdzenia. Ale to ich niekoniecznie obchodzi.

I Spotify działa analogicznie. Puszcza mi więcej tego, co może mnie zainteresowac, na podstawie tego, którą nową piosenke dodałem do jakiejś mojej playlisty, postanowilem odsłuchać ponownie, albo po prostu dałem serduszko.

I reklamy Google działają tak samo.

Dyskutujemy dalej czy poczekamy az kilka ostatnich postów szanowna administracja przeniesie do wątku Propaganda i manipulacja w internecie?
 
Ostatnia edycja:
  • Like
Reactions: Alu

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
Ale to nie on ma udowadniać, że spisku nie ma, tylko zwolennicy spisku, że spisek jest.

Alu, widzę, że ulegasz propagandzie. Jak ktoś twierdzi, że jest jak twierdzi Twitter, to jest to teza, ale jak ktos stawia inna hipotezę, to od razu jest to teoria spiskowa, która wymaga dowodu.

Ale nie, mamy 2 hipotezy dotyczące tego, jak podawane są dane. Jedna to taka, że to czysty algorytm dopasowywania do zainteresowań i maksymalizacji zadowolenia, a druga to, że może owszem, ale też na minimalizacji wpływu "nieprawomyślnych" (poprzez odpowiednie naginanie algorytmów, shadobanning, itd). Żadna z nich nie jest spiskowa, albo raczej obie są spiskowe, bo obie zakładają, że dostajemy to, co chce firm social media, a nie to, co my chcemy, więc że to, co widzimy, jest jednak rezultatem pewnego spisku. I obie generalnie się na razie niezbadane, bo się nikomu (a już na pewno nikomu z nas) nie chce.

W obu przypadkach wiadomości w feedzie nie są prostym przelaniem wejścia od obserwowanych (skupmy się na Twitterze) na wyjście (czyli nasz feed) - dokonuje się selekcja, wedle niejawnego algorytmu (spisku). Dyskusja jest jedynie o tym, jaka formę ten spisek ma. Czy rzekomo niewinną (maksymalizacja zadowolenia odbiorcy), czy może jeszcze dodatkowo nacechowana jakimś bardziej szalonym politycznym jadem.
 

tolep

five miles out
8 555
15 441
Jako bonus polecam obejrzeć trzy filmiki gościa którego szanję (Bardziej niż Vsauce, bo nie pajacuje)

Dwa pierwsze o Facebooku, z 2014




i świeży o YouTube


Nie są długie, dlatego polecam wszystkie trzy. Dowiecie się, jak skomplikowane jest ustalanie algorytmu decydującego o tym, co wyświetlać userowi w sytuacji gdy NIE DA SIĘ wyświetlić mu nawet 10 procent contentu wytwarzanego przez tych, których on subskrybuje/lajkuje/obserwuje.

I oczywiście, w czymś tak skomplikowanym (zahaczamy o machine learning ocierający się o AI) jest możliwość dokonywania różnych manipulacji. Tyle, że są one przy odrobinie analizy statystycznej zawierającej odrobinę reverse engineeringu łatwe do wykrycia przy odrobinie środków w to zaangażowanych. Na Twitterze byłoby szczególnie łatwo, spośród wymienionych serwisów.
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
Nie widać.

Twitter po prostu próbuje zgadnąć na podstawie moich preferencji co mogłoby mnie zainteresować z około tysiąca (rząd wielkości) - postów wysłanych przez tych kilkuset userów których śledzę w ostatnich kilkunastu godzinach. Wszystkich postów nie dałbym nawet rady czytać w czasie rzeczywistym, a co dopiero tysięcy zaległych. A gdybym próbował wejść w dyskusję, to samo napisanie odpowiedzi (minuta) powoduje, że w tym czasie robi się zaległośść w bieżącym przeglądaniu walla.
Oni najzwyczajniej w świecie wyświetlają mi to, co mogłoby mnie zainteresować a najlepiej co by mi się podobało. Ich celem jest żebym patrzył jak najdłużej w tą aplikację, a dokładniej na reklamy które od czasu do czasu wyświetlają. Natomiast z drugiej strony starają się nie pokazywaćczegoś, co mogłoby usera odstręczyć od pozostania w aplikacji. A poznają to po negatywnych reakcjach innych na dane treści.

Userom Twittera proponuję prosty ekspryment. Poprzeglądajcie swojego walla w czasie rzeczywistym parę minut i spróbujcie wejść w interakcję z kilkoma postami wybranymi według jakiegoś z góry pomyślanego kryterium. Wkrote w polecanych zobaczycie więcej własnie takich.

Facebook działa analogicznie.

Efektem jest tworzenie baniek społecznych wokół usera, zawierających ludzi o podobnych poglądach i zainteresowaniach. Potem powoduje to klasyczne błedy poznawcze, jak efekt potwierdzenia. Ale to ich niekoniecznie obchodzi.

I Spotify działa analogicznie. Puszcza mi więcej tego, co może mnie zainteresowac, na podstawie tego, którą nową piosenke dodałem do jakiejś mojej playlisty, postanowilem odsłuchać ponownie, albo po prostu dałem serduszko.

I reklamy Google działają tak samo.

Dyskutujemy dalej czy poczekamy az kilka ostatnich postów szanowna administracja przeniesie do wątku Propaganda i manipulacja w internecie?
Tak to (może) działało kiedyś. Skoro twiter "próbuje zgadnąć na podstawie moich preferencji co mogłoby mnie zainteresować", to powinien respektować to, kogo świadomie obserwuję oraz ustawienia w profilu, gdzie specjalnie wyłączyłem opcję ukrywania "nieodpowiedniej treści" oraz pokazywania na górze "najlepszych tweetów" - niewiele pomogło.

Są profile na twiterze, z którymi mam regularne interakcje w obie strony, ale muszę wchodzić bezpośrednio na ich profile, bo nie mam ani jednej wiadomości na wallu. Z drugiej strony obserwuję parę profili, z których codziennie mam pełno wiadomości, a zazwyczaj przelatuję nad nimi bez krzty uwagi - typu newseek. Ciekawe dla mnie twitty, które do mnie nie docierają, mają setki komentarzy, retweetów itp. za to dostaję świeżo wrzucone gówno-materiały z newsweeka.

Zgodnie z twoją tezą nie powinienem dostawać odstręczających dla mnie treści z newsweeka a dostawać masowo twity libertariańskie - jest dokładnie na odwrót. Przez to nie zaglądam tam tak często jak kiedyś.
 

tolep

five miles out
8 555
15 441
Przed wyborami w USA śledziłem oficjalne profile Trumpa i Clinton. Od Trumpa nie miałem żadnych twitów, a od Clinton pełno. Na jakiej podstawie twitter stwierdził, że lubię Clinton i nie lubię Trumpa? :)

Anegdotyczne...

A jak Trump wygral internety?
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
Anegdotyczne...
Prawda, ale wcześniej dałem oficjalną wiadomość Twittera, w której autorzy bawią się definicją shadow bana, byle nie przyznać wprost, że efektywnie ograniczają zasięg twitów niektórych użytkowników.

A jak Trump wygral internety?
Miał po swojej stronie Kekistan. ;) Serio to nie mam prostej odpowiedzi na to pytanie. Na pewno w dużej części przyczyniły się alternatywne media, alternatywne profile i grupy na facebooku, alernatywne kanały na youtube itp. - dziwnym zbiegiem okoliczności we wszystkich tych serwisach dzieją się dziwne rzeczy jak: shadow bany, usuwanie profili, demonetyzacja itd, a ich celem jest konkretna strona sceny politycznej... Przypadek?
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
Wybieranie jednych (tych których uważają że chciałbym widzieć) to JEST pomijanie innych.

https://photos.app.goo.gl/n9XGJBj9LgipPKkN7
Z mojej obserwacji wynika, że to bardziej wybieranie jednych, których twitter uważa że powinienem widzieć, kosztem innych, których ich zdaniem nie powinienem widzieć. Rozumiem, że działający algorytm musi wybrać pewne twity kosztem innych, problem w tym, że wygląda na to, że algorytm wybiera pewne profile koszem innych profili, a ja chcę otrzymywać twity ze wszystkich profili, które obserwuję.

Tym samym wracam do mojego poprzedniego argumentu. Obserwuję profile świadomy ich zawartości. Wyłączyłem w ustawieniach filtr jakości, oraz priorytetyzowanie "najlepszych" twitów. Skoro starają się wybrać tych, których uważają, że chciałbym widzieć, to nie respektując moich ustawień, ich działanie jest przeciwskuteczne. Przejrzałem sobie listę obserwowanych i jest sporo aktywnych profili, z których nie dostaję żadnych wiadomości w moim feedzie, a które chciałbym widzieć.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
15338818_684111751764056_2345502670295016565_n.png
 

tolep

five miles out
8 555
15 441
Swoją drogą jest warte osobnego głębokiego namysłu, jak to jest że korporacje high tech media info entertainment są tak opanowane przez pedałów i komuchów. A przecież działają w warunkach rynkowych.
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
Swoją drogą jest warte osobnego głębokiego namysłu, jak to jest że korporacje high tech media info entertainment są tak opanowane przez pedałów i komuchów. A przecież działają w warunkach rynkowych.
To akurat jest całkiem proste. Odkąd powstała telewizja i zaczął się rozwijać masowy rynek reklamowy robiono różnego typu badania skuteczności reklamy itp. Wynika z nich, że najlepiej zarabia się na naiwniakach, którymi łatwo manipulować, którzy są podatni na reklamy, trendsetting itd. Biznesy, których główny przychód jest z reklam, celują w najbardziej dochodową dla nich i reklamodawców grupę odbiorców.
 

kompowiec

freetard
2 567
2 622
Ma pan dowód?

Jeśli nawet "shadow bany" to nie jest mit, to wchodząc na profil danego pacjenta widzę wszystkie jego twitty.
https://shadowban.eu/
może to nie jest 100% działające narzędzie ale zawsze.
Efektem jest tworzenie baniek społecznych wokół usera, zawierających ludzi o podobnych poglądach i zainteresowaniach. Potem powoduje to klasyczne błedy poznawcze, jak efekt potwierdzenia. Ale to ich niekoniecznie obchodzi.
Dlatego RSS.
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
transwestyci, murzyni, zjebane feministki to taka grupa?
Nie chodzi o to, że są transami, murzynami czy zjebanymi feministkami, tylko o podatność na wpływy, emocjonalne przekazy itp. Dzieci są bardziej podatne niż dorośli, kobiety są bardziej podatne niż mężczyźni itd. Pamiętam że już z badań z połowy poprzedniego wieku wynikało, że najlepszym targetem są ludzie w wieku ~20-50 o poglądach lewicowych, bo tak się składa, że osoby podatne na polityczne obietnice gruszek na wierzbie są też podatne na przekazy reklamowe.
 

Eli-minator

zdrajca świętych dogmatów
698
1 671
To akurat jest całkiem proste. Odkąd powstała telewizja i zaczął się rozwijać masowy rynek reklamowy robiono różnego typu badania skuteczności reklamy itp. Wynika z nich, że najlepiej zarabia się na naiwniakach, którymi łatwo manipulować, którzy są podatni na reklamy, trendsetting itd. Biznesy, których główny przychód jest z reklam, celują w najbardziej dochodową dla nich i reklamodawców grupę odbiorców.

Tak, ja się zgadzam z powyższymi uwagami. Ale dodatkowo dochodzą (i chyba mają jednak większą wagę) bodaj standardowe wyjaśnienia libertarian czy ogólniej antysystemowych wolnościowców. Związane z tym, że władcy pieniądza (proces nierynkowy) starają się kontrolować kluczowe sektory gospodarki, przy czym sektory w sposób naturalny powiązane z kreowaniem lub nagłaśnianiem propagandy podlegają tym staraniom w sposób oczywiście szczególnie natężony. To jasne, kluczowi beneficjenci i nadzorcy systemu muszą starać się wtłoczyć w ludzkie umysły pseudoproblemy, bo inaczej przyszłość byłaby dla nich mniej słodkopewna.

Krócej. Mimo iż jestem państwowcem, to przyłączam się do forumowej większości, która powątpiewa w aktualne istnienie wolnego rynku.
 
Do góry Bottom