Jak libertarianizm ma zwyciężyć? Śmierć musi stać się opcjonalna...

Max J.

Well-Known Member
416
448
To nie jest tożsame.


Weź poczytaj sobie coś na temat islamu, lub obejrzyj jakieś wideo. Nie będę się rozpisywał, ale islam ma wbudowane narzucanie siłą swej religii.

No dobrze.

Związek przyczynowo-skutkowy między powyższymi jest taki, że ta wojna poskutkowała kapitalizmem. Po tej wojnie tylko 1.5% populacji dorosłych mężczyzn płaciło podatki i nie było ceł. Kapitalizm nie powstaje sam z siebie.

Nie słyszałem nigdy o żadnej wojennej doktrynie kapitalizmu, więc ponownie pytam: gdzie o tym napisał Paine i jak ta doktryna brzmi?

Taaaaa.
Już widzę jak bez przemocy radzisz sobie z urzędnikami z Policji Skarbowej/Celnej, CBŚ i innymi...
Te kurwy stosują przemoc, więc by przestały należy zastosować większą przemoc. A ponieważ nie są w stanie się wypłacić za krzywdy wyrządzone innym, to należy z nimi postąpić definitywnie.

Nawet stosując przemoc nic nie zdziałam w pojedynkę. Nawet gdyby wszyscy wolnościowcy w Polsce zmówiliby się, że z pewnym dniem wypowiadają posłuszeństwo to prawdopodobnie zostaliby spacyfikowani. Nie wystarczy też masowe poparcie do walki zbrojnej. Oprócz samej masowości potrzebne jest poparcie dużej części populacji, które będzie w stanie przeciwstawić się służbom państwowym i tej części społeczeństwa, która będzie bronić status quo. Bo nie wystarczy rozjebać, tylko ludzie muszą jeszcze rozumieć co ma powstać w zamian. Jeśli nie będą rozumieć to nie ma sensu niszczyć, bo nic to nie da.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Nie słyszałem nigdy o żadnej wojennej doktrynie kapitalizmu, więc ponownie pytam: gdzie o tym napisał Paine i jak ta doktryna brzmi?
Paine przed Wojną Niepodległościową jeździł po amerykańskich miasteczkach i wsiach nawołując do organizowania się, celem linczowania poborców podatkowych i brytyjskich oficerów. Czyli do eliminacji żywych aktywów wroga.

Nawet stosując przemoc nic nie zdziałam w pojedynkę.
Oczywiście. Ale zrobisz wiele nie przeciwstawiając się tym którzy nawołują do stosowania przemocy i tym którzy ją stosują.

Nawet gdyby wszyscy wolnościowcy w Polsce zmówiliby się, że z pewnym dniem wypowiadają posłuszeństwo to prawdopodobnie zostaliby spacyfikowani.
Wypowiedzenie posłuszeństwa nic nie da. Trzeba zutylizować wszystkich politycznych wrogów wolności. Czyli wojna. Co więcej, ponieważ zamordyści wyznają całkiem inne zasady, ta wojna musi być wojną totalną, a zwycięstwo zakończone musi być całkowitą utylizacją wroga i jego żywych aktywów.

Oprócz samej masowości potrzebne jest poparcie dużej części populacji, które będzie w stanie przeciwstawić się służbom państwowym i tej części społeczeństwa, która będzie bronić status quo.
Nieprawda. Wystarczy bierność tej większości i odizolowanie się od zamordystycznej strony.

Bo nie wystarczy rozjebać, tylko ludzie muszą jeszcze rozumieć co ma powstać w zamian.
Wolnorynkowy kapitalizm nie musi być budowany! On zawsze powstaje samoczynnie. Czy to będzie Somalia, czy Polska przełomu 80/90, czy tez Chiny, kapitalizm wygląda tak samo. O dziwo, mimo różnic geograficznych, kulturowych i religijnych wszędzie do głosu dochodzą i zaczynają rządzić takie same zasady handlowe i biznesowe.
 
T

Tralalala

Guest
Nawet stosując przemoc nic nie zdziałam w pojedynkę. Nawet gdyby wszyscy wolnościowcy w Polsce zmówiliby się, że z pewnym dniem wypowiadają posłuszeństwo to prawdopodobnie zostaliby spacyfikowani.

Wojnę trzeba przygotować a to zajmuje czas natomiast może być zauważone przez ludzi wypowiadających posłuszeństwo i powinno być wyglądane. Państwo musi opracować plany ataku i wojnę uzasadnić w swoich mediach za pomocą propagandy, wypowiedzenie posłuszeństwa jest momentem w którym państwo dopiero dowiaduje się o zmianach w otoczeniu w którym teraz operuje.
Jak się ktoś zgaduje to też wlicza czas na przygotowania wobec tego co tam ma się dziać więc jest już gotowy na to co nadchodzi.
Powiedzmy, że przygotowania do wojny zajmą państwu rok. Przez ten czas może się zjechać trochę ludzi i zawsze przecież można działać przeciwko państwu destabilizując jego działanie.
Koniec końców wszystko sprowadza się do siły stron starcia (na wielu płaszczyznach nie tylko fizycznej).


Bo nie wystarczy rozjebać, tylko ludzie muszą jeszcze rozumieć co ma powstać w zamian. Jeśli nie będą rozumieć to nie ma sensu niszczyć, bo nic to nie da.

Organizacje na przestrzeni czasu budują swoją siłę lub giną/pozostają marginalne. Nowo powstająca organizacja będzie o wiele słabsza niż państwo obecne co za tym idzie o wiele łatwiejsze do zniszczenia.
Wybicie obecnego państwa to w najgorszym wypadku konieczność wybicia malutkiej organizacji (to może być nawet kilku członków) za jakiś tam czas.
 

Pestek

Well-Known Member
688
1 876
Anarchistyczne czy libertariańskie społeczeństwo to kwestia wielopokoleniowa, a nie jakiejś rewolty. Zgadzam się tu z Maxem J. Jeśli siłą wprowadzisz wolny rynek, to będzie to wymagało dalszej siły, żeby go utrzymać. Czyli czegoś w rodzaju królestwa, o czym mówi np. Korwin. Że lepszy dyktator wolnościowiec, niż demokracja. Natomiast prawdziwe libertariańskie społeczeństwo to jest sprawa pokojowego wychowania dzieci, traktowania ich z szacunkiem i uczenia wartości, które to wyrosną na ludzi, którzy nie będą widzieć sensu w podatkach, uciskach, przemocy państwa. Będą potrafiły nazwać rzeczy po imieniu, bo nie doświadczały tego od dziecka w swoim domu. Ludzie znoszą podatki, ucisk i kłamstwa(lub robią to stając po stronie państwa), bo tak byli traktowani i tak są nauczeni, więc państwo jest po prostu przedłużeniem ich dzieciństwa, świata, w którym dorastali. Jak zmienisz dzieciństwo, to wtedy możesz oczekiwać, że ludzie zaczną myśleć inaczej. Ale jak dalej dzieci będą bite, oddawane do innych, indoktrynowane w szkołach, ich godność nie będzie szanowana, ich własności odbierane, to żadna siłowa rewolucja tego nie zmieni, bo ludzie stworzą na miejsce starego nowe to samo, co tkwi w nich głęboko i do czego są przyzwyczajeni.

Po więcej na ten temat można iść do Lloyd de Mause - przyczyny wojny w dzieciństwie, czy Alice Miller, która pisała o przyczynach przemocy w dzieciństwie. Lub Stefan Molyneux na swoim kanale wiele razy o tym mówił.
 
Ostatnia edycja:
T

Tralalala

Guest
Anarchistyczne czy libertariańskie społeczeństwo to kwestia wielopokoleniowa, a nie jakiejś rewolty.
Coś to potwierdza czy po prostu własne chcenie/awersja do ryzyka?

Zgadzam się tu z Maxem J. Jeśli siłą wprowadzisz wolny rynek, to będzie to wymagało dalszej siły, żeby go utrzymać.
Patrz na mój post wyżej, organizacje w czasie zmieniają swoją wielkość.
Ochrona przed bandytami jest wymagana zawsze, anarchia nie zmienia natury ludzkiej. Bandyci tak jak byli i są tak i będą w przyszłości.

Natomiast prawdziwe libertariańskie społeczeństwo to jest sprawa pokojowego wychowania dzieci, traktowania ich z szacunkiem i uczenia wartości, które to wyrosną na ludzi, którzy nie będą widzieć sensu w podatkach, uciskach, przemocy państwa.
złodziejami też wymaga siły to znaczy, że nie trzeba się bronić przed nimi?
Prawdziwe libertariańskie społeczeństwo to banda ludzi dla których najważniejsza jest wolność i brak państwa na terenie gdzie mieszkają, nic więcej.

Ale jak dalej dzieci będą bite, oddawane do innych, indoktrynowane w szkołach, ich godność nie będzie szanowana, ich własności odbierane, to żadna siłowa rewolucja tego nie zmieni, bo ludzie stworzą na miejsce starego nowe to samo, co tkwi w nich głęboko i do czego są przyzwyczajeni.
Znowu wróć do mojej powyższej wypowiedzi. Organizacje zmieniają swój rozmiar z czasem. I znowu przykład randomowego złodzieja, albo się bronisz przed nim albo nie.

Albo ktoś jest chce wolności albo jej nie chce. Wprowadzenie danego stanu można wykonać skutecznie albo nie skutecznie. Ci którzy chcą wprowadzenia wolności chcą wprowadzenia jej skutecznie a, nie jakiegoś pierdolenia które wcale wolnością się nie skończy bo nie jest efektywnym działaniem do osiągnięcia owej.
 

Pestek

Well-Known Member
688
1 876
Ok, ja mam wole, ty masz wole, kilkaset ludzi z tego forum ma wole, plus jakiś odsetek świadomego społeczeństwa. Co z resztą, która głosuje za takimi partiami jak PiS czy generalnie jest zindoktrynowana i wierzy w przymus państwowy, socjal, podatki itp? Jeśli masz na myśli jakąś secesje, to ok, można za tym optować. Jak wyglądało to ze śląskiem? Ludzie wierzą, że centrala w Warszawie powinna kontrolować ten teren i poczuwają się jakby ktoś im rękę wyrywał, jeśli mieliby to stracić. W dodatku państwo ma siły militarne, które mogłoby lub nie użyć, gdyby ludzie w podanym przykładzie jednak postawili na swoim, zrobili jakieś referendum, przestali płacić podatki masowo itp.
Pytanie, czy jest wystarczająco dużo ludzi, żeby to pociągnąć? Jeśli mówisz, że tak, to gdzie? A jeśli nie, to wracamy do początku, czyli dlaczego tak wielu ludzi tak święcie wierzy w państwo i nie chce libertarianizmu/wolności. Wraca dzieciństwo, indoktrynacja w szkołach itd.
 
T

Tralalala

Guest
Ok, ja mam wole, ty masz wole, kilkaset ludzi z tego forum ma wole, plus jakiś odsetek świadomego społeczeństwa. Co z resztą, która głosuje za takimi partiami jak PiS czy generalnie jest zindoktrynowana i wierzy w przymus państwowy, socjal, podatki itp?
Liczebność stron konfliktu nie jest czynnikiem decydującym o zwycięstwie.


Liczebność daje przewagę w danych rodzajach akcji np. starciu grupowym, natomiast o wyniku (w uproszczeniu) będzie decydować siła stron jakość*liczebność.


Ludzie wierzą, że centrala w Warszawie powinna kontrolować ten teren i poczuwają się jakby ktoś im rękę wyrywał, jeśli mieliby to stracić. W dodatku państwo ma siły militarne, które mogłoby lub nie użyć, gdyby ludzie w podanym przykładzie jednak postawili na swoim, zrobili jakieś referendum, przestali płacić podatki masowo itp.
No mogliby i co z tego? Zastanów się jak wygląda wojna i co dzieje się przed nią (propaganda) i zastanów się jak kontrować ich propagandę.
Retoryka państwa:
"Atakujemy anarchistów bo to złodzieje gdyż nie płacą podatków"
Odpowiedź anarchistów:
"Nie płacimy podatków bo członkowie państwa zabierają do kieszeni, tu są dowody, domagamy się ich skazania, dopóki nie zostaną skazani nie będziemy płacić podatków".

Przez taką odpowiedź przenosi się winę z siebie na państwo (dokładnie to konkretne jednostki) wobec czego atak państwa na taką społeczność wyglądałby o wiele gorzej.
Przy każdej retoryce chodzi o odsunięcie ataku państwa w czasie aby pozyskać czas na destabilizację i wzrost siły ruchu anarchistycznego.

Pytanie, czy jest wystarczająco dużo ludzi, żeby to pociągnąć? Jeśli mówisz, że tak, to gdzie? A jeśli nie, to wracamy do początku, czyli dlaczego tak wielu ludzi tak święcie wierzy w państwo i nie chce libertarianizmu/wolności. Wraca dzieciństwo, indoktrynacja w szkołach itd.
Określenie stanu rzeczywistego -> stwierdzenie problemu -> rozwiązanie.

Jeżeli jest za mało libertarian to należy powiększyć ruch libertariański. O OKREŚLONE jednostki, nie o masę.

No wierzą w państwo ale ich wiara nie ma znaczenia bo w większości nie mają jaj nawet do tego aby zaryzykować odrobiną pieniędzy a co dopiero ich życiem.


NIE MA GDZIE. Ruch libertariański jest globalny, nie lokalny.
 

Pestek

Well-Known Member
688
1 876
Powiem szczerze, że perspektywa fajna. Taka wojenka informacyjna plus cywilne nieposłuszeństwo wydaje się ciekawe i mogłoby przynieść oczekiwany skutek. Ale najpierw trzeba by było się zmoblizować na określonym terenie, czego nie ma, bo jak sam mówisz ruch jest rozproszony. I działać, edukować, podtrzymywać tą edukację. Dalej to się rozbija o ludzi i wolę. I tutaj trochę mój optymizm słabnie..
 
T

Tralalala

Guest
No to trzeba się zastanowić nad tym jak skupić ludzi i UTRZYMAĆ rozproszenie. Rozproszenie jest ważne bo jeżeli np. anarchia powstaje na terenie okupowanym przez RP i dochodzi do ataku Niemiec na anarchię to anarchiści w Niemczech mogą atakować tą organizację na ich terenie.
Dodatkowo to co rozproszone jest ciężej zniszczyć.

Dokładnie to trzeba więcej (lokalnie) ludzi o wysokiej jakości. Każde działanie to inwestycja, Ty zuużywasz czas aby kogoś przekonać i będziesz natykał się na różne jednostki, niektóre są warte kilku minut a inne kilku godzin.
Należy też pamiętać o rozwoju siebie, pozyskiwaniu zasobów i wiedzy która może być użyteczna.


To jest tematyka głębsza od tylko wojny informacji/wypowiedzenia posłuszeństwa, należy korzystać ze wszystkiego co będzie realizowało cel w sposób efektywny. Jak efektywne będzie ucięcie łba państwowca to należy podwinąć rękawy i uciąć ten łeb, nawet gdybyś miał puścić pawia i zesrać się w gacie to masz zrobić to co jest konieczne.
Należy patrzeć na słabe punkty państwa i tam uderzać np. system finansowy jest takim punktem. Zasadniczo masz coś takiego jak first layer i second layer. Second layer to banki itd. first layer to rozliczenia pomiędzy bankami. Jeżeli wyłączysz first layer ludzie nie będą mogli dokonywać płatności za pomocą złotówek które mają w banku=zamieszanie i wzrost popytu na bitcoina (wzrost wartości zasobów w rękach anarchistów).

https://pl.wikipedia.org/wiki/Elixir_(system_rozliczeń_międzybankowych) tu masz np. Elixir, jest też Swift który jest ciągle hackowany https://en.wikipedia.org/wiki/2015–2016_SWIFT_banking_hack

Jest cała gama fajnych akcji które można zastosować i gdy najdziejdzie czas te akcje będą realizowane. Weźmy np. "problem" finansowania działań jak ktoś nie ma zasobów, ransomware->zasoby od państwa za odszyfrowanie->działanie.
Jednocześnie osłabiasz państwo bo odbierasz im zasoby i pozyskujesz je dla swojego działania.
 

Pestek

Well-Known Member
688
1 876
Moim zdaniem stąpasz po cienkim lodzie. Jestem z Tobą, jeśli chodzi o kontrpropagandę i cywilne nieposłuszeństwo, ale jeśli chodzi o zabijanie pracowników państwa(chyba, że w samoobronie kiedy "shit hits the fan" i państwo zaczęłoby się przeradzać w III Rzeszę i zabijać własnych obywateli). Z bankami to też cienka linia. Bo to nie jest takie czarno białe, że są państwowcy i wolnościowcy. Jak namącisz przy banku, to ktoś może stracić oszczędności, kto nie koniecznie jest państwowcem, ktoś może nie mieć na chleb, pewnie też paru oszustów też straci, ale to nie jest działanie precyzyjne. A przecież jeśli chcesz wygrać, to nie chcesz złej prasy w wypadku przypadkowych poszkodowanych, bo stajesz się jak państwo, które nie liczy się ze zwykłym człowiekiem.

Wolę po prostu informować że coś takiego jak Bitcoin istnieje i przekonywać o jego wyższości nad walutą FIAT. Zresztą to już się dzieje i bez ucinania głów.
 
T

Tralalala

Guest
Każde zabicie członka państwa jest samoobroną i/lub dochodzeniem swoich roszczeń.
No i co z tego, że straci oszczędności? To jest wojna my vs oni to, że ktoś głupio postąpił mnie nie obchodzi. Obchodzi mnie jedynie czy powiąże to ze mną i z tego powodu będzie chciał mnie zaatakować.
Wprowadzenie anarchii oznacza koniec złotówki i tym samym koniec tych oszczędności.

To jest dokładnie czarno białe, albo ktoś jest wolnościowcem albo nim nie jest.

Tak, PR jest ważny dlatego dobrze aby to nie było powiązane z anarchistami lub było wykonane kiedy anarchiści mają siłę aby odeprzeć atak fizyczny (o ile taki w ogóle nastąpi), chodzi jedynie o uniknięcie reakcji państwowców.

Ucinanie głów służy czemuś innemu niż bitcoin, służy terroryzowaniu państowców aby nie chcieli atakować. To takie przedstawienie które mówi "atakujesz anarchistów, kończysz na kolanach z nożem na gardle".
Zabijanie też ma swoją użyteczność, po prostu w jednych warunkach jest sensowne w innych nie jest. Również ważne jest to jak się zabija i to też powinno być ułożone pod utworzenie anarchii, np. zabicie członka państwa wyglądające jak pobicie które poszło za daleko (np. zmiażdżona krtań) nie koniecznie zostanie powiązane z anarchistami a jednak państwo będzie osłabione.

"Zwykły" człowiek rozumiany jako przeciętny przedstawiciel gatunku ludzkiego to zwolennik państwa. Dla mnie bycie zwolennikiem państwa to najpoważniejsza skaza w jednostce, coś obrzydliwego.
 

Pestek

Well-Known Member
688
1 876
Wchodzisz na pole terroryzmu, a nie libertarianizmu. Więc życzę powodzenia, ale beze mnie. Dopuszczasz zachowania, którymi rzekomo pogardzasz(kradzież, przemoc). I później nawet nie chcesz brać za nie odpowiedzialności. Bardziej mi się z antifą w maskach to kojarzy, niż z walką o wolność, sory.
 
Ostatnia edycja:
T

Tralalala

Guest
Wchodzę na pole działań na rzecz libertarianizmu. Wolności trzeba bronić przed zamordystami więc dochodzi do przemocy.
Libertarianizm wcale nie jest niekompatybilny z walką zbrojną, pacyfizm natomiast tak. Nie gardzę przemocą i kradzieżą, gardzę agresją (czyli inicjacją przemocy w tym kradzieżą). Oczywiście, że nie chcę. Inteligentny człowiek unika konsekwencji których nie chce. Imo masz po prostu awersję do przemocy i próbujesz to sobie podpiąć pod libertarianizm czy wolność.
 

Pestek

Well-Known Member
688
1 876
Tak, mam awersję do inicjowania przemocy i nie widzę w tym nic złego. U Ciebie natomiast widzę brak hamulców i parcie do przemocy, kiedy są inne drogi, jak np. edukacja. Czy wykorzystałeś ten kanał? Gdzie mogę znaleźć twoją stronę lub w jaki sposób próbujesz zwerbować lub zmienić zdanie ludzi?
Widzę drogę w przekonaniu masy krytycznej i tą siłą można by pokojowo obalić system.
Nie mam też nic przeciwko samoobronie. Jeśli libertarianizm ma się opierać na jakichś moralnych przesłankach, na zasadzie nie inicjowania agresji, prawie własności, prostym prawie wspólnym, to nie może zostać wprowadzony przez terroryzm. Jeśli to tak wprowadzisz, to ludzie którzy za tobą pójdą raczej nie będą zainteresowani budowaniem pokojowego społeczeństwa na racjonalnych zasadach. Nie wiem kto tu podpina libertarianizm pod swoją filozofię.
 
T

Tralalala

Guest
Widzisz problem w edukowaniu jest taki, że bez przemocy i tak się raczej nie obejdzie bo przecież członkowie państwa nie oddadzą władzy dobrowolnie a nawet gdyby chcieli to przecież z więzień wyjdą ludzie ze spierdolonymi przez nich życiami + inni którzy mają wobec nich roszczenia, roszczeń tych oczywiście nie da się spłacić. Efekty zniesienia państwa nie są trudne do przewidzenia.
Edukowanie to dodatek a nie droga do anarchii.

Może ktoś coś zrozumiał czytając jakieś informacje ode mnie a może nie. Wydaje mi się, że przynajmniej część informacji ode mnie jest wartościowa jako wiedza.

To nie ja stwierdzam, że odpowiedź na inicjację przemocy jest agresją. Dana organizacja nie tylko inicjuje przemoc wobec mas ludzi ale również nieustannie im grozi (zasadniczo prawo jest ciągiem gróźb kończących się groźbą śmierci), przemoc wobec nich jest tylko i wyłącznie odpowiedzią na agresję z ich strony.

Czym jest ten twój terroryzm i w którym miejscu jest niekompatybilny z libertarianizmem i skąd pomysł, że nie może prowadzić do stanu wolności? Zanegujesz śmiertelność członków państwa którzy wolność odbierają?

Jak najbardziej ludzie zainteresowani pokojowym społeczeństwem mogą zabijać agresorów, a nawet jest to konieczne aby pokojowe społeczeństwo mogło istnieć bo agresorzy istnieją. Jeżeli ludzie nie będą się bronić przed agresorami i pozostaną bierni to agresorzy znowu utworzą państwo.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Z tą nieśmiertelnością nie jest głupie. Społeczeństwo ludzi niestarzejących się uzyskuje lepszą pamięć. Trudniej ich w ch robić. :) Generalnie dobrym katalizatorem mógłby być przełom technologiczny. Załóżmy, że zostaje wynalezione jakieś pole siłowe dzięki któremu można zneutralizować potęgi dotychczasowych armii. I już miasteczko może założyć pole, olać centralę. Może z tego powstać nowy feudalizm, ale nie tylko. Gdy centrala nie może dowolnie pacyfikować prowincji, przestaje szaleć z pomysłami.

Co do ideologii walki...

Ja kapitalizm pojmuję jako plutokrację a nie przeciwieństwo socjalizmu albo "średniowiecza". Kapitalista to ten kto rządzi za pomocą kapitału (korumpuje rządy, wynajmuje płatnych morderców, opłaca dziennikarzy), a nie przedsiębiorca albo rentier. Kapitalizm ma wbudowaną doktrynę wojenną, bo na wojnach zarabiają kapitaliści. Lata komuszej propagandy wylansowały pogląd, że kapitalizm to przeciwieństwo socjalizmu, a więc wolność, pełne półki itd. i niestety (moim zdaniem) jest przez to często utożsamiany z libertarianizmem.

Libertarianizm nie ma wbudowanej doktryny wojennej, bo jest doktryną wolnościową. Odmówienie sobie narzędzi terroru kłóci się z prowadzeniem skutecznej wojny. Trzeba mieć możliwość rozstrzeliwania dezerterów i bezpardonowej anihilacji wroga.

Załóżmy, że światem rządzi jakaś nieprzyjemna teokracja i wybucha powstanie wolnościowe. Rozjebka teokratów-zamordystów fajnie wygląda do czasu aż sobie uświadomisz, że za tymi zamordystami poszły rzesze DOBRYCH w gruncie rzeczy ludzi szczerze wyznających swoją religię. Zabijesz ich, odbierzesz dzieci, ZAKAŻESZ praktyk religijnych? Aby skasować wroga musisz być zamordystą.

Zatem nastania libertarianizmu upatrywałbym w przełomie technologicznym, ewentualnie jakimś splocie okoliczności typu kataklizm wyniszczający dinozaury. Niewykluczone, że do pewnej formy ibertarianizmu dojdzie globalna elita. tzn. stosunki między członkami tej elity będą akapowe, ale z dobrodziejstwa wykluczy się kasty niższe. Coś jak szlachecka "wolność" w I RP.
 
Ostatnia edycja:
T

Tralalala

Guest
Załóżmy, że światem rządzi jakaś nieprzyjemna teokracja i wybucha powstanie wolnościowe. Rozjebka teokratów-zamordystów fajnie wygląda do czasu aż sobie uświadomisz, że za tymi zamordystami poszły rzesze DOBRYCH w gruncie rzeczy ludzi szczerze wyznających swoją religię. Zabijesz ich, odbierzesz dzieci, ZAKAŻESZ praktyk religijnych? Aby skasować wroga musisz być zamordystą.

Nope, jesteś wtedy wolnościowcem zabijającym zamordystów, powód agresji nie zmienia tego czy jest to agresja czy nie.
 

Max J.

Well-Known Member
416
448
Paine przed Wojną Niepodległościową jeździł po amerykańskich miasteczkach i wsiach nawołując do organizowania się, celem linczowania poborców podatkowych i brytyjskich oficerów. Czyli do eliminacji żywych aktywów wroga.


Ach, czyli jednak Paine wcale tego nigdzie nie napisał?
I przy okazji, RP 2017 to nie stany herbaciane końca osiemnastego wieku w Ameryce Płn. Nie ma co porównywać, bo jak, co i z czym?

Oczywiście. Ale zrobisz wiele nie przeciwstawiając się tym którzy nawołują do stosowania przemocy i tym którzy ją stosują.


A tak, zrobił bym wiele pozostając obojętnym na barbarzyństwo. Wiele dla swojej i innych zguby. Problem w tym, że barbarzyństwa, głupoty i uporczywego trzymania się błędnych planów nie znoszę, więc otwarcie je potępiam.

Wypowiedzenie posłuszeństwa nic nie da. Trzeba zutylizować wszystkich politycznych wrogów wolności. Czyli wojna.
Co więcej, ponieważ zamordyści wyznają całkiem inne zasady, ta wojna musi być wojną totalną, a zwycięstwo zakończone musi być całkowitą utylizacją wroga i jego żywych aktywów.

Wojnę to Waszmość ma w swoich zwojach mózgowych. To co Waszmość proponujesz to prosta droga do:
- utylizacji libertarian (względnie, w łaskawym scenariuszu, zapuszkowania ich);
- obniżenia jakości życia społeczeństwa (a w łaskawym scenariuszu samych libertarian);
- oddalenia akapu względnie wpadnięcia pod okupację państwa ościennego;
- pogłębienia przepaści cywilizacyjnej pomiędzy społeczeństwem Polskim, a bardziej rozwiniętymi krajami.


Nieprawda. Wystarczy bierność tej większości i odizolowanie się od zamordystycznej strony.

Krzysio tak napisał, to tak by się stało...
Co za naiwność. Przecież ta większość wystąpiłaby w obronie obecnego systemu. Obecny system jest taki, jaki jest, nie dlatego, że wszechwładni politycy go narzucają, a dlatego, ze głupi przeciętniacy mają w dupie jakość swojego życia i nie wymagają polepszenia jakości działania instytucji (albo wymagają za mało, albo ludzi wymuszających to jest zbyt mało).


Wolnorynkowy kapitalizm nie musi być budowany! On zawsze powstaje samoczynnie. Czy to będzie Somalia, czy Polska przełomu 80/90, czy tez Chiny, kapitalizm wygląda tak samo. O dziwo, mimo różnic geograficznych, kulturowych i religijnych wszędzie do głosu dochodzą i zaczynają rządzić takie same zasady handlowe i biznesowe.


Właśnie mamy przykład jak to Somalia buduje kapitalizm. Od ćwierćwiecza nie potrafią się dogadać. Prawo własności zapewne bliskie zeru, zatem, samo rozpierdolenie wszystkiego nie wystarczy. Jednak ludzie muszą posiadać pewną wiedzę i chcieć jej użyć, a do tego być w stanie dojść do porozumienia żeby każda ze stron osiągnęła możliwie największą korzyść z "umowy". Chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że gatunkowi ludzkiemu dojście do kapitalizmu zajęło (licząc tylko od samej rewolucji neolitycznej) kilka tysięcy lat... A przecież istnieją plemiona żyjące w neolicie, państwa Afrykańskie ledwie co przekształcają gospodarki na agrarne, a te z większymi sukcesami nawet osiągnęły poziom industrializacji...


Jeszcze wypadałoby żebyś napisał o jaki akap (jakościowo) tobie chodzi. Taki neolityczny, agrarny, industrialny...? Bo to, że twoja "oświecona" strategia niczym spod cepa (jedno rozwiązanie rozwiąże wszystkie problemy!) doprowadzi do pogorszenia jakości życia ludzi to jasne. Wskaż tylko o który cel chodzi.
 

Max J.

Well-Known Member
416
448
Wojnę trzeba przygotować a to zajmuje czas natomiast może być zauważone przez ludzi wypowiadających posłuszeństwo i powinno być wyglądane. Państwo musi opracować plany ataku i wojnę uzasadnić w swoich mediach za pomocą propagandy, wypowiedzenie posłuszeństwa jest momentem w którym państwo dopiero dowiaduje się o zmianach w otoczeniu w którym teraz operuje.
Jak się ktoś zgaduje to też wlicza czas na przygotowania wobec tego co tam ma się dziać więc jest już gotowy na to co nadchodzi.
Powiedzmy, że przygotowania do wojny zajmą państwu rok. Przez ten czas może się zjechać trochę ludzi i zawsze przecież można działać przeciwko państwu destabilizując jego działanie.
Koniec końców wszystko sprowadza się do siły stron starcia (na wielu płaszczyznach nie tylko fizycznej).


O czym my tu w ogóle rozmawiamy. Cwelisław Maciarenko tworzy pospolite ruszenie w ilości większej, niż wszyscy akapowcy razem wzięci w całej Polszy, w dodatku za jebane 500 zł miesięcznie na łebka, które to pospolite ruszenie pierwsze ruszyłoby do pacyfikacji libków, a zaraz za nimi ochotnicze hufce ONR robiące to samo za darmo... I wydawać by się mogło poważni ludzie, na co prawda niepoważnym, ale jednak forum z dużym potencjałem rozważają zbrojne nieposłuszeństwo nie posiadając w swoich rękach żadnych atutów. Żadnych. To się kurwa nie może udać.

Zbrojne nieposłuszeństwo można rozważać mając: KASĘ, silne struktury, KASĘ, dużą część społeczeństwa za sobą (i gwarancję bierności reszty ludu), KASĘ, korzystne okoliczności międzynarodowe, KASĘ. W skrócie dużo możliwości, których libki w PL i nigdzie na świecie nie mają.

Poza tym, to nie jest droga do akapu.


Organizacje na przestrzeni czasu budują swoją siłę lub giną/pozostają marginalne. Nowo powstająca organizacja będzie o wiele słabsza niż państwo obecne co za tym idzie o wiele łatwiejsze do zniszczenia.
Wybicie obecnego państwa to w najgorszym wypadku konieczność wybicia malutkiej organizacji (to może być nawet kilku członków) za jakiś tam czas.


Dlatego nie można się opierać na jednej organizacji. Należy budować i edukować na wielu płaszczyznach docierając do jak największej ilości chętnych. Kolbą nie wtłoczysz ludziom akapu do głowy (choć Krzysio myśli, że mu się uda, lol). Trzeba siać, siać, siać...

Tworzyć organizacje i firmy (bogacić się!), które dodają wartość do gospodarki, a co z tego wynika, życia przeciętnego człowieka i na przykładzie własnym wykazywać co bystrzejszym, że takie i takie rozwiązanie jest lepsze, bo efektywniejsze (tańsze i prostsze), niż to co oferuje aparat pasożytniczy.
 
T

Tralalala

Guest
O czym my tu w ogóle rozmawiamy. Cwelisław Maciarenko tworzy pospolite ruszenie w ilości większej, niż wszyscy akapowcy razem wzięci w całej Polszy, w dodatku za jebane 500 zł miesięcznie na łebka, które to pospolite ruszenie pierwsze ruszyłoby do pacyfikacji libków, a zaraz za nimi ochotnicze hufce ONR robiące to samo za darmo... I wydawać by się mogło poważni ludzie, na co prawda niepoważnym, ale jednak forum z dużym potencjałem rozważają zbrojne nieposłuszeństwo nie posiadając w swoich rękach żadnych atutów. Żadnych. To się kurwa nie może udać.
To na co odpowiadałeś tyczyło się miejsca gdzie jest dużo libertarian.


Zbrojne nieposłuszeństwo można rozważać mając: KASĘ, silne struktury, KASĘ, dużą część społeczeństwa za sobą (i gwarancję bierności reszty ludu), KASĘ, korzystne okoliczności międzynarodowe, KASĘ. W skrócie dużo możliwości, których libki w PL i nigdzie na świecie nie mają.
Jak zaczniesz wysadzać urzędy i nie dasz się złapać to okaże się, że wcale dużo ludzi i dużo pieniędzy nie potrzeba bo urzędasy po prostu przestaną do urzędów przychodzić.


Poza tym, to nie jest droga do akapu.
Oczywiście, że jest to droga do akapu, a dokładnie jedna z kilku.


Dlatego nie można się opierać na jednej organizacji. Należy budować i edukować na wielu płaszczyznach docierając do jak największej ilości chętnych. Kolbą nie wtłoczysz ludziom akapu do głowy (choć Krzysio myśli, że mu się uda, lol). Trzeba siać, siać, siać...
Prędzej kolbą coś wtłoczysz niż owym sianiem. Przypominam, że większość ludzi podąża za autorytetami którymi nie dysponujesz, jak i również nie dysponujesz kanałami dystrybucji informacji więc nie masz nic. Z drugiej strony ci którzy rozumują na płaszczyźnie przemocy dokładnie zrozumieją tłumaczenie kolbą.

Imo raczej trzeba się po prostu rozwijać, zasoby są ważne ale jest również wiedza.
 
Do góry Bottom