System edukacji jest analny

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 912
7 920
"Szkoła nie uczy, tylko produkuje ludzi upośledzonych życiowo." Wykład, który wzburzył Internet | MamaDu.pl

Wytykając błędy polskiego systemu edukacji, prowadząca wykład nie przebiera w słowach. Zmuszenie uczniów do siedzenia w ławce nazywa „gwałtem na naturze ludzkiej”, określa to krzywdą fizyczną i psychiczną.

Szkoła jest przejawem nieznajomości ludzkiej psychiki i ludzkiego mózgu, w całej swojej okazałości.
Szkoła podaje dzieciom wiedzę w najtrudniejszej dla mózgu formie.
Szkoła nie tylko nie jest zdolna przygotować dzieci do życia w przyszłości, ale szkoła nie jest zdolna wyposażyć dzieci w tak najprostsze kompetencje, jak czytanie.
Szkoła nie jest jedynym możliwym wyborem.

---
Brawo za odwagę dla Angeliki M. Talagi
 

The Silence

Well-Known Member
429
2 591
Idą chude lata dla mniejszych uczelni

Minister nauki Jarosław Gowin zapowiada koniec z masowością kształcenia i forsuje nowy sposób finansowania uczelni oparty na nowym algorytmie. Zmiany przetrwają tylko najsilniejsze i największe szkoły wyższe.

"Do tej pory zasada była prosta: im więcej studentów, tym więcej pieniędzy dla szkół wyższych. Według projektu Ministerstwa Edukacji Narodowej ma być tak, że uczelnia dostanie najwięcej pieniędzy z tytułu tzw. składnika studenckiego, gdy na jednego pracownika naukowego będzie przypadać 11-13 studentów" czytamy w "Gazecie Wyborczej".

Oznacza to chude lata dla mniejszych uczelni publicznych, a w perspektywie - ich nieuchronne zamknięcie. Tylko największe szkoły wyższe o rozbudowanej kadrze naukowej, jak UW czy UJ, nie będą musiały pozbywać się studentów. Natomiast takie uniwersytety jak Gdański, Łódzki czy Opolski będą musiały co roku przyjmować o kilka tysięcy słuchaczy mniej, żeby utrzymać optymalny według ministerstwa stosunek 11-13 studentów na jednego pracownika.

"Teoretycznie te mniejsze uczelnie mogłyby zatrudnić więcej wykładowców, ale nie mają na to pieniędzy" powiedział gazecie Aleksander Temkin z Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej.

Jego zdaniem nowy algorytm pokazuje, o co tak naprawdę chodzi ministrowi Gowinowi. "Celem jest wypchnięcie studentów z mniejszych uczelni publicznych do największych szkół publicznych i prywatnych" ocenia Temkin.

"O ile kierunek zmian, tzw. większa elitarność uczelni, jest raczej chwalony przez środowisko akademickie, o tyle tempo ich wprowadzania i szczegóły nowego algorytmu budzą wątpliwości" podsumowuje "Gazeta Wyborcza". (PAP)

http://www.bankier.pl/wiadomosc/Ida...ebook.com&utm_medium=sm&utm_campaign=socialfb

Generalnie wygląda mi to na coś co mogłoby pozytywnie wpłynąć na system edukacji w Polsce. Co prawda jest to tylko półśrodek, ale ograniczenie masowej produkcji magistrów skazanych na bezrobocie to nie jest zły pomysł.
 

eree

Member
8
71
Dzisiaj natrafiłem na blog o maturze prowadzony przez nauczyciela matematyki, który hojnie dzieli się swoimi osobistymi poglądami, a miło się zdziwiłem, gdy odkryłem, że poglądy ma bardzo wolnościowe. Oto link: http://maturzysta.info/
Poniżej wklejam jeden z tekstów:
Ministerka od tzw. „edukacji narodowej” zapowiedziała rewolucyjne zmiany w systemie oceniania uczniów. Zmiany te mają polegać na wprowadzeniu oceny opisowej nawet do szkół ponadgimnazjalnych: „Bardzo bym chciała i takie jest oczekiwanie części środowiska nauczycielskiego, żeby ocenę kształtującą, opisową mogli stosować na wyższych etapach edukacji.”.

Nie wiem jaka część środowiska nauczycielskiego zamiast napisać krótko: niedostateczny”, woli opisywać: „Jasio potrafi zrobić kupkę, ale jeszcze nie opanował umiejętności efektywnego wykorzystania rolkowego papieru toaletowego”. Jak znam życie chodzi tu raczej o grupę byłych nauczycieli, obecnie urzędników oświatowych, którzy z braku zajęć wymyślają kolejne głupoty.
Normalny, czyli „czynny” nauczyciel ceni swój czas i nie lubi go marnować na wygibasy polegające na wymyślaniu jak napisać, że „un nie jest miszczem ortografi” – ale tak, żeby się rodzic nie obraził.

Jakby nie było idzie nowe, a ja mam takiego Jasia i za rok będę mu musiał wypisać ocenę opisową. Nauczyciel matematyki nie ma polonistycznych uzdolnień umożliwiających krzewienie trudnej sztuki wodolejstwa. Taki opis to dla mnie wyzwanie i dlatego postanowiłem już dziś rozpocząć pracę. Na razie to wersja robocza, bo przecież przez następny rok szkolny Jasio jakieś postępy chyba poczyni.

Jasio Miszcz - edukacja matematyczna
  • Jasio dobiera przedmioty w pary, ale tylko wtedy, gdy są tego samego koloru.
  • Rozumie pojęcia przestrzenne: na- pod, wysoko- nisko, choć gdy wchodzi pod ławkę, to zapomina, że głowę trzeba trzymać nisko.
  • Rozumie pojęcia wielkości i ilości, np. gruby- cienki i tylko sporadycznie dokonuje niewłaściwego ich połączenia z innymi wyrazami mówiąc do koleżanki: „ty gruba flądro”.
  • Rozumie pojęcia: powoli - prędko, ale czasem nie dobiega do sedesu. Bardzo jednak się stara, by to nie wyszło na jaw.
  • Posiada praktyczną orientację przestrzenną : daleko- blisko, przed siebie – za siebie, na prawo – na lewo. Myli się tylko w ocenie przed – po i zapomina, że lekcja kończy się po dzwonku oznaczającym przerwę. Jeżeli zaś chodzi o dzwonek: twierdzi, że jest to część ciała.
  • Rozpoznaje i nazywa płaskie figury geometryczne. Ma niejakie problemy z odróżnieniem słów: koło – jajco, odcinek – drut, trójkąt – wychodek.
  • Potrafi zapisać cyfry, ale mylą mu się cyfra 7 i litera L. Liczby wielocyfrowe sprawiają mu niewielkie trudności, ale pozytywnie zdaje sobie sprawę z ich istnienia.
  • Nie rozumie sensu zadań z treścią i mówi, że są bez sensu. W takich zadaniach nie potrafi wskazać co jest niewiadomą, gdyż nie rozpoznaje znaku zapytania. Potrafi jednak o znakach: zapytania i o wykrzykniku poprawnie stwierdzić, że są różne.
  • Równania rozwiązuje w sposób uproszczony podając bez obliczeń wynik. Zazwyczaj błędny. Jasio musi jeszcze dużo ćwiczyć pisanie literek. Gdy pisze x, kreseczki nie chcą mu się przeciąć. To jest częściowo ich wina, bo Jasio bardzo się stara.
  • Ma odwrotną orientację przestrzenną. Rysując okrąg wbija cyrkiel i obraca zeszytem. Pisząc litery trzyma długopis w buzi i używa giętkiej szyi do ich wykreślania. Gdy klei dwa przedmioty, chce je połączyć częściami, których nie pokrył klejem i bardzo się denerwuje z powodu złej jakości klejów biurowych. Bardzo jednak lubi przy tym klej zlizywać i zagryzać kredą. Prawdopodobnie ma niedobory wapnia.
Podsumowując Jasio jest uczniem uzdolnionym matematycznie. Niewielkie i nieliczne braki z pewnością uzupełni w przyszłym roku szkolnym. W edukacji matematycznej bardzo pomogłaby mu znajomość literek. Zna niemal połowę wszystkich literek. To bardzo dużo jak na trzecią klasę. Musi jednak ćwiczyć, by nie zapomniał tych, które już zna.
 

Elmo

Active Member
52
142
Nie czytałem całej dyskusji i nie wiem, czy ktoś już o tym wspomniał, ale moim zdaniem najgorszym skutkiem państwowej, przymusowej edukacji jest karanie za pasję. Jeżeli jestem uczniem i interesuje mnie jakiś przedmiot, chcę się w nim specjalizować, to jestem karany za większe zaangażowanie w naukę tego przedmiotu i zaniedbywanie innych. Do tego skacze się z tematu na temat, po zaledwie 45 minutach nauki jednego przedmiotu od razu przechodzi się do następnego. Uczniowie nie mają żadnego wpływu na program i nie mogą ustalać, czego się uczą. Najbardziej przechlapane mają ci, którzy mają niestandardowe zainteresowania, bo dla nich szkoła jest po prostu stratą czasu.

Skutkiem tego jest niezdolność absolwentów szkół do zaangażowania w cokolwiek, spłycanie i infantylizacja kultury, konsumpcjonizm, rozpad więzi społecznych, lenistwo - jednym słowem: zawyżanie preferencji czasowej.

Więcej można poczytać o tym tutaj: http://slib.pl/pl/centrum-analiz/analizy-raporty/raport-kto-kontroluje-edukacje/
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
Najbardziej przechlapane mają ci, którzy mają niestandardowe zainteresowania, bo dla nich szkoła jest po prostu stratą czasu.
racja, dlatego najlepiej uczyć sie samemu tego co sie uważa za potrzebne...
oczywiście pańśtwo bedzie próbować uzależniać ludzi od systemu, np bez papierka nie znajdzeisz pracy, trza byc po prostu lepszy od nich to sie prace znajdzie bez papierków i można zajmować sie tym co interesuje, a nei jakimiś bzdurami ino po to by mieć papierek który naprawde nic nie znaczy
 

Elmo

Active Member
52
142
racja, dlatego najlepiej uczyć sie samemu tego co sie uważa za potrzebne...

No właśnie najgorsze jest to, że dzieci nie wiedzą o tym, że mogłyby nie słuchać nauczycieli. Chłoną bodźce, biorą wszystko do siebie, nie mają wykształconej zdolności do krytycyzmu. Z autopsji mogę powiedzieć, że dopiero dorośli ludzie zaczynają zauważać, że nie muszą się słuchać nauczycieli i mogą się uczyć spokojnie tylko tego, co im potrzebne. Problem w tym, że wtedy już jest za późno: masz 12 lat życia stracone. I do tego teoretycznie najlepsze 12 lat życia pod względem możliwości rozwoju. Mi się udało znaleźć pracę bez żadnego papierka i to w dodatku w zawodzie, który mnie pasjonuje, ale wcześniej straciłem 12 lat na wykonywaniu rozkazów nauczycieli, bo myślałem, że tak trzeba.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Szkoła to parodia uniwersytetu. Na przykład biologię zakuwasz i jesteś miniaturką biologa. Znasz mitozę, mejozę, opisujesz z pamięci tkanki mchu. Ale kilka lat po tej szkole nic pamiętasz. Wiedza jaką zdobyłeś i tak jest bezużyteczna, idąc studiować biologię musisz to robić od nowa, ale tym razem porządnie.
Rozumiem, że powinien być jakiś balans, człowiek powinien mieć pewne horyzonty, ale zastanówmy się jakie horzyonty ma "uczony" po maturze:

1. znajomość prawa - zero
2. znajomość ergonomii pracy - zero. W wieku 40 lat będzie mieć żylaki i uszkodzony kręgosłup, bo na lekcjach uczył się o seksie Drosophila melanogaster , ale nic nie wie o własnym ciele.
3. znajomość ekonomii. Zero. Da się zrobić w chuja kupując akcje funduszy, kupując akcje na górce, wchodząc w piramidę finansową.Będzie się uczyć na własnych błędach. Wjebie się w polisolokatę. Zamiast mieszkania kupi instrument pochodny na kurs franka.
4. znajomość psychologii i technik manipulacji - zero. Nie będzie walczyć z błędami poznawczymi, bo nawet nie ma pojęcia o ich istnieniu. Nie rozpozna manipulacji. Uwiedzie go byle żul typu Kukiz.
4. znajomość języka obcego - przeważnie jeśli już, to tylko dzięki prywatnej nauce i tylko angielski.

a nawet te "uniwersyteckie" przedmioty są często parodią. np. na historii nie ma dosłownie nic na temat XIX wiecznych bankierów, finansowania rewolucji bolszewickiej przez Wall Street. Są daty bitew, nie ma dat uruchamiania linii kredytowych na wojny. Zindoktrynowany kretyn zostaje doktorem historii, potem uczy kretynów nauczycieli, a potem ci produkują masy ignorantów w szkołach.
 

pawlis

Samotny wilk
2 420
10 187
gimnazjum-gimby-nie-znajo.jpg


I tak dalej będzie chujnia :p.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
a jaki oni mieli w tym interes zeby bolszewikow finansowac?

1) Uwalenie rosnącego mocarstwa nad którym nie było kontroli (pozostająca w tyle za Zachodem Rosja zaczynała być jak Chiny teraz), 2) kontynuacja programu uwalania monarchii. 3) kontrola nad tym mocarstwem

Mnie kiedyś zastanowiło czemu taka masa technologii wojskowych opracowanych na Zachodzie pojawiała się w ZSRR. Rozumiem szpiegostwo, ale bez przesady. Czytam sobie Wikipedię i widzę coś takiego:

W 1947 biuro Mikojana i Guriewicza zaprojektowało nowoczesny płatowiec myśliwca oznaczony jako I-310 ("I" od istriebitiel – myśliwiec), brakowało jednak w Związku Radzieckim silnika odpowiedniego dla tej nowoczesnej maszyny. Problem ten rozwiązano, gdy rząd brytyjski udostępnił ZSRR nowy silnik turboodrzutowy Rolls-Royce Nene Mk. I. Silnik skopiowano i oznaczono Klimow RD-45.

W 1946 Churchil mówi o żelaznej kurtynie, a w 1947 przekazywano sowieciarzom rewolucyjny silnik pozwalający wprowadzenie skokowo lepszych samolotów bojowych. Przypadek, głupota? To byłaby cała sekwencja przypadków i głupot.
No i tu wracamy do systemu masowej indoktrynacji w szkołach państwowych którego skutkiem jest wyprodukowanie armii robotów nie widzących sprzeczności np. między przemówieniem Churchila a przekazaniem tego silnika.
 

kowaI

Well-Known Member
422
560
"Szkoła nie uczy, tylko produkuje ludzi upośledzonych życiowo." Wykład, który wzburzył Internet | MamaDu.pl

Wytykając błędy polskiego systemu edukacji, prowadząca wykład nie przebiera w słowach. Zmuszenie uczniów do siedzenia w ławce nazywa „gwałtem na naturze ludzkiej”, określa to krzywdą fizyczną i psychiczną.

Szkoła jest przejawem nieznajomości ludzkiej psychiki i ludzkiego mózgu, w całej swojej okazałości.
Szkoła podaje dzieciom wiedzę w najtrudniejszej dla mózgu formie.
Szkoła nie tylko nie jest zdolna przygotować dzieci do życia w przyszłości, ale szkoła nie jest zdolna wyposażyć dzieci w tak najprostsze kompetencje, jak czytanie.
Szkoła nie jest jedynym możliwym wyborem.

---
Brawo za odwagę dla Angeliki M. Talagi


Doprawdy nie wiem skąd ten ośli zachwyt nad udoskonalaniem państwowych narzędzi ogłupiania?
Przecież ta oświecona kobita powiedziała kadrom, że robią to źle, bo endorfiny, adrenalina itp..
 
D

Deleted member 4476

Guest
Co do tańszego utrzymania prywatnych szkół, to pewnie każdy wie jakie marnotrawstwo odbywa się w placówkach publicznych, ale opiszę sytuację, której byłem świadkiem (a właściwie uczestnikiem) gdy poddawałem się obowiązkowi szkolnemu.

Moje technikum informatyczne otrzymało dotację na zakup sprzętu komputerowego, ale o tym dowiedzieliśmy się gdy pewnego dnia dyrekcja dostała cynk, że nazajutrz przyjedzie inspekcja „z województwa”. Dopiero wtedy dostaliśmy do rąk cały nabytek, bo wszystko musieliśmy odpakować i poukładać jak na wystawie, aby kontrolerzy mogli potwierdzić, że dotacja nie została zmarnowana i zakupiony sprzęt jest używany.
Była to kupa naprawdę dobrych (jak na tamte czasy) i drogich rzeczy. Aparaty cyfrowe, tablety graficzne i inne tego typu urządzenia, oraz różne pierdoły typu modemy, pendrajwy itd. Wszystkiego po kilkadziesiąt sztuk, tak żeby starczyło na każdego ucznia w klasie. W szkole klas komputerowych było kilka, może kilkanaście. Pamiętam też maty antystatyczne, które tak długo czekały zwinięte w jakimś składziku, że się odkształciły i musieliśmy po nich chodzić żeby się wyprostowały.
Aby jeszcze bardziej obrazić nasz rozum i godność człowieka zostaliśmy poinstruowani żeby ostrożnie wyciągać wszystko z pudełek, żeby czasem czegoś nie opuścić, bo za sprzęt odpowiadają nauczyciele. Ciekawe kto by się zorientował że coś się zepsuło, jeśli nikt tego nie używał i już nie miał użyć – po skończonej kontroli wszystko wróciło na swoje miejsce.

Jedyne co faktycznie wykorzystano to nowe komputery. Plus powieszono tablice interaktywne, bo czemu nie? Ładnie wyglądały, a ciężko żeby mogły się zepsuć, zwłaszcza jak się z nich nie korzystało.
Wykorzystanie tych komputerów było zresztą całkowicie bez sensu, ale to i tak nie ma znaczenia, bo wszystkie zajęcia w tej szkole to była kompletna fikcja. W każdym razie te najmocniejsze komputery poszły do klas w których klepaliśmy w htmlu* albo excelu, te gorsze (np. laptopy, ale niewiele ustępujące reszcie komputerów) poszły tam gdzie w teorii przydałyby się lepsze, chociażby do renderowania filmów czy czegoś takiego. Ale takich rzeczy i tak nie robiliśmy, sprzęt i oprogramowanie było, ale zamiast to wykorzystać robiliśmy zaliczeniowe prezentacje w powerpoincie na dany temat (których nawet nie prezentowaliśmy, tylko wysyłaliśmy nauczycielowi jakby to był upośledzony esej). Po skończeniu zadania graliśmy w gry.

Nie wiem czy ten jednorazowy wydatek był gdzieś wliczany, ale podejrzewam, że tak czy inaczej jakiś urzędnik triumfował gdy opowiadał o tej dotacji – przecież prywatnej placówki nie byłoby stać na taki sprzęt!

*przynajmniej do czasu, gdy zorientowaliśmy się że nauczyciel nie sprawdza tego co mu wysyłamy. O ocenie decydowała kolejność zgłoszeń, a wystarczyło wysyłać za każdym razem ten sam, niepusty plik z notatnika żeby mieć zaliczone zadanie.
 

chelioss

Well-Known Member
129
420
System edukacji jest analny bo z zamiarze rządzących jest to, żeby taki był. Im więcej gamoni produkuje szkoła, tym większa pula miernot, które jedyną wiarę na utrzymanie swojej pozycji na rynku pracy, będą pokładały
w interwencjonizmie: przez płace minimalne itp. A oni stają się z automatu klientami władzy - takich właśnie chce produkować jak najwięcej - bo tylko dzięki ich poparciu mogą sobie chapać z koryta.
 
Do góry Bottom